http://mosaic.lk.net/g-ramon.html
lub po polsku
http://www.izrael.badacz.org/turystyka/south_negew.html
Wokół wielkich miast w Izraelu, tak jak w innych, rozwiniętych krajach występuje znane nam dobrze zjawisko "light pollution", tak więc pustynia Negev jest ostatnim miejscem dobrej widoczności nieboskłonu. Dochodzi przy tym, oczywiście, charakterystyczny dla pustyni b. dobry "seeing". Nic więc dziwnego, ze owe "Star Parties" przyciągają uwagę bardzo wielu amatorów obserwacji nieba. Tak było i tym razem, mimo że wielu z nich nie wróciło na czas z odwiedzin pobliskiej Turcji i obserwacji zaćmienia Słońca z 29 marca 2006.
Czekam zatem o 17.00 na stacji benzynowej w miejscowości Micpe-Ramon na Jonathana który ma nadjechać zielonym Reno-Clio. Gdy w końcu się zjawia widzę, tylko jedno wolne miejsce, bo resztę pojazdu zajmuje jego 6" Dobson. Po pół godzinie jazdy w dół kanionu jesteśmy na miejscu.
Noc z 31marca na 1 kwietnia 2006 nie należała niestety do najpiękniejszych. Jeszcze późnym popołudniem widać było wiele nisko przechodzących chmur, a gwałtowne powiewy wiatru sugerowały niedługo zmianę pogody. Mimo to około godz. 18 na miejscu obserwacji szybko zaczęli pojawiać się pierwsi amatorzy
Powoli rozstawiano sprzęt: reflektory typu Newtona, SCT Meade, Celestron, duże lortnetki (np. najnowszy binar Apogee 32x88) itp.
Jako przybysza z północy, mnie oczywiście szczególnie ciekawiła południowa część nieba obejmująca dodatkowe 20 stopni deklinacji niedostępnych z naszego Kraju. Najpierw uwagę moja przykuł położny nisko nad horyzontem Canopus, jedyny prawdziwy konkurent Syriusza, uważany za świetny drogowskaz dla podróżnych i żeglarzy na morzu Śródziemnym. Aktualnie dalej funkcjonuje jako b.dobry obiekt do orientacjii w przestrzeni automatycznych pojazdów kosmicznych. Niestety, wraz ze zmierzchem gwiazda ta chyliła się już ku zachodowi. Na poniższych zdjęciach widać południowy nieboskłon tuż zmroku.
Na Star Party panowała bardzo przyjazna atmosfera - częstowano się nawzajem kawą, domowym ciastem. Rozstawiano namioty, by rankiem jeszcze trochę odpocząć przed powrotem do domu. Wielu obserwatorów, do wskazywania obiektów na niebie, używa zielonych laserów co z początku wydaje się b. atrakcyjne jednak po pewnym czasie wyraźnie przeszkadza. Pogoda ciągle sprawiała wrażenie bardzo zmiennej. Były chwile gdy nisko przeciągające chmury bardzo utrudniały obserwacje. Aby sprawdzić co to znaczy "słaba pogoda" na pustyni wystarczył rzut oka na Saturna przez 6", amatorskiego Newtona. Wyraźnie i ostro zarysowana tarcza z pasami, pierścienie, dobrze widoczna przerwa Cassiniego wskazywała, że tak uciązliwe podmuchy wiatru nie były jednak w stanie znacząco popsuć wspaniałego "seeingu". Krótkie zpojrzenie na typowy obiekt nieba północnego M51 - Whirlpool przez Newtona-Dobson 13" zapiera dech i potwierdza b.dobrą widoczność. Na wykonanym krótko po zmierzchu zdjeciu widać w środku, ten własnoręcznie wykonany teleskop (z domontowanym dodatkowo systemem "goto").
Kolejny rzut oka na południowy nieboskłon i dalsze rozpoznawanie tylnej części mitologicznego okrętu Argo Navis: Puppis - Rufa oraz Żagiel - Vela.
Ja czekam jednak na północ i Centaura a później, po 3 w nocy także na Skorpiona i Strzelca. Jakże brak w Polsce, latem tych 20 stopni deklinacji. Około północy juz widać omega Centauri. To mój ulubiony obiekt z poprzednego roku z Australii. Widać go wyraźnie gołym okiem. Stad pochodzi owa dziwna (jak na gromadę kulistą) nazwa - ostatnia litera w greckim alfabecie dla oznaczenia słabej "gwiazdki" w Centaurze. Spojrzenie przez 8" Newtona rozwiewa obawy że nisko nad horyzontem może stracić coś ze swojego piękna. Porównanie z M13 jest dość oczywiste. Jednak omega Centauri to najjaśniejsza gromada kulista widoczna z Ziemi. Jest, tak na oko, 5 razy większa i jasniejsza niż M13! Natychmiat to sprawdziłem przekierowując teleskop na konstelację Herkulesa. Na zdjęciu ponizej widać część gwiazdozbioru Centaura "wystającą" ponad horyzont. Inne gwiazdozbiory widać różnie, ze wzgledu na przesuwające się chmury.
Tak się zapatrzyłem na omegę Centauri, że nie zauważyłem narastających podmuchów wiatru, a w oddali nawet błysków - zmiana pogody zbliżała się coraz szybciej. Po chwili piasek wciska się w oczy (i co gorsza w cenne intrumenty). Gdy w pewnej chwili pod wpływem wiatru przewraca się jeden z teleskopów sprawa jest jasna - nadciaga burza piaskowa. Zaczyna się więc składanie i pakowanie sprzętu, zwijanie namiotów itp. Po 20 minutach siędzę w samochodzie z kolegą Jonathanem który przywiózł mnie na to miejsce i rozważamy, czy ryzykować przejazd samochodem przy prawie huraganowym wietrze. W końcu decydujemy się jechać. O pierwszej w nocy jestem już w hotelu młodzieżowym. Nie udało mi się skierować teleskopu kilka stopni powyżej omega Centauri by obejrzeć Centaurus A (najpiękniejszy - moim zdaniem - teleskopowy obiekt nieba południowego), no i nie doczekałem do Skorpiona i Strzelca. W sumie jednak pozostają wspaniałe wrażenia astronomii na pustyni, miejscu gdzie uprawianie tego hobby ma zupełnie inny wymiar niż w Europie Środkowej.
PS. Wszystkie zdjęcia gwiazd zostały wykonane zp. aparatu Canon 300D na statywie, przy ISO 1600 i ekspozycji 30s z obiektywem EFS10-22mm (ustawionym na 10mm i przysłonie 3.5)