Był 1. Jeden zaobserwowany perseid, ale meteory były tylko pretekstem, by się spotkać.
Po zaćmieniu w Chinach postanowiliśmy spotkać się jeszcze gdzieś przed Australią. Mówię o ludziach, z którymi byłam na 2-3 TSE i z którymi planuję rok 2012. Zrobiliśmy takie spotkanie na Helu z okazji zaćmienia częściowego, ale w zasadzie ważniejsze były wspólne ustalenia na Australię. Na Helu postanowiliśmy spotkać się z okazji perseid w połowie sierpnia i zrobić sobie spływ Bugiem. Kolejne spotkanie planujemy na całkowite Księżyca w grudniu 2011, a potem tranzyt Wenus w czerwcu 2012. Lokalizację raczej wybierzemy w ostatnim momencie czyli tam, gdzie nie będzie chmur (zwłaszcza tranzyt). Przedsięwzięcie o tyle logistycznie trudne, że ja jestem z Gdańska, parę osób z Wrocławia, parę z Warszawy, a nawet z Libiąża czy Węgorzewa pod północną granicą.
Zdjęcia tu zamieszczone są różnych osób, co zresztą widać (Rafała, Artura, Konrada, Iwony i moje).
Tak więc 13 sierpnia wsiadłam w autobus, w Warszawie odebrało mnie dwóch pasjonatów zaćmień i pojechaliśmy do Czyżewa na granicy województw podlaskiego i mazowieckiego. Mniej więcej celowaliśmy wszyscy na godz. 17. Spływ i całe spotkanie organizował Jarek. Było nas 11, w tym dwoje dzieci (jedno ma w swoim dorobku 3 TSE i obrączkowe w Hiszpanii i jedzie z nami na Antypody).
Czyżew ma tak odnowiony dworzec i jest taki pusty, że od razu skojarzył mi się ze stalinowskimi dworcami rosyjskimi, których tyle widziałam - olbrzymimi, w marmurach i naprawdę pięknymi. Brakowało kryształowego żyrandola.
Mieszkaliśmy w gospodarstwie agroturystycznym, cały domek był nasz. Wędliny własnego wyrobu (znaczy gospodarzy), racuchy na śniadanie, szaszłyki, karkóweczki, kaszanki, kompoty itp.
Obserwacje rozpoczęliśmy już po południu od patrzenia na kąpiące się krowy. Bo krowę trzeba nauczyć przechodzić przez wodę i nie każda umie pływać!
Tego pierwszego wieczoru całe niebo było zasnute chmurami. Siedzieliśmy pod zadaszeniem przy grillu i można się było umrzeć z przejedzenia. Jarek dużo opowiadał o spływie, Bugu, historii okolicznych miejsc. Był to również wieczór wspomnień: Artur opowiadał o zaćmieniu obrączkowym na Malediwach i rzucał zdjęcia na ekran (czyli głównie biały piasek i błękitna woda ), potem poleciało parę fotek z tego samego zaćmienia, ale jako częściowego w Wietnamie, obrączkowe w Hiszpanii w 2005, Syberia i Turcja. No i dużo żarcia, i ustalenie trasy spływu.
Po tej kolacji i obaleniu tego i owego w ilościach śladowych admirał zarządził spanie, ponieważ nazajutrz czekało nas ponad 30 km wodą. Ja cię nie mogę - to jest takie towarzystwo, że jak jeden zarządzi, to reszta się słucha. Siła argumentów i racjonalnego podejścia jest w tej grupie miażdżąca. Gdy organizowałam Chiny, podejmowałam decyzje i wszyscy mnie słuchali. Gdy admirał Jarek zarządził 22 lipca 2009 zbiórkę w hallu hotelu o godz. 4.40 rano, nikt nie śmiał się spóźnić. Sztab operacyjny debatował nad ucieczką przed monsunem, admirał zarządził postój pod mostem Hangzhou i też nikt nie kwestionował. A teraz dostaliśmy nakaz położenia się spać trzeźwymi jak świnie i tak się stało!
Rano - niedziela 14 sierpnia - pojechaliśmy samochodami do Drohiczyna. Jarek z Rafałem wrócili po kajaki, a my mieliśmy godzinę czasu na zwiedzanie miasteczka. Drohiczyn jest dosyć wiekowy - kurhany były tam już w VII wieku. Miasto raz było polskie, raz ruskie, raz litewskie, ciągle ktoś je zdobywał, a III rozbiór podzielił na pół. Obecnie liczy 2000 mieszkańców i turystyki tu prawie nie ma!
Na zdjęciach poniżej macie kościół franciszkanów z 1682 roku, ołtarz z 1762 r. Obok kościoła (nie widać) są zabudowania klasztorne, które po Powstaniu Listopadowym zostały zamienione na koszary, a kościół na magazyn. Dalej jest zegar słoneczny, na który dosyć przypadkowo weszliśmy oraz bunkier pod Górą Zamkową - pozostałość umocnień na linii Ribbentrop-Mołotow (IV rozbiór Polski) http://pl.wikipedia.org/w/index.php?tit ... 0926205627
Na Górę Zamkową też weszliśmy, ale tam zamku nie ma. Został zniszczony prawdopodobnie w 1657 r. na skutek osuwania się skarpy. Był to dwór królewski z sądem i więzieniem dla szlachty. Za to są ładne widoki na Bug. Stoi tam również obelisk z 1928 r. upamiętniający 10 rocznicę odzyskania niepodległości.
Tu pod tą górą kręcono niektóre ujęcia "Nad Niemnem" (później będzie też drugie miejsce), ponieważ Niemen ma wysokie brzegi i Bug ją tu przypomina.