Ok.
Mała recenzja dla następnych.
Operacja się udała, pacjent żyje i ma się dobrze.
Astrofan miał rację, po odkręceniu celi obiektyw od strony wewnętrznej jest bardzo głęboko osadzony i rzeby wykonać czyszczenie bez ryzyka trzeba od przodu odkręcić pierścień dociskowy i podkładkę dystansową z plastiku z wmontowanym pierścieniem gumowym uszczelniającym na średnicy wewnętrznej typu Oring.
Widok z przodu po ściągnięciu celi.
Ściągnięty zespół cron/flint i stanowisko robocze. Sciągnąłem sposobem przepukiwania po obwodzie od strony wewnętrznej (w rękawiczkach). Cron wypadł szybko, flint ze względu na grubość szkła blokował się w celi, właśnie lekkie i umiejętne pukanie po obwodzie popuszczało i przesuwało szkło do wypadnięcia - drugą rękę kładziemy na stole w miejscu wypadania obiektywów.
Miejsce robocze i widok tuż po wyciągnięciu obiektywu.
Okazało się ze zarówno cron i flint mają na boku takie znaczki w kształcie "bramki" założyłem, że to fabryczne? markery ustawienia układu względem siebie. Jednakże w celi nie były ustawione równo tylko przesunięte wzgędem siebie o jakieś 35-40 stopni.
Oznaczenie na bokach.
Obiektyw po odmuchaniu ssawką z każdej strony zgrubnie przetarłem ręcznikiem papierowym po uprzednim spryskamiu środkiem do czyszenia optyki Delta Optical - w atomizerze. Dokładna polerka miękką szmatką do czyszenia optyki.
Najtrudnieszą rzeczą było osadzenie flintu w celi, ciągle się blokował ale po kilku podejciach i popukiwaniu "okrężnym" osadził się w celi. Cron wpadł bez żadnych problemów. Wszysko obróciłem markerami zgranymi do siebie. Stwierdziłem, że poprzednie ustawienie z przesunięciem było przypadkowe, bo cały układ ma luz na średnicy i po potrząsnięciu słychać i czuć jak lata (tak na oko z 0,5mm.). Wszystko było dokręcone pierścieniem bardzo lekko - wręcz ledwie co - postanowiłem dokręcić pierścień trochę mocniej aby soczewki z czasem się nie przestawiły.
Widok od wewnątrz już po całej operacji.
To co mnie zaskoczyło to druga baffla w tubie, jest bardzo duża, ale zakładam i wierzę, że idzie idealnie po stożku światła.
Jestem po pierwszych testach optyki.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to podwójny rogal Księżyca przy rozogniskowaniu, przy ostrzeniu docelowym obraz jest brzytwa.
Na Syriuszu i jednej z gwiazd Plejad stwierdziłem dużą flarę (takie promienie). Jedyne co zrobiłem (na razie) to ponowne poluzowanie i leciutkie przykręcenie pierścienia dociskowego - pomogło. Obraz M35 mimo wysokich chmur i słabych warunków ogólnych zjawiskowy.
W załączeniu zdjęcie Księżyca (afokalnie) jeszcze na za mocno przykręconym pierścieniu dociskowym - bez obróbki.
A na koniec przestroga Polaka mądrego po szkodzie.
NIE WKŁADAJCIE ODKURZACZA OD STRONY WYCIĄGU LICZĄC NA TO, ŻE PYŁKI SIĘ WYDMUCHAJĄ, WPADNĄ POMIĘDZY SOCZEWKI I BĘDZIE DOOOPA JAK U MNIE WYSZŁO.