nkmarek | 03 Kwi 2020, 13:26
Wczoraj ćwiczyłem i z pokora przyznaję się do sztubackiego błędu
Odkręciły mi się śruby trzymające głowicę w azymucie czego nie zauważyłem a co spowodowało, że się głowica obróciła delikatnie (kiedyś go ustawiłem dokładnie metodą dryfu, a ponieważ zawsze montuję go w specjalnym, zamontowanym na stałe uchwycie, więc byłem przekonany, że wszystko jest poprawnie ustawione) - mój błąd.
Teraz jednak zauważyłem jeszcze jedno zjawisko. Wycelowałem na gwiazdę na wschodzie. Odpaliłem naświetlanie w aparacie bez prowadzenia i po 10 sek. włączyłem prowadzenie na kolejne 4 minuty żeby zobaczyć w którą stronę ucieka montaż. Narysowała się ładnie słaba pionowa kreska światłem gwiazdy a potem jej przedłużenie już grubą jasną kreską. Wygląda na to, że sam montaż jest poprawnie ustawiony ale nie wyrabia mechanizm napędowy. Gdyby wyrabiał to powinien się zrobić jasny punkt ewentualnie rozjechany w którąś stronę (na lewo lub prawo) zależnie od błędu ustawienia montażu.
Czy to znaczy, że problem było złe wyważenie (starałem się aby złapać lekki przechył przeciwny do kierunku ruchu). Zasilanie z żelowego aku. 6V (może to jest problem) ?
MAK 127 + okulary 17, 10 i 6 mm, reduktor x0.5, lunetka biegunowa, EQ3-2 alu z prowadzeniem w jednej osi,
Canon 200D, kitowce: zoom 18-55, zoom 55-250, Jupiter-M21 4/200,
filtr zielony, Badera, księżycowy, UHC Astronomic wąskopasmowy