Cześć!
Chciałbym zaproponować mały ATM: latareczkę do astro-zastosowań. Próbowałem z paroma zwykłymi lecz efekty jak dla mnie nie były zadowalające: za ostre światło (szczególnie na nowych bateriach), problem z przesłonięciem na czerwono (nakładki itp), stosunkowo prądożerne, brak regulacji natężenia światła itp. Postanowiłem wykonać nową bez w/w wad i wygląda to tak:
Tubus z rurki PCV, 3 czerwone diody umieszczone na krążku z płyty wiórowej wsadzonej na wcisk do tubusa tak by były całkowicie schowane by świecąc nie oślepiały. Z drugiego końca zatyczka po dezodorancie w potencjometrem do regulacji natężenia światła i zawieszka na szyję. Schemat elektryczny wygląda tak:
3 rezystorki po 51 ohm mają za zadanie wyrównywać prąd diód oraz ograniczyć go do wartości ok. 15 mA dla każdej (przy skręceniu potecjometru na min.) co jest z zapasem bezpieczne równocześnie dając dość ostre światło. Włączony szeregowo w obwód potencjometr 1K na swojej max. wartości ogranicza całkowity prąd do ok. 2 mA (co daje ok. 0,7 mA na każdą diodę). Muszę powiedzieć że dają one (a nie są to jakieś super jasne tylko zwykłe czerwone przeźroczyste) zadziwiająco dużo światła. Pierwsza próba terenowa/nocna potwierdziła że taki prąd wystarcza swobodnie do posługiwania się mapą czy zaglądania w obiektyw teleskopu by sprawdzić czy nam jeszcze nie zaparował. Potencjometr jest logarytmiczny wpięty "odwrotnie" tzn. skręcanie w lewo daje wzrost prądu - w ten sposób uzyskałem niemal liniową regulację natężenia światła w całem zakresie. Pobór 2mA ze standardowych bateryjek powinien wystarczyć na ok. 2 lata obserwacji (a może i więcej). Baterie są w koszyku - dwa paluszki. Nie ma sensu ładować akumlatorów - prędzej same się wyładują (szczególnie na mrozie) niż sami je zużyjemy.
Osobiście jestem bardzo zadowolony z usyskanego efektu - gorąco polecam.
Pozdr!