Astronomiczne wiadomości z Internetu

Wiadomości, wydarzenia, kalendaria​, literatura, samouczki, Radio...

PostPaweł Baran | 24 Paź 2019, 09:43

Na księżycowym i marsjańskim gruncie udało się wyhodować 9 gatunków jadalnych roślin
2019-10-23.
Przygotowania do kolonizacji Księżyca i Marsa przynoszą niesamowicie rewelacyjne rezultaty. Okazuje się bowiem, że normalne funkcjonowanie na powierzchni tych globów może być łatwiejsze, niż się nam dotąd wydawało.
Przynajmniej tak wynika z najnowszych eksperymentów przeprowadzonych przez holenderskich naukowców. Zainicjowali oni w laboratorium symulowane warunki panujące na powierzchni Srebrnego Globu i Czerwonej Planety. W tym celu przygotowano również tamtejszy regolit, w którym znalazły się sadzonki jadalnych roślin.
Naukowcy z Uniwersytetu Wageningen wykorzystali warstwę pyłu z zwietrzałych skał specjalnie przygotowaną przez NASA. Jest on niemal identyczny jak te występujące na obu ciałach niebieskich. Regolit powstał na bazie pyłu pozyskanego z pustyń w Arizonie i wulkanicznych skał na Hawajach. Skład chemiczny został dokładnie dobrany na powstanie danych uzyskanych z badań Marsa i Księżyca, prowadzonych przez sondę Viking i łazika Pathfinder oraz w ramach misji Apollo.
Badacze umieścili w gruncie materiał organiczny. Na początku będzie on sprowadzany z Ziemi, ale później kompost będzie mógł być pozyskiwany ze zbiorów lub odpadów organicznych. Co ważne, naukowcy chwalą się, że po każdym zbiorze bez problemu można pozyskać wystarczającą ilość nasion do hodowli kolejnych roślin.
Holendrzy prowadzili swoje badania przez kilka lat i za każdym razem rezultat był taki sam. Na obu tych globach można uprawiać ziemskie jadalne rośliny i pozyskiwać z nich cenne składniki odżywcze na potrzeby przeżycia tam kolonizatorów. Wśród 9 roślin znalazły się: rzeżucha, rukola, pomidory, rzodkiew, szpinak, komosa ryżowa, szczypior, groch i por. Dużą ciekawostką tutaj może być fakt, że łatwiej jest uprawiać rośliny na Marsie, niż na Księżycu.
Badania te pokazują też jeszcze jedną bardzo ważną kwestię. A mianowicie, że środowisko marsjańskie mogło kiedyś sprzyjać rozkwitowi biologicznego życia, skoro i dziś stwarza ku temu całkiem dobre warunki. Wielu naukowców jest zdania, że jakieś organizmy mogą funkcjonować tam do dziś, ale ukryte są przed światem zewnętrznym głęboko pod powierzchnią. Mamy je odkryć w ciągu najbliższych 2 lat (zobacz tutaj).
Źródło: GeekWeek.pl/Degruyter / Fot. NASA
https://www.geekweek.pl/news/2019-10-23 ... ch-roslin/

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Na księżycowym i marsjańskim gruncie udało się wyhodować 9 gatunków jadalnych roślin.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Na księżycowym i marsjańskim gruncie udało się wyhodować 9 gatunków jadalnych roślin2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 24 Paź 2019, 09:44

IAC 2019 – pierwszy raport
2019-10-23. Redakcja
W Waszyngtonie trwa konferencja IAC 2019. W tej największej konferencji branży kosmicznej uczestniczą także przedstawiciele polskiego sektora kosmicznego.
IAC czyli International Astronautical Congress to jedno z najważniejszych wydarzeń światowego sektora kosmicznego. Na zjeździe organizowanym przez Międzynarodową Federację Astronautyczną (IAF) co roku pojawia się po kilka tysięcy przedstawicieli branży zarówno związanych z przemysłem, jak i środowiskami badawczymi oraz administracyjnymi.
Co roku IAC odbywa się w innej części świata. W 2014 kongres odbywał się w Toronto, w 2015 w Jerozolimie, w 2016 w Guadalajarze a 2017 w Adelajdzie. W 2018 roku IAC odbyło się w Bremie, ważnym punkcie na mapie niemieckiego przemysłu kosmicznego.
IAC 2019 – echo Apollo 11, kierunek: Artemis
W pięćdziesiątą rocznicę pierwszego lądowania człowieka na Księżycu IAC odbędzie się w Waszyngtonie. Tegoroczna edycja tej konferencji zapowiadała się na największą z dotychczasowych – przewidywano się nawet 10 tysięcy przedstawicieli branży kosmicznej z całego świata. Tymczasem do Waszyngtonu przyjechał mniej więcej 6 tysięcy uczestników. Zabrakło przede wszystkim przedstawicieli chińskiego sektora kosmicznego – przyjechała zaledwie garstka przedstawicieli z tego państwa, najczęściej ze środowisk akademickich.
Podstawowym tematem IAC 2019 jest ogłoszony w tym roku nowy program NASA – Artemis. Ten program ma doprowadzić do powrotu człowieka na Księżyc przed końcem 2024 roku. Już pierwsze oficjalne wystąpienia na IAC 2019 bezpośrednio dotyczyły Artemis oraz misji programu Apollo.
Na uroczystym otwarciu konferencji wystąpił wice-prezydent USA – Mike Pence. Jego mowa zaznaczała mocno amerykańską pozycję w sektorze kosmicznym oraz ambicje dalszego przewodzenia w sektorze kosmicznym. Co ciekawe, ilość braw z widowni na zdania związane z tym zaznaczaniem pozycji USA w branży kosmicznej była wyraźnie niższa niż gdy Mike Pence wspominał o potrzebie międzynarodowych działań. Warto tu dodać, że amerykańskie środowiska polityczne są świadome, że program Artemis – choć realizowany przez NASA – jest międzynarodowym działaniem z mocną pozycją Europy, Kanady i Japonii. Ponadto, wyraźnie zaznaczony został wkład podmiotów komercyjnych w program Artemis.
Co ciekawe, Mike Pence zaznaczył, że pobyt astronautów na Księżycu może trwać nawet kilka miesięcy. Program Artemis ma być także przygotowaniem do znacznie trudniejszych misji marsjańskich.
Po oficjalnym rozpoczęciu konferencji, rozpoczęły się sesje techniczne. W tym roku pomiędzy 21 października (pierwszy dzień konferencji) a 25 października (ostatni dzień konferencji) odbędzie się ponad 200 sesji. Podczas każdej z tych sesji zostanie zaprezentowanych około 10-15 publikacji z różnych aspektów branży kosmicznej.
Artemis – dalsze szczegóły na IAC 2019
Na IAC 2019 zaprezentowane zostały dalsze szczegóły dotyczące programu Artemis. Najciekawsze trzy informacje są następujące:
• Firmy Blue Origin, Lockheed Martin, Northrop Grumman i Draper zapowiedziały wspólne prace nad lądownikiem księżycowym. Część firmy Blue Origin została zaprezentowana już w maju (lądownik Blue Moon). Te firmy prześlą do NASA propozycję trójczłonowego lądownika, który ma być gotowy do 2024 roku na misje księżycowe.
• NASA zapowiedziała dostarczenie w 2022 roku na powierzchnię Srebrnego Globu stosunkowo dużego łazika o masie 300 kg. Łazik ma poszukiwać różnych zasobów, w tym gazów “lotnych” na Księżycu, czyli takich, które mogą być uwięzione pod pokładami regolitu na naszym satelicie.
• Firma Lockheed Martin zaprezentowała koncepcję małego bezzałogowego lądownika księżycowego, zdolnego do dostarczenia różnej wielkości instrumentów naukowych. Masa całkowita ładunku naukowego ma wynieść do 350 kg. Jest możliwe, że ta koncepcja lądownika będzie oferowana NASA jako forma dostarczenia wspomnianego łazika w 2022 roku.
Ponadto, zaprezentowane zostały wyniki zrealizowanych dotychczas misji księżycowych oraz planowanych kolejnych wypraw. Bardzo ciekawą prezentacją było wystąpienie przedstawiciela izraelskiej misji Beresheet, której nie udało się wylądować na Księżycu. Prezentacja zawierała dość szczegółowy opis problemów, jakie misja Beresheet napotkała po starcie.
Polska na IAC 2019
W tym roku Polska Agencja Kosmiczna (POLSA) zorganizowała stanowisko dla krajowych podmiotów aktywnych w branży kosmicznej. Stanowisko jest częścią dużej hali wystawowej na IAC 2019. Oprócz stanowiska przedstawiciele polskiej branży kosmicznej zaprezentują wyniki swoich prac. Więcej szczegółów dotyczących polskiego udziału na IAC 2019 można znaleźć na stronie POLSA.
We wtorek 22 października w Ambasadzie RP w Waszyngtonie odbędzie się wydarzenie dedykowane polskiemu sektorowi kosmicznemu.
(BDS)
https://kosmonauta.net/2019/10/iac-2019 ... zy-raport/

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: IAC 2019 – pierwszy raport.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: IAC 2019 – pierwszy raport2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: IAC 2019 – pierwszy raport3.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 24 Paź 2019, 09:48

Stratolaunch zmienił właściciela
2019-10-23. Krzysztof Kanawka
Projekt potężnego samolotu Stratolaunch zmienił właściela.
Stratolaunch to projekt potężnego samolotu, służącego za pierwszy stopień w wynoszeniu małych satelitów na orbitę. Idea Stratolaunch jest ciekawa: samolot wynosiłby rakietę na pewną wysokość, gdzie nastąpiłoby uwolnienie rakiety i jej lot na orbitę z satelitą na pokładzie. Taki sposób wynoszenia satelitów pozwoliłby m.in. na zwiększenie wynoszonej masy, większą dowolność w wyborze miejsca startu oraz większą niezależność od czynników pogodowych.
Projekt rozpoczął się w 2010 roku a oficjalnie został ogłoszony w 2011 roku. Przez lata doszło do kilku zmian, m.in. rakiet, jakie miały by być wynoszone przez ten samolot. Aktualnie (od stycznia 2019) planuje się korzystanie jedynie z rakiety Pegasus XL.
W maju 2017 roku Stratolaunch po raz pierwszy znalazł się poza swoim olbrzymim hangarem. Przez kolejne blisko dwa lata trwały testy naziemne, w tym próby kołowania i testy tankowania. Wreszcie, 13 kwietnia 2019 roku Stratolaunch po raz pierwszy wzniósł się w powietrze.
Od tego czasu Stratolaunch nie wykonał kolejnego lotu. Jest to dość zaskakujące, gdyż pierwszy lot tego potężnego samolotu z pewnością był udany i nie nastąpiły żadne uszkodzenia. Można się było spodziewać kilku kolejnych lotów, z coraz większymi prędkościami, pułapami oraz czasami przebywania w powietrzu. Tak jednak się nie stało.
Pod koniec maja 2019 pojawiły się nieoficjalne doniesienia, że projekt Stratolaunch miał być albo zakończony albo też “sprzedany” do innego wykonawcy. 15 czerwca 2019 pojawiła się informacja, że samolot Stratolaunch został wystawiony na “sprzedaż”. Cena nabycia tego samolotu to około 400 milionów USD. Pojawiła się także informacja, że prowadzone są rozmowy z Richardem Bransonem, właścicielem koncernu Virgin (w tym Virgin Galactic i Virgin Orbit). Wówczas pojawiła się także informacja, że istniały duże rozbieżności co do wyceny tego projektu.
W okresie wakacyjnym nie pojawiły się żadne nowe informacje o Stratolaunch. Pierwsza nowa wzmianka pojawiła się 19 września – projekt Stratolaunch ma być wznowiony. Wówczas miał trwać nabór nowych pilotów. Pojawiła się też informacja, że ogłoszenie (kontynuacji) prac nad Stratolaunch ma nastąpić niebawem.
W drugim tygodniu października pojawiła się informacja, że Stratolaunch zmienił właściciela. Co ciekawe, nie podano do publicznej wiadomości nowego właściciela Stratolaunch. Nie podano także wartości transakcji przejęcia Stratolaunch. Pojawiła się jednak niepotwierdzona informacja, że nabywcą Stratolaunch mogła być firma Northrop Grumman, która dzięki wcześniejszym przejęciom jest właścicielem rakiet rodziny Pegasus. Prawdopodobnie więcej informacji na temat pojawi się na początku przyszłego roku.
Rynek wynoszenia małych satelitów za pomocą małych rakiet orbitalnych jest obecnie prawdopodobnie w fazie “bańki” lub być może nawet i konsolidacji. Coraz częściej pojawiają się także doniesienia o wstrzymaniu prac (lub nawet upadłości) firm z tej branży. Wiele także może się zmienić, gdy duzi gracze zaczną szerzej oferować swoje usługi w tym segmencie sektora kosmicznego. Trudno zatem przewidywać, czy Stratolaunch ma szansę utrzymać się na rynku.
(SL)
https://kosmonauta.net/2019/10/stratola ... asciciela/

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Stratolaunch zmienił właściciela.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Stratolaunch zmienił właściciela2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 24 Paź 2019, 09:50

Wielki Zderzacz Hadronów i co dalej?

2019-10-24.

Wielki Zderzacz Hadronów (LHC) w listopadzie będzie obchodził 10-lecie pracy. Po początkowej awarii, od dekady pracuje już fenomenalnie, przynosząc gigantyczną ilość danych - mówi RMF FM dr hab. Paweł Brueckman de Renstrom z Instytutu Fizyki Jądrowej PAN i CERN. Uczestnik eksperymentu ATLAS mówi Grzegorzowi Jasińskiemu o trwającej w Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych CERN dyskusji na temat projektu urządzenia, które w połowie wieku mogłoby LHC zastąpić. Są dwie propozycje…

Grzegorz Jasiński: Zbliżamy się do jubileuszu, do jubileuszu dziesięciolecia pracy Wielkiego Zderzacza Hadronów (LHC). Oczywiście pamiętamy o tym, że on tak naprawdę rozpoczął działalność w 2008 roku, ale to był falstart. Potem przez rok go naprawiano. No i ruszył tak naprawdę w listopadzie 2009 roku. Teraz już na szczęście pracuje bez przeszkód...
Dr hab. Paweł Brueckman de Renstrom: Tak, teraz pracuje fenomenalnie. Już po tym nieszczęśliwym wydarzeniu, które rzeczywiście trochę początkowo zachwiało naszą wiarą, że to się uda. Potem wszystko przeszło nasze oczekiwania, w tym ilość danych, które zebraliśmy jak dotąd, czyli w ciągu tych 10 lat...
Z przerwami.
Tak, to było z przerwami. To były dwa okresy działania, tak zwany Run1 i Run2. Pierwszy właśnie od 2009, a w zasadzie od 2010 roku do 2012 roku. Te trzy lata służyły głównie poznaniu nowego urządzenia i pomału dochodzeniu do parametrów, które nas satysfakcjonowały. Run2 rozpoczął się w 2015 roku po dwuletniej przerwie i trwał do końca zeszłego roku, czyli 2018 roku. W tej chwili mamy kolejną, dwuletnią przerwę techniczną, w tym roku i roku następnym, która służy modernizacji samego kompleksu akceleratorowego, jak i przy okazji samych eksperymentów.
Przy okazji tych poprzednich przerw były także prace nad podniesieniem energii zdarzeń. Tym razem chodzi głównie o intensywność, częstość zderzeń... Tak zwaną świetlność...
Tak. Historia wygląda w ten sposób, że w okresie pierwszym akcelerator działał - nazwijmy to - na pół gwizdka, to znaczy przy maksymalnej energii 8 TeV (teraelektronowoltów). Zaprojektowany jest na energię 14 TeV, a więc prawie 2 razy większą. W tym drugim etapie do końca zeszłego roku pracował już przy energii 13 TeV, czyli już blisko swojej nominalnej energii. W tej chwili po zakończeniu tej dwuletniej modernizacji, powinien dojść do swojej pełnej, nominalnej energii 14 TeV. Rzeczywiście ten skok już będzie malutki, może nieznaczący ze względu na oczekiwania fizyczne. Natomiast jeśli chodzi o intensywność, będzie kolejny, może nie bardzo spektakularny, ale skok, skonsolidowanie wysokiej intensywności pracy, którą osiągnęliśmy pod koniec ostatniego okresu działania. Po tym następnym okresie pracy, który nazywamy Run3, nastąpi kolejna dwuletnie przerwa i od 2024 roku rozpocznie się praca przy wysokiej świetlności. Ta intensywność zderzeń, częstość zdarzeń będzie mniej więcej pięciokrotnie wyższa niż w tej chwili. To pozwoli na uzyskanie ostatecznie, po kolejnych 10 latach pracy eksperymentu, mniej więcej dziesięciokrotnie większej ilości danych niż te, które zbierzemy do końca Run3, czyli do końca 2022-23 roku.
A to i tak jest olbrzymia ilość danych, tak wielka, że wciąż jeszcze to, co już zostało zebrane, nie jest do końca opracowane...
Oczywiście. To, co żeśmy dotąd zebrali, w tej chwili jest analizowane. Pojawiły się już nowe, wstępne wyniki, mówimy że są na pełnych danych z Run1 i Run2, ale te ostateczne jeszcze wymagają analizy. To są tak ciekawe i cenne dla nas dane, że oczywiście traktujemy je z najwyższym szacunkiem i ostrożnością, nie żałujemy czasu, by możliwie jak najlepiej je zrozumieć i wycisnąć z nich najwięcej informacji. Tak, że oczywiście wyniki z tych danych, które zostały zabrane, będą spływać jeszcze przez najbliższe lata. To na pewno. Fizyka cząstek, w ogóle zjawiska kwantowe mają to do siebie, że opierają się na prawdopodobieństwie. To, czego na obecnym etapie poznania szukamy, to są zjawiska bardzo rzadkie i bardzo trudne do zaobserwowania. W związku z tym im większą ilość zderzeń, im większą ilość przypadków zanalizujemy, tym większa szansa, że zobaczymy coś, albo czego szukamy, albo coś nowego, o czym jeszcze w ogóle nie mamy pojęcia. Na tym nasza praca polega. To znaczy, albo szukamy potwierdzenia teorii, które już istnieją, albo szukamy ewentualnie zjawisk, które w ogólny sposób wykraczają poza to, co już znamy. Najlepszym przykładem tego pierwszego było odkrycie cząstki Higgsa w pod koniec Run1, czyli dość wcześnie.
Można powiedzieć, że na samym początku.
Tak. Szczerze powiedziawszy, to było niespodziewanie wcześnie. Wiele autorytetów spodziewało się, że wcześniej zobaczymy coś innego. Można by długo oczywiście rozmawiać o tym, co by to miało być, ale najkrócej mówiąc, nie zobaczyliśmy niczego całkiem nowego, niespodziewanego. Natomiast zaobserwowaliśmy, wcześniej niż to było spodziewane, cząstkę Higgsa, która była spodziewana na bazie czysto teoretycznej od mniej więcej 50 lat. 50 lat zajęło fizyce eksperymentalnej, żeby dojść do takiego technologicznego etapu, który umożliwił potwierdzenie eksperymentalne hipotezy, która padła w latach 60. ubiegłego stulecia.
Potwierdzenie istnienia cząstki Higgsa to gigantyczny sukces, wyróżniony nagrodą Nobla. To właściwie coś, po co Wielki Zderzacz Hadronów został zbudowany. Ale paradoks w tym przypadku polega na tym, że tak naprawdę fizycy chcieliby zobaczyć jeszcze coś, czego się nie spodziewali. Coś, co może zaprzeczyłoby Modelowi Standardowemu. A tu "niestety" wszystko się układa w jedną wielką układankę, którą przewidywano. Więc z jednej strony sukces, z drugiej rozczarowanie.
Rzeczywiście taki mały paradoks się rysuje. Z jednej strony to absolutny, wyjątkowy triumf myśli ludzkiej. Coś, co wyglądało na teoretyczną konieczność, żeby dopełnić piękny, naprawdę idealnie sprawdzający się i potwierdzony model, jakim jest Model Standardowy, nasza obecna teoria opisująca fizykę cząstek, okazało się prawdziwe. Po tylu latach zostało potwierdzone. I to jest triumf zarówno myśli teoretycznej, jak i eksperymentalnych możliwości, do których żeśmy doszli. To jest prawda. Z drugiej strony na bazie tych samych teoretycznych argumentów my wiemy, że to nie jest koniec naszego poznania, że tam musi być coś więcej. To jest może trochę daleka analogia, ale to jest trochę tak, jak przejście miedzy mechaniką newtonowską, a mechaniką relatywistyczną Einsteina. One nie są w sprzeczności, niemniej ta newtonowska ma zastosowanie tylko do naszych codziennych obserwacji i obiektów poruszających się wolno. Natomiast w momencie, kiedy przechodzimy do prędkości, które są porównywalne do prędkości światła, prędkości relatywistycznych, okazuje się, że ta fizyka nie wystarcza. Trochę podobnie jest z fizyką cząstek. Jest wiele argumentów, długo by można o tym mówić, wiele aspektów, które pozwalają nam z pełnym przekonaniem wierzyć w to, że musi być drugie dno, że musimy poznać jeszcze cały nowy rozdział, nowy sektor, którego w ogóle jak dotąd nie widać. Z tym związane jest wiele zagadek, które mamy, to znaczy na przykład, co stanowi ciemną energię w Kosmosie, której jest ponad 20 procent w porównaniu do kilku procent zaledwie tej materii, którą rozumiemy. Jakiejś szerszej teorii wymaga również unifikacja kilku oddziaływań, które znamy, które są fundamentalnymi oddziaływaniami fizyki. Jeżeli wierzymy w to, że wszystko opisywane jest przez nadrzędną, zunifikowaną Teorię Wszystkiego, taki Święty Graal fizyki, no to oczywiście te oddziaływania muszą w jakiś sposób, w granicy bardzo wysokich energii, jak my to mówimy, muszą stanowić jedno, muszą się zbiegać w jedno. To oczywiście wymaga modyfikacji obecnego modelu, jego rozszerzenia. My to nazywamy rozszerzaniem Modelu Standardowego. Nie zaprzeczeniem tego, co wiemy dotąd, ponieważ absolutnie wszystko wskazuje na to, że nasz obecny opis jest poprawny, łącznie z tym sztandarowym odkryciem cząstki Higgsa. Inaczej, gdyby ten Model, gdyby ta konstrukcja teoretyczna była niesłuszna, no to absolutnie nie byłoby żadnych podstaw do tego, żeby sądzić, że taka cząstka istnieje i faktycznie ją zobaczyć. I tu jest kolejna rzecz, którą nam udało się zrobić. Myśmy ją nie tylko w 2012 roku odkryli, ale w ciągu tego okresu Run 2, w latach 2015-18, kiedy zebraliśmy dużo więcej danych, myśmy się jej bardzo dobrze przyjrzeli. Dlaczego to jest ważne? Chodzi o to, że to była absolutnie nowa jakość, nowa cząstka, coś co nie zdarzyło się od bardzo, bardzo dawna, od lat 90., kiedy potwierdzono istnienie kwarku top w ośrodku Fermilab. Bardzo długo takiego odkrycia nie było, a bardzo na nie czekaliśmy. Oprócz tego, że zobaczyliśmy nową jakość, chodziło o to, żeby się upewnić, że to co widzimy, to jest faktycznie ta cząstka Higgsa przewidziana 50 lat wcześniej przez Petera Higgsa, Roberta Brouta i François Englerta. I faktycznie żadne z naszych już precyzyjnych pomiarów właściwości tej cząstki nie zaprzeczyło temu, wszystko potwierdza przewidywania modelu Higgsa.
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 24 Paź 2019, 09:51

Na ile istotne były te pomiary przy wyższej energii? Czy one rzuciły jeszcze nowe światło na cząstkę Higgsa, czy fakt, że już przy niższej energii udało się ją znaleźć, miał kluczowe znaczenie?
Zwiększenie energii dla samego badania właściwości cząstki Higgsa, tej którą znamy już w tej chwili, ma masę 125 GeV (gigaelektronowoltów), może nie miało kluczowego znaczenia. Ważniejsze było zebranie większej ilości danych, czyli całkowita ilość zderzeń, które mogliśmy przebadać. To, co wymaga zwiększenia energii, gdzie energia dostępna jest fundamentalnie ważna, to są tak zwane poszukiwania nowej fizyki. O tym jeszcze żeśmy nie mówili. Wiemy, że musi być coś więcej. Wiemy, że to coś więcej, ponieważ nie zostało do tej pory zaobserwowane, musi wiązać się z jeszcze wyższymi energiami czy masami. Musi być po prostu masywniejsze. W związku z tym, żeby to wyprodukować, żeby to eksperymentalnie zaobserwować, potrzebna jest większa energia. Większa intensywność sama w sobie nie wystarczy. I stąd tak ważne jest, żeby osiągnąć maksymalną projektowana energię akceleratora i oczywiście przy tej energii zebrać możliwie dużo danych. To są dwa związane ze sobą czynniki. Jeden to jest maksymalna dostępna energia, a drugi to jest statystyka, czyli ilość przypadków, które jesteśmy w stanie przebadać.
Nie można wykluczyć jednak, że nawet ta maksymalna energia nie wystarczy. I dlatego w CERN-ie myśli się o tym, żeby zbudować jeszcze potężniejszy zderzacz, akcelerator. Proponowane są dwa różne typy...
Tak, to w tej chwili jest tematem bardzo gorących dyskusji, tematem przewodnim dla tak zwanego uaktualnienia europejskiej strategii fizyki cząstek elementarnych, które ma nastąpić formalnie w przyszłym roku. W tym celu zbiera się opinie wszystkich ekspertów, organizowane są liczne sympozja na ten temat. Jest gorąca dyskusja, jakie rozwiązanie będzie najlepsze, czyli po prostu da nam największą szansę na jakościowy postęp naszego zrozumienia fizyki. Bo pewności nigdy nie ma. I rzeczywiście są w tej chwili - jak to się czasem mówi - na tapecie dwa główne rozwiązania. Nazwałbym je rozwiązaniem siłowym i rozwiązaniem precyzyjnym. Rozwiązanie siłowe, ale oczywiście technologicznie fenomenalnie zaawansowane, polega na zbudowaniu maszyny, która jest podobna do obecnie istniejącego Wielkiego Zderzacza Hadronów LHC tylko kilkukrotnie większa. Zamiast 27 km mniej więcej 100 km obwodu i zamiast energii 14 TeV w środku masy, czyli po 7 TeV energii protonów każdej wiązki, byłoby to 100 TeV. Więc jest to gigantyczny skok naprzód. To się wiąże oczywiście z kosztami i dość skomplikowanym inżynieryjnie przedsięwzięciem. Po prostu trzeba wykopać tunel, który będzie miał te 100 kilometrów, będzie przebiegał pod Jeziorem Genewskim, pod niewielkim masywem górskim, pod miastem, potem będzie wracał w okolice CERN. Wydaje się to z obecnej perspektywy nieprawdopodobne, ale LHC, czy też wcześniej istniejący w tym miejscu LEP też wydawały się naszym poprzednikom nieprawdopodobnymi projektami. To jest jeden nowy projekt, być może w tej chwili nawet najbardziej prawdopodobny. Mówimy oczywiście nie o najbliższych pięciu, czy dziesięciu latach - mówimy o piątej dekadzie obecnego wieku, czyli to jest perspektywa na 30 lat.
Wtedy, kiedy Wielki Zderzacz Hadronów miałby już przestać działać...
On by przestał działać pewnie nieco wcześniej, ale konstrukcja tego drugiego, tego większego, byłaby związana prawdopodobnie już z zamknięciem obecnego. Ale i tak LHC ma jeszcze przed sobą perspektywę działania przez najbliższe przynajmniej paręnaście lat, może nawet 20. Drugim rozwiązaniem, tym które nazywam precyzyjnym, a może lepiej byłoby powiedzieć, finezyjnym, jest tak zwany zderzacz liniowy. Co to znaczy? Przede wszystkim nie zdarzamy dwóch protonów. Protony jak wiadomo są obiektami złożonymi z kwarków, glonów i tak dalej, zderzanie ich to tak trochę jak zderzenie samochodów...
Rozsypuje się wiele różnych części...
... i trudno spośród tego bałaganu wyłowić to, co nas interesuje. Natomiast w przypadku zderzacza liniowego rozpędzane i zderzane są elektron ze swoją antycząstką, czyli pozytonem. To są cząstki elementarne, one nie są złożone z niczego i tego typu zdarzenia, tego typu oddziaływania, są wyjątkowo - jak my to nazywamy - czyste, bardzo dobrze opisywane teoretycznie. Czyli możemy bardzo precyzyjnie konstruować przewidywania teoretyczne i również eksperymentalnie są dużo łatwiejsze. Temu, co próbujemy zaobserwować, nie towarzyszy mnóstwo śmiecia. Problem z elektronami jest taki, że żeby je rozpędzić i zderzać ze sobą, niestety przy bardzo wysokich energiach, nie możemy używać tej samej technologii, jaką w tej chwili używamy, czyli akceleratora kołowego, który po prostu utrzymuje wiązki na orbicie mniej więcej kołowej i zderza wielokrotnie w różnych punktach przecięcia. Elektrony po prostu są bardzo lekkie i z tego powodu bardzo szybko wypromieniowują energię w postaci promieniowania gamma, elektromagnetycznego. Przez to szybko tracą energię. Nie da się ich rozpędzić do bardzo wysokiej energii na orbicie kołowej. Jedynym rozwiązaniem jest po prostu rozpędzać je po linii prostej. Wtedy one bardzo miło się zachowują, nie emitują tych fotonów. Można uzyskać wysoką energię wiązki i nie tracić jej. To jest rozwiązanie technologiczne bardziej wymagające, stąd nazywam je finezyjnym. Jak sobie łatwo wyobrazić, trzeba na skończonym odcinku prostym rozpędzić elektrony do bardzo wysokiej energii. Są pewne związane z tym ograniczenia. My rozpędzamy wiązki cząstek naładowanych, czy to protonów, czy elektronów za pomocą pola elektromagnetycznego. Nie da się stworzyć w sposób klasyczny pola, które jest silniejsze od pewnej wartości. W związku z tym potrzebna jest pewna, stosowna odległość. Ten projekt, o którym mówimy, miałby długość od kilku do kilkudziesięciu kilometrów w linii prostej. To też byłoby ogromne urządzenie, trochę mniejsze niż tamten kołowy, niemniej technologicznie dużo bardziej zaawansowane. W tej chwili nie jest nawet absolutnie pewne, czy opanowaliśmy technologię, która pozwala na zbudowanie tego typu maszyny. Oczywiście testowe struktury istnieją, ale chodzi o to, czy w dużej skali coś takiego by działało. Zasada działania tzw. akceleratora CLIC (Compact Linear Collider) jest bardzo nowatorska. Polega po prostu na tym, że mamy jedną bardzo tłustą, ale powolną wiązkę i drugą, która nas interesuje. One się poruszają wspólnie. Tu trzeba powiedzieć, że powolna to nie znaczy, że ona się wolno porusza. Ona się też porusza z prędkością światła, tylko ma dużo mniejszą energię, za to wielką intensywność.
Tłusta, to znaczy gęsta, intensywna?
Tak. Ma bardzo, bardzo dużo cząstek. To pozwala na przekazywanie po drodze energii, bardzo szybko, z tej tłustej, ale powolnej wiązki do tej może mało intensywnej, ale wysokoenergetycznej, którą chcemy zderzać.
One też się mają poruszać w przeciwnym kierunku?
Tak, oczywiście. Żeby doprowadzić do zderzeń, musimy zbudować dwa identyczne odcinki rozpędzające i skierować je naprzeciwko siebie. Czyli po prostu dwa liniowe akceleratory, w środku punkt oddziaływania, punkt zderzenia. Tam oczywiście byłby detektor. Ten detektor wyglądałby podobnie do tego, co w tej chwili mamy w eksperymentach LHC, czyli to byłaby taka wielka, wielka beczka, wielkości sporego budynku, naszpikowana elektroniką. Taki mega aparat fotograficzny, bo tam tak naprawdę jest bardzo wiele krzemu, czyli dokładnie tej samej technologii, którą wykorzystujemy w aparatach fotograficznych, kamerach cyfrowych, tylko że ta kamera jest w stanie robić zdjęcia parędziesiąt milionów razy na sekundę, z precyzją mikronową. Jest to po prostu bardziej zaawansowane urządzenie.
To jest bardzo trudna decyzja do podjęcia, bo po pierwsze fizycy muszą zdecydować, co chcieliby zbudować, a po drugie muszą przekonać polityków i pewnie też opinię publiczną, że warto na to wydać wielkie pieniądze. Wielki Zderzacz Hadronów to było kilka miliardów euro, no a te nowe konstrukcje to już około 20 miliardów. Trzeba na to znaleźć pieniądze.
Różne są szacunki, być może w tej chwili jeszcze niezbyt dokładne. Ale mówimy o rzędzie wielkości dziesięciu, parunastu miliardów euro. Może troszeczkę tańszym rozwiązaniem ze względu na mniejszą długość tunelu jest akcelerator liniowy CLICK, ten rozpędzający elektrony, niemniej technologia czy też badania, są mniej zaawansowane. Ponieważ to jest zupełnie nowatorska metoda rozpędzania. Ten kołowy następca LHC działałby na mniej więcej tych samych zasadach co LHC, więc jest technologicznie dobrze opanowany, przy czym w założeniu musielibyśmy praktycznie dwukrotnie zwiększyć pole tak zwanych magnesów dipolowych, czyli tych które zakrzywiają tor cząstki, które utrzymują protony na orbicie kołowej. Wygląda na to, że to powinno być osiągalne w perspektywie tych 20 lat, o których mówimy. Tutaj pomocne jest istnienie LHC, bo już w kolejnej modernizacji, która nastąpi za mniej więcej 5 lat, przewiduje się testowanie magnesów o wyższym polu, czyli takich, które może kiedyś w przyszłości byłyby zastosowane do tej nowej maszyny, czyli następcy LHC, jeszcze nie ma nazwy.
Przez wiele lat utrzymywała się w dziedzinie badań cząstek elementarnych silna konkurencja między Stanami Zjednoczonymi a Europą. Potem wydawało się, że się przeniesie w stronę Japonii, a teraz tak naprawdę wydaje się, że się przeniesie w stronę Chin, bo Chiny też nie ukrywają, że mogą podjąć próby zbudowania podobnej aparatury.
Tak. Chiny rzeczywiście mówią głośno o tym, że chciałyby wybudować urządzenie bardzo podobne do tego, o którym mówimy, czyli wielki, kołowy akcelerator protonów, taki właśnie 100-kilometrowy. Finansowo to z całą pewnością leży w zasięgu Chin. Tu nie ma wątpliwości. A technologicznie to już w dzisiejszych czasach nie ma barier. Jeżeli tylko zgromadzą odpowiednią liczbę fachowców, to oczywiście to też będzie możliwe. Tu oczywiście już rolę grają nie decyzje czy argumenty naukowe, ale polityczne. Czy rzeczywiście Chiny się na to zdecydują, czy nie, tego nie umiem powiedzieć. Natomiast oczywistym jest, że ta decyzja w jakiś sposób będzie miała, będzie musiała mieć wpływ na długofalowe plany CERN i całej Europy. Właściwie to jest niemalże tożsame, wiadomo że to największe urządzenie, jeżeli powstanie w Europie, to powstanie w CERN-ie. Tu ja nie umiem spekulować w tej chwili, jaki będzie rozwój wydarzeń. Jeszcze do niedawna, w najbliższej perspektywie, miał powstać liniowy zderzacz elektronów i pozytonów w Japonii. Nie w tej przełomowej technologii, bardziej tradycyjny. Ale na razie nie ma jasnej deklaracji i właściwie przez ostatnie lata Japonia w jakiś sposób troszkę wycofywała się z tego pierwotnego zamiaru. Tłumacząc się głównie względami finansowymi. Oczekiwała chyba większego wkładu ze strony partnerów zagranicznych. Też w tej chwili nie jestem w stanie przewidzieć, czy rzeczywiście coś tego typu tam powstanie i kiedy, natomiast to też oczywiście w jakiś sposób miałoby wpływ prawdopodobnie na wybór opcji w Europie.
Na koniec jeszcze tylko zapytam o udział Polaków w tych badaniach, bo CERN to jest takie miejsce, w którym polscy fizycy są rzeczywiście na froncie walki o zdobywanie tych najnowszych informacji. Są współtwórcami tych sukcesów. I tak pewnie pozostanie, bo ta polska obecność w CERN i nasza reprezentacja jest bardzo aktywna i nie będzie się zmniejszać.
Nie, absolutnie, to byłoby bardzo niepokojące. Ale wszystko, jak dotąd, wskazuje na to, że ten udział się będzie zwiększał. On się zwiększał praktycznie stale od momentu formalnej akcesji do CERN w 1991 roku. Udział dwojakiego rodzaju, to znaczy z jednej strony liczebny, dotyczący tego, ile osób jest aktywnie zaangażowanych bezpośrednio pracując na miejscu w CERN-ie, czy też - jak to jest w większości przypadków - pracując w instytucjach macierzystych i po prostu współpracując w prowadzeniu badań w CERN.
Ile to jest osób w tej chwili?
Z Polski jest to ponad 300 osób. Natomiast druga osobna forma naszego udziału, która też stale rośnie ze względu na nasz dość szybki rozwój ekonomiczny, to jest po prostu nasz wkład w budżet CERN. Nie chcę w tej chwili skłamać, bo nie znam najnowszych danych, ale na pewno przekroczył już w tej chwili 4 proc. budżetu CERN. To jest znaczący wkład. On jest w jakiś sposób proporcjonalny do produktu krajowego brutto.
Są też polskie propozycję nowych eksperymentów.
Tak. Jesteśmy bardzo aktywni - to jest wielka satysfakcja - nie tylko w tych wielkich eksperymentach, które są owocem współpracy praktycznie całego świata, tych które choćby odkryły cząstkę Higgsa. Tam też mamy i w Atlasie, i w CMS swój duży wkład. Ale mamy też swoje pomysły i nie tylko te zrealizowane, ale też te które są dopiero w zamierzeniach, albo we wstępnej fazie badań. Jest kilka przykładów, jednym z nich jest istniejący eksperyment NA61/SHINE, który jest eksperymentem dość unikalnym jak na dzisiejsze czasy, bo jest tak zwanym eksperymentem na stałej tarczy, czyli wykorzystuje wiązkę z akceleratora SPS i bada głównie reakcje hadronowe. Nie wchodząc w szczegóły, to są bardzo precyzyjne pomiary, które służą w wielu wypadkach do prawidłowego przewidywania albo projektowania przyszłych eksperymentów. Jak na przykład bardzo ciekawe eksperymenty neutrinowe, które są prowadzone zarówno w Japonii, jak i w Stanach Zjednoczonych. Tam jest bardzo wiele niewiadomych i niektóre ze zjawisk, których nie umiemy dobrze opisać, można zbadać w tym eksperymencie. On jest rzeczywiście bardzo polski, on był zaproponowany przez Polaka i uczestniczy w nim bardzo silna polska ekipa. Oprócz tego na przykład z zupełnie innej dziedziny, w tej chwili pod kierownictwem Polaka również prowadzone są wstępne dość badania eksperymentalne, dotyczące nowatorskiego wykorzystania na przykład LHC, czyli obecnego akceleratora, który mógłby służyć jako źródło, super źródło promieniowania gamma, a to z kolei mogłoby mieć bardzo szerokie zastosowania zarówno w fizyce cząstek, jak i w innych dziedzinach fizyki, w aplikacjach. Oczywiście dalszy los tego typu projektów zależy po pierwsze od wyników tych wstępnych eksperymentów i analiz, po drugie oczywiście też od decyzji administracyjnych, które CERN będzie musiał podjąć. Bo zawsze tak jest, że żeby zrobić miejsce jakiemuś projektowi, prawdopodobnie jakiś inny projekt musi ustąpić. To też są decyzje trudne, dobrych pomysłów jest wiele.
Autor:
Grzegorz Jasiński

Źródło; RMF

https://www.rmf24.pl/nauka/news-wielki- ... Id,3293806
http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Wielki Zderzacz Hadronów i co dalej.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Wielki Zderzacz Hadronów i co dalej2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 25 Paź 2019, 08:47

Dlaczego pozostanie na stałe w czasie letnim to dla większości Polaków najlepsze rozwiązanie?
2019-10-23.
Dyskusja o tym, czy powinniśmy zrezygnować z ciągłej zmiany czasu i pozostać na stałe w jednym, wywołuje mnóstwo emocji wśród Polaków. Według nas czas letni to najlepsze możliwe rozwiązanie. Postaramy się wyjaśnić dlaczego.
W nocy z soboty na niedzielę (26/27.10) punktualnie o godzinie 3:00 przestawimy wskazówki zegarów na godzinę 2:00. Tym samym jednorazowo zyskamy jedną godzinę snu przechodząc z czasu letniego na zimowy. Co by się stało, gdybyśmy czasu nie zmienili i pozostali na stałe w letnim?
Zimą otrzymalibyśmy dodatkową godzinę dnia po południu. Na północnym wschodzie kraju, gdzie dzień kończy się wtedy najszybciej, bo już o godzinie 15:05, zmrok zapadłaby godzinę później, po 16:00. Na południowym zachodzie, gdzie z kolei Słońce zachodzi zimą najpóźniej, jasno byłoby jeszcze nawet krótko po godzinie 17:00.
Zyskalibyśmy dodatkową godzinę na zrobienie zakupów, odebranie dzieci ze szkoły czy też załatwienie spraw jeszcze w świetle dziennym, bez przymusu chodzenia po nocy. To właśnie rozwiązanie najczęściej wskazywali Polacy, decydując się na pozostanie w czasie letnim.
Problem może się pojawić jedynie o poranku, ponieważ Słońce wstawałoby godzinę później niż obecnie w okresie zimowym. Na południowym wschodzie jasno robiłoby się dopiero około 8:00, zaś na północnym zachodzie około 8:45.
Niektórzy twierdzą, że dzieci musiałyby zmierzać do szkoły jeszcze w ciemnościach, ale przecież obecnie często wracają do domu, gdy jest już po zmroku, o zajęciach pozalekcyjnych nie wspominając. Argument ten okazał się niewystarczający i dotyczący jedynie niewielkiej rzeszy uczniów.
Wolimy zmierzać do pracy w ciemnościach aniżeli z niej wracać do domu. Godzina dnia po południu większości z nas wynagradza przedłużające się ciemności o poranku, gdy tak naprawdę światła słonecznego nie potrzebujemy.
Sondaż przeprowadzony przez Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii okazał się w tym temacie miażdżący dla zwolenników czasu zimowego. Aż 74,2 proc. respondentów opowiedziało się za pozostaniem na stałe w czasie letnim, a zaledwie 14,8 proc. było za stałym czasem zimowym. 10,7 proc. badanych nie miało zdania, a 0,3 proc. odmówiło odpowiedzi.
Co ciekawe, wśród zwolenników czasu zimowego znaleźli się przedstawiciele grupy społecznej, która najwcześniej przystępuje do pracy, a więc rolnicy, niewykwalifikowani robotnicy oraz niepracujące gospodynie domowe. W przypadku czasu letniego większość odnotowano we wszystkich grupach społeczno-demograficznych i zawodowych.
Wieczny czas zimowy
A jak wyglądałoby pozostanie na stałe w czasie zimowym? Wydaje się, że nic niedobrego, ale tylko pozornie. Z biegiem tygodni problem stałby się widoczny. Otóż w najdłuższe dni w roku, które przypadają na czas wakacji i letnich urlopów, dzień rozpoczynałby się o godzinę wcześniej niż dotychczas.
Na północno-wschodnich krańcach naszego kraju, gdzie Słońce wschodzi wówczas najwcześniej, następowałoby to już przed godziną 3:00, a jasno robiłoby się około 2:30. Większość z nas do pracy wychodzi między 5:00 a 8:00, więc wcześniejszy o godzinę wschód Słońca raczej nikomu by się nie przydał.
Każdy z nas zauważyłby natomiast wcześniejszy zachód Słońca. Latem, gdy chcemy, aby dzień trwał jak najdłużej, byłby on krótszy o całą godzinę, na rzecz zmarnowanej godziny dnia nad ranem.
W ten sposób mieszkańcy południowo-wschodnich regionów, gdzie dzień kończy się najszybciej, żegnaliby Słońce nie o 20:45, lecz już o 19:45. Pół godziny później byłoby ciemno. Odebrana godzina letniego dnia byłaby dla wielu z nas bolesna. Ograniczałaby bowiem naszą aktywność poza domem.
Tymczasem zimą żadnych zmian byśmy nie odczuli, Słońce wstawałoby i chowało się za horyzontem w tym czasie, jak ma to miejsce obecnie, a przecież chcielibyśmy wydłużyć sobie dzień, aby ciemności nie zapadały zanim nie wyjedziemy z pracy lub szkoły i zanim nie dotrzemy do domu.
Dlatego też dla przeciętnego Kowalskiego czas zimowy, obowiązujący przez cały rok, to kiepskie rozwiązanie. O wiele korzystniejsze będzie pozostanie na stałe w czasie letnim, co powyżej szczegółowo wytłumaczyliśmy.
Jeszcze tylko cztery razy?
Pamiętajmy, że nigdy przyjęcie danego czasu nie będzie w pełni nam odpowiadać, ponieważ żyjemy pod tą szerokością geograficzną, w której między najkrótszym a najdłuższym dniem w roku różnica wynosi aż 9 godzin. Problem stanowi też sama strefa czasowa, w której się znajdujemy.
Optymalnie byłoby, gdyby wschodnia część kraju posługiwała się czasem wschodnioeuropejskim, zaś zachodnia środkowoeuropejskim. Jednak taki podział na dystansie zaledwie 500 kilometrów wprowadziłby dodatkowe zamieszanie, a przecież chcemy sobie go oszczędzić pozostając w jednej strefie czasowej i w jednym czasie dla całej Polski.
Jeśli wierzyć oficjelom z Komisji Europejskiej, przed nami jeszcze tylko cztery zmiany czasu, a ta ostatnia czeka nas w nocy z 27 na 28 marca 2021 roku, gdy na stałe pozostaniemy w czasie letnim, podobnie jak większość krajów europejskich. Wcześniej, do końca 2020 roku, musimy ostatecznie zdecydować, ale sądząc po sondażach, Polacy wątpliwości nie mają.
Źródło: TwojaPogoda.pl
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/20 ... zwiazanie/

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Dlaczego pozostanie na stałe w czasie letnim to dla większości Polaków najlepsze rozwiązanie.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Dlaczego pozostanie na stałe w czasie letnim to dla większości Polaków najlepsze rozwiązanie2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 25 Paź 2019, 08:49

Czarne dziury, podobnie jak gwiazdy, mogą posiadać konstelacje swoich planet
2019-10-24.
Jakiś czas temu świat astronomii obiegła wiadomość o odkryciu planety, która nie krąży wokół żadnej gwiazdy, tylko samotnie podróżuje przez otchłań kosmosu. Teraz naukowcy odkryli największą tajemnicę tych obiektów.
Planeta o nazwie PSO J318.5-22 liczy sobie 12 milionów lat, ma masę sześciokrotnie większą od Jowisza i znajduje się około 80 lat świetlnych (800 bilionów kilometrów) od naszej planety. Wypatrzeć ją na niebie udało się naukowcom z niemieckiego Instytutu Astronomii im. Maksa Plancka. Co ważne, była to pierwsza w historii planeta, która nie posiadała macierzystej gwiazdy.
Badacze dokonali analiz zebranych danych i okazuje się, że takich tajemniczych obiektów tylko w Drodze Mlecznej może być aż 50 miliardów. To niesłychana ilość, która rodzi szereg pytań o istotę ich pochodzenia. Tę zagadkę udało się rozwiązać astronomom z Uniwersytetu Kagoshima w Japonii. Otóż planety mogą z powodzeniem powstawać nie tylko wokół macierzystych gwiazd, co jest zjawiskiem powszechnym i dobrze nam znanym, ale również w pobliżu czarnych dziur.
Tak wynika z danych pozyskanych w wyniku obserwacji tych obiektów i czarnych dziur. Analizy pokazują, że czarna dziura o nazwie Sagittarius A*, znajdująca się w jądrze naszej galaktyki, może mieć nawet 10 tysięcy takich planet, a to ze względu na ogromne ilości pyłu i gazów, które tam występują. Astronomowie podkreślają, że są one idealnym materiałem budowlanych dla takich tajemniczych obiektów.
Niestety, nie oczekujmy, że szybko uda nam się wykryć, sfotografować i zbadać takie planety w centrum Drogi Mlecznej, ale możemy mieć pewność, że one się tam znajdują. Nie wiadomo też, czy rozkwita na nich znane nam życie. Bliskie otoczenie czarnych dziur jest ekstremalnym miejscem dla biologicznego życia. Warunki zmieniają się bardzo dynamicznie, a to kiepsko rokuje na spełnienie się takich pięknych wizji.
Astronomowie, pracujący przy projekcie Event Horizont Telescope, dzięki któremu zobaczyliśmy pierwszy obraz czarnej dziury, otrzymali ponad 3 miliony dolarów na kontynuowanie swojej pracy. To świetna wiadomość, ponieważ to pozwoli im przygotować kolejną astronomiczną niespodziankę już w przyszłym roku. Wówczas naszym oczom mają ukazać się ostre jak brzytwa obrazy połączone w film, na którym zobaczymy, jak jedna z potężnych czarnych dziur pożera otaczającą ją materię. Naukowcy zapewniają, że widok ten będzie spektakularny i zapadnie w naszej pamięci na długo.
Źródło: GeekWeek.pl/Space.com / Fot. NASA
https://www.geekweek.pl/news/2019-10-24 ... ch-planet/

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Czarne dziury, podobnie jak gwiazdy, mogą posiadać konstelacje swoich planet.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Czarne dziury, podobnie jak gwiazdy, mogą posiadać konstelacje swoich planet2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 25 Paź 2019, 08:51

Astronomowie przyglądają się skalistej planecie o trzech słońcach
2019-10-24.Radek Kosarzycki
Ciężko znaleźć planety chociaż trochę podobne do Ziemi. Dlatego też gdy astronomowie tacy jak Jennifer G. Winters napotykają na obiekt, który może być stały, skalisty i prawdopodobnie posiada swoją atmosferę, pojawia się ekscytacja. A szczególnie w przypadku takim jak ten: choć prawdopodobieństwo istnienia na niej życia jest statystycznie niewielkie, to znalezienie planety z trzema słońcami podnosi prawdopodobieństwo, że badając tę planetę możemy sporo dowiedzieć się o naszej własnej.
LTT1445Ab to planeta tranzytująca. Jak tłumaczy Winters, badaczka w Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics, oznacza to, że w trakcie trwającej pięć i pół dnia orbity wokół głównej gwiazdy, LTT1445Ab przechodzi na tle jej tarczy. Dzięki temu obserwatorzy znajdujący się na Ziemi widzą planetę jako podświetloną i mogą sprawdzać czy LTT1445Ab (o rozmiarach 1,38 Ziemi i oddalona od nas o 22,5 roku świetlnego) posiada własną atmosferę.
“Możemy przyglądać się jej za pomocą spektrografu” mówi Winters, główna autorka artykułu “Three Red Suns in the Sky: A Transiting, Terrestrial Planet in a Triple M Dwarf System at 6.9 Parsecs” opublikowanego w periodyku Astronomical Journal. “To jedna z najlepszych okazji badania skalistej planety, która może mieć własną atmosferę, której skład chemiczny jesteśmy w stanie poznać”.
Winters chciałaby dowiedzieć się: czy w atmosferze planety jest tlen cząsteczkowy? Nawet jeżeli w jej atmosferze jest tlen, Winters zakłada, że nie znajdzie tam życia. “Planeta nie znajduje się w ekosferze swojej gwiazdy. Znajduje się zdecydowanie za blisko i jest za gorąca. Ale jeżeli obecność tlenu w atmosferze jest możliwa, oznacza to, że pochodzi on z innego źródła i to też dobrze wiedzieć”.
Przez kilka kolejnych miesięcy, zanim planeta zniknie z naszego nieba za słońcem, Winters wraz ze swoimi współpracownikami będzie zbierała dane i monitorowała planetę. Wykorzystując dane z Giant Magellan Telescope w Chile oraz z kosmicznych teleskopów Hubble’a i Spitzer, badacze spróbują zmierzyć masę planety i określić czy faktycznie jest ona skalista, a nie gazowa. Masa nowo odkrytej planety ma znaczenia, ponieważ od niej zależy grubość potencjalnej atmosfery. A jeżeli atmosfery nie ma – na przykład została wywiana przez promieniowanie – naukowcy sprawdzą czy jakaś atmosfera nie powstaje, na przykład w skutek emisji gazów ze skorupy planety.
“To doskonały cel do badania atmosfery” mówi Winters. “Znamy tylko jeszcze jeden układ znajdujący się bliżej nas i posiadający dwie planety, ale gwiazda w tym układzie jest znacznie jaśniejsza, przez co trudno jest na nich dostrzec potencjalną atmosferę” dodaje. Główna gwiazda układu LTT1445Ab ma rozmiary rzędu 25% rozmiarów Słońca, a towarzyszące jej gwiazdy są jeszcze mniejsze.
Nazwa LTT1445Ab pochodzi z katalogu gwiazd stworzonego przez Willema Jacoba Luytena. Położenie gwiazdy ustalono za pomocą satelity TESS, który skanuje niebo poszukując takich obiektów i informuje o tych, których jasność okresowo spada, co może oznaczać, że wokół nich krążą planety.
Ten konkretny układ ze swoimi trzema gwiazdami, jest intrygujący także pod innym względem. “Rzadko spotyka się trzy karły M w układzie potrójnym” mówi Winters. W tym konkretnym przypadku wydaje się, że planeta okrąża główną gwiazdę, a dwie pozostałe gwiazdy poruszają się skomplikowanych orbitach zbliżając i oddalając się od siebie w osobliwy tańcu.
Na swój sposób, obecność planety pośród tych trzech miniaturowych gwiazd może okazać się bardziej ekscytującym odkryciem od samej LTT1445Ab. Od czasu studiów, karły typu M są jej głównym polem zainteresowań.
“Karły tego typu to 75 procent wszystkich gwiazd, a więc są zdecydowanie najpowszechniejsze. “Ten układ pozwoli nam dowiedzieć się znacznie więcej o procesach powstawania tak gwiazd jak i planet we wszechświecie”.
Źródło: Harvard University
Artykuł naukowy: http://dx.doi.org/10.3847/1538-3881/ab364d
https://www.pulskosmosu.pl/2019/10/24/a ... -sloncach/

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Astronomowie przyglądają się skalistej planecie o trzech słońcach.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 25 Paź 2019, 08:52

Eksploracja kosmosu. Polska Agencja Kosmiczna zawarła porozumienie z NASA
2019-10-24. AGIE.KF
Polska Agencja Kosmiczna i NASA podpisały w czwartek porozumienie o współpracy w zakresie eksploracji przestrzeni kosmicznej – poinformowało Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii. Jak dodano, Polska i USA są gotowe do kooperacji w dziedzinie m.in. robotyki oraz ochrony planetarnej.
Dziś kosmos jest bliżej naszego codziennego życia niż wielu z nas się wydaje, a sektor kosmiczny to ogromna szansa rozwoju dla polskich naukowców i przedsiębiorców. Nie jest on odległą dziedziną, ale jedną z najnowocześniejszych i najbardziej zaawansowanych technologicznie gałęzi przemysłu, z której dobrodziejstw korzystamy na co dzień – podkreśliła cytowana w czwartkowym komunikacie szefowa MPiT, Jadwiga Emilewicz. Dodała, że sektor kosmiczny ma rosnące znaczenie zarówno ekonomiczne, jak i naukowe dla krajowej i światowej gospodarki.
Porozumienie o współpracy między Polską a Stanami Zjednoczonymi w zakresie „eksploracji przestrzeni kosmicznej i wypływających z niej wspólnych korzyści” podpisali przedstawiciele Polskiej Agencji Kosmicznej (PAK) i amerykańskiej National Aeronautics and Space Administration (NASA) podczas jubileuszowego 70. Międzynarodowego Kongresu Astronautycznego w Waszyngtonie.
Według prezesa PAK Michała Szaniawskiego umowa „potwierdza, że Polska i Stany Zjednoczone są gotowe podjąć poważną współpracę partnerską w zakresie robotyki i eksploracji kosmicznej oraz działań na rzecz ochrony planetarnej, rozwoju nauki i zastosowania korzyści płynących z jej rozwoju”. – Z przyjemnością dołączymy do tej podróży – powiedział Szaniawski.
W ostatnich 40 latach w różnych międzynarodowych misjach kosmicznych wykorzystywanych było ponad 80 instrumentów zaprojektowanych i skonstruowanych przez polskich naukowców i inżynierów. Wśród znaczących są m.in. sensory i próbniki oraz inne komponenty lądowników Mars Curiosity i InSight NASA - przypomina resort.
Siedem lat członkostwa w Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) przyczyniło się do dynamicznego rozwoju polskiego sektora kosmicznego, w którym działa ponad 350 polskich przedsiębiorstw - ocenia MPiT. „Polskie firmy i instytuty badawczo-rozwojowe współpracują z ESA i innymi agencjami narodowymi, w tym NASA, DLR, JAXA i CNSA” – napisano.
źródło: PAP
https://www.tvp.info/45004894/eksplorac ... nie-z-nasa

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Eksploracja kosmosu. Polska Agencja Kosmiczna zawarła porozumienie z NASA.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 25 Paź 2019, 08:54

USA/ "Polska Noc Kosmiczna" w Waszyngtonie
2019-10-24.
Perspektywy rozwoju polskiego przemysłu kosmicznego były głównym tematem "Polskiej Nocy Kosmicznej" – spotkania zorganizowanego w rezydencji ambasadora RP w Waszyngtonie.
Organizatorami „Polskiej Nocy Kosmicznej” były ambasada RP w Waszyngtonie, Polska Agencja Kosmiczna (PAK) oraz Związek Pracodawców Przemysłu Kosmicznego.
Spotkanie zgromadziło ok. 100 osób: przedstawicieli polskiego rządu, w tym Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii, PAK oraz spełniających podobne funkcje agencji rządowych Japonii, Rumunii i Ukrainy, a także licznych reprezentantów firm sektora kosmicznego polskiej gospodarki.
W spotkaniu uczestniczyli członkowie Parlamentarnej Grupy ds. Przestrzeni Kosmicznej: przewodniczący tej grupy - poseł Jerzy M. Materna (PiS), wiceprzewodniczący i poseł Paweł Pudłowski (PO–KO) oraz doradca naukowy tej grupy, wybitny fizyk i metrolog dr Włodzimierz Lewandowski.
Honorowymi gośćmi „Polskiej Nocy Kosmicznej” byli: wiceprezes Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA) Steve Jurczyk oraz astronauta płk. George Zamka. Obaj polskiego pochodzenia.
Zamka był dowódcą misji STS-130 NASA, podczas której w lutym 2010 roku załoga wahadłowca Endeavour dostarczyła do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) wyprodukowany we Włoszech na zamówienie Europejskiej Agencji Kosmicznej moduł połączeniowy Tranquility.
Ambasador Polski w Waszyngtonie Piotr Wilczek otwierając spotkanie powiedział, że jest ono okazją „do przedyskutowania współpracy Polski w dziedzinie przemysłu kosmicznego nie tylko ze Stanami Zjednoczonymi, ale także z innymi krajami”.
Polski dyplomata podkreślił, że „przemysł kosmiczny jest jedną z kluczowych dziedzin, określających na kolejne dekady kierunki rozwoju gospodarczego poprzez wypracowanie innowacyjnych rozwiązań i nowych technologii”.
Podczas części oficjalnej „Polskiej Nocy Kosmicznej” wystąpili prezes Polskiej Agencji Kosmicznej Michał Szaniawski, Kinga Gruszecka z Departamentu Projektów Obronnych PAK oraz Julita Wilczek, zastępca dyrektora Departamentu Innowacji w Ministerstwie Przedsiębiorczości i Technologii, która przedstawiła założenia i cele polskiego programu kosmicznego.
Paweł Wojtkiewicz, prezes Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego, zrzeszającego ok. 70 pracodawców polskiego sektora kosmicznego, przedstawił najważniejsze etapy w rozwoju tej dziedziny w Polsce.
Wojtkiewicz zwrócił uwagę, że większość firm przemysłu kosmicznego działających w Polsce, to firmy bardzo młode, powstałe po wejściu Polski w listopadzie 2012 roku do Europejskiej Agencji Kosmicznej. Sektor kosmiczny gospodarki, aby dalej się rozwijać „potrzebuje od rządu środków i funduszy” – powiedział w rozmowie z PAP.
"Sektor kosmiczny w każdym kraju jest bardzo silnie powiązany z administracją, z zamówieniami publicznymi i środkami z budżetu państwa. Tak samo jest w Stanach Zjednoczonych. Budżety przeznaczone na badanie kosmosu przez NASA jak i przez Departament (ministerstwo) Obrony są olbrzymie. W Polsce te budżety są bardzo małe" – dodał Wojtkiewicz.
Zarówno Wojtkiewicz jak i Gruszecka z PAK uważają, że zwiększenie nakładów na badania kosmosu i rozwój sektora kosmicznego polskiej gospodarki jest uzależnione od zrozumienia potrzeb tego sektora w społeczeństwie i poparcia społeczeństwa dla zwiększonych wydatków z budżetu państwa na tę dziedzinę. Tymczasem obecnie świadomość potrzeb w tej dziedzinie w społeczeństwie polskim jest znikoma.
Część oficjalną "Polskiej Nocy Kosmicznej" zakończyła seria prezentacji firm działających w przemyśle kosmicznym w Polsce.
Większość zgromadzonych w rezydencji ambasadora RP stanowili uczestnicy obradującego w Waszyngtonie od poniedziałku 70. Międzynarodowego Kongresu Astronautycznego. Kongres zorganizowany w tym roku pod hasłem „Space: The Power of the Past. The Promise of the Future” (Kosmos: Siła przeszłości, nadzieje przyszłości”) zgromadził w stołecznym ośrodku konferencyjnym im. Walta Washingtona ponad 6 tys. uczestników - naukowców, przedstawicieli rządowych i prywatnych ośrodków badawczych oraz reprezentantów sektora prywatnego przemysłu kosmicznego, z ponad 80 państw świata.
Współpraca pomiędzy sektorem prywatnym a agencjami rządowymi w badaniach kosmosu i w przemyśle kosmicznym była jednym z głównych zagadnień przewijających się podczas ponad 200 sesji i dyskusji panelowych pięciodniowego Kongresu IAF – największego i najważniejszego takiego dorocznego zgromadzenia w dziedzinie badań kosmosu.
Przykładem wzrastającego znaczenia sektora prywatnego w badaniach przestrzeni kosmicznej było ustanowienie przez organizatorów kongresu „Nagrody za wybitne osiągnięcia w przemyśle kosmicznym” (Excellence in Industry Award). Jako pierwsza nagrodę przyznawaną za wybitny wkład w badania kosmosu w sektorze prywatnym otrzymała założona przez szefa Amazon.com Jeffa Bezosa firma Blue Origin.
Bezos - obecnie najbogatszy człowiek na świecie - odbierając nagrodę IAF dla „Blue Origin” przedstawił swoją „narodową drużynę” - konsorcjum złożone z firm Blue Origin, gigantów zbrojeniowo-aeronautycznych korporacji Lockheed Martin i Northrop Grumman oraz niekomercyjnej organizacji badawczej Draper Laboratory.
Zadaniem tej „drużyny marzeń” Bezosa będzie budowa lądownika księżycowego Blue Moon w ramach programu NASA „Artemis”. Celem programu „Artemis” – jednego z przykładów współpracy sektora prywatnego z rządem federalnym w badaniach kosmosu jest doprowadzenie - do roku 2024 - do ponownego lądowania człowieka na Księżycu.
Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski (PAP)
tzach/ jo/ mal/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/ ... tonie.html

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: USA Polska Noc Kosmiczna w Waszyngtonie.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 25 Paź 2019, 08:58

IAC 2019 – drugi raport
2019-10-24.Redakcja
W Waszyngtonie trwa konferencja IAC 2019. Podczas trzeciego i czwartego dnia konferencji nastąpiło kilka ciekawych wydarzeń, także związanych z polską branżą kosmiczną.
“Polish Space Night” – prezentacja polskiej branży kosmicznej
Wydarzenie “Polish Space Night” odbyło się wieczorem 22 października. To wydarzenie wspólnie zorganizowała Polska Agencja Kosmiczna (POLSA), Ambasada RP w Waszyngtonie, Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz Związek Pracodawców Sektora Kosmicznego (ZPSK). Podczas “Polish Space Night” zaprezentowało się kilka podmiotów z polskiej branży kosmicznej przed przedstawicielami kilku amerykańskich firm, NASA oraz japońskiej agencji JAXA.
POLSA bliżej współpracy z NASA
Dwudziestego czwartego października nastąpiło “wspólnego oświadczenia” (joint statement) o współpracy pomiędzy POLSA a NASA. Oświadczenie w imieniu POLSA podpisał Prezes Michał Szaniawski, zaś w imieniu NASA – Administrator James Bridenstine. To porozumienie jest pierwszym krokiem ku dalszemu zacieśnieniu współpracy pomiędzy Polską a USA w branży kosmicznej. POLSA na swej stronie wymieniła m.in. robotykę, loty załogowe czy aplikacje satelitarne jako tematy przyszłej współpracy.
Czy modele dla śmieci kosmicznych dają zbyt niskie wyniki?
Podczas jednej z sesji tematycznych na IAC 2019 zaprezentowano ciekawe rezultaty porównania skatalogowanych “śmieci kosmicznych” ze znanych fragmentacji z modelami matematycznymi. Okazuje się, że obecnie powszechnie stosowane modele mogą podawać zbyt niskie wartości stworzonych szczątków – przede wszystkim tych mniejszych od 10 cm. Może to oznaczać, że potencjalnie wokół Ziemi krąży jeszcze więcej szczątków niż to wcześniej przewidywano.
Tematyka “śmieci kosmicznych” była poruszana na kilku sesjach technicznych na IAC 2019. Pojawiły się m.in. nowe i bardzo realistyczne koncepcje umiejscawiania satelitów, tak, by ich naturalna deorbitacja przebiegała szybciej. Zaprezentowano także koncepcje aktywnego usuwania śmieci kosmicznych oraz ryzyko od już nieaktywnych satelitów (m.in. Envisat). Wydaje się, że tym razem zaproponowane rozwiązania nie pozostaną jedynie koncepcjami – świadomość pilnego działania w tematyce śmieci kosmicznych jest powszechna także w kręgach politycznych, w szczególności w USA i w Europie.
SpaceX na IAC 2019
Po raz ostatni SpaceX wystąpił ze stanowiskiem na IAC 2015. Nie oznacza to jednak, że przedstawiciele tej firmy nie są aktywni na konferencjach IAC. W 2019 roku Gwynne Shotwell ze SpaceX wystąpiła z przemową, która wzbudziła duże zainteresowanie wśród uczestników IAC 2019.
Boeing prezentuje Astrovan II
Na IAC 2019 firma Boeing zaprezentowała pojazd Astrovan II, który ma służyć do przewiezienia astronautów uczestniczących w misji kapsuły CST-100 na stanowisko startowe. Nazwa “Astrovan II” oczywiście nawiązuje do wcześniejszego Astrovana, który dowoził astronautów do promu kosmicznego przed startem.
Astrovan II to pojazd firmy Mercedes. We wnętrzu zainstalowano sześć foteli dla astronautów. Astrovan II będzie wykonywać około 20 kilometrową trasę z astronautami “na pokładzie”. Firma Boeing ma nadzieję, że już w 2020 roku nastąpi pierwsza załogowa misja CST-100 Starliner. Wcześniej, tj. 17 grudnia 2019, powinien nastąpić start pierwszego bezzałogowego testu tej kapsuły.
Artemis na IAC 2019
Wiele amerykańskich firm – oraz oczywiście NASA – prezentuje program Artemis. Co ciekawe, “nie zapomina się” o udziale Europy w tym programie, zarówno w budowie stacji Gateway, jak i przy budowie pojazdu MPCV Orion. Oczywiście, na pierwszym planie są jednak prezentowane amerykańskie elementy całego programu. Inne agencje, w szczególności JAXA, przypominają także o swoim wkładzie do programu Artemis.
Pojawią się także pytania, czy do 2024 roku rzeczywiście uda się zbudować i wysłać w kierunku Księżyca wszystkie elementy potrzebne do załogowego lądowania na Srebrnym Globie. Choć przedstawiciele NASA zapewniają, że jest to termin realistyczny, pojawiają się jednak komentarze, że wiele zależy od przyszłych budżetów tej agencji kosmicznej. Jak na razie nie wiadomo, czy na rok fiskalny 2021 NASA otrzyma dodatkowe fundusze.
Zapraszamy do pierwszego raportu z IAC 2019.
(BDS)
https://kosmonauta.net/2019/10/iac-2019-drugi-raport/

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: IAC 2019 – drugi raport.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: IAC 2019 – drugi raport2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: IAC 2019 – drugi raport3.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: IAC 2019 – drugi raport4.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: IAC 2019 – drugi raport5.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: IAC 2019 – drugi raport6.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 25 Paź 2019, 09:00

To nie uderzenie asteroidy zabiło dinozaury i niemal całe życie na naszej planecie
2019-10-24.
Naukowcy znaleźli właśnie dowody na to, że gdyby nie liczne katastrofy naturalne towarzyszące uderzeniu asteroidy, mogłaby przeżyć dużo większa część gatunków.
Jakieś 65 milionów lat temu w naszą planetę z ogromną siłą uderzyła asteroida, która spowodowała wyginięcie 75% całego życia - jej najsłynniejszymi ofiarami są oczywiście dinozaury, ale było ich dużo dużo więcej. Jak wynika z licznych badań, „koniec świata” wywołany uderzeniem nie był jednak tak natychmiastowy, jak się nam wcześniej wydawało i mówimy raczej o całym szeregu procesów. Oczywiście jeśli zwierzęta znalazły się blisko strefy zero, to ginęły od razu, ale duża część życia na naszej planecie wyginęła dopiero na skutek naturalnych katastrof występujących później, które mogły ciągnąć się przez długie lata.
Wcześniejsze badania w kraterze wulkanicznym w Meksyku dostarczyły dowodów na ogromne pożary, trzęsienia ziemi i tsunami, a także kwaśne deszcze padające całymi dniami po uderzeniu. Co więcej, okazuje się, że w atmosferze zgromadziła się ogromna chmura odparowanych skał, która całkowicie zasłoniła słońce na 18 miesięcy! To właśnie te zjawiska wybiły życie na lądzie naszej planety, a co z życiem morskim - dowody sugerują przecież, że to również wyginęło. Do tej pory było to ogromną zagadką, ale naukowcom z Yale udało się w końcu ustalić, co stało się z gatunkami zamieszkującymi oceany.
Badacze od lat próbowali udowodnić, że i tu winę ponoszą kwaśne deszcze, których opady kumulowały się w oceanach, znacznie podnosząc ich kwasowość, ale dopiero teraz znaleźli dowody na poparcie swojej teorii. Ponownie pomocne okazały się tu otwornice, czyli mikroskopijne stworzenia, których pancerzyki często wykorzystywane do oznaczaniu wieku skał oraz warunków ich powstawania (najstarsze pochodzą z kambru). Tym razem analiza ich pancerzyków pozwoliła na prześledzenia długoterminowych zmian zachodzących w oceanach - naukowcy zmierzyli zmiany w izotopach boru w pancerzykach otwornic sprzed uderzenia, w czasie jego trwania oraz późniejszych.
Dzięki temu udało się ustalić, że po uderzeniu asteroidy kwasowość oceanów znacznie wzrosła, co znacznie zredukowało poziom węglanu wapnia w wodzie, który wiele gatunków wykorzystywało do budowy szkieletów i pancerzy. Tego typu zwierzęta wyginęły na skutek tego zjawiska w ogromnej ilości, co z kolei spowodowało destabilizację oceanicznego łańcucha pokarmowego. Naukowcy uważają, że wyginęła wtedy blisko połowa morskiego życia, więc oceany potrzebowały bardzo długiego czasu, aby rozpocząć proces powolnej odbudowy. Co ciekawe, zdaniem badaczy powinniśmy się uczyć na tych przykładach z przeszłości, bo obecnie również obserwujemy znaczny wzrost kwasowości oceanów, a przecież już wiemy, jak może się to skończyć.
Źródło: GeekWeek.pl/Yale University

https://www.geekweek.pl/news/2019-10-24 ... -planecie/

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: To nie uderzenie asteroidy zabiło dinozaury i niemal całe życie na naszej planecie.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: To nie uderzenie asteroidy zabiło dinozaury i niemal całe życie na naszej planecie2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 25 Paź 2019, 09:03

"Potencjalnie niebezpieczna" asteroida przeleci w piątek blisko Ziemi
2019-10-24.
Jest wielka i stanowi potencjalne niebezpieczeństwo dla naszej planety. Asteroida 162082 (1998 HL1) w najbliższy piątek znajdzie się niezwykle blisko Ziemi. Będą mogli ją oglądać posiadacze amatorskich teleskopów.
W piątek blisko Ziemi przeleci asteroida 162082 (1998 HL1). W Polsce nastąpi to około godziny 18.20 (1.21 EDT).
W momencie największego zbliżenia asteroida, której średnicę oszacowano na od 440 do 990 metrów, znajdzie się w odległości 6,2 miliona kilometrów od naszej planety. To 16 razy więcej niż odległość pomiędzy Księżycem a Ziemią. Taka odległość oznacza, że asteroidę będą mogli oglądać posiadacze amatorskich teleskopów.
NEO i PHO
Asteroidę określa się jako NEO od angielskich słów "Near-Earth Object", czyli "obiekt bliski Ziemi". Nazywa się tak planetoidy, komety i meteoroidy, których orbity przechodzą w pobliżu orbity ziemskiej. Jeśli orbita NEO przecina ziemską, a obiekt ma ponad 140 metrów średnicy, jest uważany za potencjalnie niebezpieczny (Potentially Hazardous Object, w skrócie PHO). W gronie ciał niebieskich, które mogą stanowić zagrożenie dla Ziemi, znajduje się asteroida 162082 (1998 HL1).
Chociaż 162082 (1998 HL1) jest uznawana za "potencjalnie niebezpieczną", naukowcy uspokajają - nie istnieje zagrożenie, że zderzy się z naszą planetą. Gdyby obiekt tej wielkości uderzył w Ziemię, spowodowałby ogromne zniszczenia, a w konsekwencji zmiany na przykład w klimacie.
162082 (1998 HL1) odkryto w 1998 roku w ramach projektu Lincoln Laboratory Near-Earth Asteroid Research (LINEAR) realizowanego w Socorro w Nowym Meksyku. Podczas tych badań NASA i Lincoln Laboratory połączyły siły, żeby wykryć i śledzić NEO. Ustalenie ich wielkości, kształtu, obrotu, składu i trajektorii było możliwe dzięki teleskopom optycznym i radiowym.
Źródło: ssd.jpl.nasa.gov, firstpost.com, geek.com
Autor: kw/map
https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-po ... 9,1,0.html

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Potencjalnie niebezpieczna asteroida przeleci w piątek blisko Ziemi.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Potencjalnie niebezpieczna asteroida przeleci w piątek blisko Ziemi2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Potencjalnie niebezpieczna asteroida przeleci w piątek blisko Ziemi3.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Potencjalnie niebezpieczna asteroida przeleci w piątek blisko Ziemi4.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 25 Paź 2019, 09:05

Chińczycy opublikowali wyniki badań żelowej substancji odnalezionej na Księżycu
Autor: admin (2019-10-24)
W sierpniu 2019 roku chiński łazik księżycowy Yuytu-2, który operuje po niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca, odnalazł coś dziwnego. Była to dziwna ciemna, połyskująca substancja, która przez przedstawicieli chińskiej agencji kosmicznej CNSA, została nazwana "żelem".
W środę, CNSA opublikowała nowy obraz tej tajemniczej substancji. Zdjęcie nadesłane przez łazik przynosi więcej szczegółów, dzięki temu możliwe było zaproponowanie pewnych konkluzji co do pochodzenia tego obiektu.
Fotografia potwierdziła wcześniejsze założenia, że substancja ta powstała w wyniku uderzenia meteorytu. Te struktury są zwane impaktydami i formują się pod ciśnieniem dziesiątków GPa (gigapaskal) oraz w temperaturze 2000-3000 stopni Celsjusza. Podobne impaktydy zostały również odkryte na powierzchni srebrnego globu w 1972 roku podczas misji księżycowej Apollo 17.
Yuytu-2 zaraz po odkryciu tej substancji zapadł w hibernację na skutek nadchodzącej nocy księżycowej. Po dwóch tygodniach rover uruchomił się ponownie. Podjechał w okolice znaleziska i wykonał kilka zdjęć. To pomogło uzyskać odpowiedzi na temat prawdopodobnego pochodzenia tej substancji.
Chiny pracują nad własnym programem kosmicznym od 1956 roku. Nacisk na eksplorację Księżyca postawili w 1998 roku. Pierwszy księżycowy łazik Yutu-1 został zdołał wylądować i funkcjonował na naturalnym satelicie Ziemi od 2013 do 2016 roku. Jego następca, Yutu-2 to pierwsze ziemskie urządzenie zdolne do poruszania się, które wylądowało po drugiej stronie Księżyca, co miało miejsce 3 stycznia 2019 roku. Łazik wciąż działa i może nas zaskoczyć kolejnymi odkryciami.
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/chin ... a-ksiezycu

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Chińczycy opublikowali wyniki badań żelowej substancji odnalezionej na Księżycu.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Chińczycy opublikowali wyniki badań żelowej substancji odnalezionej na Księżycu2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Chińczycy opublikowali wyniki badań żelowej substancji odnalezionej na Księżycu3.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 26 Paź 2019, 08:28

ExoMars – testy i przygotowania do startu
2019-10-25. Krzysztof Kanawka
Trwają testy misji ExoMars, jednak wciąż nie wiadomo, czy uda się przeprowadzić start w 2020 roku.
Start misji ExoMars (z łazikiem Rosalind Franklin) jest planowany na lipiec 2020 roku. Do tego czasu muszą zakończyć się testy oraz integracja i weryfikacja wszystkich elementów tej misji ExoMars. Czasu jest mało, a nadal nie wszystkie testy są udane. Ostatnia seria testów spadochronowych nie zakończyła się sukcesem. W sierpniu doszło do warsztatów dotyczących spadochronów, w których wzięli udział eksperci z ESA oraz NASA. Obecnie ESA planuje kolejną serię testów pomiędzy styczniem a marcem 2020.
W międzyczasie łazik został ukończony i obecnie przechodzi serię testów środowiskowych. O tych testach ESA poinformowała w niedawno opublikowanym nagraniu.
Co ciekawe, powyższe nagranie zawiera także informacje o wybranym miejscu lądowania dla ExoMars. Rekomenduje się Oxia Planum – jest to jedno z dwóch miejsc dla lądowania, które wybrano jeszcze w 2017 roku. W przypadku misji ExoMars elipsa lądowania o rozmiarach 120 x 19 km nie powinna obejmować struktur powierzchniowych, które mogłyby stwarzać ryzyko podczas lądowania, rozłożenie ramp platformy powierzchniowej, po których łazik zjedzie na powierzchnię. A to oznacza, że trzeba było zbadać obszar pod kątem występowania na nim stromych zboczy, sypkiego materiału i dużych głazów.
Oxia Planum znajduje się na granicy, gdzie wiele kanałów opróżniało się na rozległe równiny i charakteryzuje się warstwami minerałów, które powstały w wilgotnym środowisku jakieś 3,9 miliardy lat temu.
Obserwacje z orbity wskazują, że minerały na Oxia Planum są reprezentatywne dla występujących w całym tym regionie, a tym samym pozwalają badać warunki panujące w skali globalnej w tej epoce marsjańskiej historii.
(ESA)
https://kosmonauta.net/2019/10/exomars- ... do-startu/

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: ExoMars – testy i przygotowania do startu.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 26 Paź 2019, 08:29

Caterpillar buduje dla NASA autonomiczne maszyny górnicze do użytku na Księżycu
2019-10-25.
Powrót na Księżyc nie jest już pieśnią przyszłości. Przedsięwzięcie to realizuje się na naszych oczach, w ramach programu Artemida. Jest w nie zaangażowanych coraz więcej firm, a kolejną z nich jest słynny Caterpillar.
NASA rozpoczęła współpracę z jedym z największych na świecie producentów ciężkiego sprzętu z myślą o rozpoczęciu na Srebrnym Globie ery kosmicznego górnictwa. Nie jest tajemnicą i nikogo już nie powinno dziwić, że USA, Chiny, Indie czy Japonia, nie lecą tam w celach rekreacyjnych, tylko chcą pozyskiwać tam cenne surowce.
W tym celu będzie potrzeby inteligentny i niezawodny sprzęt, a taki może dostarczyć Caterpillar, który zna się na rzeczy jak nikt inny. Inżynierowie z NASA myślą o budowie koparek do wydobywania z powierzchni skał, pyłu i lodu. Urobek ma być później przetwarzany i pozyskiwane mają z niego być nie tylko cenne surowce, ale również woda. Życiodajny dla ludzi płyn będzie też służył do produkcji tlenu i wodoru, czyli np. paliwa do rakiet.
NASA zażyczyła sobie u Caterpillara najbardziej zaawansowanego na świecie sprzętu. Oczywiście, mają to być maszyny przystosowane do pracy w warunkach obniżonej grawitacji i zdalnego sterowania lub posiadające na swoich pokładach technologie autonomiczne. „Istnieje wiele synergii między tym, czego NASA potrzebuje, by osiągnąć cele eksploracyjne, a technologiami Caterpillar stosowanymi każdego dnia na Ziemi” - powiedziała CNBC rzeczniczka NASA, Clare Skelly.
Amerykanie przewidują w swoim programie Artemida, że na początku ciężką robotę na powierzchni Księżyca będą wykonywały wszelkiej maści zaawansowane maszyny, a dopiero później, gdy pojawią się już tam pierwsi kolonizatorzy, nastąpi faza ich bezpośredniego wsparcia. Ma to na celu znaczące przyspieszenie prac, by miliardy inwestowane w program nie poszły na marne. NASA wykorzysta swoje doświadczenia z Księżyca w misjach kolonizacyjnych Marsa.
Źródło: GeekWeek.pl/CNBC / Fot. NASA
https://www.geekweek.pl/news/2019-10-25 ... -ksiezycu/

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Caterpillar buduje dla NASA autonomiczne maszyny górnicze do użytku na Księżycu.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Caterpillar buduje dla NASA autonomiczne maszyny górnicze do użytku na Księżycu2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 26 Paź 2019, 08:33

Nowo odkryta egzoplaneta może nadawać się do zamieszkania
Autor: admin (2019-10-25)
Międzynarodowy zespół astronomów odkrył w pobliskim układzie gwiezdnym trzy nowe planety skaliste. Wśród nich jest egzoplaneta, na której mogą panować odpowiednie warunki dla rozwoju i przetrwania życia bakteryjnego.
Trzy nowe planety orbitują wokół czerwonego karła Gliese 1061, który znajduje się zaledwie 17 lat świetlnych od Słońca. Jest to 20. gwiazda, najbliższa Układowi Słonecznemu. Naukowcy odkryli w tym systemie trzy planety, które nazwano: Gliese 1016 b, Gliese 1016 c oraz Gliese 1016 d.
Wszystkie egzoplanety są skaliste i przypominają Ziemię pod względem wielkości. Jednak astronomowie zwrócili uwagę, że Gliese 1016 d, która jest położona najdalej od swojej gwiazdy macierzystej, znajduje się w tzw. strefie zamieszkania. Na jej powierzchni powinny panować temperatury umożliwiające przejście wody w stan ciekły.
Niestety, Gliese 1061 jest czerwonym karłem, a gwiazdy tego typu są często niespokojne i mogą emitować rozbłyski zabójczego promieniowania ultrafioletowego i rentgenowskiego. Obecność czerwonego karła zmniejsza szanse na istnienie życia na planecie Gliese 1016 d.
Badania planet pozasłonecznych to element poszukiwania życia poza Układem Słonecznym. Same obserwacje niewiele pomogą, lecz w dalekiej przyszłości, gdy technika pójdzie do przodu, będziemy mogli zorganizować pierwszą misję kosmiczną, która zbada planetę krążącą wokół gwiazdy innej niż Słońce.
Źródło:
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/odkr ... ie-nadaj...

https://tylkonauka.pl/wiadomosc/nowo-od ... mieszkania

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Nowo odkryta egzoplaneta może nadawać się do zamieszkania.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Nowo odkryta egzoplaneta może nadawać się do zamieszkania2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 26 Paź 2019, 08:34

Zaobserwowano asteroidę, która nagle zmieniła kolor
Autor: admin (25 Październik, 2019)
W grudniu 2018 roku, astronomowie odkryli „aktywną” asteroidę, która niczym kometa zostawia za sobą dwa długie i wąskie ogony. Dotychczas nie udało się wyjaśnić przyczyny tej aktywności, ale dzięki dalszym obserwacjom po raz pierwszy zauważono, jak asteroida zmienia kolor.
Ciało niebieskie Gault 6478 znajduje się w pasie asteroid między orbitami Marsa i Jowisza. Zespół kierowany przez astronomów z Departamentu Nauk o Ziemi, Atmosferze i Planetach w Instytucie Technologicznym Massachusetts przyglądał się, jak asteroida zmienia swój kolor – z czerwonego na niebieski. Obserwacji po raz pierwszy dokonano w czasie rzeczywistym.
Gault 6478 składa się głównie z suchych skalistych krzemianów, podobnie jak wiele innych planetoid. Jednak ten obiekt, choć jest asteroidą, zachowuje się jak kometa. Astronomowie uważają, że najwyraźniej mamy tu do czynienia z mechanizmem, który różni się od tych, obecnych wśród komet i większości innych aktywnych planetoid z pasa głównego.
Przypuszcza się, że przyczyną zmiany koloru asteroidy Gault 6478, a także jej specyficznej aktywności, jest jej szybki ruch obrotowy, wspomagany efektem YORP. Zjawisko wirowania może przyczyniać się do usuwania warstwy pyłu z jej powierzchni dzięki sile odśrodkowej.
Oczywiście potrzebne będą dalsze badania, aby lepiej zrozumieć zachowanie tej planetoidy, które należy do rzadkości. Gault 6478 to jeden z milionów obiektów, wchodzących w skład pasa asteroid, oraz jeden z zaledwie 20 znanych nam asteroid aktywnych.
Źródło:
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/astr ... owali-as...
https://tylkoastronomia.pl/wiadomosc/za ... nila-kolor

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Zaobserwowano asteroidę, która nagle zmieniła kolor.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Zaobserwowano asteroidę, która nagle zmieniła kolor2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 26 Paź 2019, 08:36

Dziś w nocy zmiana czasu.
Będziemy spali godzinę dłużej
2019-10-26.
Zmiana czasu na zimowy nastąpi w nocy z soboty na niedzielę. Będziemy przesuwać wskazówki zegara o godzinę do tyłu, co oznacza dłuższy sen.
W nocy z soboty na niedzielę nastąpi zmiana czasu z letniego na zimowy. O godzinie 3 przestawimy zegarki na godzinę 2 i pożegnamy czas letni. Dzięki temu będziemy spali godzinę dłużej.
W całej Unii Europejskiej do czasu zimowego wraca się w ostatnią niedzielę października, a na czas letni przechodzi się w ostatnią niedzielę marca.
Kiedy przestaniemy zmieniać czas
Zmiana czasu niebawem może przestać obowiązywać. Parlament Europejski uchwalił dyrektywę, na mocy której zmiana czasu zostanie wycofana. Do kwietnia 2020 roku kraje członkowskie powinny podjąć decyzję, który czas - letni czy zimowy - będzie u nich obowiązywał.
Gdy zostaniemy przy czasie letnim, rano dłużej będzie ciemno, a wieczorem - jasno. - Musimy liczyć się z tym, że trzeba będzie budzić dzieci rano, żeby poszły do szkoły czy przedszkola, i jeszcze po ciemku będą szły do szkoły i zaczynały naukę po ciemku - powiedział doktor Albin Czubla, kierownik Samodzielnego Laboratorium Czasu i Częstotliwości w Głównym Urzędzie Miar.
Do ostatniej zmiany czasu w historii ma dojść w 2021 roku. Europosłowie chcą, aby zmiana czasu w ostatnią niedzielę marca 2021 roku była ostatnią zmianą w tych krajach UE, które wybiorą na stałe "czas letni". Państwa członkowskie, które wolą zachować "czas zimowy", mogłyby przesunąć wskazówki zegara po raz ostatni w ostatnią niedzielę października 2021 roku.
Większość za czasem letnim
Jak wynika z badania CBOS przeprowadzonego na zlecenie Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii, Polacy są w zdecydowanej większości zwolennikami rezygnacji z dwukrotnej w ciągu roku zmiany czasu: 78,3 procent jest przeciwko dotychczas stosowanemu rozwiązaniu, a 14,2 za jej utrzymaniem.
Rozróżnienie na czas zimowy i letni stosuje się w blisko 70 krajach na całym świecie. W 2014 roku na stałe na czas zimowy przeszła Rosja. W Polsce zmiana czasu została wprowadzona w okresie międzywojennym, następnie stosowano ją w latach 1946-1949 i 1957-1964. Obecnie obowiązuje nieprzerwanie od 1977 roku.
Jak zmiana czasu wpływa na zdrowie
Badań dotyczących wpływu zmiany czasu na zużycie energii czy zdrowie i samopoczucie człowieka jest wiele. Doktor Michał Skalski z Poradni Leczenia Zaburzeń Snu przy Klinice Psychiatrycznej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego tłumaczył, że dla zdrowych osób zmiana czasu z zimowego na letni (i odwrotnie) wiąże się co najwyżej z gorszą formą w weekend. Tacy ludzie muszą się przestawić, ale po 2-3 dniach ich mózgi uczą się godzinnego przesunięcia - i znów zasypiają albo budzą się o normalnej porze.
Gorzej ma druga połowa populacji, która ma zaburzony sen albo żyje niezgodnie z własnym rytmem okołodobowym. Jak tłumaczy dr Skalski, który pracę naukową łączy z przyjmowaniem pacjentów w Poradni Leczenia Zaburzeń Snu, pacjenci z bezsennością lub z nadmierną sennością muszą uczyć swój mózg regularnego zasypiania lub rozsądnego korzystania z drzemek. W ich przypadku zmiana czasu nawet o godzinę to konieczność całkiem nowego treningu behawioralnego, dodatkowy stres i utrudnienie terapii.
Doktor wylicza, że zaburzenia snu nawet u dzieci wiążą się z otyłością, zaburzeniem funkcji poznawczych, wzrostem ciśnienia. Lekarze obserwują zwiększoną liczbę zawałów serca w sytuacji, gdy ludzie są zmuszani do rozpoczynania i kończenia aktywności w innych godzinach, niż te zgodne z ich własnym rytmem. Zaznaczył przy tym, że choć sama zmiana czasu nie jest zwykle główną przyczyną problemów zdrowotnych, to rezygnacja z niej może oznaczać pozytywne konsekwencje.
- Podział na czas letni i zimowy to jeden z wielu czynników zewnętrznych wpływających na jakość ludzkiego życia - mówił dr Skalski. - Jeśli więc podział ten nie ma już uzasadnienia ekonomicznego, to jego zniesienie wyeliminuje z naszego życia jeden z nieprawidłowych, stresogennych czynników - dodał.
Doktor nauk medycznych Dorota Wołyńczyk-Gmaj, psychiatra i specjalista ds. zaburzeń snu podkreślała jednak, że nauka nie jest jednoznaczna w kwestii wpływu zmiany czasu na zdrowie. - Wyniki badań są sprzeczne lub wykluczające się. Wynika to z faktu, że badania są prowadzone na różnych grupach, w różnych krajach leżących na różnych szerokościach geograficznych, i różne są metodologie tych badań. Trudno zatem jednoznacznie stwierdzić, jak zmiana wpływa na stan zdrowia człowieka - mówiła.
Posłuchaj całego materiału magazynu "Polska i Świat" o zmianie czasu:
Źródło: tvnmeteo.pl, PAP, PiŚ
Autor: anw/map
https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-po ... 0,1,0.html

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Dziś w nocy zmiana czasu..jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Dziś w nocy zmiana czasu.2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 27 Paź 2019, 11:16

Pieniądze dla młodych spółek technologicznych
2019-10-26. Wojciech Leonowicz
Jeszcze tylko do końca października startupy mają szansę ubiegać się o miejsce w akceleratorze Space3ac. Na wejście do jesiennej rundy akceleratora szansę otrzymają 24 młode spółki technologiczne. Startupy w akceleratorze Space3ac otrzymają wsparcie finansowe w wysokości nawet do 250 tys. zł każdy.
Startupy w akceleratorze Space3ac otrzymają nie tylko wsparcie finansowe, ale także pomoc merytoryczną w formie mentoringu, a także możliwość współpracy z 10 przedsiębiorstwami będącymi partnerami projektu: PKN Orlen, Orange Polska, Olivia Business Centre, Port Gdańsk, Luxon, Valmont Polska, OT Logistics, Pekabex, Safe Co. Ltd. i Śląskim Centrum Naukowo-Technologicznym Przemysłu Lotniczego.
– Dla startupu pracującego nad rozwiązaniami dla biznesu zadowolony klient to niezwykle istotny krok do przodu – mówi Tomasz Trzcinski, CEO i jeden z założycieli Comixify, startupu, który wdrożył, jako pierwszy w historii, projekt dla PKN Orlen w programie akceleracyjnym.
– Statystyki pokazują, że około 60 proc. startupów kontynuuje współpracę z partnerami przemysłowymi po zakończeniu akceleracji – mówi Wojciech Drewczyński, CEO Space3ac. – Łączenie zapotrzebowania na innowacje gigantów branżowych z ofertą startupów to dobry kierunek, co potwierdzają coraz liczniejsze rynkowe sukcesy naszych absolwentów, a także rosnąca liczba naszych partnerów – odbiorców technologii.
Startupy w akceleratorze Space3ac
Space3ac jest organizowany przez gdańską spółkę Blue Dot Solutions w ramach programu Scale Up 2 Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. Misją akceleratora jest rozwiązanie problemów dużych podmiotów branżowych poprzez dostarczenie im rozwiązań przygotowanych przez specjalistyczne i innowacyjne startupy.
Akcelerator już od trzech lat wspiera startupy z Polski i z zagranicy. Podczas sześciu edycji programu Space3ac ponad 60 spółek otrzymało łączne dofinansowanie 12 mln złotych. Startupy, młode firmy technologiczne i zespoły naukowe oraz programistyczne do końca października mogą wysłać zgłoszenie do akceleratora poprzez formularz na stronie www. 24 wybrane startupy już w tym roku uzyskają dofinansowanie i będą mogły rozpocząć prace nad wdrożeniem technologii do partnerów akceleratora.
https://kosmonauta.net/2019/10/pieniadz ... ogicznych/


http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Pieniądze dla młodych spółek technologicznych.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Pieniądze dla młodych spółek technologicznych2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 27 Paź 2019, 11:22

SpaceX publikuje film z ognistego testu systemu ucieczkowego kapsuły Dragon
2019-10-26.
Wszystko wskazuje na to, że firma Elona Musk w końcu uporała się z koszmarnymi problemami związanymi z poprawnym działaniem systemu ucieczkowego załogowej wersji kapsuły Dragon i jest gotowa do oficjalnego testu.
Problemy SpaceX zaczęły się w kwietniu bieżącego roku. Chociaż kapsuła odbyła na początku roku udany bezzałogowy lot na Międzynarodową Stację Kosmiczną i pomyślnie wróciła na Ziemię, to jednak później doszło do nieoczekiwanego zwrotu wydarzeń. Podczas testów systemu ucieczkowego doszło bowiem do eksplozji prototypu kapsuły i jej całkowitego zniszczenia.
Przez tych wiele miesięcy inżynierowie na początku próbowali ustalić, co tak naprawdę się stało, a gdy to już stało się jasne, wzięli się ostro do pracy. Celem było zmodyfikowanie elementów napędu pojazdu w ten sposób, by już nigdy do takiej sytuacji nie doszło. Nie było to proste zadanie, ale najwyraźniej się udało, o czym możecie przekonać się na poniższym materiale filmowym opublikowanym przez SpaceX. Oczywiście, nie jest to koniec testów, bo będą one jeszcze trwały w listopadzie i w grudniu, ale teraz będzie już z górki.
System ucieczkowy jest dla NASA najważniejszą kwestią dbania o bezpieczeństwo astronautów w lotach na orbitę. Jeśli on zwiedzie, załoga będzie miała praktycznie zerowe szanse na przeżycie, gdyby doszło do jakiejś awarii w trakcie lotu w kosmos. Jak ważna jest to kwestia, mogliśmy przekonać się pod koniec 2018 roku, gdy taki system uratował życie astronautom lecącym na ISS w kapsule Sojuz, która uległa awarii z powodu wadliwego czujnika.
NASA w 2020 roku chce zapoczątkować nowy rozdział w historii amerykańskiego przemysłu kosmicznego, jakim będzie powrót do załogowych lotów w kosmos z terytorium Stanów Zjednoczonych. Zostały one zawieszone w obawie o bezpieczeństwo po tragicznej katastrofie promu kosmicznego Columbia. Załogowe misje były i są nadal realizowane przez Rosję, ale NASA chce raz na zawsze zakończyć tę wstydliwą dla Amerykanów współpracę za pomocą swojej rakiety SLS i kapsuł Orion, a także pojazdów firm: SpaceX, Boeing i Sierra Nevada Corporation.
Źródło: GeekWeek.pl/SpaceX / Fot. SpaceX
https://www.geekweek.pl/news/2019-10-26 ... ly-dragon/

www.astrokrak.pl

https://www.youtube.com/watch?v=Ky3wS7nsUno
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: SpaceX publikuje film z ognistego testu systemu ucieczkowego kapsuły Dragon.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 27 Paź 2019, 11:25

Chandra obserwuje powstawanie mega-gromady galaktyk
2019-10-26. Radek Kosarzycki
Astronomowie korzystający z danych zebranych przez Kosmiczne Obserwatorium Chandra oraz inne teleskopy stworzyli szczegółową mapę rzadkiego zderzenia czterech gromad galaktyk. Z czasem wszystkie cztery gromady – każda o masie przynajmniej kilkuset bilionów mas Słońca – połączą się w jeden z najmasywniejszych obiektów we wszechświecie.
Gromady galaktyk to największe struktury we wszechświecie utrzymywane przez grawitację. Gromady składają się z setek lub nawet tysięcy galaktyk zanurzonych w gorącym gazie i zawierają jeszcze większą ilość niewidocznej ciemnej materii. Od czasu do czasu dochodzi do zderzenia dwóch gromad galaktyk, a czasami nawet większej ich liczby.
Nowe obserwacje przedstawiają megastrukturę powstającą w układzie Abell 1758 znajdującym się około 3 miliardów lat świetlnych od Ziemi. Składa się ona z dwóch par zderzających się gromad galaktyk, które zmierzają ku sobie. Naukowcy po raz pierwszy poznali poczwórny układ gromad galaktyk w 2004 roku dzięki teleskopom Chandra i XMM-Newton.
Każda para tego układu składa się z dwóch gromad galaktyk, które łączą się ze sobą. W górnej parze na powyższym zdjęciu, centra obu gromad minęły się ze sobą 300-400 milionów lat temu i z czasem z powrotem do siebie wrócą. Południowa para natomiast składa się z dwóch gromad, które spotkają się ze sobą po raz pierwszy.
Dane z teleskopu Chandra przedstawiono kolorem błękitnym i białym, przedstawiającymi odpowiednio słabsze i jaśniejsze regiony emisji. Nowa mozaika zawiera także zdjęcie w zakresie optycznym pochodzące z przeglądu Sloan Digital Sky Survey. Dane z Chandry po raz pierwszy przedstawiają falę uderzeniową w gorącym gazie obserwowanym przez Chandrę, w północnej (górnej) parze gromad. Dzięki tej fali uderzeniowej badacze szacują, że gromady poruszają się z prędkością trzech do pięciu milionów kilometrów na godzinę względem siebie.
Dane z Chandry dostarczają nam także informacji o tym jak pierwiastki cięższe od helu w gromadach galaktyk mieszają się i rozkładają po zderzeniu i łączeniu gromad. Ponieważ proces ten zależy od etapu zaawansowania procesu łączenia się, Abell 1758 jest cennym laboratorium, bowiem obie pary galaktyk znajdują się na różnych etapach zaawansowania.
W południowej parze, cięższych pierwiastków najwięcej jest w centrach zderzających się galaktyk, a więc pierwotne położenie pierwiastków nie zostało zmienione przez zachodzącą kolizję. W przeciwieństwie do niej, w północnej parze, która od dłuższego czasu zachodzi proces łączenia, położenie cięższych pierwiastków znacząco się zmieniło. Najwięcej jest ich między dwoma centrami gromad i na lewo od pary gromad, podczas gdy najmniej jest ich w centrum gromady po lewej stronie.
Kolizje między gromadami wpływają na składające się na nie galaktyki jak i na otaczający je gorący gaz. Dane z 6,5-metrowego teleskopu MMT w Arizonie, uzyskane w ramach przeglądu Arizona Cluster Redshift Survey, wskazują, że niektóre galaktyki poruszają się szybciej niż inne, prawdopodobnie dlatego, że zostały wyrzucone grawitacyjnie przez inne galaktyki w gromadzie, na które wpływ z kolei miało zderzenie obu gromad.
Źródło: Chandra X-ray Center
https://www.pulskosmosu.pl/2019/10/26/c ... -galaktyk/


http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Chandra obserwuje powstawanie mega-gromady galaktyk.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Chandra obserwuje powstawanie mega-gromady galaktyk2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 27 Paź 2019, 11:26

Mars 2020 stoi na swoich własnych sześciu kołach
2019-10-26. Radek Kosarzycki
Film zarejestrowany 8 października 2019 roku w Jet Propulsion Laboratory przedstawia moment, w którym łazik Mars 2020 po raz pierwszy wsparł całą swoją masę na swoich kołach.
“Po latach projektowania, analiz i testowania, fantastycznie w końcu zobaczyć łazik stojący na własnych kołach” mówi Ben Riggs, inżynier systemów mechanicznych w misji Mars 2020. “Teraz cały zespół nie może się doczekać momentu, w którym zobaczy łazik w tej samej konfiguracji już na Marsie”.
Odnóża łazika (czarne rury widoczne nad kołami) zbudowano z tytanu, a koła z aluminium. Koła o średnicy 52,5 centymetrów to modele inżynieryjne, które zostaną zamienione na modele lotne w przyszłym roku. Każde koło posiada swój własny napęd. Dwa przednie i dwa tylne koła mają dwa silniki sterujące, które umożliwiają łazikowi obracanie się o 360 stopni w miejscu.
Podczas poruszania się po nierównej powierzchni, zawieszenie łazika utrzymuje stosunkowo stałą masę na każdym kole dla stabilności. Osoby sterujące łazikiem (“he said that I could drive a car. On Mars”) muszą unikać terenu, który doprowadziłby do przechylenia się łazika o więcej niż 30 stopni, aczkolwiek zawieszenie poradziłoby sobie z nachyleniem 45 stopni w każdą stronę.
Łazik Mars 2020 został sfotografowany w Simulator Building w JPL, gdzie przechodził całe tygodnie testów, w tym rozległe oceny pracy instrumentów, systemów i podsystemów w mroźnym środowisku, z jakim będzie się zmierzyć na Marsie.
JPL buduje i będzie kierowała działaniami łazika Mars 2020 na Marsie. Łazik zostanie wyniesiony w przestrzeń kosmiczną na szczycie rakiety Atlas V firmy ULA w lipcu 2020 roku z Przylądka Canaveral.
Gdy Mars 2020 wyląduje w Kraterze Jezero 18 lutego 2021 roku, będzie pierwszym pojazdem kosmicznym w historii eksploracji planet Układu Słonecznego, który będzie mógł precyzyjnie zmieniać miejsce lądowania w trakcie samego lądowania.
Źródło: JPL
https://www.pulskosmosu.pl/2019/10/26/m ... iu-kolach/

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Mars 2020 stoi na swoich własnych sześciu kołach.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 27 Paź 2019, 11:28

Izrael chce wrócić na Księżyc

2019-10-27.

Izrael planuje wrócić na Księżyc i tym razem prawidłowo przeprowadzić lądowanie. Sonda Bereszit 2.0 powinna zostać wystrzelona w ciągu najbliższych dwóch lat.


Izrael chce zostać czwartym krajem, który wyląduje na Księżycu. Wyniesiona 21 lutego 2019 r. sonda Bereszit miała tego dokonać. Ale lądowanie zaplanowane na 11 kwietnia bieżącego roku na Morzu Jasności (w pobliżu miejsca lądowania Apollo 15), ale podczas podejścia awarii uległ główny silnik i sonda rozbiła się o powierzchnię Srebrnego Globu.

- Jesteśmy bardzo dumni i zadowoleni z misji Bereszit. To była pierwszy statek z wielu. Dzięki niemu, jesteśmy siódmym krajem, który okrążył Księżyc i czwartym, który próbował wylądować - powiedział Ehud Hayun z Israel Aerospace Industries.

Hayun powiedział, że sonda Bereszit została tak zaprojektowana, aby była jak najtańsza, a koszty misji wyniosły ok. 100 mln dolarów. Sonda musiała zmierzyć się z kilkoma wyzwaniami i anomaliami na drodze do lądowania na Księżycu. Ale drobne niepowodzenia nie zniechęcają Izraelczyków.

Nowa wersja sondy ma zostać wystrzelona w ciągu dwóch lat. Statek Bereszit 2.0 będzie zawierał kilka poprawek mających na celu zwiększenie prawdopodobieństwa miękkiego lądowania. Sonda będzie wyposażona w zmodernizowany komputer i system unikania przeszkód podczas lądowania.
Źródło: INTERIA

https://nt.interia.pl/raporty/raport-ko ... Id,3297403

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Izrael chce wrócić na Księżyc.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 27 Paź 2019, 11:30

Dream Chaser – 6 lotów na ISS
2019-10-27. Krzysztof Kanawka
Firma Sierra Nevada zaprezentowała szkielet promu Dream Chaser oraz przedstawiła plan lotów na ISS.
Pierwszy lot mini-wahadłowca Dream Chaser jest planowany na 2021 rok. Ta bezzałogowa konstrukcja, budowana przez firmę Sierra Nevada Corporation (SNC) ma wykonywać loty w kierunku Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), jak również niezależne.
W lutym 2018 NASA oficjalnie złożyła zamówienie na loty logistyczne Dream Chasera. Podczas pierwszego lotu mini-wahadłowiec ma przetransportować na Stację ok. 5,4 tony ładunku jak również sprowadzić na Ziemię 2 tony eksperymentów oraz innych materiałów wymagających dalszej inspekcji. Ponieważ Dream Chaser, podobnie jak wahadłowiec Space Shuttle będzie lądował na pasie startowym w Kennedy Space Center powracając z orbity z mniejszymi przeciążeniami, otworzy to ponownie możliwości transportu delikatniejszych ładunków na Ziemię. Ponadto, Dream Chaser wykona także loty dla biura ds przestrzeni kosmicznej ONZ, co otworzy drogę dla mniej zasobnych państw do eksperymentów na orbicie.
W sierpniu 2019 roku firma SNC poinformowała, że wybiera rakiety United Launch Alliance (ULA) do startów Dream Chasera. Wybór został wykonany dla sześciu pierwszych startów tego mini-wahadłowca. Ściśle mowa tutaj o rakiecie Vulcan, nad którą ULA pracuje od kilku lat. Jeśli Vulcan nie będzie dostępny, wówczas Dream Chaser wykona loty za pomocą rakiet Atlas 5.
Piętnastego października firma SNC zaprezentowała szkielet pojazdu Dream Chaser. Zaprezentowały zostały także plany misji logistycznych do ISS. Łącznie w latach 2021 – 2024 Dream Chaser ma wykonać minimum sześć misji zaopatrzeniowych. Misje będą realizowane w ramach kontraktu Commercial Resupply Services – 2 z NASA. Prom Dream Chaser ma być przyłączony do ISS na czas do 75 dni.
Prace nad pojazdem Dream Chaser są komentowane w wątku na Polskim Forum Astronautycznym.
(SNC)
https://kosmonauta.net/2019/10/dream-ch ... ow-na-iss/

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Dream Chaser – 6 lotów na ISS.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 7 gości

AstroChat

Wejdź na chat