Co może robić astromaniak w okolicach pełni Księżyca na terenie australijskiego interioru? Można odpowiedzieć, że jest wiele rzeczy które da się robić gdy Księżyc rozświetla niebo. Ja próbowałem sfotografować w świetle Księżyca najbardziej tajemniczą górę w całej Australii, słynną skałę Uluru (Ayers Rock). Na poniższym zdjęciu wykonanym EOSem 5D Mk II (EF-L 35mm/1.4 z czasem ekspozycji 10s i przesłoną 2.8, ISO=1600) widać nie tylko światła lokalnej, turystycznej osady Yulara ale przede wszystkim oświetloną światłem Księżyca skałę „Uluru” ze wznoszącym się powoli do góry gwiazdozbiorem Tukan oraz kilka innych egzotycznych gwiazdozbiorów nieba południowego, a nawet, śladowo, przyćmione blaskiem Księżyca obłoki Magellana.
Tutejsze wykopaliska wskazują, że kultura Aborygenów datuje się w Australii od 40 000 lat, a swój szczyt rozwoju (poświadczony np. udoskonalonym bumerangiem) osiągnęła 8000 lat temu. Australia pozostawała w prawie doskonałej izolacji do końca XVIII wieku. Aborygeni stanowić mogą zatem dla nas pomost w rozumieniu mentalności ludzi końca ery kamienia łupanego. Ten okres w historii Australii został nawet oficjalnie nazwany jako „Czas Snu”. Jeśli współistnienie pierwotnych ludów z otaczającą ich przyrodą, zwierzętami, roślinami, krajobrazem było rodzajem snu to jaką rolę w tym śnie mogły odegrać kryształowo-czyste australijskie noce? Nic innego nie przychodzi do głowy niż powstanie jakiegoś mistycznego kontaktu plemion aborygeńskich z tym co widzieli na nocnym niebie.
Niektórzy (na zupełnie innych forach) snują jakieś fantastyczne rozważania o wpływie takich miejsc jak Uluru na życie odwiedzających je ludzi
http://forum.historia.org.pl/topic/8856-uluru-swieta-gora-aborygenow/
Zamiast tego typu spekulacji, mnie zainteresowały bardziej konkretne aspekty tego miejsca w życiu lokalnych plemion.
Skała Uluru ma szczególne znaczenie. Aby widzieć jej rolę we właściwych proporcjach trzeba wyobrazić sobie kontynent australijski jako ogromny bezkres w którego zachodniej i centralnej części dominuje spalona słońcem pustynia czyli tzw. „Outback”. Jest to wielki płaski obszar na którym widać jedynie kępki traw i niskie krzaki, czasem grupki drzew, eukaliptusów. Nagle, tysiące kilometrów od wybrzeża, w tym monotonnym płaskim krajobrazie pojawia się coś zupełnie innego. Wysoki na 350m, długi na 3600m oraz szeroki na 2400m monolit skalny z piaskowca widoczny z odległości wielu kilometrów (2/3 tej skały i tak ukryte jest pod powierzchnią gruntu). Jak wielkie wrażenie musiał robić na ludziach nie tylko nie mających TV, radia, ale nawet książek i języka pisanego? I są dowody, że w okolicach Uluru kultura ta ma ponad 20 000 lat. Czyli co najmniej 10 razy dłużej niż cała historia Chrześcijaństwa. Jakie legendy musiały krążyć o tym miejscu wśród tych ludzi? W języku Anangu, lokalnego ludu Aborygenów, słowo „Uluru” oznacza miejsce spotkań. Ile wysiłku wymagało kiedyś przybycie w to miejsce, gdy nawet teraz, nowoczesnymi samochodami jest to nie lada sztuka? Wielcy badacze ludzkiej psychiki, jak Zygmunt Freud lub Erich Fromm czy Mircea Eliade poszukiwali u ludów prymitywnych głębszych podstaw dzisiejszej ludzkiej tożsamości. Nawet twórcy teatru jak Peter Brook czy Jerzy Grotowski też sięgali do ludów prymitywnych w poszukiwaniu źródeł osobowości Człowieka. Ciekawe czy 40 000 lat nienaukowych obserwacji nieba także mogło odbić się gdzieś głęboko w psychice ludzi?
Niestety, jak to bywa z kulturą która nie jest spisywana, a jedynie przekazywana z ust do ust tylko niewielkie fragmenty dawnych wierzeń dotarły do nas współcześnie. Z tych które mogą zainteresować astromaniaka wymienić trzeba wyobrażenie fragmentu Drogi Mlecznej od gwiazdozbioru Strzelca i Skorpiona po Krzyż Południa jako gigantycznego strusia EMU z głową w postaci obszaru ciemnej materii „Coal Sack” (Worek Węgla) w okolicach Krzyża Południa. Pisałem już o tym przy okazji innych relacji na tym forum. W początkowych miesiącach roku struś powoli wznosi się do góry nad wschodnim horyzontem. W lipcu już wczesnym wieczorem jest wysoko na niebie. Kolejna aborygeńska legenda ludów południowo-wschodniej Australii utożsamia Drogę Mleczną z kajakiem (kanoe) Boga Stworzyciela Nurrunderi przeniesioną na nieboskłon. Także obłoki Magellana mają w legendach Aborygenów swoje znaczenie. Jest nim Starzec (Wielki Obłok Magellana) i Stara Kobieta (Mały Obłok Magellana). Jak widać w przeciwieństwie do kultury starożytnych Greków czy Egipcjan to nie gwiazdy lecz miejsca o charakterze mgławicowym (ciemne i jasne) składają się na nieboskłon Aborygenów. Ciekawe, że podobne tendencje występują także wśród Indian Południowej Ameryki. Jednak są wyjątki. Do nich należy nasz gwiazdozbiór Korony Północnej (Corona Borealis) identyfikowany tu przez jedno z plemion jako siedem sióstr (czy nie mamy dziwnego skojarzenia z siedmioma siostrami z Plejad?) a przez inne jako bumerang. Korona Północy jest tu widoczna nisko nad północnym horyzontem. Jeszcze jedynie Księżyc i Wenus występują jako ważne elementy tutejszych mitów: Wenus (Barnumbir) jako trzymająca się sznura kobieta która obawia się wchodzić do wody podczas połowu ryb. Księżyc to znowu (co oczywiste) bumerang lub, w innym micie, młodzieniec (Baloo) próbujący uciec Słońcu (Ghi), swojej oblubienicy. Ucieczka taka udaje się mu jedynie na krótko, raz w miesiącu, podczas nowiu.
Formalnie nic nie wiadomo o związkach skały Uluru z nieboskłonem i gwiazdami. Mnie miejsce to przypomniało niegdysiejszą wizytę w Stonehenge . Tam w środku ogromnej płaskiej łąki stoi słynna budowla megalityczna uważana za rodzaj obserwatorium zbudowanego rękami ludów o podobnym do Aborygenów poziomie rozwoju. Trudno dociec czy i tu w Uluru dokonywano jakiś obserwacji nieba ze skałą Uluru w roli centralnego punktu. Widok Uluru oświetlonego blaskiem Księżyca przywodził takie skojarzenia które kontrastowały z banalnością przytoczonych powyżej aborygeńskich legend o kosmosie. A może owa banalność wynika z tego, że zgodnie z informacjami na terenie parku narodowego plemię Ananga zabrania podawania najważniejszych informacji o stworzeniu Świata osobom nieuprawnionym . Obecnie władze Australii bardzo poważnie podchodzą do praw rdzennej ludności i zwróciły im wiele ziem kiedyś zabranych (w tym wiele miejsc wokół Uluru do których z tego powodu zabroniono wstępu).
Na zakończenie dodaję kilka dziennych zdjęć Uluru. Gdy jest oświetlone nisko na niebie usytuowanym Słońcem (podczas wschodu i zachodu) to przybiera szybko zmieniające się kolory co należy tu do szczególnych atrakcji turystycznych.