"Marsjanin". Ile w nim science, a ile fiction?Michał Rolecki
Autor książki, na której oparty jest film, zbadał zagadnienia z zakresu astronomii, fizyki lotów kosmicznych oraz ich historię. Czy w "Marsjaninie" są naukowe wpadki? Są.
"Marsjanin" ma niezwykłą historię - autor książki Andy Weir, informatyk, jest synem fizyka. Chciał, aby jego dzieło było realistyczne i nie zawierało naukowych nieścisłości. Pierwotnie publikował swoją powieść w odcinkach, sprzedając każdy po 99 centów na Kindle'a, a pisząc każdy rozdział, gruntownie badał zagadnienia z zakresu astronomii, fizyki lotów kosmicznych oraz ich historię. Ale i on, i twórcy filmu nie uniknęli naukowych nieścisłości.
Marsjański huragan to letni wietrzyk. Rakiety nie przewróci
Pierwszą i chyba najpoważniejszą z nich, bo zasadza się na niej fabuła "Marsjanina", jest wiatr na Marsie. W rzeczywistości wieją tam dość szybkie wiatry, ale trudno nazwać je silnymi. Ciśnienie na powierzchni Czerwonej Planety jest tak niewielkie, że nawet wiatr pędzący z prędkością huraganu nie jest w stanie unieść nic więcej poza pyłem.
- Burze pyłowe występują na Marsie, a wiatry wieją wtedy z prędkością ponad 160 km/h - mówi portalowi IFLS Dave Lavery, szef programu badań Układu Słonecznego w NASA, który był konsultantem przy produkcji filmu. - Ale wiatr o tej prędkości na Marsie ze względu na to, że jego atmosfera jest bardzo rozrzedzona, ma taki sam pęd i wywiera takie samo ciśnienie jak wiatr o prędkości 18 km/h na Ziemi. Nie będzie miał więc tyle energii, żeby unosić przedmioty, tak jak przedstawiono to w książce i filmie.
Autor powieści przyznaje, że burza piaskowa jest bardziej fiction niż science, a wykorzystał ją po to, aby móc pozostawić bohatera na Marsie. Na zmianę tego kluczowego elementu nie zdecydowali się też filmowcy. Trudno, tę nieścisłość trzeba przeboleć. Dalej jest już lepiej.
Ile się leci na Marsa? I dlaczego tak długo
"Marsjanin" jest bowiem wyjątkowo dokładny, jeśli chodzi o fizykę lotów kosmicznych. Zgadzają się tam wszystkie parametry, które autor dokładnie wyliczał. Przy dzisiejszym stanie techniki rzeczywiście lot na Marsa trwałby około ośmiu miesięcy.
Prawdą jest także, że liczy się wzajemne położenie obu planet - przy niesprzyjającym układzie podróż się wydłuża albo trzeba zużyć więcej paliwa.
Ziemniaczana dieta. Czemu nie
Zgadza się też to, że marsjańską glebę można wykorzystać do hodowli roślin. Pozwala na to jej podobny do ziemskiego skład chemiczny. - NASA prowadziła takie eksperymenty - mówi Dave Lavery - i jest to możliwe.
Ale czy Mark Watney mógłby przeżyć na samych ziemniakach? Nawet obliczywszy dokładnie, ile potrzebuje kalorii i ile mu dostarczą? Teoretycznie tak, choć jest to bardzo uboga dieta (wzbogacenie jej witaminami to rzeczywiście dobry pomysł).
Specjaliści z amerykańskiego stowarzyszenia rolniczego komentują dla "ScienceDaily", że uprawa ziemniaków w połączeniu z uprawą roślin strączkowych byłaby jednak znacznie lepszym pomysłem. Rośliny strączkowe współżyją z bakteriami wiążącymi azot z powietrza, więc nawożenie ziemniaków odchodami mogłoby być zbędne. Rośliny strączkowe wzbogaciłyby dietę Watneya w białko. A ich dodatkową zaletą jest to, że do uprawy potrzebują stosunkowo niewiele wody.
W przeciwieństwie do ziemniaków, których jadalne są tylko bulwy (łodygi i liście zawierają trującą solaninę), z roślin strączkowych można zjeść nie tylko zawartość strąków, lecz także łodygi i liście. To dodatkowo wzbogaciłoby dietę mężczyzny w błonnik i witaminy.
Skąd wziąć wodę
Odnośnie do wody - książka i film powstały, zanim NASA ogłosiła, że na Marsie może płynąć woda, ale nawet przed tym odkryciem wiadomo było, że istnieje w postaci lodu, i to nie tylko na biegunach, ale także w średnich szerokościach geograficznych. Prościej byłoby topić marsjański lód (lub zbierać wodę), niż produkować ją z rakietowego paliwa, jak robi to Watney.
Promieniowanie. To jest dopiero problem!
Na koniec promieniowanie kosmiczne. Nadmuchiwany habitat wydaje się niegłupim pomysłem, ale co z ochroną przed promieniowaniem? Na ziemi chroni nas przed nim pole magnetyczne i atmosfera. Na Marsie pole magnetyczne jest znacznie słabsze (występuje tylko lokalnie - nie ma tam globalnego pola dipolowego jak wokół Ziemi), atmosfera - dużo rzadsza.
W rzeczywistości, aby uchronić się przed skutkami promieniowania, astronauci na Marsie prawdopodobnie musieliby zamieszkać pod jego powierzchnią. Na pewno byłoby to znacznie tańsze (i prostsze) niż budowa schronienia na powierzchni z wykorzystaniem chroniących przed promieniowaniem materiałów. Niekiedy eksperci sugerują, że praktyczną osłonę można byłoby zrobić z zapasów wody pitnej, rozmieszczonej w cysternach na ścianach habitatu.
http://wyborcza.pl/1,75400,18965968,mar ... ction.htmlwww.astrokrak.pl