Astronomiczne wiadomości z Internetu

Wiadomości, wydarzenia, kalendaria​, literatura, samouczki, Radio...

PostPaweł Baran | 05 Gru 2019, 08:45

Urania partnerem "Kalendarza astronomicznego 2020" Gazety Wyborczej
2019-12-04.
Dzisiaj jako dodatek do Gazety Wyborczej ukazał się "Kalendarz astronomiczny 2020". Partnerem kalendarza jest czasopismo i portal "Urania - Postępy Astronomii". Ten sam kalendarz będzie również można otrzymać jako bezpłatny dodatek do "Uranii" nr 6/2019.
W kalendarzu znajduje się 14 niesamowitych zdjęć nieba wykonanych przez wybitnych polskich astrofotografów: Michała Kałużnego - specjalistę w zakresie astrofotografii głębokiego nieba, Piotra Majewskiego - dziennikarza, astrofotografa i popularyzatora astronomii, Piotra Potępę - autora bloga o fotografii nocnej Nightscapes.pl i Karola Wójcickiego - dziennikarza naukowego i twórcę astronomicznego fanpage’u „Z głową w gwiazdach”.
Z kolei samo kalendarium najciekawszych zjawisk na niebie opracował Piotr Majewski.
Cena kalendarza to 6,99 zł.
Jeśli nie udało się Wam dzisiaj kupić kalendarza w kiosku, to nic straconego, bowiem ten sam kalendarz otrzymacie wkrótce jako darmowy prezent do "Uranii" nr 6/2019.
Więcej informacji:
• Gazeta Wyborcza z kalendarzem astronomicznym na 2020 rok już 4 grudnia
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/ur ... -wyborczej

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Urania partnerem Kalendarza astronomicznego 2020 Gazety Wyborczej.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Urania partnerem Kalendarza astronomicznego 2020 Gazety Wyborczej2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 05 Gru 2019, 08:46

Historia Kwantowej Teorii Pola – część druga
2019-12-04. Szymon Ryszkowski
Historia Kwantowej Teorii Pola
część druga
Jest rok 1947, dwa lata po sukcesie projektu Manhattan i zrzuceniu dwóch bomb atomowych na Imperialną Japonię. Ten sam rok, w którym Cecil Powell doświadczalnie odkrył pierwszy mezon, potwierdzając teorię Hideki Yukawy, którą zakończyliśmy pierwszą część artykułu. To właśnie w tym roku fizyk-noblista Hans Bethe, w trakcie zwyczajnej podróży tramwajem połączenia Nowy Jork – Schenectady, wpadł na rewolucyjny pomysł, jak rozwiązać poważny problem z nieskończonościami, które pojawiają się w obliczeniach, gdy chce się pogodzić mechanikę kwantową ze szczególną teorią względności. Proces, nazwany renormalizacją, umożliwił stworzenie elektrodynamiki kwantowej – teorii, zawierającej zarówno ciała tak małe, jak elektrony, i energię tak dużą, by możliwe było opisanie ich anihilacji z pozytonami. Ale zacznijmy od początku.

Odkrycie antymaterii
W latach 20 XX wieku brytyjski fizyk teoretyk Paul Dirac udoskonalił równanie Schrödingera, tworząc równanie Diraca, które w przeciwieństwie do poprzednika uwzględniało efekty Szczególnej Teorii Względności. Ku zaskoczeniu naukowca, równanie elektronu, zamiast posiadać dwa rozwiązania – dla każdego z dwóch możliwych spinów – rozwiązań posiadało aż cztery, w tym dwa dodatkowe dla elektronu o dodatnim ładunku elektrycznym. Była to przesłanka do założenia, że taki stan elektronu mógłby teoretycznie być możliwy. W 1932 roku Carl Anderson doświadczalnie zaobserwował opisaną przez równanie Diraca cząstkę, która w polu elektromagnetycznym poruszała się dokładnie przeciwnie, niż powinien zachowywać się elektron ze swoim ujemnym ładunkiem. Pierwszą odkrytą cząstkę antymaterii – antyelektron – nazwano pozytonem.

Początki elektrodynamiki kwantowej
Początki kwantyzacji oddziaływania elektromagnetycznego były satysfakcjonujące. Paul Dirac między innymi wyznaczył współczynnik emisji spontanicznej atomu czy stworzył swoje równanie. Opis anihilacji elektronów z pozytonami – zderzenie materii z antymaterią, które powoduje zniknięcie obu cząstek i wypuszczenie całej ich energii w formie fotonów – otworzył wrota nowych możliwości dla fizyków teoretyków z całego świata. Dzięki pracom Wolfganga Pauliego, Eugene Wignera, Pascuala Jornada, Wernera Heisenberga i eleganckiemu sformułowaniu elektrodynamiki kwantowej przez Enrico Fermiego, fizycy zaczęli wierzyć, że właściwie można przeprowadzić obliczenia dotyczące każdego fizycznego procesu przebiegającego z udziałem fotonów i cząstek naładowanych. Aczkolwiek późniejsze badania w 1937 i 1939 roku wykazały, że bardziej skomplikowane układy prowadzą do pojawiania się serii nieskończoności, czyniących obliczenia niemożliwymi i stawiające pod znakiem zapytania spójność całej teorii. Co więcej, pod koniec lat 40. nowe badania momentu magnetycznego elektronu pokazały rozbieżność przewidywań teorii z obserwacjami.
Pierwszą wskazówkę do możliwego rozwiązania podał Hans Bethe. W 1947 roku, gdy jechał tramwajem z Nowego Jorku do Schenectady, Bethe ukończył pierwsze nierelatywistyczne obliczenia przesunięcia linii atomu wodoru, które zgadzały się z nowszymi doświadczeniami. Uzyskał to korzystając z elektrodynamiki kwantowej, ponieważ dał radę pozbyć się nieskończoności z obliczeń… wstawiając je do stałych fizycznych. I choć oczywistym jest, że stałe fizyczne są w rzeczywistości skończone, takim sposobem Bethe otrzymał wyniki zgodne z obserwacjami. Metoda sprawdziła się w innych obliczeniach i dziś nazywana jest renormalizacją.
Spojrzenie Feynmana
John Wheeler wraz z Richardem Feynmanem zauważył, że gdyby elektron wprawić w taki ruch po czasoprzestrzeni, by poruszał się po osi czasu w tył, obserwowalibyśmy go jako cząstkę o ujemnym ładunku elektrycznym. Po dokładniejszych obliczeniach okazał się, że nie da odróżnić się elektronu cofającego się w czasie od pozytonu. Według interpretacji Feynmana oczywistym stało się, że antymateria jest materią poruszającą się w tył w czasie. Takie założenie uczyniło proces anihilacji bądź kreacji elektronu i pozytonu bardziej intuicyjnym i pozwoliło fizykowi na stworzenie diagramów Feynmana – czytelnego sposobu zapisywania zjawisk w elektrodynamice kwantowej.
Wszechświat jednego elektronu
Założenie, że antymateria jest materią cofającą się w czasie, pozwala pójść dalej i opisać wszystkie elektrony i pozytony we Wszechświecie jako zaledwie jedną cząstkę, jeden elektron poruszający się raz zgodnie, a raz przeciwnie do kierunku upływu czasu. Trajektoria cząstki po czasoprzestrzeni byłaby ogromnym zygzakiem, który przecinając linią czasu, obserwowalibyśmy dowolnie duże ilości elektronów i pozytonów. John Wheeler postulował, że jest to wyjaśnienie, dlaczego wszystkie elektrony się niczym nie różnią.
Model taki zakłada jednak istnienie takiej samej ilości materii co antymaterii we Wszechświecie, co choć jest intuicyjne, jest zupełnie sprzeczne z obserwacjami. Próby wyjaśnienia obecnego braku antymaterii we Wszechświecie nazywamy teoriami Bariogenezy.
„Cel fizyki? Ująć przyrodę jako różne przejawy tego samego zespołu praw”.
– Richard Feynman
https://news.astronet.pl/index.php/2019 ... esc-druga/

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Historia Kwantowej Teorii Pola – część druga.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Historia Kwantowej Teorii Pola – część druga2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Historia Kwantowej Teorii Pola – część druga3.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 05 Gru 2019, 08:55

Odkryto pierwszego gazowego olbrzyma krążącego wokół białego karła
2019-12-04Radek Kosarzycki
Naukowcy korzystający z należącego do ESO teleskopu VLT po raz pierwszy uzyskali dowód na obecność dużej planety związanej na orbicie wokół białego karła. Nowo odkryta planeta krąży wokół gorącego białego karła – pozostałości po gwieździe podobnej do Słońca. Co więcej, planeta porusza się po niezwykle ciasnej orbicie wokół gwiazdy, przez co intensywne promieniowanie dosłownie zdziera z niej atmosferę. Ten nietypowy układ planetarny pozwala nam zobaczyć jak w przyszłości może wyglądać nasz własny Układ Słoneczny.
„To było jedno z tych całkowicie przypadkowych odkryć” powiedział Boris Gänsicke z University of Warwick w Wielkiej Brytanii, kierujący badaniami, których wyniki opublikowano dzisiaj w Nature. Zespół badawczy zbadał około 7000 białych karłów obserwowanych w ramach przeglądu nieba Sloan Digital Sky Survey i znalazł jeden, który jest inny od pozostałych. Analizując subtelne zaburzenia w świetle gwiazdy, udało się znaleźć śladowe sygnały obecności pierwiastków chemicznych w ilościach, których naukowcy nigdy wcześniej nie widzieli w przypadku białego karła. „Wiedzieliśmy, że w tym układzie musi dziać się coś wyjątkowego i zastanawialiśmy się czy może to być związane z jakimś rodzajem pozostałości planetarnej.”
Aby lepiej poznać własności tej nietypowej gwiazdy, oznaczonej jako WDJ0914+1914, badacze zbadali ją za pomocą instrumentu X-shooter na Bardzo Dużym Teleskopie (VLT) pracującym na pustyni Atacama w Chile. Te dodatkowe obserwacje potwierdziły występowanie wodoru, tlenu i siarki związanych z białym karłem. Badając szczegóły widma uzyskanego przez X-shooter, zespół odkrył, że pierwiastki te nie pochodzą bezpośrednio z samej gwiazdy, ale z otaczającego ją dysku gazowego.
“Potrzeba było kilku tygodni intensywnych przemyśleń, aby ustalić, że jedynym sposobem utworzenia takiego dysku jest odparowywanie ogromnej planety” powiedział Matthias Schreiber z University of Valparaiso w Chile, który wykonał obliczenia przeszłej i przyszłej ewolucji układu.
Wykryta ilość wodoru, tlenu i siarki jest podobna do znajdowanych w głębokich warstwach atmosfer dużych planet lodowych, takich jak Neptun i Uran. Jeżeli tego typu planeta krążyła blisko gorącego białego karła, ekstremalne promieniowanie ultrafioletowe gwiazdy odarło ją z zewnętrznych warstw i część tego gazu przepłynęła do dysku, z którego materia powoli opada na białego karła. Podsumowując, proponowanym wytłumaczeniem tego, co naukowcy widzą wokół WDJ0914+1914 jest pierwsza “parująca” planeta krążąca wokół białego karła.
Łącząc dane obserwacyjne z modelami teoretycznymi, zespół astronomów z Wielkiej Brytanii, Chile i Niemiec był w stanie stworzyć lepszy opis tego unikalnego układu. Biały karzeł jest mały i ekstremalnie gorący z temperaturą 28 000 stopni Celsjusza (pięć razy większa temperatura niż w przypadku Słońca) na powierzchni. W przeciwieństwie do niego, planeta jest wielka i lodowa – co najmniej dwukrotnie większa niż gwiazda. Ponieważ krąży po ciasnej orbicie wokół gorącego, białego karła (jeden pełny obieg zajmuje jej zaledwie 10 dni), wysokoenergetyczne fotony emitowane przez gwiazdę stopniowo wywiewają atmosferę planety. Większość gazu ucieka w przestrzeń, ale część jest ściągana do dysku wirującego wokół gwiazdy, w tempie 3000 ton na sekundę. To właśnie dzięki temu dyskowi można było ustalić obecność podobnej do Neptuna planety, która inaczej byłaby niewidoczna.
„Po raz pierwszy mogliśmy zmierzyć w dysku ilość gazów takich jak tlen i siarka. Daje to wskazówki na temat składu atmosfery egzoplanety” powiedziała Odette Toloza z University of Warwick, która opracowała model dysku gazowego otaczającego białego karła.
“Odkrycie otwiera nam nowe okno na końcowy los układów planetarnych” dodał Gänsicke.
Gwiazdy takie, jak nasze Słońce, przez większość swojego życia zamieniają wodór w hel wytwarzając przy tym potężne ilości energii. Gdy kończy się wodór, rozdymają się do czerwonych olbrzymów, stając się setki razy większe i pochłaniając pobliskie planety. W przypadku Układu Słonecznego taki los czeka Merkurego, Wenus, a nawet Ziemię – zostaną skonsumowane za około 5 miliardów lat przez Słońce będące wtedy czerwonym olbrzymem. Potem gwiazdy tego rodzaju tracą swoje zewnętrzne warstwy, pozostawiając po sobie jedynie wypalone jądro – białego karła. Taka gwiezdna pozostałość może nadal posiadać planety i uważa się, że istnieje wiele tego rodzaju układów w galaktyce. Jednak do tej pory naukowcy nie mieli dowodów na przetrwanie dużej planety wokół białego karła. Detekcja egzoplanety krążącej wokół WDJ0914+1914 może być pierwszym z wielu takich przypadków. Układ jest oddalony od nas o około 1500 lat świetlnych w kierunku konstelacji Raka.
Według badaczy, odnaleziona przy pomocy instrumentu X-shooter egzoplaneta okrąża białego karła w odległości jedynie 10 milionów kilometrów, czyli 15 razy większej niż promień Słońca, co byłoby głęboko wewnątrz czerwonego olbrzyma. Nietypowe położenie planety wskazuje, że w jakimś momencie po tym, gdy gwiazda stała się białym karłem, planeta przemieściła się bliżej. Astronomowie sądzą, że nowa orbita może być efektem grawitacyjnych oddziaływań z innymi planetami w układzie, co by oznaczało, że gwałtowną transformację swojej gwiazdy macierzystej przetrwać mogła więcej niż jedna planeta.
„Do niedawna bardzo niewielu astronomów zastanawiało się nad losem planet krążących wokół umierających gwiazd. Niniejsze odkrycie planety krążącej blisko wypalonego jądra gwiazdy wyraźnie pokazuje, że Wszechświat raz za razem rzuca nam nowe kłody pod nogi” podsumował Gänsicke.
Źródło: ESO
https://www.pulskosmosu.pl/2019/12/04/o ... ego-karla/

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Odkryto pierwszego gazowego olbrzyma krążącego wokół białego karła.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 05 Gru 2019, 08:56

Trzech profesorów odebrało nagrody Fundacji na rzecz Nauki Polskiej
2019-12-05.
Prof. Marcin Drąg, prof. Andrzej Kossakowski i prof. Andrzej Wiśniewski otrzymali w środę w Warszawie Nagrody Fundacji na rzecz Nauki Polskiej 2019. "Chcemy nagradzać ludzi, którzy są prawdziwymi autorytetami" - podsumował prezes FNP Maciej Żylicz.
W zamierzeniu FNP nagrody fundacji przyznawane są za szczególne osiągnięcia i odkrycia naukowe, które przesuwają granice poznania i otwierają nowe perspektywy poznawcze, wnoszą wybitny wkład w postęp cywilizacyjny i kulturowy naszego kraju oraz zapewniają Polsce znaczące miejsce w podejmowaniu najbardziej ambitnych wyzwań współczesnego świata. Wysokość nagrody wynosi 200 tys. zł.
Nagrody te mają opinię najważniejszego wyróżnienia naukowego w Polsce.
"Chcemy nagradzać tych, którzy przekroczyli granice poznania, tych, którzy dokonali wielkich odkryć naukowych. Chcielibyśmy także wyznaczać pewne standardy, nagradzać ludzi, którzy są prawdziwymi autorytetami w naszym społeczeństwie" - powiedział prezes FNP prof. Maciej Żylicz. Dodał, że tacy naukowcy przyciągają do pracy w Polsce innych wybitnych uczonych.
W uroczystości wziął też udział wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin. Pogratulował nagrodzonym wysiłku naukowego i nauczycielskiego.
Minister mówił też o swoich priorytetach na następne cztery lata. Pierwszym z nich jest monitorowanie wdrożenia ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce. Drugim - działania na rzecz pozyskania środków z programu Horyzont Europa. Trzecim z celów będzie nowa ustawa o PAN. Gowin powiedział, iż nie wie jeszcze, w którą stronę pójdą zmiany w akademii: zapowiedział, że podobnie jak Konstytucja dla Nauki, nowa ustawa o PAN będzie "wypracowana w dialogu". Czwartym celem ma być wypracowywanie systemowego wsparcia dla centrów doskonałości w Polsce. Podczas spotkania minister zaprosił uczestników "do namysłu nad tym, jak zapewnić im [centrom - PAP] trwałość działania".
W 28. edycji nagród uhonorowano trzech naukowców. Prof. Marcin Drąg z Wydziału Chemicznego Politechniki Wrocławskiej jest autorem nowej platformy technologicznej, umożliwiającej otrzymywanie związków biologicznie aktywnych, w szczególności inhibitorów enzymów proteolitycznych. Nagrodę FNP przyznała mu w obszarze nauk chemicznych i o materiałach. W dalszej perspektywie wspomniana platforma może służyć do opracowywania nowych terapii, leków czy metod diagnostycznych.
"Nauka jest największą miłością mojego życia" - mówił prof. Drąg, dziękując m.in. mentorom, którzy pozwolili mu realizować własne pomysły naukowe.
Prof. Andrzej Kossakowski z Instytutu Fizyki Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu otrzymał Nagrodę Fundacji na rzecz Nauki Polskiej 2019 w obszarze nauk matematyczno-fizycznych i inżynierskich. Doceniono jego pracę związaną z rozwinięciem teorii kwantowych układów otwartych. Teoria ta stanowi podstawę intensywnie rozwijającej się obecnie dziedziny naukowej - kwantowej teorii informacji.
"Badania naukowe odczuwam jako przygodę" - powiedział prof. Kossakowski. Dodał, że nauka to droga w nieznane.
Nagrodę FNP 2019 w obszarze nauk humanistycznych i społecznych - za opracowanie koncepcji inferencyjnej logiki pytań - otrzymał prof. Andrzej Wiśniewski z Wydziału Psychologii i Kognitywistyki Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Prof. Wiśniewski. Rozwiązania zaproponowane przez prof. Wiśniewskiego mogą znaleźć zastosowanie m.in. w uczeniu maszynowym, rozwijaniu sztucznej inteligencji, ulepszaniu internetowych wyszukiwarek czy skutecznej analizie baz danych.
Prof. Wiśniewski mówił, że Polska logika ma się znakomicie od ponad stu lat i żartował, że bycie polskim logikiem jest dosyć wygodne.
Nagrody w obszarze nauk o życiu i o Ziemi w tym roku nie przyznano.
Kandydatów do nagród zgłaszają wybitni przedstawiciele nauki, zaproszeni imiennie przez zarząd i radę fundacji. Rada FNP pełni rolę Kapituły konkursu i dokonuje wyboru laureatów na podstawie opinii niezależnych ekspertów i recenzentów – głównie z zagranicy - oceniających dorobek kandydatów.
Nagrody FNP są przyznawane od 1992 r. Grono laureatów, łącznie z tegorocznymi zdobywcami Nagrody, liczy już 102 osoby. (PAP)
Autorka: Ludwika Tomala
lt/ zan/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/ ... skiej.html

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Trzech profesorów odebrało nagrody Fundacji na rzecz Nauki Polskiej.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 05 Gru 2019, 08:59

Problem trzech ciał
2019-12-05. Jacek Gębala
Z zagadnieniem trzech ciał (ang. Three-body problem) – i ogólniej n-ciał – astronomowie i fizycy zmagają się już od XVII wieku. Sformułował je sam Isaac Newton w słynnym „Philosophiae Naturalis Principia Mathematica”. Problem brzmi następująco: przy pomocy praw mechaniki klasycznej (zasad dynamiki Newtona i prawa powszechnego ciążenia) znaleźć trajektorię ruchu trzech ciał o skończonej masie przy zadanych warunkach początkowych (początkowych położeniach i prędkościach). Pomimo pracy wielu wybitnych naukowców (wśród nich Eulera, Lagrange’a czy Jacobiego!) nikomu nie udało się odnaleźć ogólnego wzoru opisującego trajektorie więcej niż dwóch ciał oddziałujących grawitacyjnie. Do dziś doczekaliśmy się jedynie rozwiązań numerycznych. Istnieją jednak rozwiązania charakteryzujące się pewnymi symetriami. Celem niniejszego artykułu jest próba przedstawienia kilku takich przykładów.
Dlaczego to zagadnienie jest ważne? Ostatecznie można korzystać jedynie z rozwiązania problemu dwóch ciał tj. trajektorii wyznaczonych przez prawa Keplera dla danego układu. Trajektorie te będą krzywymi stożkowymi (np. elipsami, jak to przedstawiono na Rys. 1) o ogniskach w środku masy układu. Spodziewamy się bowiem, że np. wpływ oddziaływania grawitacyjnego Księżyca na orbity Ziemi i Słońca wokół ich wspólnego środka masy będzie znikomy ze względu na stosunkowo niewielką masę naszego naturalnego satelity. Tak samo pomijalny jest wpływ mało masywnych planet na tory ruchów gwiazd układów podwójnych. Czy jednak to samo można powiedzieć o oddziaływaniu grawitacyjnym Neptuna, Urana i Słońca? To właśnie teoretyczne obliczenia zaburzeń orbity Urana pozwoliły Le Verrierowi odkryć położenie ósmej planety Układu Słonecznego na sferze niebieskiej, co w konsekwencji doprowadziło do jej odkrycia w 1846 roku…
1. Przekonujemy się, iż jednym z najprostszych rozwiązań jest przypadek dwóch ciał o równych masach (np. planet o masach m1 = m2 = m) obiegających wspólny środek masy, w którym znajduje się ciało trzecie (np. gwiazda o masie M). Przyjmujemy, że w chwili t = 0 planety znajdowały się w równej odległości r od gwiazdy, a ich prędkości początkowe były równe co do modułu i kierunku ale przeciwne co do zwrotu. Ze względu na symetrię położeń planet spodziewamy się, iż gwiazda nie opuszcza środka masy. Ruch planet można zatem opisać ruchem w polu siły centralnej F o wartości odpowiednio zwiększonej przez oddziaływanie grawitacyjne gwiazdy:

Planety poruszają się po przystających krzywych stożkowych o ognisku w punkcie, w którym znajduje się gwiazda.
2. Możemy zastanowić się nad uogólnieniem przypadku nr 1. Przyjmijmy następujące ułożenie początkowe n identycznych planet i pojedynczej gwiazdy: w chwili t = 0 planety znajdują się w wierzchołkach n-kąta foremnego, ich prędkości początkowe są dobrane symetrycznie tj. mają jednakowe wartości i są skierowane są prostopadle do prostej łączącej je ze środkiem masy, zaś gwiazda jest w środku masy układu. Spodziewamy się, że gwiazda pozostanie w położeniu równowagi – tak jak w przykładzie pierwszym jest przyciągana przez każdą z planet z siłą o tej samej wartości. Ze względu na symetrię położeń planet oddziaływanie to znosi się. Rezultatem sumy sił grawitacyjnych n-1 planet i gwiazdy na jedną z nich jest siła centralna o zródle w punkcie położenia gwiazdy. Ponownie zatem spodziewamy się, iż orbita każdej z nich będzie krzywa stożkowa co przedstawia Rysunek 2 (odpowiednio 3 i 4 planety).
Wystarczy, aby w chwili początkowej (t = 0) masy znajdowały się w wierzchołkach trójkąta równobocznego, zaś prędkość początkowa dla danego ciała była dobrana w taki sposób, aby suma sił oddziaływania grawitacyjnego dwóch pozostałych obiektów wyznaczała trajektorię eliptyczną o ognisku znajdującym się w środku masy układu. Nawet drobne odchylenie od tych warunków spowoduje zmianę położenia środka masy w przestrzeni w czasie, co skutkuje utratą stabilności orbit. Można bowiem udowodnić [1], że siła wywierana na jedno z ciał przez pozostałe dwie masy jest skierowana do środka masy. Warunek stabilności przestrzennej położenia środka masy zapewni zatem działanie siły centralnej i zwrotnie wyznaczy te same trajektorie ruchu (krzywe stożkowe), które były znalezione przy okazji wyznaczania prędkości początkowych.
Poszukiwanie nowych rozwiązań problemu trzech i n ciał jest nadal ciekawym zajęciem dla fizyków i astronomów. Ostatnich odkryć w tej dziedzinie dokonano w zeszłym roku! [2]
W świetle tych informacji, autorowi pozostaje tylko zachęcić Czytelnika do zgłębienia tego tematu.
Źródła:
[1] Butikov, Eugene. (2000). Regular Keplerian motions in classical many-body systems. Eur. J. Phys. 21. 1-18. 10.1088/0143-0807/21/5/313.
[2] Li, Xiaoming; Liao, Shijun (2019). “Collisionless periodic orbits in the free-fall three-body problem”. New Astronomy. 70: 22–26
https://news.astronet.pl/index.php/2019 ... zech-cial/

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Problem trzech ciał.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Problem trzech ciał2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Problem trzech ciał3.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Problem trzech ciał4.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 06 Gru 2019, 08:56

Temperatura nad Polską spadnie do minus 80 stopni. Na niebie pojawią się barwne obłoki perłowe
2019-12-05.
Kilkadziesiąt kilometrów nad naszymi głowami temperatura w najbliższych dniach spadnie za sprawą wiru polarnego nawet do minus 80 stopni. Utworzy się miniaturowa dziura ozonowa, która zaowocuje niezwykłym zjawiskiem, chmurami perłowymi. Jak, gdzie i kiedy je obserwować?
Choć chmury widzimy na niebie niemal codziennie i wydaje się nam, że niczym nas już nie mogą zaskoczyć, to jednak wciąż na nowo przekonujemy się, że mają przed nami jeszcze wiele tajemnic i nie raz mogą nam sprawić niespodziankę.
Za sprawą nadzwyczaj niskich temperatur panujących w ziemskiej stratosferze, a więc powyżej wysokości 15-20 kilometrów nad ziemią, które w najbliższych dniach będą spadać nawet do minus 80 stopni, będziemy świadkami niecodziennego zjawiska.
W tej warstwie naszej atmosfery wilgotność powietrza jest minimalna i dlatego też nie dochodzi w niej do zjawiska parowania, a więc nie tworzą się zwyczajne chmury. Jednak, gdy wir polarny powoduje drastyczny spadek temperatury, w warstwie ozonowej zaczynają się tworzyć niewielkie dziury.
To one sprzyjają tworzeniu się Polarnych Chmur Stratosferycznych, nazywanych potocznie obłokami perłowymi. To specyficzne chmury, które zbudowane są głównie w kryształków lodowych, ale w ich składzie wyróżnić można też kwas siarkowy i azotowy. Dzięki temu obłoki te są zdolne odbijać promienie słoneczne w taki sposób, że wyglądają jakby świeciły kolorami tęczy o świcie i zmroku. Można je też porównać do plamy benzyny.
Obłoki perłowe najczęściej zobaczyć można na dalekiej północy Skandynawii, na Alasce, na północy Kanady i Syberii, ale zdecydowanie najwięcej jest ich ponad Antarktydą, czyli tam, gdzie dziura ozonowa jest największa.
Przez kilka następnych dni mini-dziury ozonowe będą się tworzyć również nad Polską, a więc szanse na ujrzenie tych chmur nad naszymi głowami, zdecydowanie wzrośnie. Obserwujmy je o zmroku i świcie, gdy Słońce znajduje się płytko pod horyzontem.
Źródło: TwojaPogoda.pl

https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/20 ... i-perlowe/

www.astrokrak.pl
Nacreous Clouds, 2nd February 2016, Scottish Borders
https://www.youtube.com/watch?v=4xJPmnl ... e=emb_logo

2016 12 31 Nacreous Clouds
https://www.youtube.com/watch?time_cont ... e=emb_logo
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Temperatura nad Polską spadnie do minus 80 stopni. Na niebie pojawią się barwne obłoki perłowe.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 06 Gru 2019, 08:59

Co nowego pod Słońcem? Sensacyjne wyniki badań sondy Parkera

2019-12-05.
Grzegorz Jasiński
Sonda Parkera rozpoczęła złotą erę badań Słońca, po raz pierwszy ludzkość może na poważnie zająć się poznawaniem najbliższej nam gwiazdy - pisze w artykule redakcyjnym tygodnik "Nature". Czasopismo opublikowało właśnie serię prac naukowych, które są owocem pierwszego etapu misji sondy, która od sierpnia ubiegłego roku okrążyła Słońce już trzykrotnie. Przeanalizowane do tej pory wyniki dotyczą kilku obszarów badań naszej gwiazdy i są sensacyjne.

Misja sondy Parkera podąża w pewnym stopniu śladami mitu o Ikarze, ale bez jego tragicznych konsekwencji. Próbnik nie ma zlepionych woskiem, podatnych na wpływ wysokiej temperatury skrzydeł, przeciwnie, ukrywa swoją cenną aparaturę za żaroodporną, wykonaną z węglowych kompozytów, grubą na 11 centymetrów i zdolną do wytrzymania temperatury 1400 stopni Celsjusza, osłoną. Tej cennej aparatury jest tam dużo, próbnik zbudowany przez ekspertów z Johns Hopkins University Applied Physics Laboratory w Laurel z stanie Maryland kosztował 1,5 miliarda dolarów.

Pierwotne plany przewidywały, że sonda rozpocznie swoją wędrówkę od przelotu wokół Jowisza i wykorzystując jego grawitację wyjdzie z płaszczyzny ruchu planet, a wejdzie na trajektorię wokół biegunów Słońca. Ostatecznie jednak wybrano przelot wokół Wenus, który utrzymał sondę w płaszczyźnie ruchu planet, ale pozwoli zbliżyć się do Słońca częściej i spędzić w jego pobliżu więcej czasu. W ciągu następnych 6 lat takich przelotów ma być jeszcze 21.

Wśród czołowych zadań sondy są badania dotyczące pochodzenia energetycznych cząstek wyrzucanych przez naszą gwiazdę w formie wiatru słonecznego. Nawiązuje do tego nazwa próbnika, honorująca Eugene'a Parkera, astrofizyka z University of Chicago, który jako pierwszy zasugerował istnienie takiego zjawiska już 60 lat temu. Mało kto wtedy dawał mu wiarę. Teraz sonda jego imienia odsłania kolejne tajemnice, które pomogą lepiej monitorować i przewidywać kosmiczną pogodę, lepiej zabezpieczać przed jej skutkami astronautów i aparaturę.
Sonda stoi u progu nowych odkryć
Pierwsze dane z sondy Parkera pokazują naszą gwiazdę, Słońce na wiele zaskakujących sposobów - mówi wiceszef NASA do spraw naukowych, Thomas Zurbuchen. Obserwacja Słońca z tak bliskiej odległości daje nam unikatowe możliwości badania istotnych zjawisk i przewidywania ich skutków dla Ziemi. To są zresztą obserwacje obowiązujące także dla innych aktywnych gwiazd różnych galaktyk. To niezwykle interesujący czas dla osób zajmujących się fizyką Słońca, bo sonda Parkera stoi u progu nowych odkryć.
Z Ziemi Słońce wydaje się względnie spokojne, jednak w rzeczywistości spokojne nie jest. Nasza gwiazda jest magnetycznie aktywna, emituje gwałtowne błyski światła, strumienie cząstek mknących z prędkością bliską prędkości światła, wreszcie miliardy ton obłoków namagnesowanej materii. Wszystko to wpływa na Ziemię i inne planety i będzie wpływać na nie do końca Układu Słonecznego.

Słońce fascynowało ludzkość od zawsze - dodaje Nour E. Raouafi z Johns Hopkins Applied Physics Laboratory. W ciągu kilku minionych dekad wiele się na jego temat dowiedzieliśmy, ale tak naprawdę potrzebowaliśmy takiej misji, w której sonda będzie mogła dotknąć atmosfery Słońca. To dopiero z tej perspektywy możemy dotrzeć do szczegółów zachodzących tam procesów. To czego dowiedzieliśmy się w czasie tych pierwszych trzech przelotów bardzo wiele w naszej wiedzy zmieniło.
Przy słońcu może się odwracać pole magnetyczne
Większość materiału, który opuszcza Słońce jako wiatr słoneczny, dociera w pobliże Ziemi w postaci w miarę jednorodnego strumienia plazmy, z rzadko pojawiającymi się zaburzeniami. Po przebyciu około 150 milionów kilometrów nie niesie ona już informacji o procesach prowadzących do jej powstania. Sonda Parkera, obserwująca naszą gwiazdę z odległości niemal 10 razy mniejszej, była w stanie te złożone zjawiska rejestrować. I okazuje się, że poziom ich komplikacji jest znacznie większy, niż można było przypuszczać.

Analiza danych z instrumentów monitorujących pole elektryczne i pole magnetyczne wokół sondy pokazała, że tworzące wiatr słoneczny obłoki zjonizowanych cząstek, czyli plazmy, a także obłoki swobodnych elektronów wpływają na te pola w czasem zaskakujący sposób. Szybko przemieszczająca się, naładowana materia może nawet lokalnie odwracać pole magnetyczne. Takie zaburzenia, zwane zakosami, trwają od kilku sekund do nawet kilku minut. Mierzono je z pomocą instrumentów FIELDS (Electromagnetic Fields Investigation) i SWEAP (Solar Wind Electrons Alphas and Protons). Dokładny mechanizm powstawania zakosów nie jest jeszcze znany, ale badacze mają już pewne hipotezy, spodziewają się też, że w czasie coraz bliższych przelotów, sonda będzie je obserwować częściej. Będzie to można sprawdzić przy okazji kolejnego zbliżenia do Słońca, 29 stycznia 2020 roku.
Im bliżej Słońca, tym gęstość pyłu gwiezdnego spada
Kolejna zagadka, którą sonda Parkera próbuje rozwiązać to pytanie, kiedy tak naprawdę cząsteczki wiatru słonecznego przestają podążać za ruchem obrotowym zewnętrznych warstw Słońca i zaczynają oddalać się prostopadle do jego powierzchni. Po raz pierwszy udało się zaobserwować ten ruch wirowy około 30 milionów kilometrów od Słońca, jest tam jeszcze zaskakująco szybki, nawet 10 razy szybszy, niż przewidywały modele. Kolejne przeloty powinny pomóc dokładniej go opisać.
Sonda pozwoliła po raz pierwszy zaobserwować wokół Słońca obszar wolny od pyłu międzygwiezdnego. Generalnie nasz Układ Słoneczny jest pełny pyłu, naukowcy od dawna podejrzewali jednak, że w odpowiednio bliskiej odległości od Słońca musi zniknąć, bo promieniowanie słoneczne go po prostu wypali. Z pomocą instrumentu WISPR zauważono teraz, że gęstość pyłu zaczyna spadać około 10 milionów kilometrów od Słońca i spada do odległości około 6,5 milionów kilometrów, gdzie możliwości badawcze aparatury się kończą. Wyniki symulacji pokazują teraz, że pył powinien całkowicie zniknąć około 5 milionów kilometrów od Słońca, kolejne bliższe przeloty powinny to potwierdzić. Na finalnym etapie badań sonda wykona trzy przeloty w odległości nieco ponad 6 milionów kilometrów od powierzchni naszej gwiazdy.
SPRAWDŹ: Sonda Parkera przetrwała pierwsze spotkanie ze Słońcem
Źródło: RMF

https://www.rmf24.pl/nauka/news-co-nowe ... Id,3371937

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Co nowego pod Słońcem Sensacyjne wyniki badań sondy Parkera.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Co nowego pod Słońcem Sensacyjne wyniki badań sondy Parkera2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Co nowego pod Słońcem Sensacyjne wyniki badań sondy Parkera3.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 06 Gru 2019, 09:00

Demo Day akceleratora Poland Prize powered by Space3ac
2019-12-05. Magdalena Jarosz
Na początku grudnia zakończył się program akceleracyjnych Poland Prize powered by Space3ac. Wśród wspartych projektów znalazły się m.in. ultra szybkie płatności przez telefon, platforma społecznościowa dla podróżników i wizualizacje predykcji katastrof w VR.
2 grudnia 2019 w O4 coworking w Gdańsku odbyło się Demo Day programu akceleracyjnego Poland Prize powered by Space3ac. Organizatorem wydarzenia był Infoshare, który zaprosił 9 startupów, aby zaprezentowały efekty swojej pracy przed przedstawicielami samorządów i odbiorcami technologii. Przez 3 miesiące zespoły z 8 krajów rozwijały swoje projekty u Partnerów akceleratora: LPP, Orange Polska, PZU LAB, Olivia Business Centre, Port Gdańsk i Pekabex.
Wyróżniono 4 startupy, które dodatkowo otrzymały Business Development Granty o łącznej wartości 20 tysięcy euro. Wśród nagrodzonych znaleźli się Zlick, Ondato, 3D Visual Risk, oraz Time for Machine.
Opisy projektów startupów programu akceleracyjnego Poland Prize powered by Space3ac
Zlick (Wielka Brytania) oferuje najprostszą dostępną obecnie płatność przez telefon przeznaczoną dla wydawców mediów cyfrowych. Proces obejmuje technologię bezpośredniego rozliczania z operatorem, która jest szybkim i bezpiecznym sposobem realizacji płatności niezwykle przydatnym w obsłudze modeli subskrypcyjnych.
Ondato (Litwa) wykorzystuje technologie sztucznej inteligencji do zdalnej identyfikacji ludzi w czasie rzeczywistym w oparciu o zdjęcia i wideo. Zapewnia najszybsze usługi weryfikacji cyfrowej tożsamości firmom i instytucjom.
FuChem (Korea Południowa) produkuje impregnaty, które działają przeciw rozprzestrzenianiu się ognia. Powierzchnia pokryta substancją wykorzystywaną przez firmę zapobiega pojawieniu się ognia. Rozwiązanie jest nietoksyczne i bezpieczne dla środowiska.
BIM-Y (Luksemburg) to rozwiązanie wspierające zarządzanie stanem technicznym budynków. Dzięki wykorzystaniu IoT wraz z sensorami powstał kompletny system optymalizujący zarządzanie budynkiem, który pozwala zwiększyć jego wartość i zmniejszyć koszty operacyjne. Rozwiązanie oferowane przez BIM-Y zostało wdrożone m.in. w Europejskim Banku Inwestycyjnym.
Ufleet (Niemcy) automatyzuje proces planowania i harmonogramowania dostaw m.in. dla firm działających na rynku FMCG. Rozwiązanie, dzięki wykorzystaniu sztucznej inteligencji pozwala na skrócenie tras dostaw nawet o 15%. Obecnie są w fazie pilotażowej z kilkoma globalnymi markami i pozyskują nowych klientów.
3D Visual Risk (Rosja) to aplikacja, która wykorzystuje trójwymiarowe modele zakładów przemysłowych do prezentowania skutków potencjalnych wypadków. Tworzone w aplikacji animacje porównują scenariusze wydarzeń bez zastosowanych działań zapobiegawczych z sytuacjami uwzględniającymi ich wdrożenie.
Wanda Maps (USA) to usługa typu user generated content pozwalająca na tworzenie interaktywnych map. Dzięki platformie członkowie społeczności korzystającej z Wanda Maps mogą monetyzować publikowane przez siebie materiały. Mapy można ustawić jako publiczne lub prywatne i dzielić się swoimi ulubionymi miejscami tylko z wybranymi osobami.
Odditive (Ukraina) tworzy innowacyjne rozwiązania obszaru IoT (Internet of Things). Ich głównym produktem jest mały, przenośny i bezprzewodowy czujnik gazu, który skutecznie wykrywa anomalie i informuje o zagrożeniu. Firma zajmuje się również elektroniką robioną na zamówienie, dopasowaną do potrzeb klientów.
*Poland Prize to organizowany w ramach Start In Poland przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości program zachęcający zagraniczne start-upy do rozpoczęcia działalności w Polsce. Jego celem jest efektywne włączenie zagranicznych przedsiębiorców w polski ekosystem startupowy. Program łączy w sobie ideę akceleracji oraz soft landingu dla startupów i kładzie szczególny nacisk na przygotowanie zagranicznych startupów do działania w Polsce i ich dalszy rozwój na polskim rynku. Akcelerator finansowany jest ze środków Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój na lata 2014-2020.
Time for Machine (Ukraina) produkuje ekskluzywne mechaniczne i elektryczne modele zabawek wykonane z metalu i drewna. Mogą być one wykorzystywane jako designerski element wystroju wnętrz lub jako zabawki edukacyjne.
*Poland Prize powered by Space3ac jest organizowany przez gdańską spółkę Blue Dot Solutions w ramach programu Start In Poland stworzonego przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP), zachęcającego zagraniczne startupy do rozpoczęcia biznesu w Polsce.
https://kosmonauta.net/2019/12/demo-day ... -space3ac/

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Demo Day akceleratora Poland Prize powered by Space3ac.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 06 Gru 2019, 09:03

Ucieczka MPCV Orion – etap symulacji
2019-12-05. Krzysztof Kanawka
Oprócz testów rakietowych NASA wykonuje także symulacje różnych scenariuszy ucieczki kapsuły MPCV od rakiety SLS.
Kapsuła MPCV Orion ma być wynoszona w przestrzeń kosmiczną za pomocą rakiety SLS. W przypadku problemów z rakietą SLS, w trakcie pierwszych 120 sekund lotu kapsuła MPCV Orion może uciec za pomocą Launch Abort System (LAS).
LAS to stosunkowo duża rakieta na paliwo stałe, która będzie instalowana na szczycie rakiety SLS. Zadaniem LAS jest “zabranie” kapsuły MPCV Orion na odległość bezpieczną od (potencjalnie) wybuchającej rakiety SLS. Dzięki LAS możliwe będzie uratowanie astronautów znajdujących się wewnątrz kapsuły MPCV Orion.
Pierwszy test systemu ucieczkowego NASA przeprowadziła w maju 2010 roku. Drugi test nastąpił dziewięć lat później – w lipcu 2019. Oba testy przebiegły prawidłowo. Ponadto, wykonywane są symulacje – w tym już wykonanych testów. Do symulacji wykorzystywane są także superkomputery.
Poniższa symulacja prezentuje warunki zbliżone do testu z 2010 roku. Dzięki tej symulacji naukowcy mogą ocenić ruch cząsteczek (gazów wylotowych) w trakcie lotu kapsuły (przy włączonym LAS). Poniższa symulacja jest około 38 razy spowolniona względem rzeczywistego testu.
Pierwsza misja MPCV Orion nosi oznaczenie Artemis-1 (EM-1). Ta misja będzie bezzałogowa. Z kolei druga misja – Artemis-2 (EM-2) – będzie już załogowa. Do tego czasu wszystkie elementy bezpieczeństwa MPCV Orion powinny być poznane, “przesymulowane”, zaś najbardziej krytyczne – także przetestowane.
(NASA Ames)
https://kosmonauta.net/2019/12/ucieczka ... symulacji/

Supercomputer Simulation of Orion Spacecraft Launc
https://www.youtube.com/watch?time_cont ... e=emb_logo
Symulacja ucieczki kapsuły MCPV Orion / Credits – NASA’s Ames Research Center

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Ucieczka MPCV Orion – etap symulacji.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 06 Gru 2019, 09:05

Emilewicz: Polska i Luksemburg partnerami w biznesie kosmicznym
2019-12-05.
Przemysł kosmiczny odgrywa coraz większą rolę w rozwoju polskiej gospodarki; aby osiągnąć więcej, potrzebujemy silnego partnera, jak Luksemburg - powiedziała w czwartek minister rozwoju Jadwiga Emilewicz. Efekty tej współpracy zobaczymy wkrótce - dodała.
Emilewicz podczas konferencji "Luksembursko-polskie partnerstwo w biznesie kosmicznym" mówiła o tworzeniu warunków dla rozwoju polskiego biznesu skupionego wokół eksploracji kosmosu. Przypomniała, że biznes kosmiczny to nie tylko podróże pozaplanetarne, ale również rozwój przemysłu wysokich technologii oraz górnictwo surowców kosmicznych, niezbędnych do funkcjonowania biznesu nie tylko związanego z kosmosem.
"Innowacyjne rozwiązane, które są wdrażane w branży kosmicznej, często znajdują zastosowanie również w innych dziedzinach, dzięki czemu zwiększa się ich konkurencyjność" - powiedziała minister. Dodała, że w Polsce mamy już 300 podmiotów: start-upów i przedsiębiorstw technologicznych, które działają na rzecz sektora kosmicznego.
"Mamy stworzoną Polską Strategię Kosmiczną, która obejmuje lata 2017 - 2030 i jest nadzorowana przez resort rozwoju. Mamy za sobą dziedzictwo Kopernika, misje kosmiczne odbywają się dzięki pracy polskich inżynierów i firm. Obserwujemy trendy w sektorze kosmicznej i chcemy je kreować, a do tego potrzebujemy silnych partnerów" - powiedziała Emilewicz.
Przypomniała, że współpraca Polski i Luksemburga w polityce kosmicznej ma swoje umocowanie prawne. 28 września 2018 r. Polska i Luksemburg podpisały porozumienie ws. poszukiwania i użycia kosmicznych zasobów naturalnych. "Mam nadzieję, że dzisiejsze spotkanie zainicjuje nowe partnerstwa i pola współpracy, których efekty zobaczymy już wkrótce" - dodała Emilewicz.
"Chcemy współpracować w dziedzinie eksploracji kosmosu, nie tylko ze względu na współpracę biznesu, ale też na udział w dużych projektach i na forum międzynarodowym. Przeszliśmy daleką drogę, nasz program kosmiczny zaczął się w latach 80., a zgłaszanie ambicji kosmicznych przez Luksemburg nie było traktowane specjalnie poważnie przez potęgi w dziedzinie eksploracji kosmosu" - powiedział wicepremier i minister gospodarki Luksemburga Etienne Schneider.
Podpisane porozumienie, które będzie obowiązywać pięć lat, oprócz górnictwa kosmicznego zakłada też wymianę informacji, ekspertyz oraz wyników badań, a także konsultacje dotyczące polityk i zagadnień prawnych w obszarze biznesu kosmicznego.
PAP - Nauka w Polsce, Piotr Gozdowski
pgo/ pad/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/ ... cznym.html

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Emilewicz Polska i Luksemburg partnerami w biznesie kosmicznym.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 06 Gru 2019, 09:07

Trzeci spacer kosmiczny poświęcony naprawie detektora AMS
2019-12-05.
Dwóch astronautów wyszło po raz trzeci na zewnątrz Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, kontynuując remont detektora promieniowania kosmicznego AMS. W spacerze kosmicznym przeprowadzonym 2 grudnia udało się zainstalować nowe pompy chłodzące dla urządzenia.
Instrument Alpha Magnetic Spectrometer (w skrócie AMS) służy do badania wysokoenergetycznego promieniowania kosmicznego i wykrywania w nim cząstek antymaterii. Dzięki jego pracy naukowcy mogli zweryfikować niektóre z teorii opisujących właściwości ciemnej materii i ciemnej energii - niewidocznych w obserwacjach składników Wszechświata, które odpowiadają za większość jego masy.
Warte ponad 2 mld dolarów urządzenie nie zostało przystosowane do serwisowania na orbicie. Na Międzynarodową Stację Kosmiczną trafiło w 2011 roku, po wyniesieniu w ramach misji STS-134 wahadłowca Endeavour.
W projekcie badawczym AMS bierze udział ponad 500 naukowców z 56 instytucji w 16 krajach. Zakładany czas pracy urządzenia w momencie montażu instrumentu wynosił 3 lata. AMS dostarczał jednak naukowcom dane znacznie dłużej, bo już przez ponad 8 lat. Dopiero w 2017 roku doszło do awarii pierwszej z czterech pomp chłodzących detektor. Dziś działa już tylko jedna. Po jej awarii instrument byłby już bezużyteczny.
Dlatego w 2015 roku społeczność naukowa związana z eksperymentem namówiła agencję NASA do opracowania planu remontu instrumentu na orbicie. Urządzenie nie zostało opracowane z myślą o konserwowaniu podczas spacerów kosmicznych, dlatego powstało kilkadziesiąt narzędzi przeznaczonych tylko do tego celu.
Przebieg spaceru
W poprzednim spacerze przeprowadzonym 22 listopada br. astronauci Luca Parmitano i Andrew Morgan przepięli okablowanie zasilające urządzenia do sieci zasilania stacji i dokonali cięć przewodów systemu chłodzącego, przygotowując go do instalacji nowych pomp.
Trzeci spacer kosmiczny poświęcony naprawie urządzenia został przeprowadzony w poniedziałek, 2 grudnia. Astronauci Luca Parmitano (Włochy) i Andrew Morgan (USA) przełączyli się na wewnętrzne zasilanie skafandrów, zaczynając tym samym oficjalnie spacer o 12:31 czasu polskiego.
Głównym zadaniem poniedziałkowego spaceru o oznaczeniu EVA-60 była instalacja nowych pomp chłodzących. Parmitano i Morgan wykonali połączenia ośmiu obciętych wcześnie linii chłodzących z nową pompą za pomocą kucia na zimno z wykorzystaniem specjalnego urządzenia.
Większość spaceru przebiegła zgodnie z oczekiwaniami i para astronautów zakończyła spacer wcześniej niż przewidywano, po 6 godzinach i 2 minutach.
Podczas kolejnego 4. spaceru poświęconego naprawie urządzenia astronauci będą mieli zadanie uszczelnienia wykonanych połączeń. Dopiero potem do układu zostanie wprowadzony płyn chłodzący, a samo urządzenie ponownie uruchomione.
Podsumowanie
Był to już 11. spacer kosmiczny przeprowadzony w tym roku na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i 224. od czasu oddania stacji do użytku w 1998 r. Parmitano wykonał 5. spacer w swojej karierze, spędzając łącznie w skafandrze spacerowym 26 godzin i 53 minuty. Dla Morgana było to już 6. wyjście, wszystkie trwały łącznie 39 godzin i 32 minuty.
Na podstawie: NASA
Opracował: Rafał Grabiański
Więcej informacji:
• blog NASA poświęcony działaniu ISS

Na zdjęciu: Astronauta Luca Parmitano podczas transportu nowego modułu pomp chłodzących do instrumentu AMS. Luca przemieszcza się do miejsca pracy na ramieniu robotycznym Canadarm2. Zdjęcie: NASA.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/tr ... ektora-ams

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Trzeci spacer kosmiczny poświęcony naprawie detektora AMS.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 06 Gru 2019, 09:07

Najbardziej masywna czarna dziura w pobliskim Wszechświecie
2019-12-05.Autor Vega
Czarne dziury występują w kosmosie w różnych rozmiarach i o różnych masach. Rekord obecnie należy do okazu w gromadzie galaktyk Abell 85, w której znajduje się ultra-masywna czarna dziura o masie 40 mld mas Słońca w środku galaktyki centralnej Holm 15A. Astronomowie z grupy badawczej astronoma Ralf Bendera z Instytutu Maxa Plancka odkryli to, oceniając dane fotometryczne, a także nowe obserwacje spektralne wykonane za pomocą VLT.

Mimo, że galaktyka centralna gromady Abell 85 ma olbrzymią masę w widocznych gwiazdach stanowiącą 2 biliony mas Słońca, środek galaktyki jest wyjątkowo rozproszony i słaby. Właśnie dlatego astronomowie się nią zainteresowali. Ten rozproszony centralny region w galaktyce jest prawie tak duży, jak Wielki Obłok Magellana, co było podejrzaną wskazówką dotyczącą obecności czarnej dziury o bardzo dużej masie.

Gromada galaktyk Abell 85, która składa się z ponad 500 pojedynczych galaktyk, znajduje się w odległości 700 mln lat świetlnych od Ziemi, dwukrotnie większej, niż w przypadku poprzednich bezpośrednich pomiarów masy czarnej dziury.

Nowe dane uzyskane z Obserwatorium USM Wendelstein na Uniwersytecie Ludwiga Maximiliana i przy pomocy instrumentu MUSE na VLT pozwoliły zespołowi na oszacowanie masy bezpośrednio na podstawie ruchów gwiazd wokół jądra galaktyki. Mając masę 40 mld Słońc jest to najbardziej masywna czarna dziura znana obecnie w lokalnym Wszechświecie.

Profil światła galaktyki pokazuje centrum o wyjątkowo niskiej i bardzo rozproszonej jasności powierzchniowej, znacznie słabszej, niż w innych galaktykach eliptycznych. Oznacza to, że większość gwiazd w centrum musiała zostać usunięta w wyniku interakcji we wcześniejszych procesach łączeniach się galaktyk.

W powszechnie przyjętym poglądzie jądra w tak masywnych galaktykach eliptycznych powstają w wyniku tak zwanego „czyszczenia rdzenia”: przy połączeniu dwóch galaktyk oddziaływania grawitacyjne między ich łączącymi się centralnymi czarnymi dziurami prowadzą do proc grawitacyjnych, które wyrzucają gwiazdy na przeważnie radialne orbity od centrum galaktyki, która pozostała. Jeżeli gaz nie pozostaje w centrum, aby utworzyć nowe gwiazdy – jak w młodszych galaktykach – prowadzi to do wyczerpania jądra.

Nawet przy tak niezwykłej historii łączenia naukowcy mogliby ustalić nowy i solidny związek pomiędzy masą czarnej dziury a jasnością powierzchniową galaktyki: z każdym połączeniem czarna dziura zyskuje masę, a centrum galaktyki traci gwiazdy. Astronomowie mogliby wykorzystać tę zależność do oszacowania masy czarnej dziury w bardziej odległych galaktykach, gdzie bezpośrednie pomiary ruchów gwiazdowych wystarczająco blisko czarnej dziury nie są możliwe.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
MPG

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com ... ura-w.html

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Najbardziej masywna czarna dziura w pobliskim Wszechświecie.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 06 Gru 2019, 09:09

Do Ziemi zbliża się duża nieznana wcześniej asteroida
Autor: admin (2019-12-05)
Duża asteroida wielkości kilkunastopiętrowego wieżowca zbliży się jutro do Ziemi. Została nazwany 2019 WR3 i wyliczono, że znajdzie się w punkcie orbity najbliższym Ziemi już w ten piątek.
Agencja kosmiczna NASA zaklasyfikowała to ciało niebieskie jako obiekt bliski Ziemi, czyli tak zwany NEO (ang. Near Earth Object). Oznacza to, że jego orbita znajduje się okresowo bardzo blisko Ziemi, przynajmniej jeśli patrzeć na dystanse w kategoriach kosmicznych.
Nieco przerażające jest to, że asteroida 2019 WR3 została po raz pierwszy zauważona dopiero w zeszłym tygodniu! gdyby znajdowała się na kursie kolizyjnym z Ziemią, nie byłoby nawet wystarczająco dużo czasu, aby zorganizować sensowną akcję ratunkową.
Asteroida 2019 WR3 jest dość duża, bo według szacunków ma średnicę od 80 do 170 metrów. Ewentualna kolizja byłaby już mocno odczuwalna na całym świecie, a katastrofalna byłaby w obrębie miejsca upadku, lub na okolicznych wybrzeżach jeśli wpadłaby do oceanu.
Na szczęście podczas perygeum, które wystąpi 6 grudnia znajdzie się ona w bezpiecznej odległości wynoszącej 5,44 miliona kilometrów od Ziemi. Poleci ona w kosmos z prędkością względem naszej planety wynoszącą 27 036 km/h. Nie wiadomo jeszcze kiedy asteroida 2019 WR3 zawita w naszą okolicę po raz kolejny, ale sam fakt jej odkrycia i wciągnięcia na listę NEO powoduje, że będzie ona w przyszłości monitorowana.
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/do-z ... -asteroida

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Do Ziemi zbliża się duża nieznana wcześniej asteroida.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Do Ziemi zbliża się duża nieznana wcześniej asteroida2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 06 Gru 2019, 09:10

Polskie satelity ICEYE podbijają kosmos

2019-12-06.

Rok 2010. Dwóch studentów Uniwersytetu Aalto działa w zespole pracującym nad projektem budowy fińskiego nanosatelity Aalto-1. Razem uczęszczają również na kurs poświęcony strategii budowania biznesu, podczas którego omawiane są, między innymi, przykłady związane z przemysłem satelitarnym. Te zainteresowania doprowadziły ich do stworzenia ICEYE - polsko-fińskiej firmy, która już niedługo miała zrewolucjonizować satelitarne obrazowanie Ziemi. Ta rewolucja trwa do dziś.

Wspomnianych dwóch studentów to Rafał Modrzewski i Pekka Laurila. W 2012 roku rozpoczęli wspólną pracę nad projektem mającym na celu monitorowanie ruchów lodu na północnych szlakach żeglugowych. Technologią, która jako jedyna mogła zapewnić skuteczne monitorowanie wód arktycznych, były satelity SAR (Synthetic Aperture Radar), wykonujące zobrazowania za pomocą radaru z syntetyczną aperturą. Największym wyzwaniem były koszty - tradycyjne satelity SAR to wydatek liczony w setkach milionach dolarów. Modrzewski i Laurila, którzy już wtedy zaczęli dostrzegać również biznesowy potencjał tego rodzaju zobrazowań, postanowili odpowiedzieć na to wyzwanie. Rozpoczęli prace nad zmniejszeniem samych urządzeń, co miało znacząco zmniejszyć również ich koszt. Postanowienie przekuli w sukces. Tak w 2015 roku narodziła się firma ICEYE, której nazwa pochodzi od pierwszego, wspólnego projektu - ang. ice - lód i eye, czyli oko.

Niedługo potem ICEYE zaczęło nabierać rozpędu. Pojawili się klienci i pierwsza runda finansowania. Na początku 2018 roku, niespełna 3 lata od założenia firmy, na orbicie znalazł się ich pierwszy satelita - ICEYE-X1. To był przełom - zespół Modrzewskiego i Laurili stworzył pierwszego na świecie satelitę SAR o masie nieprzekraczającej 100 kg. Udało im się dokonać czegoś, co większość ekspertów uważała za niemożliwe - dotychczasowy najmniejszy satelita ważył kilkaset kilogramów. Na koniec tego samego roku na orbitę wyniesiony został kolejny satelita, ICEYE-X2, a firma zatrudniała już 100 osób.

Jednym z dwóch założycieli ICEYE jest pochodzący ze Śląska Rafał Modrzewski. Studiował na Wydziale Elektroniki i Technik Informacyjnych Politechniki Warszawskiej oraz na Wydziale Inżynierii Radiowej Uniwersytetu Aalto, gdzie zaczęła się jego droga do podboju kosmosu. Kluczowym obszarem rozwoju ICEYE jest Polska. To tutaj znajduje się Centrum Operacji Satelitarnych, które z Warszawy, przez 24 godziny na dobę odpowiada za komunikację z satelitami. W warszawskim biurze pracuje także dział R&D oraz zespół obsługi klienta, którego rolą jest wsparcie techniczne i obsługa zamówień od klientów na zdjęcia Ziemi wykonane za pomocą technologii SAR. Polska to fantastyczna kopalnia uzdolnionych inżynierów, którzy rozwijają z nami branżę kosmiczną. Od samego początku istnienia ICEYE Polska mamy szczęście do specjalistów z różnych dziedzin, którzy stali się nieodzowną częścią naszej działalności. Dzięki nim możemy systematycznie rozbudowywać nasz zespół w Polsce i poszerzać obszary działalności w naszym kraju - komentuje Witold Witkowicz, Dyrektor Zarządzający ICEYE Polska. Obok Finlandii i Polski, ICEYE prowadzi także działalność w centrach zlokalizowanych w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii.

Mikrosatelity ICEYE zapewniają wykonywanie zdjęć powierzchni Ziemi przy użyciu radaru SAR, z niespotykaną dotychczas częstotliwością, zarówno w dzień, jak i w nocy, niezależnie od warunków pogodowych. W praktyce firma upowszechnienia dostęp do wiarygodnych i niezwykle dokładnych danych z obserwacji powierzchni Ziemi, które mogą znaleźć zastosowanie w różnych gałęziach gospodarki. Zobrazowania dostarczane przez ICEYE przeznaczone są między innymi dla klientów z sektora morskiego, zarządzania kryzysowego, ubezpieczeń, finansów, bezpieczeństwa i obronnego. To usługa skierowana zarówno do firm prywatnych, jak i instytucji rządowych. Do tej pory firma dostarczyła obrazy, które umożliwiły obserwację i analizę takich zdarzeń jak wybuch wulkanu Anak Krakatau w Indonezji, zejście lawiny błotnej w Brazylii czy powodzi w Kongo.
ICEYE ma na swoim koncie już pięć udanych misji, jednak nie zamierza na tym poprzestać- Do 2021 roku chce mieć na orbicie co najmniej 18 satelitów, tworząc tym samym największą i jedyną taką na świecie konstelację satelitów SAR.
INTERIA.PL/informacje prasowe

https://nt.interia.pl/raporty/raport-ko ... Id,3371877

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Polskie satelity ICEYE podbijają kosmos.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Polskie satelity ICEYE podbijają kosmos2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 06 Gru 2019, 09:13

ExoMars – testy termiczno-próżniowe
2019-12-06. Krzysztof Kanawka
Łazik ExoMars rozpoczął etap testów termiczno-próżniowych.
Start misji ExoMars (z łazikiem Rosalind Franklin) jest planowany na lipiec 2020 roku. Do tego czasu muszą zakończyć się testy oraz integracja i weryfikacja wszystkich elementów tej misji ExoMars. Czasu jest mało, a nadal nie wszystkie testy są udane. Ostatnia seria testów spadochronowych nie zakończyła się sukcesem. W sierpniu doszło do warsztatów dotyczących spadochronów, w których wzięli udział eksperci z ESA oraz NASA. Obecnie ESA planuje kolejną serię testów od stycznia 2020. Od powodzenia tych testów będzie zależeć data startu ExoMars.
W międzyczasie łazik został ukończony i obecnie przechodzi serię testów środowiskowych. Na początku grudnia zostały opublikowane zdjęcia ExoMars w komorze termiczno-próżniowej zakładów Airbus w Tuluzie. W tej komorze ExoMars będzie testowany pod kątem różnych warunków: lotu na Czerwoną Planetę jak i pobytu na powierzchni Marsa.
Gdzie wyląduje ExoMars? Rekomenduje się Oxia Planum – jest to jedno z dwóch miejsc dla lądowania, które wybrano jeszcze w 2017 roku. W przypadku misji ExoMars elipsa lądowania o rozmiarach 120 x 19 km nie powinna obejmować struktur powierzchniowych, które mogłyby stwarzać ryzyko podczas lądowania, rozłożenie ramp platformy powierzchniowej, po których łazik zjedzie na powierzchnię. A to oznacza, że trzeba było zbadać obszar pod kątem występowania na nim stromych zboczy, sypkiego materiału i dużych głazów.
Oxia Planum znajduje się na granicy, gdzie wiele kanałów opróżniało się na rozległe równiny i charakteryzuje się warstwami minerałów, które powstały w wilgotnym środowisku jakieś 3,9 miliardy lat temu.
Obserwacje z orbity wskazują, że minerały na Oxia Planum są reprezentatywne dla występujących w całym tym regionie, a tym samym pozwalają badać warunki panujące w skali globalnej w tej epoce marsjańskiej historii.
(JA, Tw)
https://kosmonauta.net/2019/12/exomars- ... prozniowe/

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: ExoMars – testy termiczno-próżniowe.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 07 Gru 2019, 08:30

Słońce weszło w trzynasty znak zodiaku, który oficjalnie nie istnieje. „Astrolodzy się go obawiają”
2019-12-06.

Wpływ Księżyca sprawia, że od czasów Babilończyków, którzy nazywani byli pierwszymi astronomami, zmieniło się położenie Słońca na tle gwiazdozbiorów. To oznacza, że Twój znak zodiaku może być błędny, bo jest ich trzynaście, a nie dwanaście. Sprawdź.

Siły grawitacyjne Księżyca mają niebagatelny wpływ na obrót Ziemi wokół własnej osi. Ruch obrotowy jest systematycznie spowalniany. Miliony lat temu nasza planeta obracała się znacznie szybciej, przez co doba trwała znacznie krócej. Z biegiem kolejnych epok ruch obrotowy był spowalniany przez wpływ grawitacyjny Księżyca.
Zmiany są widoczne nie tylko na przestrzeni milionów lat, lecz także w perspektywie zaledwie 3 tysięcy lat. Pierwsze spisane obserwacje astronomiczne pochodzą z czasów Babilonu, gdzie po raz pierwszy nazwano gwiazdozbiory. Nie było ich jednak dwanaście, tak jak w czasach obecnych, lecz trzynaście.
Według astronoma Parke Kunkle'a brakującą dziś konstelacją jest Wężownik, znajdujący się między Skorpionem a Strzelcem. Słońce wkracza w niego corocznie 30 listopada i przemierza go aż do 17 grudnia.
W astrologii ten znak nie jest brany pod uwagę, ponieważ w czasach Babilończyków nie stykał się on z ekliptyką, po której pozornie wędruje Słońce. Jednak w czasach obecnych Słońce przecina ten gwiazdozbiór i należałoby go uznać w horoskopach.
Astrolodzy wzbraniają się przed tym, ponieważ znak Wężownika to składowa dawnego gwiazdozbioru Węża, który uważany jest za symbol szatana. Gwiazdozbiór ten jest związany z Eskulapem (Asklepiosem), greckim bogiem sztuki lekarskiej, który potrafił wskrzeszać zmarłych.
Zgodnie z mitologią grecką Zeus zabił go na prośbę Hadesa, króla podziemia, gdyż stanowił dla niego zagrożenie. Zeus umieścił go na pamiątkę na niebie wraz z wężem, pomagającym mu zbierać zioła, który dzisiaj stanowi gwiazdozbiór Węża, podzielony przez Wężownika na dwie części, głowę i ogon węża.
Jakie są osoby spod znaku Wężownika? Wężownik jest typem introwertyka. Spędza czas w samotności, przejawia zachowania antyspołeczne, nie dominuje w grupach. Ukrywa swoje spostrzeżenia i pragnienia, roztacza wokół siebie aurę tajemniczości. Najważniejszą rzeczą dla niego jest przetrwanie. Wężownik stroni od osób, które są bojaźliwe lub nieufne.
Kontroluje umysły, przymila się do swoich wrogów, w ten sposób nimi manipulując. Osoba spod tego znaku skrywa tajne informacje. Może otworzyć puszę Pandory, ujawniając skandale i spiski. Potrafi zniszczyć swoich oprawców. Wężownicy mają też szczytne ideały, są pomysłowe, inteligentne, wizjonerskie i długowieczne.
Gdyby w astrologii zaszły zmiany i znak Wężownika brany byłby pod uwagę, co na niektórych serwisach o tej tematyce od jakiegoś czasu ma już miejsce, to okres obowiązywania poszczególnych znaków zodiaku uległby zmianom i wyglądałby następująco:
Koziorożec: 21 stycznia - 16 lutego,
Wodnik: 17 lutego - 11 marca,
Ryby: 12 marca - 18 kwietnia,
Baran: 19 kwietnia - 13 maja,
Byk: 14 maja - 21 czerwca,
Bliźnięta: 22 czerwca - 20 lipca,
Rak: 21 lipca - 10 sierpnia,
Lew: 11 sierpnia - 16 września,
Panna: 17 września - 30 października,
Waga: 31 października - 23 listopada,
Skorpion: 24 listopada - 29 listopada,
Wężownik: 30 listopada - 17 grudnia,
Strzelec: 18 grudnia - 20 stycznia.
Źródło: TwojaPogoda.pl
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/20 ... -istnieje/

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Słońce weszło w trzynasty znak zodiaku, który oficjalnie nie istnieje. Astrolodzy się go obawiają.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Słońce weszło w trzynasty znak zodiaku, który oficjalnie nie istnieje. Astrolodzy się go obawiają2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 07 Gru 2019, 08:30

Jak walka z dziurą ozonową schłodziła klimat

2019-12-06. Grzegorz Jasiński

Protokół z Montrealu przyczynił się do przeciwdziałania ociepleniu klimatu znacznie bardziej niż Protokół z Kioto - przekonują na łamach czasopisma "Environmental Research Letters" naukowcy z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii. Wyniki ich analiz pokazują, że podjęte pod koniec lat 90-tych starania o zapobieżenie powiększaniu się dziury ozonowej nad Antarktydą w istotny sposób przyczyniły się do zmniejszenia tempa ocieplenia klimatu. Bez tamtego porozumienia i eliminacji freonów, temperatura do 2050 roku mogłaby wzrosnąć o 1 stopień Celsjusza więcej, niż przewidują obecne prognozy. Podjęte w latach 90 inicjatywy na rzecz ograniczenia emisji innych gazów cieplarnianych nie mogą się pochwalić taką skutecznością.

Zdaniem Australijczyków, Protokół z Montrealu, podpisany w 1987 roku i przewidujący eliminację zagrażających warstwie ozonowej freonów (chlorofluoroweglowodorów) okazał się w praktyce pierwszym międzynarodowym porozumieniem, które - nieco mimowolnie, ale konkretnie - przyczyniło się do osłabienia zmian klimatycznych.
Autorzy pracy przypisują to zaskakującej zgodności międzynarodowej opinii publicznej co do tego, że warstwa ozonowa jest nam potrzebna, a narażanie się na nadmiar promieniowania ultrafioletowego i związane z tym dodatkowe ryzyko chorób nowotworowych, jest nierozsądne. Walkę z dziurą ozonową, jak się wydaje, udaje się ludzkości wygrywać, przy okazji dała sobie dodatkową szansę także w zmaganiach ze zmianami klimatycznymi.
Freony są tysiące razy groźniejszymi gazami cieplarnianymi, niż dwutlenek węgla, ograniczający ich emisję Protokół z Montrealu nie tylko pomógł ocalić warstwę ozonową, ale i zwolnił w istotnym stopniu proces ocieplania się klimatu - mówi pierwszy autor pracy Rishav Goyal. W ten sposób Protokół z Montrealu miał większe znaczenie dla walki z ociepleniem klimatu, niż specjalnie mu dedykowany Protokół z Kioto. Akcje podjęte w ramach tego drugiego porozumienia ograniczą wzrost średniej temperatury do połowy stulecia o mniej więcej 0,12 stopnia Celsjusza, zobowiązania w ramach porozumienia z Montrealu zmniejszą w tym czasie ocieplenie o cały stopień. Efekty w Arktyce będą nawet większe, szacuje się, że ograniczenie emisji freonów zmniejszy tam ocieplenie nawet o 3-4 stopnie Celsjusza. To oznacza, że minimalna pokrywa lodu w Arktyce jest obecnie o około 25 proc. większa, niż gdyby emisji freonów nie ograniczono.

Badacze z UNSW postanowili porównać modele klimatyczne przy założeniu, że porozumienia z Montrealu nie było z sytuacją, jaką mamy dziś. Przyjęli przy tym dość ostrożne szacunki tempa wzrostu emisji freonów przed 1987 rokiem. Może się więc okazać, że Protokół z Montrealu był jeszcze bardziej skuteczny, niż sugerują. Ich zdaniem to najlepszy dowód na sens podejmowania zgodnych, międzynarodowych działań na rzecz środowiska, zanim będzie za późno. Montreal rozwiązał problem freonów, następnym celem powinno być zmniejszenie do zera emisji dwutlenku węgla - dodaje współautor pracy, prof Matthew England.
Chwaląc zdolności przewidywania i przekonywania twórców Protokołu z Montrealu nie sposób oprzeć się wrażeniu, jak niedokładne są wciąż nasze, dotyczące klimatu symulacje. Jak to możliwe, że o tak istotnym efekcie dowiadujemy się dopiero teraz?
Źródło: RMF


https://www.rmf24.pl/nauka/news-jak-wal ... Id,3374025

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Jak walka z dziurą ozonową schłodziła klimat.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 07 Gru 2019, 08:35

NASA opublikowała niezwykłe obrazy zagrażającej Ziemi planetoidy Bennu
2019-12-06.
Sonda OSIRIS-REx od roku intensywnie bada planetoidę Bennu, która przemierza Układ Słoneczny i stanowi potencjalnie zagrożenie dla Ziemi. Astronomowie opublikowali niezwykłe obrazy jej powierzchni.
Dzięki nim możemy bliżej przyjrzeć się strukturze powierzchni tej kosmicznej skały i dostrzec różnice wysokości, a sięgają one nawet 60 metrów. Kilka miesięcy temu mogliśmy zobaczyć pierwszą mapę tego obiektu. Model powstał na podstawie aż 11 milionów pomiarów. Faza misji polegająca na zmapowaniu powierzchni obiektu przy użyciu instrumentu o nazwie OLA, czyli LiDARU, który został zbudowany przez inżynierów z Kanadyjskiej Agencji Kosmicznej, już jest ukończona.
Pozyskane dane pozwolą astronomom zapoznać się z tego typu obiektami, które potencjalnie mogą zagrażać naszej planecie. Taka wiedza jest niezwykle cenna, gdyż dzięki niej będziemy mogli stworzyć odpowiednie technologie, które pozwolą nam spróbować zneutralizować kosmiczne skały, jak to wiele razy widzieliśmy w filmach sci-fi. Obrazy będą wykorzystane również do wybrania miejsca pobrania próbek przez sondę.
Naukowcy na razie przedstawili cztery najlepiej zapowiadające się obszary, które zostały określone nazwami: Sandpiper, Osprey, Kingfisher i Nightingale. Występują na nich małe skały o średnicy nie większej niż 2,5 centymetra. Wszystkie one mają swoje zalety i wady. Najważniejsze jest jednak bezpieczeństwo sondy, więc inżynierowie z NASA wybiorą takie miejsce lądowania, które pozwoli bezpiecznie zrealizować tę niezwykle ważną misję.
W ostatnich miesiącach sonda OSIRIS-REx coraz bardziej zbliżała się do powierzchni Bennu. We wrześniu orbitowała nad nią na wysokości zaledwie 225 metrów. Uzyskane obrazy dysponować rozdzielczością nawet 2 cm/piksel. Najważniejsza faza misji, czyli lądowanie na powierzchni planetoidy i pobranie próbek z jej powierzchni planowane jest na jeszcze ten rok lub początek przyszłego. Co ważne, jest to druga w historii ludzkości, po japońskiej sondzie Hayabusa-2, misja pobrania próbek z planetoidy i dostarczenie ich na Ziemię.
Gdy zebrana zostanie wystarczająca ilość danych, w tym próbek skał o masie ok. 2 kilogramów, co ma się wydarzyć do lipca 2020 roku, urządzenie zostanie wysłane w misję powrotną na naszą planetę. Ma to nastąpić ok. marca 2021 roku. NASA przewiduje, że próbki skał znajdą się w jej laboratoriach do badań ok. roku 2023. Lądowanie urządzenia ma nastąpić w Utach.
Co niezwykłe, pierwsze badania Bennu pokazują nam, że może ona być nie tylko siewcą zagłady, ale również siewcą życia. Naukowcy w trakcie zbliżania się sondy do obiektu uruchomili na jego pokładzie trzy spektrometry. Zebrały one ciekawe dane na temat składu powierzchni tej planetoidy. Analizy danych pozwoliły ustalić, że na obiekcie występują minerały zawierające połączone atomy tlenu i wodoru, czyli tzw. grupy hydroksylowe.
Występują one na całej planetoidzie w minerałach ilastych. Bennu jest jednak za mała, aby sama z siebie zawierała wodę. Prawdopodobnie była ona obecna na pierwotnej planetoidzie, z której rozpadu uformowała się Bennu, i dlatego mogliśmy ją wykryć. Jest to typowy obiekt pozostałości po wczesnym utworzeniu Układu Słonecznego, więc jest też idealnym materiałem do badań nad prymitywnymi substancjami lotnymi i organicznymi.
Planetoida Bennu potencjalnie będzie stanowiła zagrożenie dla naszej planety w roku 2135. Prawdopodobieństwo, że Bennu wtedy zderzy się z naszą planetą wynosi zaledwie 1:2700, ale pomimo tego faktu, astronomowie nie bagatelizują całej tej sytuacji, ponieważ jeśli w grę wchodzą kosmiczne skały, to do końca nic nie jest pewne.
Bennu to kosmiczna skała o średnicy 560 metrów, waży 70 milionów ton, porusza się z prędkością 28 km/s, obiega Słońce co 437 dni i znajduje się na linii kolizyjnej z Ziemią, zbliżając się do nas co 6 lat. Uderzenie jej w naszą planetę wywołałoby wybuch o sile 1,15 gigaton TNT, ok. 23 razy większy, niż największy wybuch bomby wodorowej. Gdy już OSIRIS-REx zakończy badania planetoidy Bennu, poznamy dokładne szacunki i na ich podstawie naukowcy stworzą plan działania dla przyszłych misji neutralizacji kosmicznych skał.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA
https://www.geekweek.pl/news/2019-12-06 ... idy-bennu/

Surprises from Asteroid Bennu
https://www.youtube.com/watch?time_cont ... e=emb_logo

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: NASA opublikowała niezwykłe obrazy zagrażającej Ziemi planetoidy Bennu.jpg
Ostatnio edytowany przez Paweł Baran, 07 Gru 2019, 08:37, edytowano w sumie 1 raz
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 07 Gru 2019, 08:36

Astronika: polska część marsjańskiego Kreta działa bez zarzutu
2019-12-06. Szymon Zdziebłowski
Kret, czyli penetrator, który przyleciał ma Marsa w sondzie InSight ma problem, aby dotrzeć pod powierzchnię planety. Przyczyniła się do tego nie awaria, ale pył zalegający na jej powierzchni - poinformowała PAP polska firma Astronika, która przygotowała mechanizm wbijający Kreta.
Bezzałogowa sonda InSight wylądowała na powierzchni Marsa pod koniec listopada 2018 roku. Głównym celem misji, realizowanej przez amerykańską agencję kosmiczną NASA, jest zdobycie informacji o budowie wewnętrznej Czerwonej Planety i jej współczesnej aktywności geologicznej.
Jednym z trzech głównych instrumentów, które zabrała ze sobą sonda InSight, jest tzw. Kret HP3 (Heat Flow and Physical Properties Package), czyli próbnik w postaci cylindra służący do pomiaru strumienia ciepła z wnętrza planety. Cały Kret ma zostać wprowadzony w grunt marsjański na głębokość 5 metrów - po raz pierwszy tak głęboko. Mechanizm wbijający, który znajduje się wewnątrz penetratora, przygotowała polska firma Astronika. Cały instrument zintegrowała Niemiecka Agencja Kosmiczna (DLR), ona też dostarczyła go do NASA.
Od lutego NASA sygnalizowała m.in. w mediach społecznościowych, że Kret nie potrafi przedrzeć się przez zewnętrzną warstwę Czerwonej Planety.
"To prawda, że Penetrator HP3 ma problemy z zagłębieniem się na odpowiednią głębokość pod powierzchnię Marsa" - poinformowała PAP inżynier mechanik Ewelina Ryszawa z Astroniki, która współkoordynowała projekt mechanizmu wbijającego.
Powodem niepowodzeń Kreta nie jest jednak ani zbyt twarda powierzchnia Marsa, ani awaria systemu wbijającego przygotowanego przez polskich inżynierów.
Podczas prób wbijania na Marsie okazało się, że około 20-centymetrowa warstwa regolitu, czyli pyłu, jest znacznie grubsza, niż sądzono i jest to poważna przeszkoda w prawidłowym działaniu mechanizmu. To główna przyczyna niepowodzeń Kreta zidentyfikowana przez naukowców z NASA i DLR - wskazała Ryszawa.
Jak wyjaśniła, przejście przez tę warstwę jest bardzo trudne dla penetratora, ponieważ w czasie wbijania regolit nie obsypuje się wokół niego - otwór wykonany przez Kreta podczas zagłębiania jest znacznie większy niż średnica penetratora, dlatego tarcie potrzebne do dalszego wbijania jest niewystarczające.
Troy Hudson - inżynier z NASA zaangażowany w misję InSight poinformował PAP, że mechanizm Kreta był przystosowany do zagłębienia się początkowo przez warstwę luźnego piasku - bo taką naukowcy zaobserwowali w innych miejscach na Marsie, gdzie do tej pory wylądowały sondy. "Warto podkreślić, że Kret i znajdujące się w jego wnętrzu mechanizmy wydają się pracować poprawnie. To Mars jest problemem" - wskazał. Dodał, że do NASA bez problemu spływają dane z penetratora.
Ryszawa podkreśliła, że część penetratora wykonana przez Astronikę działa bez zarzutu - mechanizm wykonał już kilka tysięcy uderzeń i nie widać żadnych objawów zużycia - zapewniła.
"Gdyby regolit na Marsie miał taką strukturę, jak zakładano to prawdopodobnie penetrator byłby już blisko granicy 5 m pod powierzchnią Marsa. Podczas testów wystarczało kilka-kilkanaście tysięcy uderzeń, żeby wbić się na żądaną głębokość" - przypomniała ekspertka.
Dodała, że grubość wierzchniej warstwy regolitu jest dużym zaskoczeniem dla osób zaangażowanych w misję. "Mamy jeszcze wiele tajemnic Marsa do odkrycia i właśnie, dlatego potrzebne są takie misje jak InSight. To jeszcze na pewno nie koniec prób wbijania, cały czas trwają prace nad rozwiązaniem problemu i wierzymy, że uda się wbić jeszcze choć odrobinę głębiej" - powiedziała.
Ryszawa dodała, że Astronika jako dostawca tylko części instrumentu (mechanizmu wbijającego) jest co jakiś czas informowana o postępach prac, ale na co dzień jej pracownicy nie angażują się w próby ponownego uruchomienia penetratora.
21 listopada NASA podała, że Kret powoli zagłębił się w powierzchnię Marsa o ok. 3,2 cm. Do penetratora przyłożono wysięgnik, dzięki temu uzyskał on tarcie niezbędne do zagłębienia się. Hudson w informacji przekazanej PAP dodał, że technika ta będzie stosowana przez NASA aż do całkowitego zagłębienia się penetratora w regolit. Obecnie NASA opracowuje kolejną, nową metodę, która ma umożliwić zagłębienie się Kreta nawet na głębokość 3-5 m - dodał ekspert misji InSight.
Mechanizm wbijający Kreta został w całości wykonany w Polsce. Astronika zaprojektowała i zintegrowała mechanizm, do którego części zostały wyprodukowane przez Centrum Badań Kosmicznych PAN. Ponadto, Astronika jako koordynator procesu produkcyjnego urządzenia zaangażowała do podwykonawstwa kilka polskich podmiotów: Instytut Lotnictwa, Instytut Spawalnictwa, Politechnikę Łódzką i Politechnikę Warszawską i firmę Towes.
PAP - Nauka w Polsce, Szymon Zdziebłowski
szz/ ekr/ agt/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/ ... rzutu.html

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Astronika polska część marsjańskiego Kreta działa bez zarzutu.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 07 Gru 2019, 08:38

Dwa udane loty zaopatrzeniowe do ISS
2019-12-06.
Dzień po dniu startowały rakiety ze statkami towarowymi do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. W czwartek rakieta Falcon 9 wyniosła na orbitę towarowego Dragona, a w piątek z kosmodromu Bajkonur wystrzelono rakietę Sojuz 2.1a ze statkiem Progress.
Dragon CRS-19
Rakieta Falcon 9 wystartowała 5 grudnia o 18:29 czasu polskiego z kosmodromu w Cape Canaveral na Florydzie. Na jej szczycie znalazł się statek towarowy Dragon CRS-19. W statku umieszczono 2,6 t towaru. W wewnętrznej ładowni znalazło się:
• 977 kg eksperymentów naukowych
• 306 kg sprzętu konserwacyjnego
• 256 kg zaopatrzenia dla załogi
• 65 kg sprzętu do spacerów kosmicznych
• 15 kg sprzętu komputerowego

W niehermetyzowanej części statku przymocowano ładunek o masie 924 kg. Na tą masę składają się m.in.: demonstrator technologiczny obrazowania hiperspektralnego HISUI i nowa bateria litowo-jonowa, która zastąpi uszkodzony akumulator wyniesiony rok temu.
Wśród nowych eksperymentów jakie trafią na stację za pośrednictwem statku Dragon można wymienić: 40 myszy do badania efektywności eksperymentalnego lekarstwa na zanik kości i mięśni, urządzenie do badania właściwości płomieni w zamkniętych przestrzeniach w warunkach mikrograwitacji czy ziarna jęczmienia, z których powstanie po raz pierwszy na orbicie słód. Więcej o eksperymentach naukowych misji Dragon CRS-19 napiszemy w osobnym artykule.
Wszystkie fazy lotu przebiegły pomyślnie. Dolny stopień powrócił na Ziemię i wylądował na barce “Of Course I Still Love You” na Oceanie Atlantyckim. Było to 46. udane lądowanie dolnego stopnia rakiety, wykonane przez SpaceX. W misji wykorzystano nowo wyprodukowany stopień. Statek przycumuje do stacji 8 grudnia.
Progress MS-13
W piątek 6 grudnia z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie wystartowała rakieta Sojuz 2.1a zabierając ze sobą statek towarowy Progress MS-13 w drogę do ISS. Rakieta opuściła stanowisko startowe o 10:34 czasu polskiego.
W Progressie znalazło się 2,7 t towaru: 1350 kg suchego zaopatrzenia (jedzenie, ubrania dla załogi, sprzęt, eksperymenty), 650 kg paliwa do systemu napędowego stacji, 420 kg wody oraz 50 kg tlenu. Wśród wysłanego sprzętu znajduje się m.in. nowa bieżnia do ćwiczeń dla astronautów.
Lot przebiegł pomyślnie, a statek został wypuszczony na prawidłowej wstępnej orbicie. Dokowanie z ISS ma nastąpić w poniedziałek.

Na podstawie: NASA/SpaceX/Roskosmos/SN
Opracował: Rafał Grabiański
Więcej informacji:
• blog NASA dot. działania Międzynarodowej Stacji Kosmicznej

Na zdjęciu: Rakieta Falcon 9 startująca ze statkiem CRS-19. Źródło: NASA TV.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/dw ... owe-do-iss

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Dwa udane loty zaopatrzeniowe do ISS.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 07 Gru 2019, 08:39

Skład gazowych olbrzymów nie jest zdeterminowany przez gwiazdę gospodarza
2019-12-06. Autor Vega
Zaskakująca analiza składu gazowych olbrzymów i ich gwiazd macierzystych pokazuje, że nie ma silnej zależności między składem chemicznym, jeżeli chodzi o pierwiastki cięższe niż wodór i hel. Odkrycie to ma ważne implikacje dla naszego zrozumienia procesu formowania się planet.
W młodości gwiazdy otoczone są wirującym dyskiem gazu i pyłu, z którego rodzą się planety. Astronomowie od dawna zastanawiają się, jak bardzo skład gwiazd determinuje materię, z której zbudowane są planety – pytanie, które łatwiej jest zadać, skoro wiemy, że galaktyka pełna jest egzoplanet.

Jak wyjaśnia Johanna Teske, autorka pracy opublikowanej w The Astronomical Journal, zrozumienie związku między składem chemicznym gwiazdy i jej planet może rzucić światło na proces formowania się planet.

Wcześniejsze badania wykazały, że występowanie gazowych olbrzymów wzrasta wokół gwiazd o wyższym stężeniu ciężkich pierwiastków, innych niż wodór i hel. Uważa się, że dostarcza to dowodów na jedną z głównych konkurencyjnych teorii na temat powstawania planet, która sugeruje, że gazowe olbrzymy formują się od powolnej akrecji materii dysku do momentu powstania jądra o masie ok. 10 razy większej niż masa Ziemi. W tym momencie skaliste niemowlęce planetozymale mogą otoczyć się wodorem i helem rodząc dojrzałą olbrzymią gazową planetę.

Teske, Daniel Thorngren – współautor pracy – i ich koledzy porównali zawartość ciężkich pierwiastków 24 chłodnych gazowych olbrzymów z obfitością „pierwiastków tworzących planety” – węgiel, tlen, magnez, krzem, żelazo i nikiel w 19 gwiazdach-gospodarzach.

Byli zaskoczeni, gdy stwierdzili, że nie ma zależności między ilością ciężkich pierwiastków w olbrzymich planetach a ilością pierwiastków tworzących planety w ich gwiazdach-gospodarzach. Jak więc astronomowie mogą wyjaśnić ustanowiony trend, że gwiazdy bogate w ciężkie pierwiastki częściej posiadają gazowe olbrzymy?

Jedna wskazówka może pochodzić z wyników badań dotyczących łączenia ciężkich pierwiastków w grupy, które odzwierciedlają ich charakterystykę. Autorzy zauważyli wstępną zależność między pierwiastkami ciężkimi planety a względną obfitością węgla i tlenu gwiazdy macierzystej, które są nazywane pierwiastkami lotnymi.

Taske powiedziała: „Jestem podekscytowana dalszym badaniem tego niepewnego wyniku i mam nadzieję, że dodam więcej informacji do naszego zrozumienia związków między składem chemicznym gwiazd i planet z nadchodzących misji, takich jak Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, który będzie w stanie mierzyć pierwiastki w atmosferach egzoplanet.”

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Carnegie Science

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com ... -jest.html

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Skład gazowych olbrzymów nie jest zdeterminowany przez gwiazdę gospodarza.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 07 Gru 2019, 08:42

Relacja z seminarium w Zielonej Górze
2019-12-06 Redakcja AstroNETu
Zielona Góra jest miastem niezwykle ważnym dla polskiej astronomii. Znajduje się tutaj Instytut Astronomii Uniwersytetu Zielonogórskiego im. profesora Janusza Gila, jednak dla przybywających z całej Polski uczestników jesiennego seminarium Klubu Astronomicznego Almukantarat znalazły się również mniej związane z nauką atrakcje.
24 października jest datą szczególnie ważną dla tegorocznych absolwentów gimnazjum – rozpoczęli oni wtedy swoje pierwsze spotkanie śródroczne. Już następnego dnia uczestnicy zmierzyli się z największym wyzwaniem – sesją referatową. Tematem przewodnim był Układ Słoneczny. Po wysłuchaniu wszystkich prezentacji komisja miała trudne zadanie polegające na wyłonieniu zwycięzców sesji. I miejsce otrzymała Zofia Księżak za referat pt. „Pas Kuipera i rubieża Układu Słonecznego”, II miejsce zajęła Eliza Płotnikowa za referat „Historia powstania Układu Słonecznego”, natomiast wyróżnienia otrzymali: Michał Kołodyński – „Sztuczne satelity Ziemi” oraz Piotr Nowosielski – „Historia podboju Księżyca”. Nagrodę publiczności otrzymała Aleksandra Walczybok, która opowiedziała o Czerwonej Planecie w referacie pt. „Mars – planeta (budowa, powierzchnia, atmosfera, problem wody)”.
Poza sesją referatową uczestnicy mieli okazję poznać bliżej historię Zielonej Góry, zwiedzić Palmiarnię, Park Winny, a także stare miasto. Jednym z punktów programu ściśle związanym z astronomią było odwiedzenie Wieży Braniborskiej, gdzie wysłuchali oni krótkiego wstępu o jej historii i powiązaniu z Uniwesytetem Zielonogórskim, a następnie udali się na górę, aby podziwiać panoramę miasta.
Uczestnicy mieli również okazję, aby wysłuchać wykładu o pulsarach, który poprowadził dr hab. Wojciech Lewandowski na wydziale Fizyki i Astronomii Uniwersytetu Zielonogórskiego. Dodatkowo odwiedzili oni Centrum Nauki Keplera, gdzie mogli skorzystać z oferty Centrum Przyrodniczego oraz Planetarium Wenus. Podczas pobytu w Centrum Przyrodniczym, można było sprawdzić i przeprowadzić wiele doświadczeń fizycznych, a także odwiedzić czasową wystawę pt. „Kalejdoskop”. Natomiast pokaz w Planetarium Wenus – „Space Rock Symphony”, z pewnością dostarczył wielu niezapomnianych wrażeń.
W niedzielę uczestnicy udali się na kręgle, aby wspólnie spędzić czas na zabawie oraz rywalizacji. Podczas chłodnych wieczorów była okazja, aby integrować się podczas gier, a także śpiewanek.
Ostatniego dnia, po pożegnaniu, uczestnicy i członkowie kadry udali się do domów, wyczekując już informacji o kolejnych spotkaniach. Organizatorzy – Aleksander Łyczek oraz Mateusz Bronikowski – świetnie poradzili sobie z tym zadaniem i wszelkimi trudnościami.
Artykuł napisała Eliza Płotnikowa.
https://news.astronet.pl/index.php/2019 ... nej-gorze/
http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Relacja z seminarium w Zielonej Górze.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Relacja z seminarium w Zielonej Górze2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Relacja z seminarium w Zielonej Górze3.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Relacja z seminarium w Zielonej Górze4.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 07 Gru 2019, 08:46

Electron wynosi siedem satelitów (06.12.2019)
2019-12-07. Krzysztof Kanawka
Szóstego grudnia rakieta Electron wyniosła na orbitę siedem małych satelitów.
Start rakiety Electron nastąpił 6 grudnia o godzinie 09:18 CET. Start odbył się z wyrzutni Onenui w Nowej Zelandii. Lot przebiegł prawidłowo i około 52 minuty po starcie wszystkie satelity zostały uwolnione na orbicie.
Na pokładzie rakiety Electron znalazły się następujące satelity: ATL-1, ALE-2, FossaSat-1, NOOR-1A, NOOR-1B, SMOG-P oraz TRSi Sat.
Był to dziesiąty start rakiety Electron i jednocześnie szósty w 2019 roku. Niewątpliwie jest duże rynkowe zainteresowanie rakietą Electron – na przyszły rok zaplanowano już przynajmniej 10 startów tej rakiety. Przedstawiciele firmy RocketLab deklarują, że docelowo Electron ma startować co dwa tygodnie.
(RL, PFA)
https://kosmonauta.net/2019/12/electron ... 6-12-2019/

'Running Out Of Fingers' Launch - 06/12/2019
Start rakiety Electron – 6 grudnia 2019 / Credits – Rocket Lab
https://www.youtube.com/watch?v=QK9mQda ... e=emb_logo

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Electron wynosi siedem satelitów (06.12.2019).jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 08 Gru 2019, 11:57

Opracowano prototyp statku kosmicznego, który zbada atmosferę Wenus
Autor: B (2019-12-07)
Naukowcy z University of Buffalo opracowali projekt nietypowego statku kosmicznego, który pewnego dnia może zbadać atmosferę Wenus. Prototyp nosi nazwę BREEZE (Bio-inspired Ray for Extreme Environments and Zonal Explorations) i zakłada eksplorację ekstremalnych środowisk. Przedstawiciele NASA wybrali go jako jednego z 12 finalistów programu NIAC, którego celem jest ułatwienie rozwoju nowych technologii.
Statek kosmiczny BREEZE przypomina płaszczkę i będzie poruszał się w górnej atmosferze Wenus za pomocą skrzydeł, które poruszają się w ten sam sposób, co wodne stworzenia. Umożliwi to urządzeniu „brodzenie” przez górne warstwy atmosfery, bez doświadczania dużych obciążeń mechanicznych i przy zachowaniu wysokiej zwrotności urządzenia. Ponadto urządzenie będzie mogło zmieniać wysokość poprzez nurkowanie w niższych i gęstszych warstwach atmosfery.
BREEZE wykona jeden obrót wokół Wenus w ciągu czterech do pięciu dni. Energia będzie pozyskiwania z paneli słonecznych oraz akumulatora pokładowego. Wenus posiada małą prędkość obrotową, więc urządzenie BREEZE powinno być w stanie pracować wystarczająco długo bez dostępu do światła słonecznego. Urządzenie będzie sterowane zdalnie za pomocą sygnałów z Ziemi lub sygnałów z najbliższego załogowego statku kosmicznego.
Używając specjalistycznych instrumentów pokładowych, aparat BREEZE pobierze próbki atmosfery Wenus i przeprowadzi ich szybką analizę chemiczną. Ponadto wyposażenie urządzenia pozwoli na monitorowanie sytuacji meteorologicznej, tworzenie map meteorologicznych i wyszukiwanie śladów aktywności wulkanicznej na powierzchni planety.
Badacze uważają, że rewolucyjny projekt BREEZE będzie mógł badać również inne planety o nieprzyjaznym środowisku. Naukowcy jako kolejny cel typują Tytana – satelitę Saturna.
https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/opra ... fere-wenus

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Opracowano prototyp statku kosmicznego, który zbada atmosferę Wenus.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Opracowano prototyp statku kosmicznego, który zbada atmosferę Wenus2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 08 Gru 2019, 12:00

Co dzieje się w Wielkim Zderzaczu Hadronów, gdy - pozornie - nic w nim się nie dzieje?

2019-12-07.

Grzegorz Jasiński
Wielki Zderzacz Hadronów w laboratorium CERN w Genewie po 10 latach od początku prowadzenia badań przechodzi drugi okres modernizacji, przygotowując się do kolejnego etapu pracy, od 2021 roku. Przeróbki prowadzone są zarówno w samym tunelu akceleratora, jak i w detektorach poszczególnych eksperymentów. O tym, co trzeba zrobić i w jakim celu mówią RMF FM pracujący w eksperymencie ATLAS Jolanta Olszowska i dr Dominik Derendarz z Instytutu Fizyki Jądrowej PAN w Krakowie. W detektorze ATLAS, który niezależnie od detektora CMS 7 lat temu odkrył cząstkę Higgsa, wymienia się obecnie część systemu detekcji mionów i modernizuje odczyt elektromagnetycznego kalorymetru z ciekłym argonem. Kluczowe znaczenie ma też... remont windy.

O tym, co dzieje się w Wielkim Zderzaczu Hadronów, gdy trwa modernizacja i nie ma wiązki, opowiadają nam Jolanta Olszowska z IFJ PAN, koordynator systemu kontroli i monitorowania detektora promieniowania przejścia TRT (Transition Radiation Tracker) w eksperymencie ATLAS oraz dr Dominik Derendarz z IFJ PAN, koordynator pracy detektora TRT.
Grzegorz Jasiński: To miejsce, gdzie jesteśmy, to co to jest?
Jolanta Olszowska: To jest taka hala testowa i w tej hali był składany w 2003-4 roku detektor wewnętrzny eksperymentu ATLAS. On się składał z trzech części, detektorów mozaikowych w środku, najbliżej wiązki, potem detektorów paskowych i na zewnątrz naszego detektora promieniowania przejścia. Ponieważ mamy tu oryginalne części, które służyły nam do testów ostatecznych elementów przed opuszczeniem na dół, zbudowaliśmy tu taki zestaw demonstracyjno-testowy gdzie mamy koła detektora TRT i dwa moduły baryłki. To wszystko jest oprzyrządowanie, mamy cały system zasilania gazem aktywnym, zasilania napięciem niskim, napięciem wysokim. Przy czym i okablowanie, i części sprzętu, które tutaj są, są identyczne z tymi jakie mamy na dole, w hali eksperymentu. Oprócz tego, że możemy zademonstrować zbieranie danych, tak zwanych kosmicznych, które lecą z kosmosu i możemy je tutaj zarejestrować, w przypadku jeśli mamy jakieś problemy pod ziemią to możemy tutaj przyjść i sprawdzić dokładnie co musimy zrobić. Ten sprzęt, który tutaj mamy na wierzchu, na dole jest czasem w bardzo niedostępnych miejscach hali eksperymentu. Trzeba mieć w głowie doskonały obraz, żeby tam na dole dobrze wykonać interwencję.
Teraz mamy taki szczególny czas, kiedy Wielki Zderzacz Hadronów jest wyłączony i oprócz tego, że on jest sam modernizowany, modernizowane są wszystkie detektory...
Dominik Derendarz: Gruntowna modernizacja samego ATLASA będzie miała miejsce w następnej długiej przerwie eksploatacyjnej. Teraz oczywiście są prace nad poprawą pewnych elementów i trwa budowa nowych detektorów, ale nie jest to jeszcze tak duża skala. To, że nie możemy wejść do kawerny wiąże się z takim prozaicznym faktem, że jest remontowana winda i nie możemy zjechać na dół.
W tym wyłączonym teraz ATLAS-ie doszukaliście się państwo pewnych problemów, z którymi trudno sobie poradzić. Pan nawet fizycznie szukał źródła tych problemów. Coś przecieka...
Dominik Derendarz: Tak. Dotyczy to naszego detektora TRT. Znaleźliśmy wyciek na stacji chłodzącej elektroniki. Tutaj za plecami ma pan koło detektora, tutaj na obrzeżu tych kół montowane są karty elektroniki, które odczytują sygnał ze słomek, rejestrują ten sygnał przejścia cząstki. Później analizują go i wysyłają dalej do takiego jakby głównego mózgu ATLAS-a, żeby on mógł zbudować cały przypadek, zrekonstruować całe zdarzenie. Ta elektronika podczas pracy nagrzewa się, to ciepło musimy odprowadzić. W 2017 roku zaobserwowaliśmy pierwsze sygnały tego, że układ chłodzenia tej elektroniki zaczyna cieknąć. Monitorujemy na bieżąco ilość płynu w całym układzie, no i zobaczyliśmy, że tempo jego upływu znacznie się zwiększa. Była długa kampania sprawdzania, gdzie może być taki wyciek. Cały system chłodzenia posiada część zewnętrzną, która jest poza detektorem, która odbiera, pompuje, magazynuje płyn, odbiera to ciepło, które ten płyn chłodzący przejął od kart elektroniki. Tam jest dużo metrów bieżących rur miedzianych, które trzeba było po prostu sprawdzić, sprawdzić szczelność wszystkich połączeń. Niestety, po dłuższych badaniach okazało się, że ten wyciek nie znajduje się na zewnątrz, w formie takich łatwo dostępnych uszkodzeń, które moglibyśmy naprawić. Jedyny logiczny wniosek jest taki, że ten wyciek jest gdzieś w detektorze. Przy okazji przerwy w pracy była możliwość otworzenia części detektora i sprawdzenia tych najbardziej podejrzanych o wyciek połączeń. Bez sukcesu. Nawet z pomocą detektorów czułych na freony nie znaleźliśmy nic. Próbowaliśmy szukać w głębi detektora przy pomocy endoskopów, w miejscach niedostępnych żadnej interwencji, niestety nic nie znaleźliśmy. Więc musimy sobie radzić z tym wyciekiem w inny sposób...
Trzeba z tym żyć.
Dominik Derendarz: Trzeba z tym żyć. To raz. Musimy też zminimalizować ilość tego wycieku bo to jest koszt, taki płyn nie jest tani, po drugie ten gaz ma własności cieplarniane...
Lepiej, żeby na zewnątrz go nie było, ale praktycznie rzecz biorąc nie ma szans, żeby coś z tym zrobić. Ale detektor może pracować dalej?
Jolanta Olszowska: My możemy manewrować ciśnieniami w obwodach, w tych rurkach tak, by tam gdzie jest wyciek różnica między ciśnieniem wewnątrz i na zewnątrz była jak najmniejsza. Nawet możemy sobie pozwolić, żeby wewnątrz rurki była nieco mniejsza niż na zewnątrz, możemy zassać odrobinę powietrza zamiast wypuszczać płyn. Wykonujemy takie manewry, co pozwala zminimalizować ilość płynu chłodzącego, wydostającego się na zewnątrz układu.
To tylko pokazuje, że tego typu urządzenia, po zamontowaniu już na stałe pod ziemią często są niemożliwe do serwisowania. Stąd testowanie ich, jak najbardziej wszechstronne, ma znaczenie kluczowe.
Jolanta Olszowska: Praktycznie rzecz biorąc to trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że tak naprawdę takie detektory nigdy nie zostały w pełni uruchomione i przetestowane na powierzchni, przed opuszczeniem ich do hali eksperymentu. Bo nie mamy tyle miejsca, bo trzeba byłoby odtworzyć całą infrastrukturę, którą mamy pod ziemią. Tego się nie da zrobić. Były testy mechaniczne, były różne teksty elektryczne, ale to są wszystko testy częściowe. W momencie, gdy te części końcowe, my je nazywamy korkami, czy endcapami i część centralna, czyli baryłka, zostały tutaj w tej hali zintegrowane, potem spuszczone na dół, zintegrowane z częściami korkowymi innych poddetektorów, kiedy kable i inne tzw. serwisy z części krzemowych detektora, zostały wyprowadzone na zewnątrz, to one przykryły nasze detektory. I tej części już nigdy nie można było ruszyć. Rozłączanie takiej ilości kabli, rurek, zawsze prowadzi do tego że mamy więcej problemów niż mieliśmy przed dezintegracją. I wszystkie tak naprawdę testy uruchomieniowe i znajdywanie jakichś niedoskonałości, bo przy takiej ilości sprzętu nie ma idealnie wszystkiego doskonale zmontowanego, odbywały się w sytuacji takiej, jakbyśmy to wystrzelili w kosmos. Już tam dostępu nie było. Ze wszystkimi problemami, które się pojawiały podczas uruchomienia i później, trzeba było sobie poradzić sprzętem zewnętrznym i... sposobem.
Mówimy o detektorze ATLAS. Ci, którzy się pasjonują odkryciem cząstki Higgsa zapewne pamiętają, że to jest jeden z tych dwóch detektorów, gdzie cząstka Higgsa została odkryta. Co trzeba w nim w czasie tej przerwy jeszcze zmienić, co można w nim zmienić?
Dominik Derendarz: W tym czasie są prace nad usprawnieniem detektora mionowego - to jest taka najbardziej zewnętrzna część ATLAS-a - i jest plan zamontowania tak zwanych nowych małych kół detektorów mionowych. To jest prototyp nowego detektora, który już później, podczas następnej przerwy eksploatacyjnej będzie już całkowicie rozbudowany. On pokrywa tam tylko pewien zakres, w którym produkowane cząstki lecą, w którym można je wykrywać. Ta modernizacja (upgrade) polega na tym, że detektory będą szybsze i będą z dużo lepszą dokładnością przestrzenną mogły rozróżnić takie miony. To jeden z elementów. Drugim ważnym jest upgrade system odczytu danych, tak zwany TDAC, który w zupełnie nowy sposób będzie odczytywać energię z kalorymetru na poziomie triggera.
Co to oznacza?
Dominik Derendarz: Trigger to jest układ, który ma za zadanie wybrać ciekawe zdarzenia, do których dochodzi na LHC. Ponieważ LHC dostarcza zderzenia co 25 nanosekund, nie jesteśmy w stanie fizycznie zapisać każdego z nich, więc musimy wyselekcjonować te które mają najciekawszą charakterystykę. Tym zajmuje się właśnie układ triggerowy. Nie możemy go ustawić bardzo szeroko, nie możemy go ustawić bardzo specyficznie, ponieważ wtedy jesteśmy wrażliwi na to, że część informacji zostanie stracona. Więc ta informacja na tym pierwszym poziomie jest taka dość zgrubna. To wiąże się z tym, że część z opisanych przypadków jest później odrzucana w analizie, więc im lepiej będziemy w stanie na pierwszym poziomie, w momencie samego zdarzenia ocenić, czy ten przypadek jest interesujący, z tym lepszą dokładnością później te dane, które już lądują zapisane na dyskach twardych i które fizycy analizują będą wartościowe i interesujące. Tym mniej będzie w tych poszukiwaniach bozonu Higgsa, czy sygnałów nowej fizyki bezwartościowych przypadków. To też jest bardzo istotne z punktu widzenia działania w następnym cyklu pracy (tzw. run-ie)...
Kiedy świetlność będzie większa i kiedy liczba danych potencjalnie gwałtownie wzrośnie...
Dominik Derendarz: Jeszcze w tym momencie nie gwałtownie, bo w tym momencie, przez następne 2 lata szacujemy że zbierzemy około drugie tyle danych, ile mamy zapisanych w tym momencie. Taka duża modernizacja szykuje się po roku 2026, kiedy to faktycznie świetlność akceleratora wzrośnie bardzo znacząco. I to też będzie bardzo trudny okres dla ATLAS-a i dla innych akceleratorów także, bowiem zwiększy się tzw. pile-up, czyli to jak często w jednym przecięciu się paczek protonów, dochodzi do zdarzeń. Teraz mamy maksymalnie 60 zdarzeń, które dochodzą do nas symultanicznie i powiedzmy, że w tych 60 zderzeniach jest jedno ciekawe. Teraz wyzwaniem jest to, jak wyłuskać to jedno i dobrze zmierzyć parametry tego jednego zdarzenia, kiedy towarzyszyły mu 59 innych. Po dużej modernizacji LHC, kiedy świetlność wzrośnie, szacuje się, że tych zdarzeń będzie około 200. Będzie ponad czterokrotnie trudniej. Owszem będziemy mieć nowe detektory, które będą dokładniejsze, w ten sposób można pomóc. Ale dalej to jest bardzo duże wyzwanie, jak to wszystko przeliczyć, jak zrekonstruować taki przypadek, jak wyłuskać to wszystko w czasie mniejszymi niż 100 lat. Bo przecież trzeba te wszystkie ślady zrekonstruować, wszystkie informacje trzeba przetrawić. To także jest optymalizacja oprogramowania, która ma za zadanie przyśpieszyć to wszystko, żeby to można było w jakimś skończonym czasie przeanalizować.
A skoro już o oprogramowaniu mowa to trzeba jeszcze powiedzieć o konieczności unowocześnienia systemu informowania o stanie detektora.
Jolanta Olszowska: Systemy kontroli monitorowania detektora były po raz pierwszy uruchomione w 2004 roku. Od tego czasu technologia, komputery i software wiele razy się zmieniały. Nie musimy na bieżąco utrzymywać aktualnych wersji, ale w momentach, kiedy przestajemy zbierać dane, podczas przerw na koniec roku, czy dużych przerw modernizacyjnych, jak obecna, musimy unowocześniać te systemy. Trzeba kupić nowe komputery, wcześniej pracowaliśmy w systemie Windows, teraz migrujemy do Linuxa. Musimy też unowocześniać taki pakiet - nazywamy go framework - narzędziowy pakiet, w którym cały system jest budowany. Dla przykładu, podczas takiej modernizacji jak teraz, przeskakujemy co najmniej o trzy wersje w górę. Przy czym, my musimy to tak zrobić, żeby zachować strukturę nazw wszystkich parametrów, w samym naszym poddetektorze jest około 100 tysięcy wartości, które mierzymy i chcemy je przesyłać do bazy danych, by je potem analizować. Czasem cofamy się z tą analizą o wiele lat, by zrozumieć, jak się nasz detektor zachowuje, jak się postarzał, co się zmieniło w otoczeniu. I teraz to wszystko musi być dostępne, po unowocześnieniu oprogramowania ciągle musimy wpadać w te same kanały baz danych i różnych innych zewnętrznych systemów. To wymaga od nas bardzo drobiazgowego testowania i bardzo drobiazgowego i formalistycznego programowania, tak żeby to po prostu wszystko razem można było z powrotem powiązać i zintegrować. W całym eksperymencie ATLAS taki system rozproszonego kontrolowania i monitorowania detektora, bo my jesteśmy tylko i wyłącznie jedną częścią, ma około 200 komputerów, które pracują w rozproszonym systemie, ale jako jeden system, wymieniając informacje non stop.
To się wpisuje w generalną tendencje tutaj w CERN, że dane, które zostały wybrane i zapisane, nigdy nie znikną. One zawsze pozostaną zapisane i zawsze będą dostępne.
Jolanta Olszowska: Tak to jest. My to nazywamy efektem naszej produkcji. My produkujemy te dane i to jest efekt naszej pracy. Jeżeli zapiszemy dane z samego eksperymentu, te dane ze zdarzeń i dane dotyczące warunków pracy detektora, czyli systemu kontroli i monitorowania, to możemy po przeprocesowaniu pierwszych danych dojść do wniosku, że my zaczynamy rozumieć jakieś efekty, które są w detektorze, których wcześniej nie rozumieliśmy. I możemy wprowadzić do programów analizy tę informację, którą zrozumieliśmy i opracować te dane jeszcze raz, uzyskując lepsze efekty obróbki tych danych i po prostu widząc więcej, niż widzieliśmy za pierwszym razem. Ale to wymaga trzymania tych danych i rozumienia ich przez lata.
Czy możemy się spodziewać na przykład takiego efektu, że odkryjecie państwo nowy efekt, nowe zjawisko, jakiś fragment nowej fizyki i potem nagle się okaże, że w tym, co już zostało zebrane były ślady, których wcześniej nie można było zinterpretować?
Dominik Derendarz: O tak. To jest bardzo częsty przypadek. Na przykład wyniki z poszukiwań bozonu Higgsa w LHC stały się tak bardzo wyraźne, ponieważ zebraliśmy dużo więcej kandydatów, przypadków, w których prawdopodobnie był wyprodukowany i rozpadł się bozon Higgsa. Natomiast wcześniejsze eksperymenty, na przykład na Tevatronie w USA, który działał na niższej energii i miał niższą świetlność widziały już jakieś sugestie, ale na tyle słabo widoczne nad poziomem tła, że nie mogli z całą pewnością powiedzieć, że to jest nowa cząstka, która się rozpada w takim i takim kanale, która ma taką a nie inną masę. To się dopiero potwierdziło po zebraniu dużej ilości danych. Te wszystkie dane, które teraz nowe będziemy zbierać, to nie jest tak, że te poprzednie pójdą do kosza. One są wspólnie analizowane, tak jakby zbiera się coraz większą ich kupkę. To też jest ciekawe, bo musimy myśleć nad tym długofalowo, te wszystkie dane zebrane od 2010 roku cały czas muszą być dostępne do analizy razem z tymi nowymi. To są ciągłe kampanie tak zwanego reprocessingu kiedy wykorzystuje się środki komputerowe, żeby wyciągnąć surowe dane zebrane przez detektor i zrekonstruować je jeszcze raz z aktualną wersją oprogramowania, która została "zamrożona" kilka miesięcy wcześniej i opisuje w najlepszych szczegółach jak rozumiemy na przykład jakieś efekty detektorowe, jak można poprawić kalibrację i o kilka procent poprawić wydajność, co potem wpływa na uzyskanie dokładniejszego wyniku, poprzez na przykład zmniejszenie o kilka procent jakiejś systematycznej niepewności. Wtedy na przykład będziemy wiedzieć, że masa cząstki Higgsa wynosi np. nie 125,3 GeV +/- 2 GeV, tylko 125,3 GeV +/- 1,5 GeV. I tu już jest sukces.
Wielki Zderzacz Hadronów jest wyłączony, instrumenty, detektory w większości są przerabiane. Ale tak się składa, że tej pracy teraz tutaj, być może jest nawet więcej niż normalnie, to nie jest okres odpoczynku, absolutnie...
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 2 gości

AstroChat

Wejdź na chat