) bez najmniejszego problemu wyciągam powiększenia, które ponoć zdarzają się w Polsce kilka razy do roku.Siedzę sobie właśnie z moim GSO Deluxe 10" na patio pomiędzy budynkami, w wyciągu mam jak zwykle okular Baader Hyperion Zoom 8-24 Mk III z dedykowanym Barlowem 2,25x, i obserwuję Jowisza. W powiększeniu 234x widać rewelacyjnie, obraz jasny i kontrastowy. Wprawdzie są jakieś drobne falowania atmosfery, ale minimalne - Jupek jest ostry jak brzytwa, bez problemu widzę liczne drobne jaśniejsze smugi w dolnym, szerszym pasie. Powiększenie 351x - to samo, planeta ostra jak brzytwa, chociaż kontrast trochę spada, więc wolę ustawiać zooma na wartości pomiędzy 234x a 351x. Ale i w 351x jest ekstra.
Tak czytam o tym, jakie to w Polsce są straszne warunki na planety, i że bardzo rzadko udaje się wyciągać większe powiększenia, a tymczasem wychodzi na to, że u mnie z domu na południu Wrocławia świetny seeing to standard, a nie wyjątek. Szczerze powiedziawszy tu na miejscu mam o wiele lepsze warunki na planety niż z tych miejscówek poza Wrocławiem, na które jeździmy z kumplami obserwować pod ciemnym (w miarę) niebem.
No więc jak to jest? Czy jeszcze ktoś z was ma w mieście na planetach powiększenia rzędu 230-350x w sprzęcie 10"? A poza miastem? Jak często używacie takich powiększeń? Bo u mnie to jest standard, i nie wiem, czy to jest coś wyjątkowego, czy może wcale nie...?
