W dniach 14-17 odbył się mini zlot zapaleńców z południa. Napisze kilka słów o tym co tam sie działo. Zawsze jak wracam z Bieszczad po głowie kołata mi cytat z tytułu tego postu. Tym razem nie było inaczej, zwłaszcza że miejsce w którym spędziliśmy te kilka nocy było naprawdę wyjątkowe. Schronisko PTTK Jaworzec jak sami o sobie piszą "Zapomniana Bacówka o niezapomnianym klimacie" przywitało nas takim widokiem
Klimat schroniska w rzeczy samej jest wyjątkowy. Dostać się można do niego jedynie pieszo lub samochodem z napędem 4x4 za pozwoleniem Gazdy Waldka, który zarządza obiektem. Schronisko posiada także dwie terenówki, które służyły nam w razie potrzeby pomocą w przewiezieniu nie małej ilości sprzętu Miejscówka nastawiona na ASTRO w 100% co dało się od razu odczuć. O godzinie 21:00 gasną wszystkie światła i jedynym źródłem energii elektrycznej był specjalnie dla nas przygotowany generator prądu. W dniu naszego przyjazdu pogoda nie dopisała. Z nieba lały się przez cały czas strugi deszczu. Przestało padać dopiero w piątek. Wieczór spędziliśmy na graniu w karty i sączeniu piwka, które jest swoistą wizytówką schroniska o wdzięcznej nazwie "Jaworcowe". Nie zabrakło również astrorozmów. Wszystko to przy świetle świec. krótkie nocne wypady na papierosa uświadomiły nam że znajdujemy się na krańcu świata i że jest naprawdę ciemno. W oddali dało się słyszeć odgłosy otaczającej nas Fauny. Lisy, Sowy i Jelenie dawały o sobie znać całą noc. Nazajutrz okazało się że chmury nie ustępują, prognozy są mega niepewne, jednak pełni optymizmu postanowiliśmy rozłożyć swoje sprzęty
Do dyspozycji mieliśmy 2 bliźniacze teleskopy 16" "Orzech" i "Arktur" produkcji Piotrka Ka na wrocławskich lustrach, 12'' ATM na lustrze GSO również twór Piotra, 12" calowy meade lightbridge. Do planet Maki 200 mm "Ministrant", 180 mm Orion, oraz nowy zakup Piotra 140 mm "Kursk", a także super Bino Marcina Snakersena zbudowane z edków 120. Nie zabrakło także lornetek: APM 40x110 ed "S.......n", APM 16x70 ed, Helios Apollo 22x85, Bresser 20x80 oraz Skywatcher 20x80 oraz dwie pary oczów sowy 2x54. Honoru fociarzy bronili Kuba Qbszon oraz Mateusz Windak.
Do samej nocy nie było wiadomo czy chmury odpuszczą. Cała polska miała pogodę tylko nie my. O 20:30 stał się cud i oczom naszym ukazało się to co w Bieszczadach najpiękniejsze. Droga mleczna wyglądała bajecznie prezentując wszystkie swoje smaczki. Uwielbiam na nią patrzyć gołym okiem, a jeszcze bardziej oczami sowy. Te wszystkie ciemne pyły, wcięcia , gromady, Ameryka widziane w pełnej krasie. Wszyscy ruszyli do teleskopów. Dołączyli do nas także przypadkowi turyści, którzy także nocowali w schronisku. Na pierwszy ogień poszły oczywiście klasyki, które w 16" pod Bieszczadzkim Niebem prezentowały się niesamowicie. "ło k....m" i "ło ch...m" Nie było końca. Oczywiście w momencie gdy byli z nami niepełnoletni zamiennie stosowaliśmy Ochy I Achy . Niestety sowite opady z poprzedniego dnia dały się nam szybko we znaki. Wilgoć była niesamowita, wszystkie sprzęty ociekały wodą. Próbowaliśmy też pozerkać na planety, ale seeing był dramatyczny, myślę, że jakieś 2/10. Walczyliśmy do 2:00, ale w końcu musieliśmy odpuścić.
Sobota przywitała nas pięknym słońcem, które mogliśmy podziwiać w Coronado 60 mm Double stack Marcina Snakersena, oraz w lornetce 40x110 ze szklanymi filtrami Seymour. Po dolinie niosły się znowu radosne "ło k....y" i "ło ch..e". Teleskop H-alpha pokazał piękne protuberancje, natomiast lorneta naturalny żółty obraz naszej gwiazdy wraz z licznymi plamami wzdłuż równika i pochodniami na obrzeżach tarczy.
Nie zabrakło również wycieczek po okolicy, gdzie można zobaczyć wiele ciekawych miejsc, jak pozostałości po wysiedlonych przed wojną wioskach.
Podczas przedzierania się przez głuszę Bieszczady przypominały nam że nie jesteśmy tutaj największym drapieżnikiem. Ślady miśka widzieliśmy kilkukrotnie.
Spotkaliśmy również takiego przyjaciela
Po wycieczce pora na zasłużone Piwo. Oczywiście Jaworcowe.
Po aktywnym dniu przyszła pora na obserwacje. Podobnie jak poprzedniej nocy wilgoć nie odpuszczała. Bardziej niż w piątek dawały też o sobie znać gęste mgły, które snuły się po dolinach. Ja porzuciłem moją 16" na poczet lornetki 40x110 ed APM. Ponad godzinny przelot po klasykach utwierdził mnie, że wymiana 28x110 na znacznie większego "S........na" było dobrym posunięciem. Lornetka daje obrazy teleskopowe. M13 i M11 rozbija na pojedyncze gwiazdy. Pierścionek widziany jako pierścionek a nie ciapka. No i Wielka Galaktyka w Andromedzie..... Słowo WOW nie oddaje tego obrazu, Nie mieściła sie w polu lornetki. Jej obie satelity M32 i M110 doskonale widoczne jak i ciemne pyły w ramionach.. Poniżej bez problemu wypatrzyłem Ducha Mirach NGC 404, od której przeskoczyłem w galaktykę w trójkącie M33. Zahaczyłem jeszcze o M51 - widziane oba składniki, zarys ramion spiralnych doskonale widoczny. Następnie przyszła kolej na M101. Mimo niskiej jasności bieszczadzkie niebo ukazało ją w pełnej krasie wraz z jej ramionami. Próbowałem dostrzec niedawno wybuchłą supernową, ale chyba już jest niedostrzegalna. Obserwacje zakończyłem podwójną w Perseuszu oraz M81 i M82. Przez cały czas w użyciu była suszarka zasilana 12V, gdyż lorneta zaparowywała co kilka minut. Jednak dla tych obrazów warto było się pomęczyć. Na plus również seeing tej nocy. Myślę że takie 6/10. zarówno Saturn jak i Jowisz prezentowały swe walory zarówno w Makach jak i dużych "niutkach". Mgły pokonały nas około godziny 1:00.
W niedzielę przyszedł czas na pożegnanie się z Bacówką Jaworzec. Z pomocą Marka Wujcikowskiego i Mateusza Windaka pozwoziliśmy bezpiecznie sprzęty na dół. Wypad uważam za mega udany pomimo turbulencji pogodowych, a zwłaszcza dokuczliwej wilgoci. Obserwacyjnie mogło by być lepiej. Towarzysko 10/10. dziękuje wszystkim uczestnikom którzy zdecydowali się na tą eskapadę, a także pracownikom Schroniska, który dołożyli wszelkich starań żeby ten mini zlot się udał. Na każdym kroku dawali nam do zrozumienia że miejsce to jest nastawione na Astro i każde nasze uwagi były od razu realizowane, łącznie z wyłącznością na internet starlink na polu teleskopowym. Dziękuje Gazdzie Waldkowi za umożliwienia nam spotkania pod gwiazdami w swoim schronisku. Na pewno nie jednokrotnie jeszcze odwiedzimy to miejsce. A i zapomniałbym o jedzeniu, które w Jaworcu jest na prawdę pierwsza klasa- Fuczki z gulaszem to coś co podbija podniebienie i to wszystko w bardzo przyzwoitej cenie. Poniżej wrzucam link do tego wspaniałego miejsca.
https://jaworzec.pl
A to nasza Ekipa
Pozdrawiam
Tomasz