Załóżmy że obok siebie po 30 minutach chłodzenia w listopadową noc koło 0*C stoję Refraktor, Newton i Mak Cassegrain wszystkie o o średnicy powiedzmy 150mm.
Przeanalizujmy drogę światła przy pochyleniu tubusa o 45* od zenitu:
W refraktorze światło przebiega tubus raz od obiektywu do okularu i po drodze trafiana cienka warstwę turbulentna na granicy soczewki i powietrza od zewnątrz która po 30 minutach chłodzenia praktycznie zanika, potem przechodzi przez obiektyw i pada na skośną poduszkę ciepłego powietrza zagajającą w górnej części tubusa czyli zniekształcenie obrazu mamy niewielkie
Tu światło przechodzi jeden raz i ma jeden incydent ze strefą zniekształcającą obraz
W Newtonie światło podąża do lustra nad którym podczas chłodzenia dosłownie gotuje się powietrze i tą warstwę turbulentną nad chłodzącym się lustrem światło pokonuje raz ulegając już rozmyciu i tak rozmyte odbija się od ciepłego lustra i ponownie uległo dalszemu rozmyciu na warstwie turbulentnej nad lustrem, teraz leci przez tubus jak przez komin którym do góry uchodzi ciepłe powietrze ze studzenia lustra, pada na lustro wtórne które już po 30 minutach wystygło i kierowane jest dopiero do okularu.
Tu światło przechodzi dwa razy i ma dwa incydenty ze strefą zniekształcającą obraz
W Maku Newtonie najpierw światło przechodzi strefę turbulencji nad stygnącym, grubym meniskiem, potem przebija się przez skośna poduszkę ciepłego powietrza w kierunku lustra głównego które w zamkniętej tubie po 30 minutach też jeszcze nie wystygło czyli swa razy przechodzi strefę turbulentną przy lustrze, teraz leci do lustra wtórnego s powrotem przez skośną poduchę ciepła, tu się odbija w głąb tubusa trzeci raz przechodząc przez skośny bąbel ciepłego powietrza uwięzionego pod meniskiem i kierowane jest do okularu ale za nim tam dotrze jeszcze raz przechodzi przez strefę turbulencji przy lustrze głównym.
Tu światło przechodzi trzy razy i ma aż 6 incydentów ze strefami termicznymi deformującymi obraz w niewychłodzonym dobrze teleskopie
W Schmidcie Casegrainie najpierw światło przechodzi strefę turbulencji nad stygnącym, meniskiem, potem przebija się przez skośna poduszkę ciepłego powietrza w kierunku lustra głównego które w zamkniętej tubie po 30 minutach też jeszcze nie wystygło czyli swa razy przechodzi strefę turbulentną przy lustrze, teraz leci do lustra wtórnego s powrotem przez skośną poduchę ciepła, tu się odbija w głąb tubusa trzeci raz przechodząc przez skośny bąbel ciepłego powietrza uwięzionego pod meniskiem i kierowane jest do okularu ale za nim tam dotrze jeszcze raz przechodzi przez strefę turbulencji przy lustrze głównym.
Tu światło przechodzi trzy razy i ma aż 6 incydentów ze strefami termicznymi deformującymi obraz w niewychłodzonym dobrze teleskopie
Teraz łatwo zrozumieć dlaczego zamknięte układy Cassegraina są tak wrażliwe na nie wychłodzenie obrazu, potem plasuję się otwarte Cassegrainy i Newtony a na szczycie piramidy jakości obrazu pod względem odporności na turbulencję mamy klasyczne refraktory