Od ponad pół roku jestem szczęśliwym posiadaczem SW 102/500 na AZ3. Przez pewien okres czasu miałem także możliwość testowania SW 120/600. Ponieważ na astroforach temat krótkich achromatów przewija się od czasu do czasu, postanowiłem pokusić się o napisanie porównaniu obydwu instrumentów. Jest to druga wersja postu, który pierwotnie kilka miesięcy temu został zamieszczony na innym forum astronomicznym.
Parametry i wyposażenie
Obydwa krótkie refraktory są rzeczywiście krótkie i niezbyt duże Ich tubusy bez żadnego problemu nadają się do prowadzenia obserwacji nawet z bardzo małych balkonów. Stodwójka jest w pełni mobilna, zmieści się do średniej wielkości plecaka. Stodwudziesta potrzebuje już nieco większej przestrzeni, plecaka ok. 80L. Obydwie tuby są względnie lekkie, ich ciężar wynosi 3 i 4 kg odpowiednio (bez kątówek i okularów), jednak 102-ka jest jednak znacznie lepiej wyważona. Ciężar soczewek nie przeważa tuby ostro do przodu jak to niestety jest w 120-ce. Średnica tubusów w najszerszym miejscu (czyli dość krótkim odrośniku) jest zaledwie o kilka milimetrów większa niż rozmiar soczewek.
Wraz z tubą otrzymujemy: laserowy szukacz, okulary 1.25 cala Super 10 i Super 25, obejmy, dovetail (u mnie był tylko z 120/600) oraz nasadkę pryzmatyczną 1.25 cala 45 stopni.
Kątówka
Nasadkę możemy od razu wyrzucić do kosza - jakość generowanych przez nią obrazów w wysokich powiększeniach jest bardzo zła. Dodatkowo kąt 45 stopni zapewne dobrze sprawdza się w przypadku obserwacji obiektów na Ziemi - czego raczej nie należy robić tymi instrumentami - ale raczej niespecjalnie nadaje się do obserwacji ciał wysoko nad horyzontem. Dobrym pomysłem jest zakup dwucalowej nasadki kątowej lustrzanej o kącie odbicia 90 stopni. Nie musimy od razu wykosztowywać się na drogie kątówki dielektryczne o sprawności 99%. W obydwu teleskopach widoczna jest niewielka aberracja chromatyczna (o niej trochę niżej), w kątówce o wysokiej sprawności “kolorki” będą bardziej widoczne, a nie o to nam przecież chodzi.
Do 120-ki zakupiłem zwykłą kątówkę TS 2 cale o deklarowanej sprawności 91%. Cena jest nieco wyższa niż dwucalowej kątówki SkyWatchera, ale za to dostajemy sprzęt z clampling ringiem, który niestety spełnia tu rolę przysłowiowego kwiatka przy kożuchu. Za 270 zł spodziewałem się jednak czegoś nieco lepszego. Clamping ring w tym sprzęcie nie jest zbyt wygodnym rozwiązaniem, przy wymianie dwucalowych okularów czasami wypada śrubka ściskająca obejmę. W nocy to JEST problem. Sama wymiana okularów w kątówkach bez clamping ringu też jest zdecydowanie bardziej wygodna.
Już po zakupie okazało się, że lusterko mojego TSa przesuwa się wewnątrz przy mocniejszym potrząsaniu. Akurat ten problem łatwo dało się usunąć odkręcając podstawę i wkładając dodatkową warstwę pomiędzy podstawkę a (zbyt cienką) gąbkę. Innym problemem jest wyczernienie środka. Jest dobre, ale ... Po pierwszej sesji obserwacyjnej na lustrze było widać całkiem sporo ciemnych paprochów: bardzo drobnych kawałków odpadającej farby. Trzeba jednak przyznać, że po drugiej sesji problem był już słabo zauważalny, a wyczernienie wciąż jednak istniało
Mimo nienajlepszego wykonania, obrazy generowane przez tę kątówkę są jednak dobre, co najmniej tak samo jak w 2-calowej nasadce SkyWatchera.
Na stronach TS można znaleźć ofertę sprzedaży tej nasadki wraz z dwucalowym okularem Erfle’a 30 mm za nieco poniżej 100 Euro. Cena wydaje się całkiem sensowna, u nas takich zestawów nie zauważyłem, a obie rzeczy kupione osobno są wyraźnie droższe.
http://www.teleskop-express.de/shop/pro ... ERFLE.html
Szukacz
Laserowy szukacz, a w zasadzie star pointer dołączany do zestawu jest strasznie poniewierany na astroforach. Tymczasem jest tu wystarczająco dobrym rozwiązaniem. Krótka ogniskowa instrumentów oznacza szerokie pola widzenia a to bezpośrednio przekłada się na łatwość znajdowania obiektów na sferze. Bardziej precyzyjny szukacz zwyczajnie nie jest potrzebny, zwiększałyby tylko niepotrzebnie ciężar teleskopu.
Okulary
Dołączone okulary Super 10 mm i Super 25 mm to najprawdopodobniej 3-elementowe RKE. Mają stosunkowo duże pole widzenia, drugi z nich bardzo dobrze współpracuje z obydwoma refraktorami. Trochę gorzej jest z Super 10. O ile obrazy generowane przez niego w 120/600 są dość dobre, to w 102-ce są już nie do przyjęcia. Na pewno nie jest to problem złego seeingu - obserwowałem w różnych warunkach atm. i z różnych miejscówek, ani wadliwego egzemplarza - okulary dołączone do jednego instrumentu były także wykorzystywane w drugim.
Podobnie zachowywał się też z tani okular o jeszcze krótszej ogniskowej: GSO Plossl 4 mm. I znów, o ile w 120-ce obrazy były jeszcze w miarę przyzwoite, o tyle w 102-ce zdecydowanie gorsze.
Skoro jesteśmy już przy okularach: na forach znaleźć można całe tony postów straszących potencjalnych kupców krótkich refraktorów koniecznością stosowania okularów kosztujących prawie tyle co sam instrument. Sądząc po stopkach w tych postach, piszą je głównie osoby, które nie posiadają krótkich refraktorów i chwalą się znajomością teorii. W opisywanych instrumentach korzystam z okularów, z których każdy kosztuje w granicach od 140 do 220 zł. Oczywiście obrazy nie są tak dobre jak w Naglerach, ale różnice wbrew pozorom nie są kolosalne. W przeciwieństwie do ceny
Świetne obrazy generuje Sky Watcher WA 66 deg 6 mm, można go bez problemu używać z tanim Barlowem Vixen T 2x. W przypadku obydwu teleskopów obrazy są bardzo ostre prawie po sam brzeg, wraz z Barlowem uzyskujemy duże powiększenie, obrazy są wciąż ostre w przypadku dobrego seeingu. No i pole widzenia mamy całkiem spore.
Innym okularem o krótkiej ogniskowej dającym bardzo przyzwoite obrazy jest Sky Watcher SWA Plossl 4mm. Ma duże ER (10 mm) i większe niż standardowy Plossl pole widzenia (58 stopni), Jakość obrazu jest w nim naprawdę dobra. Porównując do Plossla GSO 4 mm, ponad dwukrotnie droższy SWA jest zdecydowanie lepszy w obydwu teleskopach.
Nie miałem możliwości wykonania porównań z okularami orto. Mogłem za to porównać w/w okulary z popularnymi SWANami 9 i 15 mm. W krótkich refraktorach te ostatnie raczej nie są najlepszym rozwiązaniem. Obraz jest w nich wyraźnie ciemniejszy. IMHO są dosyć drogie okulary a nie współpracują z refraktorami lepiej niż tańsza konkurencja.
Co ciekawe, to co jest wadą w przypadku krótszych ogniskowych, jest zaletą przy tych dłuższych i miejskim, mocno zaświetlonym niebie. SWAN 33 mm daje bardzo przyzwoite obrazy z kątówką TS, tło nieba jest wyraźnie ciemniejsze, a liczba gwiazd większa w porównaniu do okularu Super 25 mm. Wygląda więc na to, że kupno TS wraz z dwucalowym Erflem o długiej ogniskowej jak najbardziej ma sens, nawet przy obserwacjach z zaświetlonego miasta.
Aberracja chromatyczna i sferyczna
Na każdym forum astronomii amatorskiej bez trudnu znajdziemy posty straszące nas aberracją sferyczną i chromatyczną w krótkich refraktorach. IMHO ma to tyle wspólnego z rzeczywistością co bajki o żelaznym wilku.
Aberracja sferyczna - problem z uzyskaniem ostrości obrazu - zaczyna być zauważalna dopiero w naprawdę dużych powiększeniach, rzędu 187x w 102-ce i ok. 200x w 120-ce. Ponieważ większość obserwacji dokonuję z zaświetlonego miasta, trudno jest mi stwierdzić czy ta kiepska ostrość obrazu spowodowana jest rzeczywiście sferyczną czy też może bardziej seeingiem, który w mieście rzadko kiedy jest dobry. Zresztą, bez względu na powód, warto zwrócić uwagę, że nieostrość zaczynająca się w okolicach 1.7D, są zdecydowanie lepsze niż głosi teoria (w mieście sensowne powiekszenia to ponoć tylko 1D i dotyczy to przecież nie tylko krótkich refraktorów ale także długoogniskowych cudów). Tak więc nie taka sferyczna straszna jak ją zwolennicy MAKów malują
Aberracja chromatyczna oczywiście występuje. Będzie widoczna jako cieniutka, żółto-niebieska otoczka dookoła … no właśnie, dookoła ilu obiektów ? Będziemy ją widzieć obserwując Księżyc, 10 najjaśniejszych gwiazd i Jowisza. W tym momencie warto się chyba zastanowić czy 12, może 14 ciał to rzeczywiście dużo i jak ona wpływa na obraz tych obiektów. Księżyc - tu chromatyzm widoczny jest nawet w najniższych powiększeniach, ale nie wchodzi nam na tarczę ciała. Nie zauważyłem go także w wysokich powiększeniach na obserwowanych szczegółach. Znacznie większym problemem jest za to wyraźny ruch mas powietrza (sprawiają, że obraz faluje, im wyższe powiększenie tym gorzej). Efekt ten będziemy obserwować w każdym typie teleskopu w warunkach miejskich (seeing) i będzie znacznie bardziej przeszkadzać niż kolorki.
Chromatyzm najbardziej najbardziej dokucza na Jowiszu. O ile w niskich powiększeniach, charakterystyczna otoczka wokół planety jest słabo widoczna, to w wysokich widać wręcz gruby, fioletowy pas wokół tarczy. W przeciwieństwie do Księżyca, Jowisz nie wypełnia w całości pola widzenia, przez co chromatyzm rzeczywiście psuje wygląd planety. I warto dodać, że opis ten dotyczy 120-ki, bo w 102-ce aberracja chromatyczna jest zdecydowanie mniejsza, praktycznie niewidoczna nawet na Jowiszu. Niewielki kolorek zauważymy tylko wokół Księżyca. Mając możliwość porównania obrazu planety ze 120-ki do bezaberracyjnego MAKa 150, widać, że chromatyzm, wbrew twierdzeniom fatalistów - teoretyków, nie wpływa na liczbę szczegółów, które możemy dostrzec na planecie.
W obserwacjach Saturna chromatyzm nie istnieje, przynajmniej jeśli chodzi o 102-kę. Stodwudziestką niestety nie miałem jeszcze możliwości oglądania tego ciała, w sieci można jednak znaleźć posty informujące, że jest ona ledwo widoczna. Pozostałe planety są albo trudne do obserwacji (Mars) każdym sprzętem, albo niewiele na nich widać (Markury, Wenus, Uran, Neptun), problemem będzie więc tu raczej mała apertura niż jakakolwiek aberracja.
Chromatyzmem na kilku najjaśniejszych gwiazdach raczej nie należy się przejmować. W większości nie są to nadmiernie interesujące obiekty.
Montaż
Obydwa instrumenty były ustawione na AZ3 ze standardowymi, aluminiowymi nogami. O ile w przypadku 102-ki, AZ3 całkiem dobrze spełnia swoje zadanie, to do 120-ki już znacznie gorzej się nadaje.
Sam AZ3 nie jest szczytem techniki. Konstrukcja jest bardzo toporna, ale IMHO wystarczająco stabilna dla operowania krótką tubą o ciężarze rzędu 3 kg. Osobom wymagającym nieco więcej, można polecić strony pokazujące jak w prosty sposób można dokonać usprawnień ustabilizowania tej konstrukcji, np.:
viewtopic.php?f=5&t=15487
W przypadku 120-ki takie usprawnienie jest niestety bezużyteczne. Obserwując obiekty na wysokości ponad 50 stopni, tuba strasznie opada do pionu i trudno to wyjustować zarówno dociskając śrubę czy próbując chałupniczo równoważyć. Poza tym tuba 120-ki jest dłuższa niż 102-ki i nawet przy niewiele większej masie, większe momenty sił powodują znacznie silniejsze (choć szybkogasnące) drgania montażu. Jest to szczególnie problematyczne przy powiększeniach rzędu 150x i wyższych, np.: przy próbach ustawiania ostrości w mroźną noc W takim przypadku warto raczej zainwestować w zakup AZ-4 z mikroruchami.
120-ka na AZ3 nie da użytkownikowi komfortu, ale obserwacje są oczywiście możliwe choć momentami nieco irytujące.
Jakość wykonania teleskopów
W przypadku 102-ki niewiele mogę na ten temat powiedzieć. Mam do czynieniem tylko z 1 egzemplarzem tego modelu i jestem z niego bardzo zadowolony. W przypadku 120-ki, jednej nocy mogłem obserwować dwoma egzemplarzami, stojącymi jeden obok drugiego. Obydwa zostały wyjęte z oryginalnie zapakowanych kartonów, przy braku jakichkolwiek śladów manipulacji sprzętem ze strony sprzedawcy. Powtarzalność jakości optyki i wykonania teleskopu można ocenić na bardzo niską. Latający wyciąg w jednym i zdecydowanie lepiej działający w drugim. Ostrość obrazów z obydwu kompletnie nieporównywalna na powiększeniach wyższych niż 150x: jeden dawał ostre obrazy, drugi nie. Trudno mi ocenić czy to problem sferycznej, czy czegoś innego. Oczywiście różny poziom aberracji chromatycznej (troszkę większa w tym z ewidentnie lepszą ostrością obrazu).
Porównując zaledwie dwa egzemplarze tego samego modelu nie powinno się wyciągać wniosków statystycznych. Z drugiej strony jednak trochę to niepokojące, że różnica jakości zarówno wykonania jak i optyki dwóch egzemplarzy może być taka duża.
Podsumowanie
Krótkie refraktory F/5 raczej nie cieszą się specjalną estymą na astroforach. Najciekawsze jest to, że niepochlebne opinie o tych instrumentach kolportowane są głównie przez osoby, które ich nie posiadają. Sferyczna i chromatyczna oczywiście występują, ale na granicy możliwości sprzętu w 102-ce. “Kolorek” jest prawie niewidoczny dla osób 40+, młodsi z reguły widzą go troszkę więcej. W 120-ce chromatyzm jest bardziej widoczny niestety, ale nadal nie na tyle, aby myśleć o kupowaniu filtrów. I czy warto w ogóle wydawać sporą kasę tylko po to by Jowisz nie miało fioletowej otoczki ? Na innych jasnych ciałach chromatyzm w 120-ce jest do przyjęcia, czyli albo żaden, albo naprawdę niewielki. IMHO zdecydowanie większym problemem jest seeing, który znacznie bardziej wpływa na obraz - wszystkich typów teleskopów bez wyjątku.
Kolejną bajką często powtarzaną przez posiadaczy sprzętu innego niż refraktor, to konieczność użycia bardzo drogich okularów. Obraz generowany przez znacznie tańsze okulary jest oczywiście gorszy ale ... największe różnice dotyczą głównie brzegu pola widzenia. Różnica w cenie okularów Nagler czy droższych Pentaksów w porówniu do tych znacznie tańszych w mojej ocenie nie odzwierciedla różnicy jakości otrzymywanego obrazu.
Krótkie achromaty są tanie i świetnie nadają się do obserwacji wizualnych. Nie tylko DSów, ale także planet. Oczywiście obrazy tych ostatnich nie będą tak bezaberracyjne jak z długoogniskowych MAKów czy nawet SCT, ale wbrew pozorom, gorsze nie będą. Będą … inne. Obraz generowany przez MAKi i SCTy przypomina zwykłe, dwuwymiarowe zdjęcie, w dodatku o słabym, “wypranym” kolorze. Refraktor pokaże nam przepiękny, nasycony kolorami widok planety, w dodatku będziemy widzieć, że obserwujemy kulę. W większości wypadków obraz będzie tak samo ostry, bo to seeing będzie głównym problemem przy ustawieniu ostrości.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden fakt: większość obiektów na naszym niebie to tzw. DSy, do obserwacji których długoogniskowe instrumenty bardzo kiepsko się nadają. Wcale nie chodzi o to, że teleskopy te są “ciemne” (głupie określenie, światło pokonując dłuższą drogę w tubie instrumentu przecież nie znika w cudowny sposób). Chodzi o ich pole widzenia. Długoogniskowym instrumentem ciężko jest znaleźć niezbyt jasny obiekt - czyli większość ciał za wyjątkiem planet. Dotyczy to szczególnie obiektów znajdujący się w większej odległości od jasnej i dobrze znanej gwiazdy. Dla początkujących astroamatorów to właśnie znajdowanie delikatnych mgiełek będzie problemem. Do tego znaczną część z DSów najzwyczajniej w świecie trudno będzie zmieścić w malutkim polu widzenia długoogniskowca.
Krótkoogniskowe refraktory są lekkie, łatwe do przenoszenia, 102-kę można spokojnie zabrać do średniego plecaka i wybrać się na obserwacje nawet rowerem. AZ3 jest bardzo lekki, bez większego problemu zamocujemy go przy ramie lub na bagażniku. Stodwójkę można spokojnie zabrać do samolotu, zmieści się w schowku nad głową. 120-ka jest nieco większa i przez to trochę mniej mobilna. Obydwa refraktory dobrze nadają się do obserwacji miejskich, gdzie duże LP nie pozwoli nam w pełni wykorzystać dobrodziejstw większych apertur. Kolejnym plusem jest niemal pancerna obudowa w porównaniu z SCT czy MAKiem, refraktor trudniej jest uszkodzić.
Jeśli więc mamy wskazać jakikolwiek instrument, który będzie można określić mianem “przydatnego dla początkujących”, na pewno lepiej będzie tu pasować krótki refraktor niż MAK 127.
Prosiłbym, aby nie traktować tego posta jako zaproszenie do wzniecania kolejnej świętej wojny między zwolennikami długich ogniskowych i krótkich refraktorów. Powyższy tekst napisałem jako były posiadacz MAKa 150. Przez dłuższy czas miałem zarówno MAKa jak i krótką 102-kę, zostałem przy tej drugiej, powody de facto podane zostały w poście.
Na koniec jeszcze kilka linków dla chcących poczytać o refraktorach F5:
http://astropolis.pl/topic/35431-sky-wa ... id__419313
http://astro4u.net/yabbse/index.php?topic=18444.0
http://www.cloudynights.com/item.php?item_id=488
http://www.cloudynights.com/item.php?item_id=483
http://www.cloudynights.com/item.php?item_id=1602
http://www.cloudynights.com/item.php?item_id=2052
Pozdrawiam,
V