1. Wrażenia ogólne.
Hmmm... Tuba sprawia solidne wrażenie, jest wykonana z aluminium. Wyczernienie wewnątrz dobre, farba matowa, nie zauważyłem jakichś przebłysków. Było by dobrze gdyby... gdyby nie ten francowaty wyciąg !!!!! To zdecydowanie najsłabszy element tego refraktora. Jest po prostu zakonserwowany, a nie nasmarowany. Przy każdym ruchu z toru zębatki razem z nią wysuwały się kłaczki jakiegoś smarowidła. Podejrzewam, że smaru jest tyle aby zamaskować ewentualne zbyt duże luzy. W ciągu krótkiej chwili miałem ręce i wyciąg w smarze... Poza tym tuleja wyciągu kiwała się na boki.
Po wymianie wyciągu w Astrokraku na Crayforda przystąpiłem do dalszych działań.
2. Mocowanie.
Z instrukcji wynika, że mocowanie jest przystosowane do statywu AZ-3 (zostałem ostrzeżony że ten statyw jest za delikatny do tej tuby !!!) zakupiłem więc statyw Vixen Porta. Dovetail skręcony w standardowy sposób po prostu nie pasuje. Trzeba odwrócić szynę i zmontować niejako „od spodu”. Po tej operacji szyna pasuje, ale.... śruby mocujące są nieco za krótkie. Przeszkadzają dwa nadlewy na krawędziach szyny. Rozwiązaniem okazał się pilnik do metalu. Mamy zamontowaną szynę czas na zaprawę na sucho. Po zamontowaniu lunety na statywie i wyważeniu okazało się że przy kątówce 45 stopni i okularze zoom mam kłopoty z dosięgnięciem pokręteł mikroruchów. Są za krótkie !!!
3. Optykalia.
Obiektyw: achromatyczny.
Średnica czynna: 120 mm.
Ogniskowa: 600 mm.
Światłosiła: F5.
Szukacz: 6x30 prosty.
4. Dobór okularów.
Okulary.... No właśnie. Jakby powiedział stary Henryk Ford: może to być każdy okular pod warunkiem, że będzie okularem lantanowym. Taka wada wzroku: -9 niestety. Miałem Plossla 10 mm i żeby obserwować musiałem dosłownie wbić go w oko. Denerwowało mnie to więc zajrzałem na Forum i obliczyłem sobie powiększenie rozdzielcze: 52x. Zakupiłem więc okular zoom 8-24 mm i 4 mm. Mamy więc:
Ogniskowa 24 mm. - powiększenie 25x i źrenica wyjściowa: 4,8 mm.
Ogniskowa 8 mm. - powiększenie 75 x i źrenica wyjściowa: 1,6 mm.
Ogniskowa 4 mm. - powiększenie 150x i źrenica wyjściowa: 0,8 mm.
Poza tym filtry: Baader Semi APO oraz Moon Sky & Glow oraz filtr polaryzacyjny.
5. Obserwacje, na szybko.
Od dnia zakupu miałem dosłownie dwie godziny w miarę (mgła !!!) czystego nieba, więc nie mogę się pochwalić zbyt wieloma obiektami. Na pierwszy ogień poszedł oczywiście Łysy. Kątówka 45 obraz prosty. Baader przykręcony na wlocie kątówki, Moon na wlocie okularu. Wspaniale widoczne cienie przy terminatorze. Zachęcony tym wymieniłem okular na 4 mm. i... przegiąłem. Fajna, wyraźna niebieska obwódka dookoła Księżyca obraz rozedrgany i papierowo cienka głębia ostrości. Minimalny ruch pokrętłem i obraz się rozjeżdża. Zdecydowanie za dużo. Mniemam (bo nie zdążyłem sprawdzić), że największe możliwe powiększenie to coś w okolicy 100x (okular 6 mm.). Zakupiłem więc okular 6 mm. Teraz czekam na pogodę. Czekam i czekam i czekam....
28.02 – 01.03.2009. Hurrrra !!!. Nadciąga powietrze z północy i niebo zaczyna się przejaśniać. Więc aby nie tracić czasu pakuję Synthę na stryszek coby się wychłodziła i czekam wieczora. Wieczorem piękne niebo, tylko na zachodzie włóczą się się jakieś chmury. Godzina w okolicy 18 wyciągam statyw, tubę i na dwór.
Obiekt numer jeden: Księżyc. W okularze zoom i filtrze Baadera Semi APO na kątówce prezentował się bardzo dobrze. Aberracja, a jakże była ale niewielka. Ot delikatna niebieska poświata na krawędzi tarczy. W podziwianiu szczegółów nie przeszkadza (przynajmniej mi).
Obiekt numer dwa: Wenus. Tu było... gorzej. Sierp planety doskonale widoczny, aberracja też widoczna, ale najbardziej widoczny i wkurzający był efekt, który najbardziej przypominał mi... flarę. Początkowo myślałem, że to wada soczewki, ale efekt ów „trzymał się” planety więc to nie było to... Mózgując jak się go pozbyć wpadłem na pomysł zastosowania filtra polaryzacyjnego. Wkręcam w okular, lekko przyciemniam i.... bingo !.
Obraz znacznie lepszy, nie razi w oczy, fioletowa obwódka właściwie zniknęła.
Obiekt numer trzy: Saturn, nisko nad horyzontem. Tu już filtr polaryzacyjny nie jest potrzebny. Planeta widoczna wyraźnie (choć faluje bardzo) widać nawet cienką krawędź pierścieni planety. Aberracji praktycznie nie ma.
Obiekt numer cztery: Plejady. No coś pięknego. Gwiazdy widoczne jako punkciki, żadnych niebieskości, żadnych artefaktów. W najmniejszym powiększeniu obraz bardzo kontrastowy, gwiazd jak mrówków.
Obiekt numer pięć: Wielka Mgławica w Orionie. Wspa – nia – łe !!. W najmniejszym powiększeniu (25x) wyraźna mgiełka z jasną gwiazdką w centrum. W największym (75x) gwiazdka rozpada się na cztery.
Podsumowanie:
Fajny uniwersalny, jasny refraktor o jakości adekwatnej do ceny. Jedynym naprawdę skopanym elementem w egzemplarzu, który miałem szczęście zakupić jest ten nieszczęsny wyciąg. Z moich krótkich obserwacji wynika, że koniecznym wyposażeniem jest jakiś filtr typu minus fiolet oraz filtr polaryzacyjny do obserwacji jasnych obiektów tudzież obserwacji ziemskich.
Okulary. Wystarczy jeden okular zoom dobrej jakości np. LV Vixena 8-24 mm, a jak ktoś lubi okrągłe liczby to dodatkowo okular 6 mm. Krótszych nie ma sensu stosować.
Kątówki. Przy 45-stopniowej i moich 186 cm. wzrostu miałem problemy z dosięgnięciem do pokręteł mikroruchów. Po wymianie na 90-stopniową było lepiej, choć nie idealnie. I tak musiałem się wyciągać.
Montaż: Azymutalny Vixen Porta to minimum. Sama tuba waży ok. 4 kg, a z kątówką i okularem podchodzi pod 5 kg. czyli górną granicę nośności określoną przez producenta.
Uffff.... To tyle. Mam nadzieję, że się komuś przyda.
Aktualizacja: 26.01.2010
Dokupiłem giętkie pokrętła i dopiero teraz można mówić o komforcie obserwacji.
Nie za dobrze działa przy silnych mrozach. Po wychłodzeniu montażu metal skurczył się tak, że nie dało się obrócić głowicy. Można było kręcić do woli, a głowica ani drgnęła.