Nikt nie widział (z tego co na razie wiemy) ani nie sfilmował dzisiejszej (nocnej) niekontrolowanej deorbitacji chińskiej stacji wielkości autobusu, która spadła na Pacyfiku niedaleko Tahiti.
Chińczycy przedobrzyli ze swoją stacją kosmiczną Tiangong-1 bo mieli ją deorbitować w sposób kontrolowany po dwóch latach lotu ale przeciągnęli misję (gdyż przynosiła splendor) o kolejne dwa i stracili łączność.
Lepiej sytuacja wyglądała ze stacją MIR, a swego czasu z satelitami - ktoś chyba pamięta jak widział widoczne nawet z Polski deorbitacje.
Pozdrawiam