Robert_Bodzoń napisał(a):Ja, gdybym teraz zaczynał swoje obserwacje, zapewne kupiłbym Newtona 200/1200 ewentualnie 200/1000. Gdybym miał się skupić na planetach rozważałbym pomiędzy Makiem 127 i refraktorem 127/1200 lub 120/1000.
Jak dzisiaj pamiętam, gdy byłem w sytuacji Edyty 2,5 roku temu i wybierałem pomiędzy refraktorem achromatycznym Meade 150mm F8, Celestronem SCT 8 cali (Schmit-Cassegrain) i Meade ETX125mm. Newtona nie rozważałem nawet bo po pierwsze nie miałbym bladego pojęcia jak to coś kolimować a po drugie taki Newton nawet 8-10 cali to już bydle straszne. Poza tym interesowały mnie najbardziej planety i Księżyc (jak każdego początkującego)
i do tego chciałem mieć komfort obserwacji, czyli prowadzenie i latwość ustawiania/użytkowania.
Możecie się śmiać ale 2,5 roku temu gdyby mnie ktoś zapytał gdzie jest gwiazdozbiór Łabędzia to bym nie wiedział gdzie a Kasjopeję to pamiętam pomyliłem nawet raz z Andromedą, planety gdzie są to musiałem na mapie nieba sprawdzać aby się zorientować
i dlatego rozumiem dylematy początkujących.
2 i pół roku temu wybrałem ETX125 i nigdy nie żałowałem tego wyboru. Mały, lekki, dobre obrazy i Goto. Poźniej zamieniłem go na APO ale poszedłem w stronę astrofotgrafii. Patrząc z dzisiejszej perspektywy to rozważałyłbym wtedy jeszcze SCT 8 cali (lekki i już większej średnicy sprzęt - sporo już widać i co najważniejsze zarówno planety jak i DS-y - tutaj jest początek recenzji i zdjęcia podobnego -
http://www.astromaniak.pl/viewtopic.php?t=330). Taki 8 calowy SCT pozwala też na bardzo ładne obserwacje planet wizualnie oraz na robienie już dość wysokiej klasy ich zdjęć.
Refraktor ma to do siebie, że waga i rozmiary wzrastają w stosunku wykładniczym do średnicy obiektywu i takie 130 - 150mm to już niezła rurka (kobieta to mogłyby nawet spróbować zatańczyć przy takiej
) i to do tego bardzo wymagająca dla montażu i nie nadająca się na balkon na przykład. Dodatkowo achromat nie za bardzo nadaje się do dużych powiększeń bo wtedy wyłazi aberacja chromatyczna, która z czasem zaczyna drażnić (szczególnie jeśli miało się okazje poobserwować przez sprzęt pozbawiony tej przypadłości).
Większego Newtona to polecam bardziej zaawansowanym, szczególnie z montażem na Dobsonie, tym, którzy mają niebo w jednym paluszku i z przyjemnością jeżdżą sobie po nim napawając się obrazami DS-ów. Oczywiście do wizualnych obserwacji obiektów DS nie będzie tutaj alternatywy. Moim zdaniem pewnego rodzaju rewolucją jest zastosowanie do Newtona na montażu Dobsona platformy paralaktycznej (swego rodzaju recenzja ze zdjęciami i wytłumaczeniem jak to działa jest tutaj:
http://www.astromaniak.pl/viewtopic.php?t=233), która realizuje prowadzenie tak jak montaż paralaktyczny. Jednym słowem nawet obserwacje planet (bo tutaj wchodzą w grę duże powiększenia) są komfortowe i można trzymać rączki w kieszeniach przez ok. godzinkę
Jednak obiekty DS i planetki trzeba sobie znajdować samemu co początkującemu może wydawać się trudne bo tych gwiazd jest strasznie dużo i do tego każda podobna (na początku)
Oczywiście można też większego Newtona powiesić na montażu paralaktycznym jednak tutaj trzeba byłoby zainwestować co najmniej w EQ6 (i to raczej wyłacznie do wizuala).
No ... to mam nadzieję, że trochę jeszcze namieszałem w głowach
Pozdrawiam,
Dominik