zbyszek napisał(a):To tyle dni cicho bylo ?
Z Wiki:
"28 kwietnia, dwa dni po katastrofie, o godz. 7 rano stacja monitoringu radiacyjnego w Mikołajkach zarejestrowała aktywność izotopów promieniotwórczych w powietrzu ponad pół miliona razy większą, niż normalnie. O 9 informację przekazano do Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej (CLOR) w Warszawie, które o godz. 10 ogłosiło alarm. Początkowo polscy naukowcy przypuszczali, że gdzieś nastąpiła eksplozja atomowa. Jednak analiza promieniotwórczych zanieczyszczeń jednoznacznie wskazywała, że ich źródłem może być tylko pożar reaktora atomowego. Dopiero o godz. 18 specjaliści dowiedzieli się z radia BBC, że chodzi o Czarnobyl. Wskazuje to na silną blokadę informacji, jaką wprowadziły sowieckie władze."
Tu jest fotka z Muzeum Czarnobylskiego w Kijowie i pokazuje, ile miejsca zajęło to w prasie rosyjskiej, a ile w amerykańskiej. Gazety są z 29 kwietnia. To różowe to prasa rosyjska.
Prasa rosyjska informowała o awarii, amerykańska o katastrofie i skażeniu. Zdaje się, że Gorbaczowowi też przekazano informację o awarii i o opanowaniu sytuacji. Ewakuacja Prypeci zaczęła się dopiero 27 kwietnia (do wybuchu doszło w nocy o godzinie 1 z minutami 26 kwietnia). Pierwsi kapnęli się Szwedzi, bo na nich poszła chmura i zaalarmowali odpowiednie instytucje. Nawet wykonano telefon do władz polskich, chociaż nie mamy takich elektrowni. Gorbaczow potwierdził, że doszło do awarii i nie dało już rady utrzymać tego w tajemnicy.
26 kwietnia chodzili po Prypeci ubrani w maskach wojskowi, ale ludność brała to jako ćwiczenia. Wszyscy wiedzieli o nocnym pożarze, ale nikt tego nie brał poważnie. Nawet ewakuacji nie brano poważnie. Mieszkańcy mieli wrócić do domów po kilku dniach. 1 maja w Kijowie spokojnie odbyła się parada 1-majowa.
Pierwsi strażacy jechali gasić zwykły pożar, a nie walczyć z promieniotwórczością. Jechali kompletnie nieprzygotowani.
Wydaje się, że trochę zbagatelizowano ten wybuch, trochę nie wiedziano co to jest.
Ironią wydaje się fakt, że główny winowajca katastrofy - Anatolij Diatłow - odpowiedzialny za przeprowadzane testy bezpieczeństwa nie zmarł na skutek promieniowania. Dostał 10 lat ciężkich robót i zmarł na atak serca. No, już pomijam fakt diabolicznego wpływu anten szpiegowskich, co niektórzy sugerują
@Adam - trzeba by zrobić badania rumianku, ja nic o tym nie wiem.
edit: atak serca Diatłowa był powiązany z chorobą popromienną