Czy damy radę przeżyć impakt?

Postj83k | 15 Cze 2012, 10:58

MateuszW napisał(a): Najprawdopodobniej końcem tranzytów dla nas będzie jakieś zderzenie z Ziemią asteroidy.


No no, dziś słyszałem w radiu że niedaleko Ziemi ma przelecieć jakaś asteroida o średnicy 500 metrów. Mam nadzieję że to nie ta asteroida o której piszesz :lol:
13" ATM uzbrojony w system DSC; 130N; ES 14; ES 24; Bino SW i szkiełka; platforma paralaktyczna... Tento 7x50 ;)
783844447
Awatar użytkownika
 
Posty: 936
Rejestracja: 18 Kwi 2010, 16:58
Miejscowość: Okolice Lublina

 

Postkaszub | 15 Cze 2012, 11:02

Przeleci w odległości 5 mln km. Słaby ma celownik.
 
Posty: 16
Rejestracja: 01 Mar 2012, 13:23
Miejscowość: Gdańsk

 

PostEkolog | 15 Cze 2012, 15:30

MateuszW napisał(a): Najprawdopodobniej końcem tranzytów dla nas będzie jakieś zderzenie z Ziemią asteroidy.

Pamiętam jakieś analizy, z których wyszło, że jednak oceany się specjalnie nie podgrzeją po impakcie.
Dlatego zawsze, w kilku przynajmniej zakątkach globu, bogaci ludzie zdążą przygotować odpowiednie siedziby
na styku z chłodną wodą i z nowoczesną klimatyzacją, która poradzi sobie z maga tropikalnymi temperaturami
powietrza spodziewanymi przez jakiś czas.

Wystarczy, że ci bogaci będą mieli dostęp do informacji o nadlatującym zagrożeniu.

Teoretycznie łodź podwodna jest prostym rozwiązaniem dla bogacza, ale ma chyba zbyt prosty system
zasysania powietrza (po wynurzeniu).

Tak czy siak metod chłodzenia powietrza jest trochę, więc na pewno Homo Sapiens nie zniknie z Ziemi
z powodu impaktu.

Oczywiście w takich "arkach" przetrwnia oprócz młodzieży obu płci nie powinno zabraknąć:
Różnych nasion, żywych szczepek roślin strączkowych(udostepnianie azotu do konsumpcji przez bakterie z nimi współżyjące),
pszczół, drobiu, królików i co tam jeszcze ... ?


Pozdrawiam
Ekolog
 

PostMateuszW | 15 Cze 2012, 18:34

Trzeba będzie zapewnić całkowicie izolowane środowisko, bo w powietrzu będzie mnóstwo pyłu. Największy problem to chyba żywność, bo trzeba by jej na wiele tysięcy lat. Można tez stworzyć cały ekosystem. No a jeśli uderzy w nas odpowiednio duża asteroida, to Ziemia zamieni się w kulę lawy i żaden bogacz nie przeżyje.
SW 200/1000, TSAPO65Q, NEQ6, CEM25EC, Atik 383L+, ASI1600MMC, PG Chameleon3, MPCC, IDAS LPS P2, Nagler 9mm, Powermate 5x, 2,5x, Nikon D80, Nikon D7500, Samyang 135
DreamFocuser mini
Dostępny w sprzedaży!
Awatar użytkownika
 
Posty: 3138
Rejestracja: 27 Lis 2011, 23:09
Miejscowość: Wieliczka

 

PostEkolog | 15 Cze 2012, 21:57

MateuszW napisał(a):Trzeba będzie zapewnić całkowicie izolowane środowisko, bo w powietrzu będzie mnóstwo pyłu. Największy problem to chyba żywność, bo trzeba by jej na wiele tysięcy lat. Można tez stworzyć cały ekosystem. No a jeśli uderzy w nas odpowiednio duża asteroida, to Ziemia zamieni się w kulę lawy i żaden bogacz nie przeżyje.


Jako żem i ekolog to powiem, że odfiltrowywanie pyłu to najmniejsze (i najtańsze) zmartwienie. Żaden problem.
65 mln lat temu (kres dinozaurów) jak 10 km bolid trafił w Ziemię to bardzo gorący okres był kwestią może kilku(nastu) dni, a i nie wszędzie było tak samo strasznie. Potem ponoć była stosunkowo krótka ale ciemna zima.
Natomiast tropikalny klimat panował zaledwie 100 lat (sto). Zapasy żywnoci na wiele tysięcy lat to zatem gruba przesada.
Może to nieoczywiste ale wydaje mi się, że jeszcze można będzie jeść jakieś owoce morza, a i doniczkowa uprawa też wchodzi w grę.

Ciekawe jest, że sporo odłamków spadało po drugiej stronie Ziemi. Dlatego chyba najgorszy byłby impakt na Antarktydę. Bo oba zimne rejony (darmowe chłodzenie) stały by się sterylne.

Tak trochę na marginesie wspomnianego pomysłu "Arek" ...
Dla ludzkości dobrze (bezpieczniej) jest jeśli na najdalej wysuniętych stacjach badawczych (Antarktyda, Arktyka, w przyszłości szklarnie na Marsie) pracują nie tylko Panowie ale i młode Panie.

Wspierajmy dziewczyny wybierające kierunki matematyczne, astronomiczne, techniczne, biologiczne, geologiczne zatem :)

Pozdrawiam
p.s.
masz rację. Do listy rzeczy które trzeba zabrać na wspomniane przeze mnie łodzie pół-podwodne (z klimą) dochodzi oczywiście żywność. A także (wstyd przyznać ale przeoczyłem) wiedza! Książki, DVD itp.

Impakt na Antarktydę ma jednak filozoficzną zaletę. Duże bryły lodu wybite w kosmos wraz z mikroorganizmami, które tam zawsze są, dają im szansę w takim opakowaniu dolecieć gdzieś daleko w kosmosie i żywymi wylądować na innej planecie. To by po naszej przyrodzie coś zostało i tam może ewoluowało dalej :shock:
Ekolog
 

PostEkolog | 18 Cze 2012, 17:58

MateuszW napisał(a):No a jeśli uderzy w nas odpowiednio duża asteroida, to Ziemia zamieni się w kulę lawy i żaden bogacz nie przeżyje.


To zajmijmy się naprawdę dużymi impaktami (powyżej 10 km średnicy
- wszak tamten "średni" upadek przeżyły nawet ówczesne ssaki - skoro istniejemy :mrgreen: )

Wiki:
Do tej pory obiektem o najwyższym zagrożeniu w skali Torino był 99942 Apophis,
99942 Apophis należy do planetoid z grupy Atena, których orbity zbliżone są do orbity ziemskiej.
Średnica 270 metrów. Energia zderzenia oszacowana na 1480 megaton trotylu.
Megatona = 4 * 10^15 J

Z tej energii niech mniej wiecej po 25% idzie na
1)Podgrzanie gruntu
2)podgrzanie Oceanów
3)Zmianę energii kinetycznej (trajektorii) Ziemi (popych)
4)Ogrzanie atmosfery
25% z tej energii to około 400 MTTNT
czyli 4*4*10^17 J czyli 1,6*10^18 J

Ciepło właściwe powietrza 1005 J/KgK (o 1 st C)
Masa atmosfery 5 * 10^18 kg => podgrzaneo 1 st wymaga zatem 5*10^21 J

Zatem na 1 st c trzeba 5*10^21 / 1,6 * 10^18
takich planetoidek czyli 3000 sztuk

aby podnieść o 30 st C (upalne lata na biegunach, katastrofa w Afryce)

trzeba by 30x3000 => 90000 sztuk planetoidek albo jedną odpowiednio większą

to znaczy ze jedna musi być 45 x wieksza (bo 45x45x45=90000)

Zatem groźna planetoida to 270 metrow x 45 => 12 km

Albo źle policzyłem albo nie jest wesoło (miałem nadzieję, że mamy większy zapas).

Pamiętajmy jednak, że woda oceanów i grunt są wielokrotnie cięższe więc tak się nie
podgrzeją, a zatem atmosfera zacznie się potem ochładzać (o grunt i wodę).

Ktoś wie ile jest planetoid powyżej 20km średnicy?

Bo te to już klima może nie wyrobić (schłodzić powietrze o 50 st C)
to już trzba by zbudować pod oceanem system podziemnych
zbiorników (chłodzenia długoterminowego) i rurociągów. Normalnie ... podwodna "Sexmisja" :)

Pozdrawiam
p.s.
mam nadzieję że coś źle policzyłem
(może ktoś to policzy tę średnicę wprost z energii kinetycznej planetoidy? niechby 3g/cm3 i 30 km/sek)
Bo słaby wychodzi ten margines szans (albo 25% na atmosferę to za dużo przydzieliłem?) :(
Ekolog
 

PostEkolog | 19 Cze 2012, 21:44

No to sam policzyłem (z fizyki - zamiast polegać na wiki)

Przypominam, że impakt zabójca-dinozaurów był bolidem "zaledwie" 10 km średnicy i nadleciał z niewielką
prędkością 10 km/sek.

Biorąc niezwykle złośliwy dla nas przypadek
- aż 30 km/sek i dosyć już sporą gęstość 3000kg/M3 (klasyczna duża planetoida S. ma okolo 2000)

mamy energię (m*V*V/2) jednego kilometra szesciennego nadlatującej planetoidy równą

(1/2)*(3000) * 1000 * 1000 * 1000 * 30000^2 [kg m2/s2]=[J]

zakłądajac, że 20% pójdzie na ogrzanie atmosfery mamy z tego zatem 1/5 czyli

3 * 100 * 1000 * 1000 * 1000 * 3*3*10000^2 = 3*3*3 * 10^19 = 2.7 * 10^20

skoro ogarznie całej atmosfery o 1 st wymaga 5*10^18 kg * 1005(ciepło własciwe J/kg*K) = 5*10^21

to km szescienny planetoidy podnosi temperaturę powietrza o zaledwie 2.7 / 50 = 0.054 st C

Naprawdę grożna jest zwyżka o 80 st C bo wtedy w rejonach okołobiegunowych klima musi
przez kilka/nascie/dziesiąt dni (zanim oceany schłodzą powetrze) zmniejszać aż o 50 st (do 30).
Przy okazji musi filtrować pyły i tlenki siarki/azotu - ale to umiemy już.

Zwyżka o 80 st to zatem 80/0.054 => 1480 kilometrów szesciennych planetoidy
To znaczy że groźna jest bardzo szybka planetoida(kula)
o promieniu r^3 * 4.19 = 1480 => r=7 => średnica 14 km.

Czyli. Półpodwodne jachty (z klimą) mogą nie uratować istnienia gatunku Homo Sapiens jeśli
nadleci szybka planetoida o 15 km średnicy lub powolna o średnicy rzędu 25 km.

JEŻELI ROZPATRUJEMY TEŻ MŁODE KOBIETY NA KILKU ATOMOWYCH ŁODZIACH PODWODNYCH to powietrze mają swoje
ale MUSIMY POLICZYĆ JAKA PLANETOIDA PODGRZEJE OCEANY O 25 STOPNI => BO WTEDY upocą się na śmierć.
Kto policzy ?
Ekolog
 

PostAnka_U | 19 Cze 2012, 22:14

Ekolog napisał(a):Kto policzy ?
Ale po co? I o co chodzi z tymi kobietami, bo się zainteresowałam?
"Nie ma znaczenia, ile zaćmień widziałeś, nigdy nie masz ich dosyć."
Turcja 2006, Syberia 2008, Chiny 2009, Australia 2012, Szkocja 2015, Idaho 2017, przede mną Meksyk 2024
Awatar użytkownika
 
Posty: 3026
Rejestracja: 09 Sie 2006, 00:40

 

PostEkolog | 19 Cze 2012, 22:21

nie ma co ukrywać
Tylko zamożni i doskonale technicznie wyposażeni ludzie przetrwają upadek ciała o srednicy kilkunastu km
(LUB WIĘKSZEJ :idea: )

Obiekty użyte będą bardzo drogie. Niemniej nie może na nich być tylko "standardowa" załoga.
Bo standardowa załoga to zwykle jest bez Kobiet. A bez Kobiet, jak sytuacja na Ziemi wróci do normy
nie uda się już uratować ludzkości.

Po co to liczymy? Bo takie impakty na pewno się zdarzały i chcemy oszacować szanse
jak się zdarzą ponownie (nieco większe).
Tej większej planetoidy może nie udać się skutecznie staranować (patrz sasiedni wątek).
viewtopic.php?f=2&t=20772&p=223229#p223229

Jest jasne, że Ceres tu nie przyleci - statystyka (planetoid) na wiki mówi,
że tych większych jest znacznie, znacznie mniej niż tych mniejszych (pytałem kto zna rozkład wielkości - cisza :( )

Pozdrawiam
Ekolog
 

PostAnka_U | 19 Cze 2012, 22:58

Ekolog napisał(a): Niemniej nie może na nich być tylko "standardowa" załoga.
Bo standardowa załoga to zwykle jest bez Kobiet. A bez Kobiet, jak sytuacja na Ziemi wróci do normy
nie uda się już uratować ludzkości.
Wątek seksualny wychwyciłam bez trudu :D ale co to znaczy, że kobiety mają swoje powietrze?
"Nie ma znaczenia, ile zaćmień widziałeś, nigdy nie masz ich dosyć."
Turcja 2006, Syberia 2008, Chiny 2009, Australia 2012, Szkocja 2015, Idaho 2017, przede mną Meksyk 2024
Awatar użytkownika
 
Posty: 3026
Rejestracja: 09 Sie 2006, 00:40

 

PostEkolog | 19 Cze 2012, 23:07

Łodzie podwodne atomowe mogą sie nie wynurzać całymi miesiącami.
Cała załoga - w tym one (Kobiety) - mają tedy powietrze nie wymagajace zaczerpywania skądkolwiek z zewnątrz.
Ani chłodzenia. "Swoje" :wink:

US oprócz pasa planetoid miedzy Marsem a Jowiszem ma planetoidy też w innych grupach/miejscach
oraz obiekty w pasie Kuipera i obłoku Oorta. Wszystkie one stwarzają zagrożenia impaktem
np zdestabilizowane podczas minięć US z innymi gwiazdami oraz po przypadkowych zdarzeniach w US, których
nie mozna wykluczyć.
Ostatecznie skądś sie wzieła jakaś kometa, która niedawno trafiła w Jowisza.
Zatem: nie wszystko zostało przez planety dobrze wysprzątane i poupychane na bezpieczne tory
podczas ostatnich 5 mld lat.

Pozdrawiam

i wracajmy do tych łodzi podwodnych i podgrzania oceanów o 25 st C (jaką planetoidą?)
Ekolog
 

PostEkolog | 20 Cze 2012, 11:02

Widziałem na filmie popularno-naukowym eksperyment (jakiejś renomowanej instytucji z USA bodajże NASA)
z strzelaniem pociskiem 10 km/sek w mokry piasek. Zbudowano specjalny "karabin" bo zwykłe miotają znacznie wolniej!
Fontanna piasku lecącego we wszystkie strony była imponująco wielka
(w stosunku do malutkiej kuli wielkości kilku milimetrów - zasypała cały pokój).
Dlatego można spokojnie uśredniać rozkład energii (ciepła) po całej Ziemi. Bo prawie wszedzie dolecą gorące
odłamki skał itp. Cześć spłonie w atmosferze.

Można przeżyć mimo "zagotowania" atmosfery (gdy rozpatrujemy gigantyczne planetoidy)
gdyż atmosfera jest lekka i stosunkowo szybko dostosuje się do temperatur oceanów i gruntów.
Po prostu będzie o tyle cieplejsza od oceanów o ile jest i obecnie.
Mięso wyjęte z lodówki bardzo szybko się rozmraża ("o powietrze" :idea: ).

Warto - przechodząc teraz do kategorii ciężkiej - policzyć jaką planetoidę przeżyją oceany
(wzrost temperatury wody o 25 st C w oparciu o 25% energii kinetycznej planetoidy).
Może ktoś się skusi ? ;)
Załączniki
Czy damy radę przeżyć impakt?: impaktus.JPG
Ekolog
 

PostEkolog | 20 Cze 2012, 18:39

zanim ktoś to dokładnie policzy to uspokoję, że skoro ciśnienie na dnie oceanu powietrza (czyli atmosferyczne)
jast takie jak 10 metrów wody, a średnia głebokość oceanów to 3800 metra oraz ciepło właściwe wody 4 x wieksze niż powietrza to znaczy, że oceany są zapewne tysiąc razy bardziej pojemne cieplnie. Co oznacza że planetoida mogła by być około 5 x większa niz kilkanście km (unikalnie mało takich planetoid :idea: ).
{uwzględniam, że akceptujemy wzrost temp wody nie o 80 st C, a tylko o 25 dlatego nie 10x większa}.

Rzeczywistym problemem jest czy okropnie podgrzana atmosfera wróci do normy chemicznej.
wiem, że bardzo duże temperatury wiążą tlen z azotem (pytanie czy całkiem cały?).

Czyli kwestią - być albo nie być - może być
czy powstałe podczas pieczenia atmosfery do bardzo wysokich temperatur tlenki azotu
po jej ochłodzeniu "oddadzą/uwolnią" tlen?

Jest tu jakiś chemik ?

Bo jak nie to ludzkość musiała by długi czas żyć w szklarniach - rozbijajac (elekroliza) wodę na tlen i wodór w oparciu o jakieś spore elektrownie (np SŁONECZNE). A budowa elektrowni po powrocie z głębin, w atmosferze nieprzyjaznej, to nie lada wyzwanie. :?
Ekolog
 

PostEkolog | 21 Cze 2012, 14:12

Z tego co wyczytałem ...
Kto doczta do końca przekona się, że

Przy naszym poziomie techniki i organizacji (elit gospodarczych co prawda) jesteśmy na Ziemi w US niezniszczalni :idea: :!:

Na pewno nie wolno podgrzewać atmosfery o wiecej niż 1600 st C
Bo zachodzi zjawisko utleniana azotu wg Zeldowicza.
A nie jest raczej tak dobrze aby końcowy produkt rozkładu tlenków azotu
- kwas azotowy - oddawał większość tlenu przyrodzie "bez walki".

Skoro 14 km planetoida podgrzewa atmosferę o 80 st C
to 2.71 x wieksza ma 20 x więcej masy (też energii) i podgrzewa o 1600 st C.

Zatem spokojnie do wytrzymania dla Ludzkości (z łodziami podwodnymi) okazuje się
planetoida o średnicy 14*2.71 = 38 kilometrów (wzrost o 1600 st C temperatury powietrza).

Nawet gdy nadlatuje z dosyć już sporą prędkoscią 30 km/sek.

SKORO:

Na podstawie całkowitej emisji NOx stwierdzono, że średni czas przebycia NO2
w atmosferze powinien wynosić około trzech dni, zaś NO czterech dni.
Istnieją bowiem procesy – reakcje fotochemiczne, w wyniku których tlenki te są usuwane
z powietrza atmosferycznego. W rezultacie końcowym produktem przemian NOx jest
kwas azotowy usuwany z atmosfery pod postacią soli przez opady deszczu lub wraz z pyłami.

Czysty kwas azotowy jest bezbarwną cieczą.
Podczas dłuższego przechowywania ulega częściowemu rozkładowi i zabarwia się na żółto lub brązowo;
rozkład ten przyspiesza podwyższona temperatura i światło.
Na powietrzu dymi, można zaobserwować wydzielanie brunatnego tlenku azotu(IV):
4HNO3 › 4NO2 + O2 + 2H2O

Przypominam, że atmosfera szybko żbliży się do spokojnej jeszcze temperatury oceanów,
które mają 1000x większą "odporność" na podobne ciepło.

Prafrazując wypowiedź Szuu o zasadzie termodynamiki wykluczającej zobaczenie jako jasnej M33 w lornetce
można napisać:
Kto by pomyślał, że chemia tlenków azotu może ROZSTRZYGAĆ czy Homo Sapiens przetrwa na Ziemi
najbliższe kilkaset milionów lat.


A tak z drugiej strony. Ile jest w US planetoid ponad 38 km średnicy? Praktycznie tyle co nic (w %).

Pozdrawiam
Załączniki
Czy damy radę przeżyć impakt?: zel.JPG
Ekolog
 

PostAnka_U | 22 Cze 2012, 00:33

Ja już nie nadążam za Tobą. Nic nie rozumiem. To damy radę przeżyć impakt czy nie?
"Nie ma znaczenia, ile zaćmień widziałeś, nigdy nie masz ich dosyć."
Turcja 2006, Syberia 2008, Chiny 2009, Australia 2012, Szkocja 2015, Idaho 2017, przede mną Meksyk 2024
Awatar użytkownika
 
Posty: 3026
Rejestracja: 09 Sie 2006, 00:40

 

PostEkolog | 22 Cze 2012, 09:26

O ile ludzkość nie cofnie się technicznie i bedą istnieć rozwiazania przynajmniej na poziomie nowoczesnych łodzi podwodnych to

jest praktycznie pewne, że przeżyje każdy impakt. :idea:


Pozdrawiam

p.s.
garść szczegółow:

Z moich poprzednich kilku postów wynika, że damy radę przeżyć impakt
nie wiekszy niż 14x5 = 70 km średnicy (bo potem nawet w oceanach będzie za ciepło)
natomiast - jeśli tlenki azotu (powstałe podczas "spalania" atmosfery) niezwykle długo
nie chcą odddawać wolnego tlenu przyrodzie to damy radę przeżyc impakt
do 38 km średnicy (bo potem mamy brak tlenu never ending prawie).

W Ziemię od czasu pojawienia się organizmów lądowych
najprawdopodobniej nigdy nie trafiła planetoida większa niż 14 km
(bo dodatkowe +81 st C średnio niałatawo im by było przeżyć, a przeżyły).

Na Wiki pisze, że im większa planetoida tym jest znacznie, znacznie rzadsza.

Dlatego jest znikoma szanasa, że trafi w nas w ciągu najbliższych 5 miliardów lat planetoida
ponad 38 kilometrow. Tym bardziej nie trafi taka ponad 70 km.
Ekolog
 

PostStendhal | 22 Cze 2012, 20:26

Za 5 miliardów lat opanujemy cały wszechświat więc nie ma się czym martwić;)
SW Mak127, SW R-90/900, AZ4, DOE 10x50
Awatar użytkownika
 
Posty: 148
Rejestracja: 29 Maj 2012, 20:35
Miejscowość: Skierniewice

 

PostEkolog | 24 Cze 2012, 14:03

Mylisz się. W wątku:
viewtopic.php?f=15&t=21246
udowodnilem, że tylko raz na kilkadziesiat mln lat mamy realne szanse przeskoczyć do innego układu planetarnego.
Dlatego - oczywiście już nie przy (zgaszonym wtedy) Słońcu - za 10 Miliardów lat czy 700 miliardów lat
nadal będziemy tkwić na kilku(nastu/dziesieciu/set) stanowiskach Drogi Mlecznej (czyli Naszej Galaktyki)
zlanej wtedy z Andromedą i M33 ale nazwa pewnie pozostanie ;)

Mikołaj Kopernik nauczył nas myślenia, że nie jesteśmy wyjątkowi. Tym samym i nasz US.
W tych innych układach też są planetoidy. Bo powstały podobnie.
Prędzej czy później trafi w nas zatem i planetoida blisko 100 km średnicy.

Ale ...

Jak już kiedyś bedziemy umeli żyć na Marsie (w szklarniach)
to wtedy - na taka ewentulanośc - tym bardziej będziemy też umieli na dnie kilkukilometrowej kopalni
na starej lub nowej Ziemi zbudować kapsułę z obiegiem zamkniętym pierwiastków, własna uprawą itd.
I tam przeczekać najgorsze lata, a potem "wykopać się" na powierzchnię i tam żyć dalej w szlarniach początkowo.

Żaden Impakt nie jest straszny dla ludzkości dopóki nie upada technicznie lecz spokojnie się rozwija.

Około roczny eksperyment z ludźmi w szklarni z obiegiem szczelnie zamknietym już sie udał w USA czy Kanadzie
(nie pamiętam kraju; ale staranność włożono ogromną)

Przerwano tę Robinsonadę bo okazało się, że beton pomalutku "wyjada" tlen, czego nie policzono zawczasu.

Pozdrawiam

p.s.
a jak Homo Sapiens będzie już przynajmniej w 2 miejscach w kosmosie to nawet
kompletny absurd: impakt Ceres na Ziemię
mu niestraszny :mrgreen:
Ekolog
 

PostStendhal | 25 Cze 2012, 10:46

Być może się mylę, nie będę się upierał przy tym, jednak uważam, że pomysłów trzeba szukać w naszym najbliższym otoczeniu. Podam przykład mojego półrocznego synka. Synek nie potrafi jeszcze raczkować, więc kiedy leży na kocyku i ma ochotę sięgnąć po zabawkę która leży na jego drugim końcu, zaczyna ciągnąć-zwijać kocyk (zwija przestrzeń!) do siebie, aż zabawka znajdzie się w jego zasięgu. Być może jest to pomysł na "przemieszczenie się" w przestrzeni, nie musimy rozwijać żadnej prędkości, nie ruszając się z miejsca możemy mieć każdy obiekt w zasięgu ręki.

Próbujemy pokonać przestrzeń metodą "głową w mur", głowa nie starcza? - sięgnijmy po młotek, młotek za mały- weźmy dynamit! Usmoleni astronauci w pocie czoła dorzucać będą wciąć więcej węgla do pieców swoich kosmo-parostatków;)
Skoro Kopernik nauczył nas skromności, nie twierdźmy więc, że wszystko już wiemy. Załóżmy, że nasza obecna wiedza na temat Wszechświata to 1%, ile więc pozostało jeszcze do odkrycia! Osobiście twierdzę, że skoro człowiek jest w stanie o czymś pomyśleć - jest również w stanie to zrobić.
SW Mak127, SW R-90/900, AZ4, DOE 10x50
Awatar użytkownika
 
Posty: 148
Rejestracja: 29 Maj 2012, 20:35
Miejscowość: Skierniewice

 

PostEkolog | 25 Cze 2012, 12:44

Moja córeczka też zwija ...
się w kuchni. Przyjechała zrobić mi obiad - zaległy - za dzień ojca. :)
Dziekują za Twój post bo uzmysłowiłeś mi, że Twoją ideę poniekąd realizujemy!
Zwijamy (niejako) przestrzeń do galaktyk Messier 33 oraz Messier 31 (Andromeda).
Jak one za około 4 mld lat zaczną zlewać się z Naszą Galaktyką to częstotliwość mijania US
z innymi układami planetarnymi wzrośnie najprawdopodobniej około 25 razy.
To będzie złoty okres na przesiadki i kolonizację kosmosu przez nasz gatunek.
Oby tylko nie spotkał silniejszego na jakiejś planecie :mrgreen:

Pozdrawiam
p.s.
wtedy wzrośnie też czestotliwość groźnych imapktów o ile w obłoku Oorta i na odległych peryferiach
Układu Słonecznego są względnie duże ciała kosmiczne (ponad 14 km średnicy). Ktoś coś wie o tym?
Tylko, z drugiej strony, wtedy staranowanie lecącej planetoidy nie będzie chyba problemem.
Statki kosmiczne i paliwo z deczko stanieją ;)

Tak filozoficznie to wcale mnie nie zmartwi jak gdzieś kiedyś ich spotkamy i każą nam spadać z ich planety.
Bo każde inteligentne życie w kosmosie jest wspaniałym zjawiskiem.
Wtedy nie tylko my możemy cieszyć się (świadomie) z oglądania kosmosu i innych atrakcji życia ;)
Ekolog
 

PostAnka_U | 27 Cze 2012, 12:32

Dalsza część, która przerodziła się w teleportację tu: viewtopic.php?f=18&t=21707&p=229472#p229472
"Nie ma znaczenia, ile zaćmień widziałeś, nigdy nie masz ich dosyć."
Turcja 2006, Syberia 2008, Chiny 2009, Australia 2012, Szkocja 2015, Idaho 2017, przede mną Meksyk 2024
Awatar użytkownika
 
Posty: 3026
Rejestracja: 09 Sie 2006, 00:40

 

Postekolog | 30 Mar 2019, 12:35

Impakt 12-to kilometrowego ciała kosmicznego 66 milionów lat temu zostawił ciekawe ślady na terenie USA w Dakocie Północnej.
Bezpośrednio zostawił nam podoceaniczny krater (dziś częściowo zasypany osadami) o głębokości 30 i szerokości 100 kilometrów.

Okazało się, że wybił na dalekie odległości nie tylko duże (ale nieliczne) skały, które mogły spadać nawet po drugiej stronie planety,
ale także ogromne ilości malutkich kuleczek mineralnych.
Te kuleczki wpadły nawet do wód słodkich i były zasysane do wnętrza organizmu przez ryby podczas ich oddychania skrzelami.
Były wielkości koralików i podobnie szkliste. Zostały znalezione też w bursztynie czyli złapane przez żywicę ówczesnych drzew.
Być może tworzyły się dopiero w powietrzu - z odparowanych skał.

Okazuje się, że nie tylko tsunami zaszkodziło brzegom kontynentów otaczających Atlantyk. Tsunami dotarło do brzegów USA dopiero po 17-tu godzinach.
Tymczasem fale sejsmiczne dotarły już po kilkudziesięciu minutach i spowodowały "podskok" wody i zalanie terenów przy zbiornikach wodnych.

To był trudny moment dla dinozaurów na całej Ziemi. Nieliczne ich gatunki przetrwały potem zmieniając się w dzisiejsze ptaki.
Powstały za to dogodne warunki dla większych ssaków. Dzięki temu wyewoluowały z nich potem małpiatki, małpy, a z małp ludzie.

Inspiracja:

https://www.bbc.co.uk/news/science-environment-47755275

Pozdrawiam
Załączniki
Czy damy radę przeżyć impakt?: dino_off_.jpg
Awatar użytkownika
 
Posty: 6169
Rejestracja: 25 Gru 2017, 01:12
Miejscowość: Wrocław

 

Postekolog | 11 Sie 2019, 23:57

Z całą pewnością może kiedyś trafić w Ziemi dość duża planetoida. Wtedy rolnictwo (z racji zapylenia atmosfery na całej planecie) oraz cywilizacja techniczna upadnie i resztki ludzi wrócą do czasów nieomal kamienia łupanego.
O przetrwaniu będą decydować naturalne instynkty i naturalna ochota kobiet na zbliżenia - przyjemność z seksu.
Jeśli do tego czasu na Ziemi zatriumfuje na długo doktryna owocująca amputowaniem kobietom łechtaczek to zaniknie presja ewolucyjna na istnienie popędu seksualnego u kobiet i ludzkość wtedy zniknie definitywnie.
W trudnych warunkach po impakcie planetoidy, gdy ludzie będą głodowali, bardzo słabi, seks pod przymusem - co wymaga walki z niechętną kobietą - nie będzie żadnego mężczyzny interesował.
Seks pod przymusem istnieje obecnie w tych kulturach gdzie ojciec faktycznie lub praktycznie sprzedaje córkę przyszłemu mężowi. Typowe jest w nich forsowanie zasłaniania uszu i kolan przez kobiety.
Jest to skandaliczne, godzi w prawa człowieka ale w wielu cywilizowanych krajach nie są te doktryny zdelegalizowane, a nawet mają swoje budowle.


Siema
Załączniki
Czy damy radę przeżyć impakt?: i-sukienka-z-dzerseju-z-koronka.jpg
Awatar użytkownika
 
Posty: 6169
Rejestracja: 25 Gru 2017, 01:12
Miejscowość: Wrocław

 

Postekolog | 13 Sie 2019, 14:33

"Cząsteczki związków siarki, a nie jak dotychczas sądzono pyły utworzyły powłokę, która nie przepuszczając światła słonecznego, doprowadziła do wymierania kredowego i usunięcia gadów mezozoicznych z powierzchni Ziemi."

http://przystaneknauka.us.edu.pl/artyku ... zki-siarki

Tak, w tym przypadku (65 mln lat temu) to akurat nie pyły tylko siarka stanowiła główny problem dla światła dla świata roślin bo planetoida/kometa akurat trafiła tam w ogromne złoża siarki.
Gdzie indziej może tak nie być.

Zamarzły biedne dinozaury.

http://wyborcza.pl/7,75400,21251980,din ... oraco.html

Pamiętajmy, że w różnych miejscach - nawet po drugiej stronie planety - spadały wybite kawałki skał.

Siema
Załączniki
Czy damy radę przeżyć impakt?: dinooff.jpeg
Czy damy radę przeżyć impakt?: z20699147V,Wizja-artystyczna-zderzenia-asteroidy-z-powierzchn.jpg
Czy damy radę przeżyć impakt?: planet-1721381_1280.jpg
Awatar użytkownika
 
Posty: 6169
Rejestracja: 25 Gru 2017, 01:12
Miejscowość: Wrocław

 

Postekolog | 09 Wrz 2019, 14:20

Symulacja filmowa impaktu aż 500-kilomtrowej planetoidy na Ziemię:

https://www.facebook.com/lugaresincreib ... 968471717/

Co do prędkości lotu to widzę to tak.
Najszybsze meteoroidy trafiają w Ziemie z prędkościami rzędu 50 km/sek, a większość zaledwie 20 km/sek.

Ponieważ to jest GIGANTYCZNA planetoida to lecąc pokonuje ona cała swoją średnicę zapewne przez kilkanaście sekund (500km/30km/sek.).
Potem zagłębiać się będzie w obrys Ziemi także przez owe kilkanaście sekund.

Takich planetoid/planet/planet karłowatych/księżyców nieustabilizowanych na swoich orbitach raczej nie ma w Układzie Słonecznym.

Teoretycznie można rozważać że coś wyrzuciło taką planetoidę z innego układu planetarnego i doleciała po milionach lat do nas.
To musiałby być wyjątkowy pech.
Można jeszcze zakładać zderzenie z "obcą" planetoidą - lub naszą zaburzoną grawitacyjnie - podczas bardzo bliskiego mijania się Układu Słonecznego z innym układem planetarnym i jego gwiazdą oczywiście.
Takie mijanie zachodzi jednak średnio (wg moich obliczeń) raz na około miliard lat, a i wtedy wcale nie musi zaowocować trafieniem w nas aż tak dużą planetoidą.

Dodam, że cały tlen w podgrzanej odłamkami atmosferze spali (z azotem) już impakt planetoidy o średnicy około 75 km.
Zatem scenariusze zabijania ludzkości dużo większymi planetoidami są zbędną przesadą - naukowo rzecz ujmując.

Siema
p.s.
Oczywiście na takie symulacje na pewno krzywo patrzą szefowie wielkich doktryn (dajmy na to jakiegoś Mislamu)
bo według nich to rzekomy ASH (Autentyczny Stwórca Historii) ma zakończyć istnienie ludzkości, a nie jakaś naturalna katastrofa.
Naukowcy zajmujący się kosmosem od zawsze ryzykowali więzieniem lub życiem oraz brakiem funduszy, wygrywa dotowanie remontów budowli czczenia tych doktryn, pseudo-muzeów, itp.
Załączniki
Czy damy radę przeżyć impakt?: impakt500.jpg
Awatar użytkownika
 
Posty: 6169
Rejestracja: 25 Gru 2017, 01:12
Miejscowość: Wrocław

 

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 19 gości

AstroChat

Wejdź na chat