Witam wszytkich!
Na wstępie dodam, że czytając tutejsze tematy i dyskusje jestem nieźle wystraszony tworząc nowy temat. Jednak dla takiego całkowitego początkującego każda rada jest na wagę złota.
Kilka miesięcy temu od zera zacząłem czytać trochę o planetach, misjach kosmicznych - totalne początki. Z Warszawy gołym okiem udało mi sie dostrzec Wenus (jest co wieczór na zachodzie), a rano Marsa, Saturna i Jowisza. Tydzień temu postanowiłem kupić sobie pierwszy teleskop - nic specjalnego, coś na totalny początek, bez wysokich oczekiwań - padło na Spinor Optics 70/700 do tego w komplecie dwa okulary 10mm i 25mm i Barlow.
Pomijając to, że udało mi się go złożyć za trzecim razem (xD), to wygląda całkiem fajnie. Pierwszy cel Wenus - wielki biały okrąg. Rano wycelowałem w Jowisza - identyczny okrąg. Coś było nie halo... no tak, doczytałem, że chodziło o ostrość. Kilka kolejnych dni chmury i dzisiaj jedynie zarys Księżyca i znowu Wenus. Tym razem ostrość ustawiłem wcześniej. Chociaż Księżyc to jedynie bardzo cienki rogalik - pierwsze szczegóły się udały. Z Wenus gorzej. Sprawdziłem w internecie jak powinna wyglądać na słabych domowych teleskopach i ciężko mi ocenić. Może było coś podobnego, a może to moja wyobraźnia. Trochę szkoda, że przy zachowanej ostrości przez teleskop wygląda mniej więcej tak samo, jak gołym okiem.
Teraz mam kilka pytań:
Czy jeśli będę zachowywać dobrą ostrość, to zobaczę na tym sprzęcie jakąkolwiek różnice między Wenus i Jowiszem? Czy dostrzegę pierścień Saturna? Czy w ogóle obserwacja Wenus ma sens? po co jest ten cały Barlow? nałożyłem na niego 10mm i żadnej różnicy nie widziałem.
Na razie niestety obserwacja balkonowa z Warszawy i sprzęt dla początkującego, więc dużych oczekiwań nie mam. Czy moglibyście doradzić w co celować typ teleskopem? co starać się dostrzec (pewnie odpiszecie, że głownie Księżyc), co mogę doczytać?
Btw. Próbowałem w zimie gołym okiem złapać galaktykę między Andromedą, a Plejadą, ale w Warszawie, to było ciężkie. Wiedziałem gdzie patrzeć, ale nic nie widziałem.