Albo np. to: M57, 30 sekund, ISO 1600.
Chciałbym w tym miejscu wpisać wszystkie ścieżki, które sprawdziłem, kolejność taka, jak mi się przypomni. Żeby nie generować niepotrzebnie postów, będe edytował ten jeden konkretny.
- Mam programową obsługę mikrokroków, więc dorobiłem funkcję, która na początku okresla ich ilość: 8, 16 i 32. Silnik posiada 200 pełnych kroków, przekładnie ślimakowe to 897:1 i 896:1, czyli praktycznie tyle samo. Odpowiednio uzyskuję więc taką dokładność prowadzenia: 0.9", 0.45 i 0.225". Wszystkie opcje dają taki sam rezultat: losowy (lub wyglądający na losowy).
- Obejrzałem na oscyloskopie przebieg impulsu popychającego silnik o jeden (mikro)krok. Pierwotnie miałem wąski impuls o sztywno zadanym czasie, którym operowałem w kodzie: 0.0001s i 0.001s na każdy impuls. W motoDobsonie prędkość kątowa w obu osiach zmienia się, gdyż tylko w ten sposób można śledzić obiekty poruszające się po łukach. Wynika z tego, że odstęp w czasie pomiędzy kolejnymi impulsami sukcesywnie rośnie lub maleje, a ja miałem wciąż stałą szerokość stanu wysokiego i to do tego dość wąską miałem tą szerokość... Pomyslałem, że może czas ten jest niewystarczający i silnik może gubić kroki, dlatego zmieniłem szerokość impulsu na ustalaną dynamicznie jako połowa czasu między impulsami (nie chcę używać słowa "okresu", bo z założenia okres jest stały). Efekt - bez zmian, ciągle to samo.
- Posiadam cyfrowy amperomierz wbudowany w skrzynkę na elektronikę, który pozwala mi obserwować pobierany przez całośc prąd. Mogę więc swobodnie kręcić potencjometrami sterowników silników krokowych w celu zmiany prądu podawanego na silnik. Zmieniałem zatem ten prąd w jedną i w drugą stronę. Zbyt mała wartość powoduje gubienie kroków, szczególnie mikrokroków, natomiast prąd o zbyt dużym natężeniu może coś spalić lub zwyczajnie nadmiernie grzać sterownik i silnik. Nadal to samo.
- Wyczyściłem kod z niepotrzebnie kiedyś wprowadzonej "poprawki" do GoTo. Kalibracja na dwie gwiazdy nie ma u mnie zastosowania. Nadal bez zmian.
- Wprowadziłem kod gromadzący w tablicy w pamięci Raspberry Pi wartości Az i Alt i interwały impulsów, a przy wyjściu ze śledzenia zapisujący wszystko do pliku tekstowego w celu przeanalizowania danych w Excelu. Dla różnych obiektów te wartości są różne, ale na przestrzeni 120 sekund mogę stwierdzić, że taka M13 praktycznie porusza się po odcinku prostym. I tak średnia różnica w Az (podobie w Alt) to 0.452-0.453", a średni interwał pomiędzy krokami to 0.043s. Wartości Az i Alt oraz interwały są każdorazowo wyliczane na podstawie wzorów z książki "Astronomical Algorithms". Jakiekolwiek różnice wystepują, pojawiają się dopiero na 3-cim miejscu po przecinku, czyli nawet jeśli odchyłka od średniej jest rzędzu kilku tysięcznych sekundy kąta, to trwa ona kilka tysięcznych sekundy czasu i nie zdąży spowodować tak dziwacznego naświetlenia kadru. Efekt - nadal nie wiem, co jest grane...
- Jakiekolwiek drgania generowane przez pracujące silniki krokowe oraz mikroskopowe przesunięcia wynikające z pokazanych wyżej niedokładności wyliczenia mogą spowodować co najwyżej drobniutkie rozmycie punktowej gwiazdy wokół, ale nie permanentne przesunięcie OTA o kilka sekund kąta i pozostanie w tym miejscu na dłuższa chwilę. To taki wniosek. Zamierzam kupić dedykowane do silników Nema 17 metalowo-gumowe amortyzatory, nie spodziewam się jednak niczego ponad wyciszenie tego dość głośnego (zwłąszcza w nocy) urząadzenia.
- Problem "robaczków" pojawił się po wdrożeniu derotatora pola. Pojawił się o tyle, że wcześniej nie podchodziłem nawet do fotografowania obiektów innych niż Słońce, Księżyc i planety, ale to wiadomo - na innych czasach otwarcia migawki. Po prostu nie dotykałem tematu. Ale skoro mam kolejny mechaniczno-elektroniczny element zestawu na drodze optycznej, to dla zasady zrobiłem na przemian kilka ujęć z włączonym i wyłaczonym derotatorem, wszak też tam jest silnik krokowy, drgający i czymś tam kręcący. Oczywiście bez zmian.
Tyle pamiętam, jak mi się coś przypomni, to dopiszę.
Fotografowane obbecnie obiekty znajdują się we wschodnio-południowej części nieba, a ja z przyzwyczajenia zawsze ustawiam montaż w tą samą stronę. Przy następnej okazji obrócę montaż o losowy kąt, bo może po półtora roku zabawy z zamontowanymi przekładniami uległy one wyrobieniu. To jest aluminium i choć użyłem smaru molibdenowego, to jednak zęby mogły się wyrobić. Przekładnia w osi Alt jest przygotowana na zmianę "ćwiartki" w której pracuje. Te dwie czynności przyszły mi do głowy dopiero dzisiaj. Losowość w takim wypadku jest jednak wskazana...
Jakieś inne sugestie? Nawet, jeśli mogą one nie mieć sesnu, może spowodują, że pomyślę o czymś, o czym wcześniej nie pomyślałem.
Edit 1:
Przypomniała mi się kolejna mega poprawka (jak mogłem zapomnieć?
). Wymiana nóżek z szafy serwerowej na nakrętki kopułkowe M10 jako punkty podparcia ramion poziomowania. Dosłownie na kilka dni przed wklejeniem przez Kolegę jsw zdjęć pokazujących to samo podejscie w moim sąsiednim wątku o montażu widlowym. Dołożyłem tez nakrętki i motylki drukowane w 3D do kontrowania. Bez tych nakrętek kontrujących cały montaż mógł się kołysać na silniejszym wietrze.