Z kolegą Wojtkiem, próbowaliśmy umówić się na wspólne obserwacje w Roztokach górnych (Bieszczady) w zasadzie od sierpniowego nowiu Księżyca 2017 r. Niestety pogoda nie pozwoliła na obserwacje w nów wrześniowy i październikowy a później, to wiadomo, przerwa zimowa w działaniu ośrodka w Roztokach, ale i tak nie było pogodnego nieba zimą. Przyszedł marzec i również nici ze spotkania pod naprawdę ciemnym bieszczadzkim niebem ze względu na niesprzyjające warunki. W kwietniu tego roku byliśmy już na tyle zmotywowani aby wreszcie spędzić kilka godzin na obserwacjach, że kolega Wojtek przebłagał Emila aby wygospodarował dla nas 2 łóżka w ośrodku, pomimo realizowanego w tym czasie, pełną parą, sporego remontu. Jako, że pogoda dopisała i jak na połowę kwietnia temperatura wzrosła do ponad 20 st. C zdecydowałem się na rozpoczęcie sezonu motocyklowego. Szybkie podładowanie akumulatora, zatankowanie paliwa, spakowanie bagaży i ruszyłem w drogę. Z północnych okolic Warszawy do Roztok Górnych jest dokładnie 300 mil (480 km) w jedną stronę. Podaję odległość w milach, gdyż w nich funkcjonuje licznik przebiegu mojego „kredensu” produkcji USA. Zastanawiałem się też skąd wzięła się nazwa „kredens” dla Hondy Goldwing, ale liczba kufrów, schowków, schoweczków w tym jednośladzie rzeczywiście może przypominać tą w kredensie w mieszkaniu.
Z Wojtkiem, który do Roztok zmierzał z Poznania, spotkaliśmy się na stacji benzynowej w Lesku i dalej razem ruszyliśmy do Emila aby zameldować się na miejscu około godziny 19:00. Dość szybko „ogarnęliśmy” infrastrukturę niezbędną do podłączenia sprzętu (zasilanie 230V) i wystawiliśmy tubę Celestrona SCT 11” aby się wychłodził a, my w tym czasie uzupełnialiśmy nieco płyny niechybnie utracone w trakcie podróży. Około godziny 21:30 można było już ustawiać sprzęt na Polarną i zalignować system GoTo na kilka gwiazd po różnych stronach nieba. W międzyczasie ja przyniosłem lornetkę Zeiss 20x60 IS (ze stabilizacją, pole widzenia 3 stopnie) i starałem się sprawdzić czy da się lornetką zobaczyć mgławicę Głowa Wiedźmy (IC2118) znajdującą się bardzo blisko gwiazdy Rigiel w Orionie. Niestety ale nie udało mi się potwierdzić widoczności tej mgławicy. Skierowałem więc lornetkę na Wielką Mgławicę w Orionie (M42) i przy okazji jej obserwacji padło kilka słów, których nie wypada cytować w tej relacji. Zupełnie nie ma porównania jak bardzo M42 rozwija ramiona w porównaniu do warunków podmiejskich w jakich ją obserwowałem Zeissem. Szybki „look” na Plejady (M45), które pod ciemnym niebem dostają jak gdyby „turbo” w postaci drobnicy ciemniejszych gwiazd w tle i lekko wrażenia zaznaczającej się „mgławicowości” tego obiektu (jak gdyby lekkie zaparowanie obiektywu). Nadal byłem ambitny i postanowiłem sprawdzić czy uda się zobaczyć jeszcze mgławicę Bernard 33 (B33), czyli Głowę Konia, ale niestety nie mogłem potwierdzić jej zaobserwowania. Nadmienię tylko, że obserwacje przy powiększeniu 20x prowadziliśmy „z ręki”, czyli bez korzystania ze statywu lornetkowego. Kolega Wojtek, który nie miał wcześniej okazji obserwować nieba lornetką ze stabilizacją był zachwycony jak wiele można zobaczyć i jak komfortowe są obserwacje przy jej wykorzystaniu
Po ok. 2 godzinach SCT C11 był na 100% gotowy do obserwacji z okularem TeleVue Panoptic 41mm, który jest moim zdaniem niesamowicie użyteczny i komfortowy z tym teleskopem. Zatem, smartfon w dłoń, opcja dyktafonu w gotowości i rozpoczynamy kilkugodzinną zabawę (jak małe dzieci). Lornetka na razie włożona została przez otwarte okno do auta Wojtka (aby nie aktywować podświetlenia wewnętrznego mogącego psuć akomodację wzroku do ciemności) ale cały czas w pełnej gotowości. Poniżej przedstawiam już w zasadzie stenogram z relacji zapisanej na dyktafonie wraz z przypomnieniem wizualnym obserwowanych obiektów. Zaczynamy, noc z 14 na 15 kwietnia 2018 r., bezchmurnie, przejrzystość bardzo dobra temperatura ok 12 st. C:
M104 – bardzo ładnie widoczna galaktyka w Pannie (jasność: 8,12 mag) pomimo stosunkowo niewielkiego powiększenia 70x (pole widzenia nieco poniżej 1 stopnia); zerknąłem też na nią lornetką przy powiększeniu 20x i była również doskonale widoczna chociaż malutka; Dość nisko nad horyzontem ale potwierdziło się, że warunki tej nocy były bardzo przyzwoite o czym świadczyć będzie jeszcze kilka innych obserwacji, których dokonaliśmy;
M53 – gromada kulista w Warkoczu Bereniki o jasności 7,61 mag, bardzo ładna jasna kuleczka;
M3 – gromada kulista w Psach Gończych o jasności 6,19 mag, dużo większa rozmiarowo niż M53;
M13 – gromada kulista w Herkulesie o jasności 5,78 mag, większa rozmiarowo niż M3, rozdziela się do samego jądra, piękne „szpileczkowate” gwiazdy; nie sposób nie zerknąć na M13 również lornetką, widok świetny chociaż kuleczka gwiazdopodobna;
NGC281 (Pacman) – mgławica emisyjna w Kasjopei o jasności 7,40 mag. Ja widziałem pociemnienie i pojaśnienie mgławicy, Wojtek jednak tego nie dostrzegł;
M37 – gromada otwarta w Woźnicy (5,59 mag), bardzo ładnie widoczna;
M36 – gromada otwarta w Woźnicy (mag 6,00 mag), bardziej „rozstrzelona” w porównaniu i mniejsza rozmiarowo mniejsza w porównaniu do M37;
M38 – gromada otwarta w Woźnicy (mag 6,40 mag), bardzo podobna tylko sporo większa niż M36, mieliśmy wrażenie, że ledwie mieści się w polu widzenia okularu;
M35 – gromada otwarta w Bliźniętach (5,09 mag), jasna, wypełnia całe pole widzenia;
NGC2158 – mała gromada otwarta w Bliźniętach, zaraz obok M35, bardziej mgiełka niż gromada z rozbitymi na pojedyncze gwiazdami;
Wszystkie powyższe gromady bardzo ładnie prezentowały się również w lornetce 20x60.
Ciąg dalszy w kolejnym poście.