Życie na Ziemi wyszło na ląd po ponad miliardzie lat istnienia w morzach, jeziorach i oceanach.
Dlatego do niedawna naukowcy sądzili, że życie powstało w praoceanie.
To pozwalało na optymistyczne podejście do tematu znalezienia życia na wielkich księżycach Jowisza i Saturna, gdzie istnieją ogromne podlodowe oceany.
Niedawno jednak staranna analiza zagadnienia przez chemików doprowadziła do konkluzji, że życie w kosmosie, na takich planetach jak Ziemia, powstało raczej w niewielkich zbiornikach wodnych - okresowo wysychających kałużach zasilanych przez gejzery.
Przemawia za tym nie tylko chemiczne bogactwo wody w takich kałużach ale też rachunek prawdopodobieństwa.
Powstanie prakomórki jest łatwe jeśli chodzi o sferyczną błonę komórkową. Bardzo łatwo, samoistnie, pewne substancje tłuszczowe tworzą takie sfery (były eksperymenty).
Bardzo łatwo powstają też aminokwasy - wykazał to już dawno temu eksperyment Millera.
Natomiast cząsteczki tak skomplikowane jak RNA (uważa się za wystarczający do powstania samopowielających się komórek) to już wymagają trochę "szczęścia".
Zatem zarówno praocean jak i każda jedna kałuża mają taką samą, niewielką szansę na powstanie prakomórki.
Tylko, że ocean był jeden lub kilka, a kałuż przy gejzerach tysiące miliardów. Zatem szczęśliwy traf najpewniej trafił się w jednej z nich.
Ponadto w praoceanie trudno oczekiwać tak wzbogaconej w cenne substancje wody - raczej są one rozpraszane.
Na początku istnienia planet wulkanizm na nich (i gejzerów zatem) jest większy co omówiono w załączonej grafice.
Jak już prakomórki powstały w jednej z kałuż to jakaś większa ulewa wynosiła je do sąsiedniego jeziora lub rzeki a w końcu do morza.
Jako potrafiące już odfiltrować i wchłaniać cenne substancje mogły je tam znaleźć mimo większego ich rozproszenia.
Pozdrawiam