Żal mi tego Skorpiona, ale nie mogłem pozostać obojętny wobec licznych odmrożeń i ogólnej hipotermii mojej Ukochanej, więc podjąłem męską decyzję o powrocie do Krakowa.
Następnym razem poszaleję na skarbach letnich gwiazdozbiorów. Faktycznie, planety wczoraj nie zachwycały, ale galaktyczki i gromady kuliste można było schrupać ze smakiem. Odkryłem też przyczynę "zamglonych" widoków w okolicy zenitu. Była tak banalna, że aż się do niej nie przyznaję...
Dziękuję, do zobaczyska! Może będzie okazja w najbliższym tygodniu.