Ło Jezu, toż to żarcik był. Chodziło mi o to, że po lekturze wątku można odnieść wrażenie, iż astro to ekstremalne hobby, a wyjazdy na obserwacje stają się walką o przetrwanie. Też obserwuję w dość odludnym miejscu w otulinie Gorczańskiego Parku Narodowego, więc kontakt z dziką przyrodą (sarny, sowy itd.) to norma. Dzików na szczęście niet, choć trzeba się liczyć z ryzykiem (minimalnym, ale jednak) spotkania z niedźwiedziem bądź wilkami (odpukać). Ze strony przedstawicieli Homo sapiens nic złego mnie nie spotkało. Moja obecność na Przełęczy Knurowskiej zmniejszyła natomiast nieco przyrost naturalny we wsi Ochotnica; niejednokrotnie podjeżdżały tam zmotoryzowane parki celem wykonania na odludziu wiadomych czynności warunkujących przetrwanie gatunku, lecz po zauważeniu mojego auta przeważnie odjeżdżały (choć nie zawsze
)
Z ciekawszych przypadków pamiętam grupę trzech rowerzystów przemierzających Przełęcz około północy w połowie listopada (byli ze Śląska, bo przeklinali barwnie w tamtejszej gwarze), studentów z Łodzi schodzących z czerwonego szlaku prowadzącego z Lubania i poszukujących noclegu w środku nocy (na mój widok kompletnie zbaranieli) czy nietrzeźwych miłośników off-roadu próbujących wjechać koło 2 w nocy autem osobowym na zbocze o nachyleniu 35-40 stopni.