Jurek Ł. | 27 Kwi 2015, 01:37
Przepiękne niebo, ciemno błękitne, na którym Księżyc opalizował elektrycznym, biało chabrowym światłem, jakby był rtęciową lampą uliczną. Jeszcze wschodni horyzont do końca nie wchłonął pióropuszy niezwykłych wieczornych tęcz, już pierwszy avik zapisał się na dysku. Obraz lekko drżący, czysty, nostalgiczny. Grzebienie cieni na terminatorze przypominają wilcze albo krokodyle szczęki. Nadgryzają ciemność i prawie iskrzą.
Przed dwudziestą drugą wilgoć podnosi się już dramatycznie, spływa kroplami. Mgła i zmętniałe od niej niebo stają się okowami nie do przezwyciężenia. Poddaję się w końcu.
Oto pierwszy "wysuszony" zwiastun tej sesji zdjęciowej. Część (nomen omen) Morza Deszczów z grzebieniami cieni Apeninów (zęby krokodyle), Kaukazu (wilcze) i Alp (prehistoryczny Alozaur). Teren wokół kraterów: Archimedes, Aristilus i Autolycus wygląda bardzo plastycznie - są tu subtelnie zaznaczone rowy, wybrzuszenia, ostre linie formacji górskich i promienie materii wyrzuconej z kraterów. Samotne górskie szczyty, niczym graniaste megalityczne stelle o świcie, rzucają wysublimowane cienie.
- Załączniki
-
MAK 6", ATM CassegrainRC 9", Refraktor achromatyczny TS 152/900, Lumix G3, ASI 290 MM CMOS.