Astronomiczne wiadomości z Internetu

Wiadomości, wydarzenia, kalendaria​, literatura, samouczki, Radio...

PostPaweł Baran | 22 Maj 2019, 08:55

2018 – wzrost przemysłu satelitarnego o 3%
2019-05-21Krzysztof Kanawka
W 2018 roku przemysł satelitarny wzrósł o 3%. Nie wszystkie jednak poszczególne branże satelitarne zanotowały wzrost.
Sektor kosmiczny od kilkunastu lat doświadcza wyraźnego rozwoju na całym świecie. Jedną z jego dziedzin jest przemysł satelitarny, dzielony zazwyczaj na usługi satelitarne, produkcję satelitów i starty rakiet. W niektórych przypadkach do tych trzech branż dodaje się także “sprzęt naziemny” który oznacza zarówno profesjonalne stacje odbiorcze jak i “masowy” sprzęt, taki jak odbiorniki nawigacyjne.
Wg grupy Satellite Industry Association (SIA) w 2018 roku łączna wartość przemysłu satelitarnego (włączając “sprzęt naziemny”) wyniosła 277 miliardów dolarów obrotu. Jest to o 3% więcej niż w 2017 roku i o 12,5% więcej niż w 2014 roku.
Co ciekawe, nie wszystkie dziedziny przemysłu satelitarnego wzrosły w 2018 roku. Spadek obrotów zanotowała największa część – usługi satelitarne. Spadek, choć procentowo nieznaczny (1,7%) może sugerować, że dziedzina usług satelitarnych w najbliższych latach będzie doświadczać stagnacji. Z drugiej strony – możliwe, że jesteśmy właśnie w “przededniu” prawdziwej rewolucji w usługach satelitarnych – niebawem nadejdą “megakonstelacje”. Jest zatem możliwe, że usługi satelitarne niebawem doświadczą skokowego wzrostu obrotów.
Pozostałe dziedziny przemysłu satelitarnego doświadczyły wyraźnego wzrostu. Najwięcej – aż o 35% więcej obrotów wzrosło wynoszenie satelitów, czyli usługi rakietowe. Ta dziedzina przemysłu satelitarnego wydaje się być dość mała – około 6,2 miliarda dolarów rocznie obrotu, jednak w ostatnich latach właśnie w dziedzinie rakiet obserwuje się dużą ilość inwestycji w nowe projekty i firmy.
Duży wzrost (26%) zanotowała także dziedzina produkcji satelitów. Największe składowe tej dziedziny to łączność satelitarna oraz teledetekcja. Można założyć, że wzrostowi dziedziny produkcji satelitów będzie towarzyszyć porównywalny wzrost dziedziny usług rakietowych.
Z kolei obrót w dziedzinie “sprzęt naziemny” wzrósł w zeszłym roku o 5%. Głównie jest to związane z zastosowaniami nawigacji satelitarnej (GNSS), której odbiorniki są dziś produkowane w partiach liczących nawet setki tysięcy sztuk.
Co ciekawe, analizując strony raportu SIA można pokusić się o zdanie, że wyliczone wartości mogą być nieco zaniżone z uwagi na możliwe „niedoszacowanie” chińskiego przemysłu satelitarnego. Warto zauważyć, że od kilku lat obserwujemy ekspansję Chin na nowe rynki, m.in. Ameryki Południowej czy Afryki. Wydaje się, że wartości związane z chińskim przemysłem satelitarnym będą dobrze poznane dopiero za kilka lat.
Streszczenie raportu SIA można zobaczyć pod tym adresem (plik .pdf).
(SIA)
https://kosmonauta.net/2019/05/2018-wzr ... rnego-o-3/

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: 2018 – wzrost przemysłu satelitarnego.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: 2018 – wzrost przemysłu satelitarnego2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 22 Maj 2019, 08:57

Formowanie się gwiazd w młodych galaktykach, na które środowisko nie ma wpływu
2019-05-21. Autor. Vega
Zespół astronomów użył Teleskopu Subaru do obserwacji protogromady galaktyk we wczesnym Wszechświecie i odkrył, że galaktyki w nim tworzą gwiazdy w taki sam sposób, jak izolowane galaktyki w tej samej epoce. Sugeruje to, że środowisko galaktyczne nie ma dużego wpływu na powstawanie gwiazd w młodych galaktykach.

Galaktyki rosną, tworząc nowe gwiazdy. Patrząc, gdzie powstają nowe gwiazdy w młodych galaktykach we wczesnym Wszechświecie, astronomowie mogą modelować, jak będą one ewoluowały we współczesnych galaktykach. Zespół pod kierownictwem Tomoko Suzuki z Tohoku University, użył Teleskopu Subaru do obserwacji protogromady galaktyk sprzed 11 mld lat znajdującej się w konstelacji Węża. Wykorzystując system optyki adaptacyjnej (Adaptive Optics – AO) do skorygowania efektu rozmycia atmosfery ziemskiej, z powodzeniem zmapowali galaktyki z rozdzielczością 0,2 sekundy łuku. Regiony, w których tworzą się młode gwiazdy, mają inne barwy niż zwykłe gwiazdy, więc dzięki zastosowaniu specjalnych filtrów do separacji kolorów zespół był w stanie zaobserwować zarówno gwiezdną strukturę jak i obszary formowania się gwiazd.

Obserwacje pokazują, że średnio dla bardziej masywnych galaktyk tworzących gwiazdy w protogromadzie, obszary formowania się gwiazd są bardziej rozciągnięte niż istniejąca struktura gwiezdna. Oznacza to, że galaktyki rosną, dodając gwiazdy na swoje obrzeża, a nie do jąder. Ten sam wzorzec powstawania gwiazd zaobserwowano w izolowanych galaktykach w słabo zaludnionych regionach w tej samej epoce. Wynik ten sugeruje, że formowanie się gwiazd we wczesnym Wszechświecie jest w dużej mierze niezależne od galaktycznego środowiska.

„Rozkład obszaru formowania się gwiazd w galaktykach jest kluczową informacją dla zrozumienia procesów fizycznych zachodzących w galaktykach. Musimy zbadać nie tylko uśrednione struktury, ale także strukturę regionu gwiazdotwórczego w poszczególnych galaktykach, do bardziej szczegółowych badań. Instrument następnej generacji ULTIMATE-Subaru pozwoli nam prześledzić indywidualny wzrost strukturalny dużej liczby młodych galaktyk w różnych środowiskach” – mówi Suzuki.

Opracowanie:
Agnieszka Nowak

Źródło:
Subaru

Urania
https://agnieszkaveganowak.blogspot.com ... odych.html

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Formowanie się gwiazd w młodych galaktykach, na które środowisko nie ma wpływu.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 22 Maj 2019, 08:58

Woda na Ziemi a powstanie Księżyca?
2019-05-21. Radek Kosarzycki

Ziemia jest unikalną planetą w Układzie Słonecznym: to jedyna skalista planeta z dużą ilością wody i stosunkowo dużym księżycem, który stabilizuje oś rotacji Ziemi. Oba te dwa elementy były niezbędne, aby na Ziemi rozwinęło się życie. Planetolodzy z Uniwersytetu w Munster wykazali teraz jako pierwsi, że woda pojawiła się na Ziemi wraz z powstaniem Księżyca jakieś 4,4 miliarda lat temu. Księżyc uformował się gdy w Ziemię uderzył obiekt o rozmiarach Ziemi nazwany Teia. Jak dotąd naukowcy zakładali, że Teia powstała w wewnętrznej części układu słonecznego, niedaleko od Ziemi. Niemniej jednak badacze z Munster dowiedli teraz, że Teia pochodziła z zewnętrznej części układu słonecznego i dostarczyła na Ziemię ogromne iloci wody. Wyniki badań opublikowano w najnowszym wydaniu periodyku Nature Astronomy.
Ziemia uformowała się w “suchej” wewnętrznej części układu planetarnego, a więc zaskakującym jest to, że na jej powierzchni jest woda. Aby zrozumieć dlaczego tak jest, musimy się cofnąć w czasie o 4,5 miliarda lat temu. Dzięki wcześniejszym badaniom wiemy, że układ słoneczny uformował się tak, że “sucha” materia została oddzielona od “mokrej”: tak zwane meteoryty węglowe, które zawierają stosunkowo dużo wody, pochodzą z zewnętrznej części układu słonecznego, a suche, niewęglowe meteoryty pochodzą z jego wnętrza. Choć wcześniejsze badania wskazywały, że materia węglowa najprawdopodobniej odpowiadała za dostarczenie wody na Ziemię, nie było wiadomo kiedy i jak ta materia – a tym samym woda – dotarła na Ziemię. “Próbując odpowiedzieć na to pytanie korzystaliśmy z izotopów molibdenu. Izotopy molibdenu pozwalają nam wyraźnie odróżnić materię węglową od niewęglowej, i tym samym tworzyć “genetyczny odcisk palca” materii z wewnętrznej i zewnętrznej części układu słonecznego” tłumaczy dr Gerrit Budde z Instytutu Planetologii w Munster i główny autor opracowania.
Pomiary wykonane przez badaczy z Munster wskazują, że skład izotopów molibdenu na Ziemi znajduje się między meteorytami węglowymi i niewęglowymi, co dowodzi tego, że część molibdenu na Ziemi pochodzi z zewnętrznej części układu. W tym kontekście, właściwości chemiczne molibdenu odgrywają kluczową rolę, ponieważ z uwagi na to, że jest to pierwiastek lubiący żelazo, większość molibdenu na Ziemi znajduje się w jej jądrze. “Molibden do którego mamy dzisiaj dostęp w płaszczu Ziemi pochodzi z późnych etapów procesu formowania się Ziemi, podczas gdy molibden z wcześniejszego okresu w całości znajduje się w jądrze” tłumaczy dr Christoph Burkhardt, drugi autor opracowania. Wyniki uzyskane przez naukowców wskazują po raz pierwszy, że materiały węglowe z zewnętrznych rejonów układu słonecznego dotarły na Ziemię późno.
Jednak naukowcy idą jeszcze jeden krok dalej. Wskazują, że większość molibdenu w płaszczu Ziemi została dostarczona przez protoplanetę Teia, której zderzenie z Ziemią 4,4 miliarda lat emu doprowadziło do powstania Księżyca. Niemniej jednak skoro duża część molibdenu w ziemskim płaszczu pochodzi z zewnętrznej części układu słonecznego, oznacza to, że sama Teia musiała stamtąd pochodzić. Według naukowców kolizja dostarczyła wystarczająco dużo materii węglowej, aby dostarczyć na Ziemię całą jej wodę. “Nasze podejście jest unikatowe ponieważ po raz pierwszy pozwala nam połączyć pochodzenie wody na Ziemi z powstaniem Księżyca. Mówiąc prosto, bez Księżyca na Ziemi nie byłoby życia” podsumowuje Thorsten Kleine, profesor planetologii na Uniwersytecie w Munster.
Źródło: University of Munster
Artykuł naukowy: http://dx.doi.org/10.1038/s41550-019-0779-y
https://www.pulskosmosu.pl/2019/05/21/w ... -ksiezyca/

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Woda na Ziemi a powstanie Księżyca.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 22 Maj 2019, 09:02

Miód w mikrograwitacji
2019-05-22. Krzysztof Kanawka
Kanadyjska agencja CSA opublikowała nagranie zachowania miodu w warunkach mikrograwitacji.
Miód – nawet na Ziemi – ma ciekawe właściwości z uwagi na swoją wysoką lepkość. W warunkach mikrograwitacji można zobaczyć ciekawe zachowanie miodu, zaprezentowane na poniższym nagraniu. Warto tu dodać, że miód jest “bezpieczną” cieczą, którą bez większego ryzyka można używać i nią “manipulować” w obecności człowieka.
Choć ciecze w warunkach mikrograwitacji odgrywają ważną role w astronautyce, ich zachowanie wciąż nie do końca poznane. Ma to duże znaczenie, gdyż duża część satelitów używa paliwa ciekłego. Oszacowanie pozostałej ilości cieczy wewnątrz zbiorników pojazdów kosmicznych wciąż jest obarczone dużym błędem.
W 2005 roku Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) wprowadziła na orbitę satelitę o nazwie SLOSHSAT-FLEVO (Sloshsat Facility for Liquid Experimentation and Verification in Orbit). Na pokłądzie tego satelity znalazły się 33 litry ultraczystej wody. Ta woda “chlupotała” wewnątrz 87 litrowego zbiornika. W trakcie misji badano przemieszczanie się wody wewnątrz tego zbiornika w wyniku manewrów satelity a także wpływu Ziemi czy Księżyca.
(ESA, CSA)
https://kosmonauta.net/2019/05/miod-w-mikrograwitacji/

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Miód w mikrograwitacji.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 23 Maj 2019, 08:22

Rosjanie kończą prace nad napędem jądrowym dla statków kosmicznych
Rosjanie oświadczyli, że po wielu latach utajnionych eksperymentów, kończą prace nad napędem jądrowym, dzięki któremu lot załogowy na Czerwoną Planetę będzie trwał zaledwie kilka tygodni, a nie miesiące.
Teraz możemy zobaczyć, jak może wyglądać statek kosmiczny, który w taki innowacyjny napęd zostanie wyposażony. Prezentacja koncepcji odbyła się na konferencji przygotowanej przez Rosyjską Agencję Kosmiczną w Moskwie z okazji ukoronowania dorobku instytutu Keldysh Research Center.
Prace nad silnikiem jądrowym trwają podobno od 2010 roku, a pierwsze jego testy, według władz agencji, odbywają się od 2 lat. Niestety, szczegóły projektu oficjalnie trzymane są w tajemnicy, ale na jaw i tak wyszło kilka smaczków. Cale przedsięwzięcie opiewa na 300 milionów dolarów. Nie wiadomo jednak, kiedy Rosjanie wykorzystają swój innowacyjny napęd w praktyce, ale z przecieków można wywnioskować, że przed inżynierami pozostały już tylko testy w przestrzeni kosmicznej.
Nowy napęd ma nie tylko posłużyć do nadania ogromnej prędkości statkom kosmicznym, ale także pozwoli im na dowolne manewrowanie. Rosjanie mieli problem nie tylko z samym napędem, co z systemem jego chłodzenia w przestrzeni kosmicznej. Jako że w trakcie pracy jego części nagrzewają się do bardzo wysokich temperatur, inżynierowie musieli zbudować system chłodzenia, który w efektywny sposób mógłby radzić sobie z tym problemem. Najwyraźniej udało się im pokonać te trudności, gdyż ostatnie jego testy naziemne przebiegły na tyle pomyślnie, że niebawem ma zostać wysłany na orbitę w celu kolejnych eksperymentów.
Jądrowy silnik o nazwie JEDU został wyposażony w panelowe radiatory i unikalny system chłodzenia gazem. Składa się on z specjalnych rur, w których krąży ciecz. Odbiera ona ciepło z nagrzewających się elementów silnika i poprzez radiatory wypromieniowuje je w przestrzeń kosmiczną. Ale to nie wszystko. Pewna część cieczy rozdrabniana jest na małe krople i uwalniana bezpośrednio w przestrzeń kosmiczną. Schłodzone krople cieczy są następnie łowione i powracają do rur, gdzie proces bezustannie jest powtarzany. W ten sposób system chłodzenia jest o wiele efektywniejszy. Radiatory są ogromne i zostały zaprojektowane w ten sposób, aby być odporne na uderzenia kosmicznych skał.
Podobne plany realizuje również NASA, która od jakiegoś czasu coraz poważniej interesowała się porzuconymi w czasie ziemnej wojny technologiami napędów jądrowych. Agencja niedawno zaprezentowała gotowe do działania kompaktowe reaktory jądrowe o nazwie Kilopower, które będą dostarczały potrzebnej energii elektrycznej pierwszym kolonizatorom Księżyca i Marsa. NASA rozpoczęła też współpracę z amerykańską firmą BWX Technology.
Korporacja w 2017 roku otworzyła swoje biuro w mieście Huntsville w Alabamie i rozpoczęła intensywne prace dla NASA w kwestiach innowacyjnego silnika jądrowego nowej generacji, który nie będzie w spalinach emitował pierwiastków promieniotwórczych. Firma dostarcza reaktory na potrzeby okrętów podwodnych i lotniskowców. Specjalizuje się ona w tworzeniu technologii bardzo wydajnego nuklearnego napędu termicznego (NTP). Zaletą takiego napędu jest wykorzystywany w nim nisko wzbogacony uran (LEU). Takie paliwo jest nie tylko bezpieczniejsze w eksploatacji i stwarza mniejsze zagrożenie w przypadku wystąpienia awarii, ale również o wiele łatwiej je wyprodukować.
Korzyść jest też w możliwości wynoszenia o wiele cięższych ładunków, ponieważ rakieta wyposażona w taki napęd waży o połowę mniej od standardowej. NASA planuje upowszechnienie napędów jądrowych i kompaktowych reaktorów na przełomie lat 20. i 30., gdy plany pierwszej misji załogowej na Marsa wejdą w decydującą fazę.
Z pomocą tego typu rakiet lot na Czerwoną Planetę będzie trwał kilka lub kilkanaście dni, a nie pół roku. Przypomnijmy, że napędami jądrowymi żywo zainteresowane są również Chiny. CNSA w swoim programie eksploracji kosmosu na najbliższe dekady rozważa budowę nie tylko rakiet, a również dużych statków kosmicznych o takim napędzie. Jeśli Amerykanom, Rosjanom i Chińczykom uda się go z powodzeniem zastosować w projektowanych statkach kosmicznych, to będziemy mogli mówić o niesamowitym przełomie, którego efektem będzie łatwiejsza i dużo szybsza eksploracja Czerwonej Planety.
Źródło: GeekWeek.pl/Roskosmos/Keldysh Research Center / Fot. Keldysh Research Center
https://www.geekweek.pl/news/2019-05-20 ... smicznych/


www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Rosjanie kończą prace nad napędem jądrowym dla statków kosmicznych.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 23 Maj 2019, 08:26

Rosjanie pokazali, jak powinny wyglądać transmisje na żywo z misji kosmicznych
2019-05-22.
Przemysł kosmiczny przeżywa swój renesans. Nie dziwi więc fakt, że nie ma tygodnia, żeby w najróżniejszych częściach świata nie startowały rakiety z komercyjnymi misjami. Przebieg większości możemy śledzić na żywo.
Jest to piękny ukłon w stronę wszystkich fanów przemysłu kosmicznego, ale zaraz będziemy wchodzili w lata 20. XXI wieku, więc wszyscy widzielibyśmy już transmisje na żywo z o wiele większej ilości kamer i w jakości 4K. Elon Musk jakiś czas temu zapowiadał, że udostępni zapisy misji SpaceX w globalnej sieci w jakości 4K, ale na razie nic takiego się nie stało.
Tymczasem wielki ukłon w stronę fanów kosmosu uczynili Rosjanie. Roskosmos na swoim kanale na serwisie YouTube opublikował materiał z wielkiej misji EgiptSat-A. Najważniejsze momenty misji możemy zobaczyć w rewelacyjnej jakości, jakiej większość z nas nie miała do tej pory okazji zobaczyć. Materiał oryginalne został przygotowany w jakości 4K, ale opublikowany już w HD. Pomimo tego faktu, szczegóły i widok z orbity po prostu zachwycają.
Chociaż misja nie do końca przebiegła po myśli agencji i egipskich partnerów, to jednak ostatecznie udało się umieścić satelitę na docelowej orbicie. Winni byli technicy, którzy do trzeciego stopnia Sojuza wlali tyle kerozyny, ile miało być ciekłego tlenu i tyle ciekłego tlenu, ile miało być kerozyny. Ostatecznie w końcowej fazie lotu zabrakło ciekłego tlenu i silniki za wcześniej wyłączyły się. Całą sytuację uratował górny stopień, Fregat-M, który posłał satelitę na odpowiednią orbitę.
Źródło: GeekWeek.pl/Roskosmos/YouTube / Fot. Roskosmos
https://www.geekweek.pl/news/2019-05-22 ... smicznych/

www.astrokrak.pl

https://www.youtube.com/watch?time_cont ... pM5pEkMuWs
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Rosjanie pokazali, jak powinny wyglądać transmisje na żywo z misji kosmicznych.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 23 Maj 2019, 08:28

"Zrozumieć uniwersalne zasady życia, by skuteczniej szukać go poza Ziemią"

2019-05-22.

Jeśli zrozumiemy, co to jest życie, na poziomie abstrakcyjnym będziemy w stanie odróżnić życie od tego, co życiem nie jest, będziemy mogli skuteczniej szukać go poza Ziemią - mówi RMF FM Paul Davies gość Copernicus Festival. Słynny fizyk i astrobiolog wygłosi dziś o 20 w Krakowie wykład "Informacja i język życia". Temat wykładu jest nieprzypadkowy, to właśnie „Język” jest tematem szóstej edycji Copernicus Festival. W rozmowie z Grzegorzem Jasińskim i Bogdanem Zalewskim Davies mówi też o szansach na to, że nie jesteśmy sami we wszechświecie, o podróżach w czasie i o tym, że głośny obiekt Oumuamua … raczej nie był statkiem obcej cywilizacji.


Paul Davies, kosmolog, fizyk, astrobiolog, laureat Nagrody Templetona, zaangażowany od wielu lat w poszukiwania życia pozaziemskiego, autor bestsellerowych książek popularnonaukowych, jest pierwszym z wybitnych gości, którzy wygłoszą podczas tegorocznego Copernicus Festival swoje wykłady. Do niedzieli usłyszeć będzie można jeszcze wybitnego filozofa Charlesa Taylora, lingwistę Daniela Everetta, Elżbietę Tabakowską, zajmująca się językoznawstwem kognitywnym i badacza kultury języka - Jerzego Bralczyka. Ich wykłady będzie można śledzić na miejscu w Krakowie, ale też na żywo w transmisjach internetowych.


Grzegorz Jasiński: Czy zaskakuje pana fakt, że znamy już tysiące planet pozasłonecznych, ale nie zauważyliśmy jeszcze żadnej, która byłaby dopasowana do potrzeb życia, jakie znamy? A może jeszcze nie dość dużo o nich wiemy?
Paul Davies: Nie, to nie jest niespodzianka. Myślę, że wszyscy spodziewaliśmy się, że te planety tam są, nie mieliśmy tylko odpowiednich metod, by je odkryć. To się zmieniło w ciągu ostatnich 20 lat. Ja osobiście wierzyłem zawsze, że jest wiele planet, podobnie większość astronomów. Problem z planetami podobnymi do Ziemi jest taki, że nawet przy naszej obecnej technologii, bardzo trudno je znaleźć, są małe i zwykle dość odległe od swoich gwiazd. Niełatwo je odkryć, ale jestem przekonany, że są liczne, niektóre szacunki wskazują, że w samej naszej galaktyce może być ich nawet miliard. Oczywiście samo to, że planeta przypomina na Ziemię nie znaczy, że może mieć życie. Jest wielka różnica między planetą, która nadaje się do zamieszkania, a planetą, która jest faktycznie zamieszkała. Do tego, by planeta, która może podtrzymać życie była faktycznie zamieszkała, świat nieożywiony musi się zmienić w ożywiony. Życie musi się tam pojawić. Nie wiemy, jak do tego doszło na Ziemi i nie wiemy, co musi się wydarzyć, by doszło do tego gdzieś indziej. Nawet jeśli więc są gdzieś tam miliardy podobnych do Ziemi planet, nie oznacza to, że to życie się tam pojawi. Znalezienie na nich życia może być niezwykle trudne.
Bogdan Zalewski: W pana książce "Upiorna cisza. Czy jesteśmy sami we wszechświecie?" czytamy, że mądrze jest podejmować jakąkolwiek dyskusję na temat obcych cywilizacji z bardzo dużą szczyptą soli, sporą dawką sceptycyzmu. A pan - osobiście, nieoficjalnie - wierzy w jakieś formy życia, obce istoty poza Ziemią?
Jestem uczonym, więc to, w co wierzę, czy nie wierzę, jest zupełnie nieistotne. Chodzi o dowody, a my do tej pory nie mamy dowodów na jakiekolwiek życie pozaziemskie, a co dopiero inteligentne życie. Jest szansa na życie gdzie indziej w Układzie Słonecznym, z bardzo prostego powodu. Nie dlatego, że mogłoby się pojawić jakoś niezależnie od naszego, ale dlatego, że wskutek uderzeń komet i planetoid skały z Ziemi mogłyby zostać wyrzucone w przestrzeń. I to mogłoby przenosić mikroorganizmy żyjące na tych skałach na inne planety, szczególnie na Marsa. Myślę, iż jest przez to duża szansa, że kiedyś istniało, a może wciąż istnieje życie na Marsie. Nie musi to oznaczać, że ono tam właśnie się zaczęło. Możliwe, że życie narodziło się w całym Układzie Słonecznym tylko raz, a potem rozprzestrzeniło się w różne jego miejsca.
B.Z.: Mottem pańskiej książki "Upiorna cisza" jest cytat z Arthura C. Clarke'a, pisarza science fiction, pisarza naukowego i futurysty: "Czasami myślę, że jesteśmy sami we wszechświecie, innym razem, że nie jesteśmy. W każdym z tych przypadków jest to dla mnie szokujące". Moim zdaniem fiasko poszukiwań życia pozaziemskiego, fakt, że w rzeczywistości jesteśmy sami w całym Kosmosie, nie są przerażające. A jaki jest pana punkt widzenia?
Osobiście byłbym bardzo przygnębiony ideą, że tylko na Ziemi istnieje życie. Wydaje mi się, że wszechświat, który ma jakiś sens lub cel to wszechświat, w którym kwitnie życie. Lubię myśleć, że życie jest głęboko wbudowane w strukturę wszechświata w sposób fundamentalny, że to nie jest tylko przypadek, że to jest coś, co pojawia się mniej lub bardziej automatycznie w miarę rozwoju wszechświata. Jednak to jest tylko odczucie, nie jest to naukowa teoria. W tej chwili po prostu nikt z nas nie wie, czy życie jest tylko dziwnym wypadkiem, który zrodził się jedyny raz we wszechświecie, w wyniku zadziwiającej reakcji chemicznej, do której dochodzi tylko jeden raz w całym kosmosie, albo też, że jest jakaś głębsza życiowa zasada wbudowana w naturę rzeczy. Mam nadzieję, że ta ostatnia wersja jest prawdziwa. Ale jako naukowiec nie mogę twierdzić, że tę zasadę odkryliśmy.
GJ: Niektórzy uważają, że my możemy być przykładem pradawnego życia, że życie w innych rejonach wszechświata może być znacznie młodsze i nie miało jeszcze dość czasu, by się naprawdę rozwinąć. Inni przypuszczają, że może jednak, gdzieś tam jest życie znacznie bardziej zaawansowane, jakaś cywilizacja. A może ta cywilizacja czeka na to, by się ujawnić, aż będziemy na to gotowi. W ramach programu SETI zajmuje się pan takimi przygotowaniami, dyskutuje pan, co powinniśmy zrobić jeśli odbierzemy taki sygnał...
Jednym z najbardziej ekscytujących aspektów poszukiwań życia poza Ziemią jest nasłuchiwanie życia inteligentnego w ramach programu SETI, Search for Extraterrestrial Intelligence. Zaangażowałem się w to przedsięwzięcie jeszcze w czasach studenckich, wywołuje ono duże emocje. To także bardzo trudny projekt. Jeśli faktycznie w naszej lub innej galaktyce jest jakaś cywilizacja, jak mielibyśmy się o tym dowiedzieć, w jaki sposób nawiązać kontakt, czego byśmy szukali. Od 50-60 lat główną metodą prowadzenia takich poszukiwań było nasłuchiwanie sygnałów radiowych. Jeśli przemiatamy niebo z pomocą radioteleskopów, moglibyśmy odebrać jakiś sygnał pozaziemskiej cywilizacji. Do tej pory żaden taki sygnał do nas nie dotarł, ale wielu ludzi zastanawia się, co by się stało, gdybyśmy faktycznie coś takiego zarejestrowali, jak zmieniłoby to nasze społeczeństwa, naszą naukę, religie, czy filozofię. To oczywiste, że wpłynęłoby to na nas w bardzo głęboki sposób. Jeśli chodzi o to, jak powinniśmy zareagować, są dwie opinie. Jedni uważają, że kontakt z obcą cywilizacją mógłby doprowadzić do tak poważnych przemian, że powinniśmy być bardzo ostrożni co do tego, jak odpowiedzieć. Inni nie widzą żadnego problemu w tym, że komunikaty wysyłane w kosmos przez ludzkość mogą być odebrane przez obcą inteligentną cywilizację. Ja osobiście w tym, że my ogłaszamy nasze istnienie, naszą obecność, nie widzę specjalnego ryzyka. Ale powtarzam, do tej pory nie mamy żadnych, najmniejszych dowodów na istnienie życia poza Ziemią, a przejście od życia do inteligentnego życia, to także wielki skok. Może być tak, że we wszechświecie, który możemy obserwować nie ma żadnego życia poza naszym, może być tak, że jest wiele przykładów życia, ale na poziomie mikroorganizmów. Ja osobiście mam nadzieję, że jest życie na wielu etapach rozwoju, w tym w postaci zaawansowanych cywilizacji, także zdecydowanie bardziej rozwiniętych od naszej, a my jesteśmy gdzieś na pośrednim etapie. Przy czym wszystko to na razie stanowi science-fiction. W tej chwili nie mamy nic do pokazania.
BZ: Porozmawiajmy o czasie, ale nie w sposób filozoficzny. Pomówmy o rocznicy, bo w 2020 roku SETI będzie obchodziło oficjalnie swoje sześćdziesięciolecie, co wydaje się - tak jak w pańskiej książce - dobrym czasem na podsumowanie. Co mógłby pan powiedzieć o efektach tego międzynarodowego programu badawczego znanego jako Poszukiwania Pozaziemskiej Inteligencji?
W ciągu ostatnich kilku lat fortuna tego programu nieco się odwróciła. Yuri Milner, który jest biznesmenem z Kalifornii, przekazał bardzo dużą sumę na udoskonalenie programu nasłuchiwania kosmosu. Dał sto milionów dolarów bezpośrednio na obecne prace SETI, ale przeznaczył też dodatkowe pieniądze na rozwój innych sposobów poszukiwania pozaziemskiego życia. Myślę, że jest za wcześnie, aby powiedzieć, jak wiele z powodu tego finansowego zastrzyku się zmieni. Z pewnością dobrze mieć dodatkowe fundusze. Ci z nas, którzy zaangażowali się w program zwany Breakthrough Listen, poczuliśmy, że musimy zrobić coś więcej niż tylko używać radioteleskopów. I rzeczywiście trwają poszukiwania oprócz sygnałów radiowych także sygnałów laserowych. Myślę, że musimy jeszcze bardziej poszerzyć zakres poszukiwań, aby szukać wszelkich śladów obcych technologii, jakiejkolwiek technologii innej niż ludzka, gdziekolwiek by ona nie była. Ponieważ obca cywilizacja, która może mieć miliony lub nawet setki milionów lat, byłaby dla nas kompletnie niezrozumiała. Nie mamy pojęcia, jak się manifestuje. Tak naprawdę nie wiemy, czego szukać. Arthur C. Clark, o którym dyskutowaliśmy przed paroma chwilami, powiedział, że naprawdę zaawansowana technologia byłaby dla nas nie do odróżnienia od magii. Więc kiedy spojrzymy na wszechświat, możemy zobaczyć coś, co wydaje się magiczne i może być znakiem takiej technologii. Problem w tym, w jaki sposób tego szukać, jak szukać takiej magii.
GJ: Mieliśmy ostatnio gościa spoza Układu Słonecznego, obiekt nazwany Oumuamua, niektórzy twierdzili, że to mógł być jakiś statek kosmiczny obcej cywilizacji, inni uważali, że to niemożliwe. Co pan sądzi?
Karl Sagan powiedział kiedyś, że nadzwyczajne twierdzenia wymagają nadzwyczajnych dowodów. Nie ma nic, co świadczyłoby o tym, że ten obiekt jest czymś więcej, niż kosmiczną skałą, która dotarła do Układu Słonecznego z innego układu gwiezdnego. Takie wizyty były oczekiwane od dawna, komety badano od setek lat i astronomowie zastanawiali się, dlaczego nie obserwują takich, które nadlatują spoza Układu Słonecznego. Tym razem to nie była kometa, ale planetoida, w sumie obiekt dość podobny i wcale nie niespodziewany. Jedyne, co w nim było niezwykłego to wydłużony, przypominający cygaro kształt, ale to daleko za mało, by uznać to za statek kosmiczny obcych. Spodziewam się, że teraz, kiedy lepiej potrafimy obserwować takie obiekty, będziemy ich wykrywać znacznie więcej...
GJ: Zdaniem niektórych, jeśli chcemy skutecznie poszukiwać życia poza Ziemią, powinniśmy wcześniej dobrze zrozumieć życie na Ziemi. To dotyczy pana najnowszych zainteresowań, napisał pan o tym książkę, to temat pana wykładu w Krakowie...
Rozmawiamy o życiu na Ziemi i życiu, które mogłoby istnieć gdzie indziej, używając słowa życie, choć przecież nie do końca wiemy, co ono oznacza, nie mamy jego definicji. Kiedy patrzę na organizmy żywe, wydają mi się one niemal magiczne. Wiemy, że są zbudowane ze zwykłych atomów i cząsteczek, na tym poziomie to fizyka, ale poziom całego organizmu to już magia. Nie bardzo wiemy wciąż, jak ten świat biologii i świat fizyki połączyć. Musimy lepiej zrozumieć, jak te dwa aspekty otaczającego nas świata do siebie pasują. Mam wrażenie, że w ciągu ostatnich kilku lat pojawiły się pewne przebłyski zrozumienia. I ma to wiele wspólnego z naturą informacji. Nie chodzi o taką codzienną informację, na poziomie choćby rozkładu jazdy pociągów, ale o informację jako koncepcję abstrakcyjną, która może wniknąć w prawa fizyki.
Fizycy postrzegają informację jako realną fizyczną zmienną, która może wpłynąć na nasz świat realny. W biologii widzimy działanie informacji na bieżąco, choćby w DNA, pełnym informacji. Geny tworzą całe sieci we wnętrzu komórek i w tych sieciach informacja aż buzuje. Komórki z kolei wysyłają sygnały do siebie nawzajem. Organizmy też mogą się ze sobą komunikować, choćby mrówki odejmują niektóre decyzje kolektywnie. Ludzie z kolei opracowują gigantyczną ilość informacji w swoich głowach, tworzą związki społeczne, komunikując się przekazują informacje. Wszystko to można rozszerzyć na skalę całej planety, która jest opleciona sieciami przekazującymi informację, w tym siecią World Wide Web. Tak, że informacja jest w biologii powszechna i łączy ze sobą świat żyjący i nieożywiony. My wciąż próbujemy się zorientować, jakie rządzą tym prawa. Jeśli je zrozumiemy, będziemy w stanie odróżnić życie od tego, co życiem nie jest. I wtedy będziemy mogli skuteczniej szukać życia poza Ziemią, nie oglądając się tylko na życie w postaci, jaką znamy. Jeśli zrozumiemy czym jest życie, na poziomie fundamentalnie abstrakcyjnym, możemy stworzyć definicję niezależną od konkretnych przykładów, od rzeczywistych materiałów, z których my jesteśmy zbudowani. Potrzebujemy tego, zanim zaczniemy szukać gdzie indziej.
• BZ: Zmieńmy jeszcze na chwilę temat. W książce "O czasie. Niedokończona rewolucja Einsteina" postawił pan pytanie: "Podróż w czasie. Fakt czy fantazja?". Czy jest to możliwe, a może czy to będzie możliwe, że będziemy mogli odwiedzić przeszłość lub przyszłość?
Odwiedzamy już przyszłość. Kwestia podróży do przyszłości to już - jak to się mówi - sprawa załatwiona. Wiemy, jak to robić od 1905 roku, kiedy wyjaśnił nam to Einstein. Tak więc jest to bardzo proste, musisz tylko odpowiednio szybko się poruszać. W teorii względności, na której opierają się idee przestrzeni i czasu, miernik, za pomocą którego oceniasz tę szybkość, to prędkość światła. Jeśli poruszasz się tak szybko, że jest to bliskie prędkości światła, możesz zakrzywić czas, albo być przedmiotem zakrzywienia czasu, które może być ogromne. Nie ma wątpliwości, że czas może być zniekształcony przez ruch, ponieważ można to bezpośrednio zmierzyć.
Gdy czuły zegar umieścisz w samolocie i udasz się w lot dookoła świata, a następnie porównasz wskazania z zegarem pozostawionym na Ziemi, pojawi się wymierna różnica. Czas również szybciej upływa na dachu niż biegnie w piwnicy, i w tym wypadku także możesz zmierzyć różnicę. Jest to szczególnie dramatyczne, gdy umieszczasz zegar w kosmosie i porównujesz z tym, co pokazuje zegar na Ziemi. Różnice są ważne nie tylko dla fizyków, ale także dla taksówkarzy, ponieważ nasz Globalny System Pozycjonowania (GPS) zależy od tego, jaki jest ten efekt zakrzywienia czasoprzestrzeni. Jest on brany pod uwagę. Więc to jest teraz kwestia praktycznej inżynierii. To nam mówi, że jeśli prędkość może spowalniać czas, jesteś w stanie udać się w podróż do przyszłości. Jednak, prędkość, z jaką ludzie są zdolni - by tak rzec - podróżować w przyszłość jest mierzona w nanosekundach.
Więc rzeczywiście nie jest przygoda w stylu doktora Who, postaci z serialu Science Fiction. Jednak, gdybyś był w stanie zbliżyć się do prędkości światła, mógłbyś przeskoczyć całe lata do przyszłości, przyszłości na Ziemi. Więc jeśli zadasz pytanie, ile czasu zajmie dotarcie do trzeciego tysiąclecia, pomyślisz, że będzie to kolejne prawie tysiąc lat. Jednak to jest prawda, kiedy siedzisz tutaj. Natomiast jeśli wsiadłbyś do rakiety kosmicznej i zaczął podróżować z szybkością bliską prędkości światła, trafiłbyś do roku trzytysięcznego - powiedzmy - w ciągu jednego roku. Jeśli miałbyś wystarczająco dużo pieniędzy i podróżował szybciej niż obecnie. To jak daleko w przyszłość możemy podróżować nie jest więc kwestią fizyki, ale inżynierii i ekonomii. Powrót do przeszłości to zupełnie inna propozycja. Nic w teorii względności Einsteina, która daje nam najlepsze pojęcie o naturze przestrzeni i czasu, nie zabrania cofania się w czasie. Jednak budzi to paradoksy. Na przykład, kiedy powracasz i zmieniasz coś w historii, to co ta zmiana robi z teraźniejszością? Niektóre z tych paradoksów są bardzo trudne do rozwiązania, ale tak naprawdę żaden z nich nie zabrania absolutnie podróży w przeszłość. Na przykład, gdybym chciał cofnąć się o sto lat po to, aby podjąć próbę zabicia mojej babci, kiedy była młodą dziewczyną, z pewnością byłoby to zabronione, bo inaczej nigdy bym nie zaistniał. Tak więc nie mógłbym udać się w taką podróż. Ale łatwo jest na to odpowiedzieć. Prawa fizyki uniemożliwiają mi zabicie mojej babci. Oczywiście możesz powiedzieć: czy to nie znaczy, że nie mamy wolnej woli? Cóż, to dokładnie to samo, gdybym zapragnął chodzić po suficie. Nie mogę tego zrobić. Prawa fizyki mi to uniemożliwiają. Jednak to nie znaczy, że nie mam wolnej woli.
Tak więc w taki sam sposób postrzegam paradoksy podróży w czasie. To znaczy, że istnieją prawa fizyki, które implikują konieczność spójnej tożsamości. Dotyczy to każdej historii, którą próbujesz stworzyć, a która jest związana z powrotem do przeszłości. Więc ten paradoks jest wykluczony, ale nie dla wszystkich gałęzi fizyki. Niektórzy uważają, że fizyka kwantowa uniemożliwiałby nam rzeczywiste podróżowanie w czasie. Jednak żadna z tych kwestii nie jest rozstrzygnięta. Sprawa jest całkowicie otwarta.
Podsumowując, podróże w przyszłość są dla nas możliwe. Podróżowanie w przeszłość też nie wydaje się pozostawać poza naszymi możliwościami, ale trudno sobie wyobrazić, jak byśmy mieli to osiągnąć. I może się na końcu okazać, że jeśli wystarczająco dobrze poznamy fizykę, odkryjemy, że jest to rzeczywiście niemożliwe.
Autorzy:
Bogdan Zalewski,
Grzegorz Jasiński

Źródło RMF


https://www.rmf24.pl/nauka/news-zrozumi ... Id,3004334

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Zrozumieć uniwersalne zasady życia, by skuteczniej szukać go poza Ziemią.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 23 Maj 2019, 08:30

Gowin: branżę kosmiczną chcielibyśmy rozwijać zdecydowanie szybciej
2019-05-22.
Branża kosmiczna to jedna z tych branż, które chcielibyśmy w najbliższych latach, jako państwo, zdecydowanie szybciej rozwijać – podkreślił w środę w Poznaniu wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin.
Wicepremier wziął udział w otarciu unikatowego w skali kraju, profesjonalnego obserwatorium astronomicznego SkyLab na Politechnice Poznańskiej.
Obserwatorium będzie służyło m.in. do monitorowania śmieci kosmicznych, które są jednym z głównych zagrożeń dla satelitów. Jak tłumaczył rektor Politechniki Poznańskiej prof. Tomasz Łodygowski, dzięki umieszczonym w SkyLab urządzeniom kosmiczne śmieci można będzie na bieżąco monitorować.
Infrastruktura laboratorium obejmuje dwa stanowiska. Jedno z nich wyposażone jest w teleskop o średnicy 0,5 m z akcesoriami niezbędnymi do prowadzenia obserwacji celów astronomicznych i satelitarnych, włączając śmieci kosmiczne. Teleskop charakteryzuje się niezwykłą dokładnością - pozwala zaobserwować obiekt wielkości piksela z odległości jednego kilometra. Aparatura znajduje się w kopule astronomicznej na dachu hali laboratoryjnej na kampusie Piotrowo Politechniki Poznańskiej.
„Polska gospodarka od 30 lat rozwija się w tempie imponującym. Także w ostatnich paru latach jesteśmy liderem w Unii Europejskiej jeżeli chodzi o tempo rozwoju gospodarczego. Wszyscy mamy świadomość, że dalekosiężny wzrost polskiej gospodarki wymaga jej unowocześnienia. Mówiąc krótko – wymaga zbudowania pomostu między gospodarką a nauką. Dzisiaj jesteśmy uczestnikami wydarzenia, które ma bardzo duże znaczenie dla badań naukowych. To wydarzenia ma znaczenie także gospodarcze” – podkreślił w trakcie uroczystości otwarcia obserwatorium wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin.
Jak dodał, „branża kosmiczna to jest jedna z tych branż, które chcielibyśmy w najbliższych latach, jako państwo, zdecydowanie szybciej rozwijać". "Mamy tu już pierwsze osiągnięcia, a oczywiście podstawą tych osiągnięć jest niezwykle wysoki, światowy poziom polskiej astronomii” – zaznaczył.
Wicepremier wskazał, że unikatowość projektu Politechniki Poznańskiej wynika także z dwóch dodatkowych kwestii. „Po pierwsze te badania astronomiczne, dzięki panu profesorowi i jego współpracownikom, znajdą praktyczne zastosowanie, czyli mamy tutaj do czynienia z połączeniem badań podstawowych i badań stosowanych” – tłumaczył.
„Po drugie, to niezwykle nowoczesne laboratorium, co jest w Polsce rzadkością, nie zostało po prostu zakupione zagranicą, ono w dużej mierze zostało skonstruowane przez naukowców Politechniki Poznańskiej. To jest kolejny dowód na wysoki poziom nauki uprawianej zarówno tutaj na Politechnice, jak i na innych czołowych polskich uczelniach” – dodał Gowin.
Szef obserwatorium SkyLab prof. Krzysztof Kozłowski podkreślił, że poznańskie urządzenie zostanie włączone do sieci SST, czyli „będzie pracowało w systemie teleskopów na świecie - to jest okno na świat”. „Jako młody człowiek nie zdawałem sobie sprawy, nie wyobrażałem sobie nawet tego, że w Polsce będzie rozwijana astronomia, będą rozwijane teleskopy, będą rozwijane manipulatory satelitarne. Natomiast to się stało faktem, sektor kosmiczny rozwija się w Polsce” – dodał.
Otwarcie obserwatorium zbiegło się z obchodami 100-lecia Politechniki Poznańskiej. Rektor uczelni prof. Tomasz Łodygowski wskazał, że „to jest bardzo symboliczne wydarzenie”.
„Początki naszej uczelni były bardzo trudne, nie mieliśmy przecież żadnej kadry akademickiej, ta kadra musiała się dopiero zbudować. A teraz po 100 latach jesteśmy właściwie na takim poziomie, że robimy rzeczy, które są zupełnie unikalne w Polsce. Zbudowanie tego laboratorium to nie jest może największy nasz wyczyn, ale oczywiście cieszy nas, że akurat tego dnia mogliśmy je otworzyć” – powiedział.
Łodygowski dodał, że obserwatorium służyć będzie do obserwacji zarówno satelitów, jak i innych obiektów astronomicznych, w tym śmieci kosmicznych, których jest obecnie ok. 20 tys.
„Śmieci kosmiczne to jest bardzo duże zagrożenie dla satelitów. Mówimy o tym potocznie śmieci, ale to nie są takie śmieci jak obierki od ziemniaków, tylko obiekty o masie od ok. 10 kg do obiektów wielkości autobusów (…) Można sprawdzać, kiedy one ewentualnie spadną, gdzie, kiedy wejdą w atmosferę” – zaznaczył.
Główne uroczystości 100-lecia Politechniki Poznańskiej, z udziałem prezydenta RP Andrzeja Dudy, odbędą się w środę po południu.
Początki wyższego szkolnictwa technicznego w Poznaniu sięgają roku 1919, kiedy to Naczelna Rada Ludowa powołała Państwową Wyższą Szkołę Budowy Maszyn. Regularne zajęcia z niewielką początkowo liczbą studentów rozpoczęły się 1 września 1919 roku. Zanim doszło do pierwszego absolutorium obniżono jednak status szkoły usuwając z jej nazwy przymiotnik „wyższa”. Natychmiast też rozpoczęły się starania o przywrócenie tej rangi.
Dopiero jesienią 1929 roku nadano jej nowy statut i przemianowano na Państwową Wyższą Szkołę Budowy Maszyn i Elektrotechniki. W takim kształcie Szkoła działała do wybuchu II wojny światowej, a jej mury opuściło 716 absolwentów. W roku 1937 ministerstwo formalnie wyraziło zgodę na powstanie w Poznaniu politechniki, ale II wojna światowa faktycznie przekreśliła te plany. Po jej zakończeniu działalność Szkoły reaktywowano już w roku 1945 przekształcając ją w Szkołę Inżynierską. Równocześnie kontynuowano starania o ustanowienie w Poznaniu pełnoprawnej akademickiej uczelni technicznej.
Przełomowym okazał się rok 1955, kiedy Szkoła Inżynierska w Poznaniu zarządzeniem ministra szkolnictwa wyższego została przekształcona w Politechnikę Poznańską. Obecnie Politechnika Poznańska jest dziesięciowydziałową szkołą wyższą, prowadzącą łącznie ponad 30 kierunków studiów. Na uczelni kształci się ponad 17 tys. studentów studiów I i II stopnia, studiów doktoranckich oraz studiów podyplomowych.
PAP - Nauka w Polsce, Anna Jowsa
ajw/ ekr/
http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/ ... bciej.html

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Gowin branżę kosmiczną chcielibyśmy rozwijać zdecydowanie szybciej.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 23 Maj 2019, 08:32

Czy człowiek wyląduje na Księżycu w 2024 roku? Nowe szczegóły planów NASA
2019-05-22.
26 marca br. wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Mike Pence ogłosił, że celem administracji Donalda Trumpa będzie przeprowadzenie załogowego lądowania na Księżycu do 2024 roku. Od tego czasu NASA przekształca opracowane do tej pory plany na lądowanie w 2028 roku, a duża liczba widocznych już teraz przeszkód każe poddać w wątpliwość możliwość realizacji tego przedsięwzięcia.
Po oficjalnym przyspieszeniu załogowego programu księżycowego USA, eksperci związani z branżą kosmiczną oczekiwali poprawek do budżetu, które Kongresowi ma zaproponować Biały Dom. Szacowano, że aby zrealizować lądowanie człowieka już w 2024 roku potrzebne będzie dodatkowych 6-8 mld dolarów rocznie. W maju wreszcie ogłoszono propozycję poprawki na 2020 rok - wzrost o 1,6 mld dolarów. Jak podkreślał administrator NASA Jim Brindenstine - te pieniądze wystarczą na początek, ale z każdym kolejnym rokiem potrzeba będzie większego zastrzyku pieniędzy. Co istotne, poprawka nie spowodowała cięć w innych sektorach działalności NASA. Ograniczony został tylko program wokółksiężycowej stacji orbitalnej Gateway, która ma stanowić miejsce wypadów astronautów na Srebrny Glob. Stacja ta ma do 2024 roku składać się z absolutnego minimum - dwóch modułów.
Jak ma wyglądać plan ponownego lądowania człowieka na Księżycu?
O wstępnym harmonogramie pisaliśmy już przy okazji ogłoszenia przyspieszonego programu księżycowego.
Za trzon programu załogowego odpowiadają rozwijane już od dekady systemy: superciężka rakieta nośna SLS, budowana przez firmy Boeing, Lockheed Martin, ULA i Aerojet Rocketdyne oraz kapsuła załogowa NASA przystosowana do lotów w głęboką przestrzeń kosmiczną Orion, budowana przez firmę Lockheed Martin.
Pierwszy bezzałogowy test rakiety SLS ze statkiem Orion miał odbyć się w 2020 roku. Jednak już od jakiegoś czasu wiadomo, że będzie bardzo trudno ukończyć do tego czasu budowę i testy rakiety. Jeśli jednak uda się rozwiązać wszystkie trudności to już pod koniec przyszłego roku zostanie przeprowadzona misja EM-1 (obecnie już raczej nazywana Artemis-1). Dwa lata później do Oriona po raz pierwszy wsiądą astronauci. Wybiorą się w podróż wokół Księżyca w ramach misji Artemis-2. W tym samym roku na orbitę wokół Księżyca za pomocą komercyjnej rakiety zostanie wysłany moduł elektryczno-napędowy (PPE) stacji Gateway. W 2023 roku na komercyjnej rakiecie poleci moduł mieszkalny stacji oraz duża eksploracyjna misja z łazikiem. Rok później przeprowadzona zostanie misja Artemis-3. Najpierw za pomocą trzech komercyjnych rakiet do stacji Gateway zostanie wysłany trzyczęściowy lądownik księżycowy, a następnie na misję poleci statek Orion z załogą, która przesiądzie się na stacji do lądownika i wykona pierwsze lądowanie na naszym naturalnym satelicie od prawie 60 lat.
Harmonogram powrotu na Księżyc postulowany przez NASA
• 2019 - komercyjne dostarczenie ładunków na powierzchnię Księżyca
• 2020 - misja bezzałogowa Artemis-1
• 2022 - misja załogowa Artemis-2
• 2022 - dostarczenie pierwszego modułu stacji Lunar Gateway (PPE)
• 2023 - duże bezzałogowe misje eksploracyjne na powierzchni Księżyca
• 2024 - lądowanie człowieka na Księżycu w ramach misji Artemis-3
Wiele rzeczy musi ułożyć się po myśli agencji NASA, by plan ten mógł być zrealizowany. Przedstawmy poniżej kilka największych problemów z jakimi trzeba się zmierzyć.
Rakieta SLS
Ogromna rakieta SLS miała być prosta w budowie - korzystanie z dziedzictwa wahadłowców (składa się bowiem z tych samych silników w dolnym stopniu, tych samych członów bocznych na paliwo stałe) miało przyspieszyć jej rozwój i budowę. Niestety tak się nie stało. W pewnym momencie pojawiły się nawet plany przeprowadzenia debiutanckiego lotu rakiety wraz z załogą na pokładzie. Te pomysły zostały jednak porzucone. Analizowano też możliwości wykorzystania komercyjnych rakiet celem przeprowadzenia pierwszej misji ze statkiem Orion. Analizy wykazały jednak, że realizacja takiego planu trwałaby dłużej niż przewidywane opóźnienia w dostarczeniu pierwszego egzemplarza SLS.
NASA stara się usprawnić pracę nad pierwszą rakietą SLS, tak by była gotowa na lot w 2020 roku. Analizowane są zmiany w logistyce, sposobie integracji rakiety, wykonywane optymalizacje. Człon główny rakiety jest już prawie ukończony, teraz rozstrzyga się czy zostaną przeprowadzone integracyjne testy działania wszystkich silników na hamowni i, jeśli zostaną przeprowadzone, to w jakiej formie.
Kolejnym problemem jest zatrzymanie rozwoju powiększonej wersji rakiety tzw. Block 1B. W założeniach agencji rakieta z całkowicie nowym górnym stopniem EUS będzie potrzebna, by wykonać misje załogowe do Księżyca z potrzebnym zaopatrzeniem logistycznym. W budżecie proponowanym na 2020 rok te pieniądze zniknęły. Boeing skupia się na ukończeniu podstawowej wersji rakiety. Czy można jednak spodziewać się, że po tylu latach opóźnień kolejne egzemplarze systemu zostaną dostarczone na czas, na loty w 2022 roku i 2024 roku?
Polityka
Kolejną przeszkodą jest polityka i budżet. Potrzebne jest duże zwiększenie nakładów dla NASA z około 20 mld dolarów rocznie do nawet 28 mld. O uzyskanie międzypartyjnego porozumienia w Kongresie i Senacie będzie trudno, zważywszy na fakt, że dodatkowe pieniądze na 2020 rok dla NASA mają pochodzić z nadwyżki funduszu Pell Grant Reserve - pieniędzy na studia dla biedniejszej młodzieży. Termin 2024 zbiega się też z potencjalnym zakończeniem drugiej kadencji prezydenta Trumpa. Ciężko więc będzie o apolityczność całego przedsięwzięcia.
Lądownik
Najwięcej wysiłku kosztować jednak będzie zaprojektowanie, budowa i testy nowego załogowego lądownika księżycowego. Wszak NASA nie robiła tego przez ostatnich 60 lat! Lądownik ma składać się z trzech części: moduł transferowy do przemieszczenia lądownika ze stacji Gateway na orbitę wokół Księżyca, moduł zniżania do transferu załogi na powierzchnię oraz moduł powrotny do bezpośredniego powrotu na stację Gateway po wykonanej misji. NASA miała zająć się wykonaniem modułu powrotnego, dostosowanego do goszczenia załogi. Pozostałe dwa moduły miały zostać zbudowane przez firmy, które wygrają stosowny konkurs.
Przetarg na propozycje lądowników był ogłoszony przed końcem 2018 roku. Firmy mogły wysłać swoje projekty do 25 marca br. Po ogłoszeniu przyspieszonego programu księżycowego NASA zmieniła jednak zdanie i postanowiła ogłosić również konkurs na moduł powrotny, by w końcu zapowiedzieć, że trzy stopnie lądownika będą wykonane przez jedną firmę.
Oprócz lądownika trzeba będzie przygotować odpowiednie skafandry do wyjścia na powierzchnię. Firmy potencjalnie zainteresowane przygotowaniem tych systemów nieoficjalnie mówią, że by plan 2024 doszedł do skutku prace nad tą infrastrukturą muszą być rozpoczęte jak najszybciej.
Co się dzieje teraz?
Choć opóźnione, to w zaawansowanej fazie są prace nad rakietą SLS. Dzięki usprawnionemu harmonogramowi do końca 2019 roku firma Boeing powinna oddać główny człon rakiety. Jeszcze nie zdecydowano czy człon zostanie wtedy przetransportowany do Stennis Space Center celem integracyjnych testów silnika czy popłynie od razu do Cape Canaveral na Florydzie, gdzie przejdzie testy i integrację z pozostałymi komponentami.
NASA stara się też przesunąć część potrzebnej certyfikacji z misji EM-1 do załogowej misji EM-2. To pozwoliłoby zrealizować plan pierwszego lotu rakiety SLS jeszcze w 2020 roku, jeśli ta będzie gotowa.
Na ukończeniu jest też budowa drugiego egzemplarza statku Orion, przeznaczonego do misji EM-1. Już prawie ukończono testy pojedynczych modułów i trwają przygotowania do integracji. Latem br. statek powinien polecieć z Kennedy Space Center na Florydzie do Plum Brook Station w Ohio, gdzie przez cztery miesiące będą przeprowadzane testy środowiskowe (symulacje warunków kosmicznych) w komorze próżniowej.
16 maja agencja ogłosiła wybór 11 firm, które mają przeprowadzić badania i stworzyć prototypy załogowych lądowników. Trwają już testy prototypów modułów mieszkalnych stacji Gateway. W przedsięwzięciu bierze udział 5 firm. W przeciągu najbliższych kilku dni powinien też zostać ogłoszony zwycięzca przetargu na wykonanie pierwszego komercyjnego lądowania na powierzchni Księżyca z ładunkami NASA do końca 2019 roku. O konkursie informowaliśmy przed kilkoma miesiącami. Niebawem powinien też zostać ogłoszony wykonawca pierwszego modułu stacji Gateway - czyli modułu napędowego i zasilania PPE.
Podsumowanie
Bardzo dużo sprzyjających okoliczności musi nastąpić, by ambitny plan wylądowania człowieka na Księżycu w 2024 roku doszedł do skutku. Eksperci mają jednak nadzieję, że skrócony harmonogram nie wpłynie na bezpieczeństwo i nie upolityczni agencji. Nawet jeśli do 2024 roku ludzka stopa nie stanie ponownie na Księżycu, to jest nadzieja, że stanie się to wcześniej niż początkowo planowano, czyli być może już w 2026 roku - taka data najczęsciej pojawia się wśród komentatorów polityki kosmicznej USA.
Na podstawie: NASA, Arstechnica, Space Review, NASASpaceflight
Opracował: Rafał Grabiański
Więcej informacji:
• artykuł podsumowujący ostatnie nieoficjalne informacje na temat planów NASA
• strona NASA poświęcona planom księżycowym
• felieton Jeffa Fousta ze Space Review, podsumowujący plany NASA

Zdjęcie tytułowe: Widoczna strona Księżyca w pierwszej kwadrze. Źródło: NASA.
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/cz ... lanow-nasa

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Czy człowiek wyląduje na Księżycu w 2024 roku Nowe szczegóły planów NASA.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Czy człowiek wyląduje na Księżycu w 2024 roku Nowe szczegóły planów NASA2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Czy człowiek wyląduje na Księżycu w 2024 roku Nowe szczegóły planów NASA3.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Czy człowiek wyląduje na Księżycu w 2024 roku Nowe szczegóły planów NASA4.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 23 Maj 2019, 08:34

Księżyc zderzył się kiedyś z planetą karłowatą?

2019-05-22.

Od lat 60. XX wieku wiemy, że niewidoczna z Ziemi strona Księżyca jest zupełnie inna od tej, którą obserwujemy na nocnym niebie. Nie chodzi tylko o wygląd. Inny jest także skład i grubość skorupy Srebrnego Globu. Może być to spowodowane kolizją, do której doszło dawno temu.

Nowe potencjalne wyjaśnienie tej asymetrii zostało przedstawione przez międzynarodowy zespół naukowców. Uczeni twierdzą, że na widocznej z Ziemi stronie Księżyca doszło do kolizji z planetą karłowatą, co doprowadziło do wyrzucenia dużych ilości materiałów na orbitę, zanim opadły one na niewidoczną stronę. Hipotezę opisano w "Journal of Geophysical Research: Planets".

Naukowcy przeprowadzili 360 symulacji i wybrali scenariusz, który najlepiej wyjaśnia obserwacje misji NASA Gravity Recovery and Interior Laboratory (GRAIL) z 2012 r. Zakłada on kolizję Księżyca z obiektem o średnicy ok. 780 km, nieznacznie mniejszym od największego ciała w pasie asteroid, czyli planetą karłowatą Ceres. Obiekt ten musiał uderzyć w Srebrny Glob z prędkością 6,25 km/s. Jest to około 1/4 prędkości meteorytu wchodzącego w ziemską atmosferę.

Tego typu kolizja mogła doprowadzić do przerzucenia 5-10 km materii na drugą stronę Księżyca. Mogłoby to wyjaśniać dodatkową warstwę skorupy wykrytą podczas misji GRAIL, a także różnice składu ziemskiej i księżycowej skorupy. Nie wiadomo, kiedy mogło dojść do opisanej kolizji.

https://nt.interia.pl/raporty/raport-ko ... Id,3004323

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Księżyc zderzył się kiedyś z planetą karłowatą.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 23 Maj 2019, 08:36

Start PSLV z RISAT-2B (22.05.2019)
2019-05-22. Krzysztof Kanawka

Dwudziestego drugiego maja rakieta PSLV wyniosła na orbitę satelitę RISAT-2B.
Do startu rakiety PSLV doszło 22 maja 2019 o godzinie 02:00 CEST. Start odbył się z kosmodromu Sriharikota w Indiach. W tym starcie wykorzystano rakietę PSLV w wersji CA. Na pokładzie rakiety znalazł się satelita RISAT-2B. Lot przebiegł prawidłowo i RISAT-2B znalazł się na orbicie o wysokości około 555 km i nachyleniu 37 stopni.
RISAT-2B to indyjski satelita radarowych obserwacji Ziemi. Satelita ma masę startową około 620 kg. Przez następne pięć lat RISAT-2B ma wykonywać obserwacje naszej planety na paśmie X.
RISAT-2B jest wynikiem technologicznej współpracy pomiędzy Indiami a Izraelem. Satelita częściowo bazuje na izraelskich satelitach TECSAR (Ofeq 8 i Ofeq 10).
(NSF, PFA, Gz)
https://kosmonauta.net/2019/05/start-ps ... 2-05-2019/

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Start PSLV z RISAT-2B (22.05.2019).jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Start PSLV z RISAT-2B (22.05.2019)2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 23 Maj 2019, 08:40

Wyraźna zmiana Wielkiej Czerwonej Plamy
2019-05-22. Krzysztof Kanawka
Najnowsze obrazy Wielkiej Czerwonej Plamy ukazują nowy kształt tego potężnego kompleksu na Jowiszu.
Wielka Czerwona Plama (WCP) to największy huragan w Układzie Słonecznym. WCP istnieje już przynajmniej od początku XIX wieku, choć niektóre dawne zapiski astronomiczne sugerują, że ten huragan był mocno rozbudowany nawet w XVII wieku.
Od lat 30. zeszłego wieku astronomowie raportują kurczenie się WCP. Pod koniec XIX wieku średnica tego huraganu sięgały 41 tysięcy kilometrów w najszerszym przekroju. W 1979 roku było to „zaledwie” 23 tysiące kilometrów. Półtorej dekady później, w 1995 roku, kosmiczny teleskop Hubble (HST) zmierzył średnicę WCP – było to już 21 tysięcy kilometrów. Pod koniec zeszłej dekady, w 2009 roku, średnica WCP wynosiła tylko 18 tysięcy kilometrów. Natomiast w 2014 roku średnica WCP wyniosła zaledwie 16,5 tysiąca kilometrów.
W lipcu 2017 roku sonda Juno wykonała przelot nad WCP. Sonda wówczas przeleciała ponad centralną częścią tej formacji na wysokości około 9000 kilometrów. W trakcie przelotu wszystkie instrumenty badawcze sondy prowadziły obserwacje, poszerzając naszą wiedzę o tym huraganie. Wyniki z przelotu, wzbogacone o obserwacje z dalszych odległości, przedstawiono w grudniu 2017.
Wyraźna zmiana kształtu WCP
W maju 2019 roku doszło do wyraźnej zmiany kształtu WCP. Zauważono ciemne ramię na północ od centrum WCP. Pomiędzy tym ramieniem a centrum WCP można zauważyć jaśniejszą przestrzeń. Wygląda to jak gdyby w WCP zaczął występować nowy proces. Podobne ramiona obserwowano już wcześniej, ale na znacznie mniejszą skalę.
W tej chwili nie wiadomo, czy to ramię może mieć związek z postępującym kurczeniem się WCP, czy też jest epizodycznym wydarzeniem. W najbliższych tygodniach Jowisz będzie przebywać w dogodnej pozycji do długoterminowych obserwacji, zatem prawdopodobnie pojawi się znacznie więcej zdjęć. Jest też prawdopodobne, że WCP będzie obserwowana nie tylko przez amatorów, ale także przez duże obserwatoria astronomiczne.
Jak na razie nie jest znany mechanizm ani przyczyny kurczenia się WCP. Nie wiadomo też, czy to kurczenie się nie zatrzyma, choć niektórzy naukowcy uważają, że ten proces będzie trwać aż do zniknięcia tego huraganu.
Glenn Orton, jeden z głównych naukowców misji Juno, uważa, że WCP będzie nadal się kurczyć. W przeciągu dziesięciu lub dwudziestu lat WCP stanie się bardziej “okrągła” niż “owalna”. W ciągu kilku kolejnych lat doszłoby do szybkiego skurczenia się pozostałości WCP aż do wchłonięcia przez któryś z pasów chmur Jowisza.
(S, AW)
https://kosmonauta.net/2019/05/wyrazna- ... nej-plamy/


http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Wyraźna zmiana Wielkiej Czerwonej Plamy.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Wyraźna zmiana Wielkiej Czerwonej Plamy2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Wyraźna zmiana Wielkiej Czerwonej Plamy3.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 23 Maj 2019, 08:42

Polscy naukowcy zginęli w wypadku na Spitsbergenie
2019-05-22.
Z przykrością informujemy, że na Spitsbergenie doszło do wypadku, w wyniku którego zginęło dwoje pracowników Instytutu Geofizyki Polskiej Akademii Nauk – Anna Górska oraz Michał Sawicki.
Ania i Michał byli zimownikami podczas 41. Wyprawy Polarnej Instytutu Geofizyki Polskiej Akademii Nauk. Opuścili stację badawczą w Hornsundzie w piątek (17 maja 2019 roku). Zgodnie z planem mieli wrócić w niedzielę rano, ale tak się nie stało – załoga Stacji rozpoczęła ich poszukiwania. Ciała odnaleziono kilka godzin później, w trudno dostępnym obszarze lawinowym pod górą Kamkrona, na wschód od Stacji. Spadli kilkaset metrów w dół ze stromej góry.
Anna Górska w wyprawie pełniła rolę meteorologa. Do jej zadań należało bieżące monitorowanie zjawisk atmosferycznych nad Hornsundem. Wielokrotnie brała udział w projektach badawczych na temat mikrodynamiki chmur, zróżnicowania czasowo-przestrzennego wymuszenia radiacyjnego nad Polską oraz analizy pól prędkości i dyspersji kropel w obłoku chmurowym w warunkach laboratoryjnych.
Michał Sawicki – geofizyk, magnetyk, sejsmolog. W ekspedycji polarnej brał udział po raz piąty. Sprawował pieczę nad laboratorium jonosferycznym, ściśle współpracując z Centrum Prognoz Heliogeofizycznych CBK PAN. Swoim doświadczeniem polarnym chętnie służył innym zimownikom, którzy biorą udział w Wyprawie po raz pierwszy."
Polska Stacja Polarna Hornsund im. Stanisława Siedleckiego została otwarta w 1957 roku. W 1978 roku, po okresie przejściowym, w trakcie którego miało miejsce kilka wypraw sezonowych, wyruszyła całoroczna ekspedycja, która zapoczątkowała nieprzerwane jak dotąd użytkowanie Stacji, zarówno przez kolejne wyprawy całoroczne, jak i zespoły prowadzące badania tylko w okresie letnim. Powrót aktualnie przebywających w Stacji uczestników 41. Wyprawy planowany jest na lipiec 2019 r.
Foto: Od lewej: Wiktor Sawicki (mechanik), Arkadiusz Piwowarczyk (meteorolog), Michał Sawicki (geofizyk), Tomasz Kopeć (informatyk), Kamil Ziemba (geodeta), Anna Górska (meteorolog), Katarzyna Stachniak (meteorolog), Teresa Biernacka (hydrochemik), Mateusz Piotrowski (konserwator), Piotr Zagórski (kierownik wyprawy), Michał Niedbalski (oceanograf, zastępca kierownika).
Źródło: Instytut Geofizyki PAN
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/po ... tsbergenie
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Polscy naukowcy zginęli w wypadku na Spitsbergenie.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 23 Maj 2019, 08:43

Gwiezdny taniec z dramatycznym zakończeniem
2019-05-23. Radek Kosarzycki

Astronomowie z Uniwersytetu w Bonn wraz ze swoimi współpracownikami z Moskwy zidentyfikowali nietypowy obiekt na niebie. Najprawdopodobniej jest to produkt fuzji dwóch gwiazd, które zakończyły swoje życie dawno temu. Po miliardach lat krążenia wokół wspólnego środka masy, te tak zwane białe karły złączyły się ze sobą i wróciły do żywych. W bliskiej przyszłości, ich życie może czekać prawdziwy, huczny koniec. Wyniki badań opublikowano w periodyku Nature.
Wyjątkowo rzadko występujący produkt połączenia dwóch obiektów został odkryty przez naukowców z Uniwersytetu Moskiewskiego. Na zdjęciach wykonanych przez satelitę WISE (Wide-Field Infrared Survey Explorer) badacze odkryli mgławicę gazową z bardzo jasną gwiazdą w samym centrum. Co ciekawe, mgławica emitowała niemal wyłącznie promieniowanie podczerwone i prawie nic w pasmie widzialnym. “Nasi koledzy z Moskwy uświadomili sobie, że to dowód na nietypowy sposób powstania obserwowanego obiektu” tłumaczy dr Gtz Grafener z Argelander Institute for Astronomy na Uniwersytecie w Bonn.
W Bonn widmo promieniowania emitowanego przez mgławicę i jej gwiazdę centralną zostało poddane analizie. W ten sposób, badacze z AIfA byli w stanie wykazać, że ów enigmatyczny obiekt niebieski nie zawiera ani wodoru ani helu – to charakerystyczna cecha wnętrza białych karłów. Gwiazdy takie jak nasze słońce generują swoją energię w procesie spalania wodoru. Gdy wszystkie zapasy wodoru zostaną wyczerpane, gwiazdy zaczynają spalać hel. Niemniej jednak, gwiazdy takie nie są w stanie produkować cięższych pierwiastków – ich masa jest niewystarczająca do wytworzenia wystarczająco wysokich temperatur. Gdy cały hel zostanie zużyty, procesy spalania ustają, a gwiazdy stygną zamieniając się z czasem w tak zwane białe karły.
Zazwyczaj ich życie dobiega końca w tym momencie. Tak jednak nie było w przypadku J005311 – tak naukowcy wyzwali swoje nowe odkrycie w gwiazdozbiorze Kasjopei, 10 000 lat świetlnych od Ziemi. “Przypuszczamy, że dwa białe karły powstały tam blisko siebie wiele miliardów lat temu” tłumaczy prof. Norbert Langer z AIfA. “Krążyły wokół siebie emitując egzotyczne zaburzenia czasoprzestrzeni, tak zwane fale grawitacyjne”. W procesie tym stopniowo traciły energię, a odległość między nimi coraz bardziej malała, aż doszło do połączenia obu obiektów.
Po połączeniu ich całkowita masa była wystarczająca do tworzenia pierwiastków cięższych od wodoru i helu. Gwiezdny piec zaczął pracować ponownie. “Takie zdarzenia są wyjątkowo rzadkie” mówi Grafener. “W naszej galaktyce jest zapewne kilka takich obiektów, a nam się udało odkryć jeden z nich”.
To niesamowity łut szczęścia. Niemniej jednak badacze przekonani są co do swojej interpretacji. Po pierwsze, gwiazda w centrum mgławicy świeci 40 000 razy jaśniej niż słońce, dużo jaśniej niż jakikolwiek inny pojedynczy biały karzeł. Dodatkowo widmo wskazuje, że J005311 emituje wyjątkowo silny wiatr gwiezdny – strumień materii emitowany z powierzchni gwiazdy. Do napędu wiatru służy promieniowanie generowane w procesie spalania. Przy prędkości 16 000 kilometrów na sekundę, wiatry emitowane przez J005311 są tak silne, czynnik ten nie wystarczy do wyjaśnienia takiej prędkości. Niemniej jednak złączone białe karły najprawdopodobniej posiadają bardzo silne rotujące pole magnetyczne. “Nasze symulacje wskazują, że to pole działa niczym turbina, która dodatkowo przyspiesza wiatr gwiezdny” dodaje Grafener.
Niestety, nowe życie J005311 nie będzie zbyt długie. W ciągu zaledwie kilku tysięcy lat gwiazda zamieni wszystkie pierwiastki w żelazo i znowu zgaśnie. Z uwagi na to, że w złączeniu masa obiektu wzrosła powyżej granicy 1,4 masy Słońca, gwiazdę czeka wyjątkowy los. Gwiazda zapadnie się pod wpływem własnej grawitacji. Jednocześnie elektrony i protony tworzące jej masę połączą się w neutrony. Powstała w ten sposób gwiazda neutronowa będzie miała znacznie mniejsze rozmiary, zaledwie kilka kilometrów średnicy, jednocześnie będzie masywniejsza od całego Układu Słonecznego.
J005311 nie odejdzie jednak po cichu. Zapadanie pod wpływem grawitacji doprowadzi do eksplozji supernowej.
Źródło: University of Bonn
https://www.pulskosmosu.pl/2019/05/22/g ... onczeniem/


http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Gwiezdny taniec z dramatycznym zakończeniem.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Gwiezdny taniec z dramatycznym zakończeniem2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 23 Maj 2019, 08:44

Teleskop na dnie morza poluje na neutrina

2019-05-23.

Naukowcy budują teleskop nowej generacji w bardzo nietypowej lokalizacji: na dnie Morza Śródziemnego. Nie będzie on jednak szukał odległych gwiazd lub galaktyk, a polował na neutrina uznawane za jedne z najbardziej nieuchwytnych cząstek we wszechświecie.


Neutrina to cząstki elementarne obdarzone zerowym ładunkiem elektrycznym oraz bliską zera masę spoczynkową. Są o tyle niezwykłe, że mogą przechodzić przez wszystkie obiekty zbudowane z widzialnej materii i nie wywoływać żadnej interakcji. Dlatego konieczna jest budowa inteligentnych detektorów do ich wyłapywania - takich jak Cubic Kilometre Neutrino Telescope (KM3NeT).

- Neutrina bardzo rzadko wchodzą w interakcje, jednak gdy neutrino uderza w wodę, generuje wiązkę światła, którą teleskop KM3NeT jest w stanie wykryć. Podwodny teleskop jest bombardowany przez miliony różnych cząstek, ale tylko neutrina są w stanie przejść przez Ziemię i dotrzeć do detektora - powiedział dr Clancy James z Curtin Institute of Radio Astronomy i International Center for Radio Astronomy Research (ICRAR) w Australii.

KM3NeT jest obecnie budowany w dwóch lokalizacjach z potencjalnym rozszerzeniem na trzecie miejsce. Jedna z lokalizacji znajduje się u wybrzeży Riwiery Francuskiej i będzie głównie badać "lokalne" neutrina, a druga detektor znajduje się u wybrzeży Sycylii i przyjrzy się wysokoenergetycznym neutrinom pochodzącym w eksplozji supernowych, fuzji gwiazd neutronowych i innych egzotycznych zjawisk astronomicznych.

Pierwsza faza budowy teleskopu polega na umieszczeniu 30 jednostek detekcyjnych na dnie morza, z których każda to połączone 18 detektorów. Instrumenty te mogą rejestrować błyski światła wytwarzane przez neutrina wchodzące w interakcje z wodą morską. Pomimo że budowa KM3NeT wciąż trwa, detektory już zbierają dane.


https://nt.interia.pl/raporty/raport-ko ... Id,3004388

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Teleskop na dnie morza poluje na neutrina.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 24 Maj 2019, 10:13

Zoom peryskopowy. Co to takiego?

2019-05-23
Choć zoom peryskopowy trafił do smartfonów stosunkowo niedawno, to jednak zasada jego działania jest już całkiem dobrze znana. Peryskop, o którym słyszeli zapewne wszyscy miłośnicy militariów, jest wszak urządzeniem nienowym. Swoje zastosowanie znalazł najpierw w przemyśle wojskowym, a stamtąd trafił następnie okrężną drogą do fotografii mobilnej.

Peryskop? A co to takiego?
Na początek kilka słów o tym, czym właściwie jest sam peryskop. To, mówiąc najkrócej, przyrząd optyczny pozwalający na oglądanie obiektów znajdujących się poza polem widzenia obserwatora. Jest to możliwe za sprawą jego pozornie nieskomplikowanej konstrukcji, opartej na systemie luster i soczewek umieszczonych w obudowie złożonej z okienka (to tu wpadają promienie świetlne), tubusu (obudowy z pryzmatami i soczewkami) oraz okularu (to tutaj przykłada swe oko obserwator). Poziome promienie świetlne wpadają najpierw do okienka, skąd kierowane są potem pionowo w dół rury peryskopu, gdzie zostają następnie odbite przez lustro lub pryzmat, by trafić w końcu (znów poziomo) do oczu obserwatora.
Peryskop, którego prototyp opracował w XVII w. Jan Heweliusz, był przez wieki stałym elementem wyposażenia okrętów podwodnych. Pozwalał bowiem na obserwację powierzchni morza i całego widnokręgu bez konieczności wynurzania jednostki pływającej. Konstrukcja peryskopów zmieniała się oczywiście wraz z rozwojem optyki. Lustra zastępowano pryzmatami, a peryskopy tradycyjne wypierane były przez peryskopy składane lub wysuwane.
W obiegu pojawiły się również ich wyspecjalizowane odmiany, takie jak peryskopy wachtowe czy nocne, stworzone do pracy w kiepskich warunkach oświetleniowych (jeszcze inny rodzaj peryskopu - peryskop odwracalny pozwalający na obserwację dookolną bez konieczności odwracania głowy - opracował tymczasem polski inżynier Rudolf Gundlach). Mimo wielu udoskonaleń, sama zasada działania peryskopu pozostała jednak przez dekady właściwie niezmieniona.
Peryskop w fotografii mobilnej
Największym ograniczeniem teleobiektywów montowanych dotąd w smartfonach były przede wszystkim technologia i prawa fizyki. Jest jasne, że bez radykalnego zwiększania rozmiaru współczesnych telefonów komórkowych niemożliwe byłoby osiągnięcie ponaddwukrotnego (a w najlepszym razie ponadtrzykrotnego) zbliżenia optycznego.
Obraz możemy przecież powiększać bezstratnie tylko za pomocą soczewek, a te - jak wiadomo - nie należą zwykle do najmniejszych. Gdybyśmy więc chcieli zmieścić w naszym smartfonie układ optyczny znany choćby z aparatu kompaktowego lub klasycznej lustrzanki, musielibyśmy się pogodzić ze znacznym zwiększeniem jego rozmiarów. Czy oznacza to, że przez ograniczenia, jakie nakładają na nią prawa fizyki, współczesna fotografia mobilna zdążyła już zabrnąć w ślepy zaułek? Niekoniecznie.
Rozwiązaniem okazał się bowiem obiektyw w układzie peryskopowym, który - jak się zdaje - otwiera przed fotografią mobilną zupełnie nowe perspektywy, dając jej szansę wyjścia z dotychczasowego impasu. Tegoroczny flagowiec Huawei P30 Pro to telefon wyposażony w innowacyjny peryskopowy zoom. Umożliwia wykonanie zdjęć w niespotykanym dotąd zbliżeniu, przy użyciu 10-krotnego zoomu hybrydowego lub 50-krotnego zoomu cyfrowego. W nowym, poczwórnym aparacie modelu P30 Pro, stworzonym we współpracy z Leica, znajduje się też superczuły sensor, który zapewnia wysoką jakość zdjęć i filmów wideo wykonanych w słabym świetle, nawet w nocy.
Zamontowany w nim teleobiektyw działa na tej samej zasadzie, co klasyczny peryskop: promienie świetlne wpadające do okna aparatu załamywane są najpierw pod kątem 90 stopni przez wewnętrzny pryzmat, a następnie przechodzą przez soczewki powiększające, które kierują je wreszcie na matrycę światłoczułą. Dzięki takiemu rozwiązaniu, inżynierom Huawei udało się opracować 8-megapikselowy obiektyw peryskopowy zapewniający pięciokrotne, bezstratne przybliżenie obserwowanego obrazu (to ekwiwalent aż 125-milimetrowej ogniskowej!).
Stosując taką konstrukcję, projektanci modelu P30 Pro zdołali zachować jego kompaktowe wymiary (grubość urządzenia wynosi raptem 8,41 mm) i niewielką wagę (nieprzekraczającą 200 g), nie poświęcając przy tym jakości zdjęć wykonywanych za pomocą teleobiektywu.
Fotograficzny cudotwórca?
Zastosowanie obiektywu w układzie peryskopowym sprawia, iż Huawei P30 Pro jest urządzeniem, z którym - przynajmniej na papierze - nie może się obecnie równać żaden inny, konkurencyjny flagowiec. Sprawdźmy jednak, jak omawiany tu pięciokrotny, bezstratny zoom spisuje się na co dzień i czy wszystkie dotyczące go deklaracje producenta są w stanie przetrwać konfrontację z rzeczywistością.
Najlepsza okazja, by zweryfikować jego możliwości, nadarza się podczas redakcyjnego wyjazdu do Wrocławia, gdzie udaje nam się wjechać na dach jednej z galerii handlowych. Roztacza się z niej widok na ulicę Klemensa Janickiego i jej przedłużenie - ulicę Wincentego Kraińskiego (ciąg obu ulic liczy ok. 350 m). Pierwsze zdjęcie robimy bez zbliżenia, głównym, 40-megapiskelowym obiektywem telefonu:
Drugie zdjęcie robimy za pomocą peryskopowego teleobiektywu (zbliżenie jest więc pięciokrotne i bezstratne):


Trzecie zdjęcie wykonujemy sięgając po dziesięciokrotny zoom hybrydowy. W tym trybie moduł fotograficzny Huawei P30 Pro łączy z sobą obrazy pochodzące ze wszystkich obiektywów, scalając je w jeden, ostry i wyraźny kadr. Gdybyśmy nie wiedzieli, że w przypadku przybliżenia hybrydowego do akcji wkracza już oprogramowanie smartfonu, moglibyśmy się nawet nie domyślić, że nie zostało ono wykonane tradycyjnym teleobiektywem. Owszem, drobne spadki jakości są widoczne w kilku miejscach, ale nie zapominajmy, że zdjęcie zrobiliśmy za pomocą telefonu, a nie lunety:


Trzeba przyznać, że jak na zbliżenie będące efektem współpracy wszystkich obiektywów telefonu (tudzież połączenia zoomu optycznego z cyfrowym), jakość i szczegółowość powyższego zdjęcia jest po prostu imponująca.
Z dachu wspomnianej galerii handlowej udaje nam się zrobić jeszcze kilka interesujących zdjęć. Tym razem w kadrze umieszczamy ukończony w 2016 r. budynek OVO Wrocław - jeden z najsłynniejszych przykładów stylu blob w naszym kraju. Kompleks fotografujemy za pomocą obiektywu szerokokątnego wyposażonego 20-megapikselowy obiektyw o jasności f/2.2, aparatu głównego i teleobiektywu. Na pierwszy ogień idzie "szeroki kąt":
Zaraz potem sięgamy po główny, nieco "węższy" obiektyw telefonu:

Na koniec postanawiamy zaprzęgnąć do pracy obiektyw peryskopowy. Przyznajemy - ilość detali (szyldy, tablice rejestracyjne, refleksy świetlne, łączenia płyt pokrywających elewację OVO Wrocław), które zdołał uchwycić teleobiektyw Huawei P30 Pro, po prostu wprawia nas w osłupienie:

Kolejną serię zdjęć wykonujemy z kolei z tarasu widokowego umiejscowionego na szczycie wrocławskiej Archikatedry św. Jana Chrzciciela. Tym razem sprawdzamy, jak będą wyglądały fotografie panoramy miasta wykonane za pomocą obiektywu szerokokątnego, głównego oraz peryskopowego i ile detali uda nam się zmieścić w poszczególnych kadrach. Najpierw zdjęcie z "szerokiego kąta":
Kolejne zdjęcie robimy już za pomocą głównego aparatu telefonu:
Ostatnie zdjęcie robimy natomiast za pomocą teleobiektywu:

To zdjęcie robi na nas chyba największe wrażenie. Przedstawia bowiem budynki (położone nad rozwidleniem Odry, przy zbiegu ulicy Piaskowej i Grodzkiej; na pierwszej fotografii widnieją nieco po lewej stronie, niemal na linii horyzontu), które w obiektywie szerokokątnym zdawały się zaledwie majaczyć. Tutaj wszystko jest ostre i wręcz nabite detalami.
Obiektyw peryskopowy robi robotę
Po tym, co zobaczyliśmy na zdjęciach, przyznajemy bez zbędnej gadaniny: peryskopowy teleobiektyw Huawei P30 Pro robi znakomite i bardzo szczegółowe fotografie. Nie jest to już wyłącznie konstrukcja, która mogłaby zastępować nasz aparat (czy nawet lustrzankę) wyłącznie w sytuacjach awaryjnych, lecz sprzęt, który można z sobą śmiało zabrać nawet w długą i forsowną podróż.
Moduł fotograficzny Huawei P30 Pro to konstrukcja prawdziwie uniwersalna i wielozadaniowa. Testy, którym poddaliśmy redakcyjny egzemplarz, nie pozostawiają jednocześnie wątpliwości, że sprawdzi się on w każdej sytuacji - zarówno wtedy, gdy zechcemy sfotografować niewidoczne gołym okiem detale daleko położonych obiektów, jak i wtedy, gdy będziemy robić zdjęcia portretowe bądź nocne.
Na koniec wypada jeszcze tylko zaznaczyć, że wszystkie zdjęcia opublikowane w niniejszym artykule zrobiliśmy telefonem Huawei P30 Pro. Co ważne, fotografując nie korzystaliśmy ze statywu czy innych form stabilizacji telefonu. Zdjęcia robiliśmy wyłącznie "z ręki", korzystając jedynie od czasu do czasu z funkcji głosowej aktywacji spustu migawki.

Artykuł powstał we współpracy z firmą Huawei

https://nt.interia.pl/news-zoom-perysko ... Id,3006145


http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Zoom peryskopowy. Co to takiego.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Zoom peryskopowy. Co to takiego2.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Zoom peryskopowy. Co to takiego3.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Zoom peryskopowy. Co to takiego4.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Zoom peryskopowy. Co to takiego5.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Zoom peryskopowy. Co to takiego6.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Zoom peryskopowy. Co to takiego7.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Zoom peryskopowy. Co to takiego8.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 24 Maj 2019, 10:16

Otwarcie nowego oddziału CBK PAN
2019-05-23. Redakcja
22 maja 2019 w Zielonej Górze nastąpiło uroczyste otwarcie nowego oddziału Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk (CBK PAN). Placówka, zlokalizowana na terenie Parku Naukowo-Technologicznego Uniwersytetu Zielonogórskiego, skupi się na badaniach z zakresu robotyki kosmicznej.
Nowy oddział CBK PAN będzie siedzibą Laboratorium Dynamiki Manipulatorów Satelitarnych, wyodrębnionego z warszawskiego Laboratorium Mechatroniki i Robotyki w CBK PAN. Oddział zajmie się m.in. projektowaniem manipulatorów dla satelitów i pojazdów planetarnych. Prace obejmą zagadnienia z teorii sterowania manipulatorami, projektowania sterowników manipulatorów, wykorzystania metod wizyjnych do sterowania manipulatorami i robotami kosmicznymi. Nowatorskie konstrukcje będą testowane w specjalnym basenie, który pozwoli inżynierom symulować warunki mikrograwitacji.
Otworzenie nowego Laboratorium to konsekwencja dynamicznego rozwoju CBK PAN. Nowa placówka została formalnie powołana do życia 29 marca br., na mocy umowy zawartej między Urzędem Marszałkowskim Województwa Lubuskiego a Polską Akademią Nauk. W planowanym na środę uroczystym zainicjowaniu działalności oddziału udział weźmie Wiceprezes Polskiej Akademii Nauk, prof. Romuald Zabielski, Dyrektor CBK PAN prof. Iwona Stanisławska, Kierownik Laboratorium Dynamiki Manipulatorów Satelitarnych, prof. Marek Banaszkiewicz, oraz Prorektor Uniwersytetu Zielonogórskiego, prof. Wojciech Strzyżewski.
Powstanie oddziału CBK PAN w regionie lubuskim jest także częścią aktywnych działań Marszałka Województwa Lubuskiego, które zmierzają do podniesienia innowacyjności województwa. Technologie kosmiczne są wpisane w strategię rozwoju regionu, czego konkretnym odzwierciedleniem jest powstający w Zielonej Górze Park Technologii Kosmicznych. CBK PAN jest partnerem w także w tym przedsięwzięciu. Park ma być gotowy do końca 2021 roku, a jego budowa kosztować będzie 60 milionów złotych.
Robotyka kosmiczna to pierwszy krok w działalności zielonogórskiego oddziału CBK PAN. W dalszej perspektywie aktywność naukowców zostanie rozszerzona o systemy nawigacji satelitarnej (GNSS), satelitarne obserwacje Ziemi, czy tematykę bezpieczeństwa na orbicie i zagrożeń związanych z przestrzenią kosmiczną (space situational awareness). Pracami nowotworzonego ośrodka pokieruje prof. Marek Banaszkiewicz, w przeszłości pełniący rolę dyrektora Centrum Badań Kosmicznych PAN oraz prezesa Polskiej Agencji Kosmicznej.
Zielona Góra to nie pierwszy oddział Centrum Badań Kosmicznych PAN, najważniejszej i najbardziej zasłużonej dla badań kosmicznych jednostki naukowej w Polsce. Choć instytut swoją główną siedzibę ma w Warszawie, część naukowców Centrum na stałe pracuje we Wrocławiu (Zakład Fizyki Słońca) oraz w Borówcu koło Poznania (Obserwatorium Astrogeodynamiczne). Opracowane i zbudowane przez CBK PAN instrumenty stale pracują także m.in. w podziemiach zamku w Książu, w polskiej stacji polarnej na Svalbardzie (Arktyka), jak również na kilkunastu satelitach i sondach kosmicznych, badających najbliższe otoczenie Ziemi i ciała Układu Słonecznego – od Słońca po krańce heliosfery.
(CBK PAN)
https://kosmonauta.net/2019/05/otwarcie ... u-cbk-pan/

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Otwarcie nowego oddziału CBK PAN.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 24 Maj 2019, 10:17

Nieudany start CZ-4C (23.05.2019)
2019-05-23. Krzysztof Kanawka
Dwudziestego trzeciego maja doszło do prawdopodobnie nieudanego startu rakiety CZ-4C z wojskowym satelitą Yaogan-33. (Zaktualizowane!)
Aktualizacja (23.05.2019, 15:55 CEST) – Chiny oficjalnie potwierdziły nieudany start. W tym locie zawiódł trzeci stopień CZ-4C.
o startu rakiety CZ-4C doszło 25 maja około godziny 00:45 lub 00:53 CEST. Start odbył się z kosmodromu Taiyuan. Zdjęcia wykonane przez obserwatoriów potwierdzają, że start odbył się w terminie.
Na pokładzie tej rakiety znajdował się satelita Yaogan-33. Przeznaczenie tego satelity jest wojskowe. Z tego powodu Chiny nie dostarczyły wielu informacji o starcie. Wiadomo jednak było, że rakieta miała wynieść satelitę na orbitę o wysokiej inklinacji.
Kilkadziesiąt minut po starcie pojawiły się doniesienia, że ten lot zakończył się niepowodzeniem. Z dostępnych informacji nie wynika, w którym momencie rakieta zawiodła, choć pojawiły się spekulacje związane z nietypowym wyglądem smugi gazów wylotowych rakiety. Może ona sugerować nieprawidłową pracę pierwszego lub drugiego stopnia rakiety.
Zwykle Chiny około 30-60 minut po starcie publikują ogłoszenie o udanym locie rakiety – nawet dla lotów wojskowych (ogłaszanych oczywiście jako cywilne i naukowe). Tak tym razem nie nastąpiło, co zdaje się potwierdzać, że start zakończył się niepowodzeniem.
Ten nieudany start może mieć duży wpływ na kolejne rakiety serii CZ-4. Na ten rok zaplanowano łącznie dziesięć startów tej rodziny rakiet. Jest możliwe, że te starty zostaną opóźnione do przyszłego roku.
(NSF, PFA)
https://kosmonauta.net/2019/05/nieudany ... 3-05-2019/

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Nieudany start CZ-4C (23.05.2019).jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 24 Maj 2019, 10:19

Rozpoczęcie konkursu o staż ARP S.A. i ZPSK
2019-05-23.
W dniu 22 maja 2019 r. wystartował I etap konkursu o staż w ramach projektu „Rozwój kadr sektora kosmicznego”. Jest to już IV edycja konkursu organizowanego przez Agencję Rozwoju Przemysłu oraz Związek Pracodawców Sektora Kosmicznego.
Technologie kosmiczne mają coraz większy wpływ na rozwój gospodarki światowej. Od momentu przystąpienia Polski do Europejskiej Agencji Kosmicznej w roku 2012 sektor kosmiczny w naszym kraju rozwija się bardzo dynamiczne. I jak każdy segment gospodarki „high tech” potrzebuje wysoko wykwalifikowanej kadry.
W 2016 roku Agencja Rozwoju Przemysłu S.A., realizując misję wspierania innowacji oraz wychodząc naprzeciw niniejszej potrzebie, zainicjowała program stażowy w ramach projektu „Rozwój kadr sektora kosmicznego”. Do tej pory odbyły się trzy edycje konkursu (2016, 2017, 2018), które cieszyły się ogromnym pozwodzeniem wśród studentów i absolwentów uczelni. Wszystkie poprzednie edycje odniosły duży sukces, zwłaszcza w kontekście pozyskiwania talentów do podmiotów tworzących polski sektor kosmiczny.
W związku z sukcesem poprzednich edycji ARP S.A. wspólnie ze Związkiem Pracodawców Sektora Kosmicznego (ZPSK) postanowili uruchomić kolejną, IV odsłonę konkursu. Wybrane zostanie w niej 15 firm i instytucji naukowych, w których odbędą się staże.
Konkurs składa się z dwóch etapów. Etap I przeznaczony jest dla firm i instytucji zrzeszonych w ZPSK. Organizatorzy zapraszają te podmioty i zachęcają je do zgłaszania swoich kandydatur w dniach 22– 31 maja 2019 r. do godziny 17.00 poprzez wypełnienie formularza, który znajduje się w załączniku i wysłanie go na adres e-mail: staze@space.biz.pl.
O wyborze firm będzie decydowała kolejność zgłoszeń.
W II etapie konkursu będzie miał miejsce wybór jego uczestników – studentów oraz absolwentów. Dokładna data rozpoczęcia tego etapu zostanie podana przez organizatorów w dniu 3 czerwca br.
Natomiast rozpoczęcie staży planowane jest na wrzesień br.
Więcej informacji oraz regulamin na stronie Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego.

Paweł Z. Grochowalski
Źródło: ZPSK
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/ro ... -sa-i-zpsk

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Rozpoczęcie konkursu o staż ARP S.A. i ZPSK.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 24 Maj 2019, 10:20

Mija termin zgłoszeń do Krajowego Funduszu na rzecz Dzieci - szansa m.in. na sfinansowanie udziału w obozach astronomicznych
2019-05-23.
Krajowy Fundusz na rzecz Dzieci prowadzi 37. już rekrutację stypendystów - młodych naukowców i twórców z całej Polski. Termin nadsyłania nowych wniosków mija 31 maja, a więc za tydzień. Stypendia KFnrD to m.in okazja na zdobycie finansowania na wyjazdy na obozy astronomiczne - z tej formy dofinansowania w ubiegłych latach skorzystało np. kilkoro laureatów ESO Astronomy Camp.
Do programu Funduszu mogą zgłaszać się uczennice i uczniowie o zainteresowaniach naukowych, literackich i technicznych, a także - uzdolnieniach plastycznych i muzycznych (instrumentaliści). W rekrutacji na nadchodzący rok szkolny biorą udział również aktualni stypendyści (z wyjątkiem maturzystów).
Fundusz zapewnia swoim stypendystom bezpłatny udział w zajęciach prowadzonych przez pracowników wyższych uczelni i instytutów Polskiej Akademii Nauk, obozach naukowych, stażach badawczych, seminariach. Organizuje warsztaty wielodyscyplinarne, muzyczne i plastyczne, koncerty i wystawy. Pomaga też finansowo w realizacji działań służących rozwojowi, np. w udziale w muzycznych kursach mistrzowskich i konkursach międzynarodowych, zakupie sprzętu laboratoryjnego.
Fundusz bardzo zachęca wszystkich nauczycieli, edukatorów i popularyzatorów nauki, żeby przekazali informację o ofercie Funduszu uczniom, którzy mogą skorzystać z takich zajęć, ich rodzicom i opiekunom. Szczególnie wartościowe są zgłoszenia uczniów spoza dużych miast, którzy w swoim otoczeniu nie mają podobnej oferty.
- Nasz program od wielu lat prowadzimy z myślą o młodych ludziach, którzy chcą rozwijać zainteresowania i zdolności, pracując nad naprawdę trudnymi zagadnieniami i mierząc się z prawdziwymi problemami naukowymi - podkreśla Maria Mach, dyrektor biura KFnrD i dawna stypendystka.
- Właśnie dlatego dajemy naszym podopiecznym dostęp do laboratoriów, bibliotek i archiwów, możliwość podejmowania pracy badawczej pod kierunkiem znakomitych specjalistów, koncertowania, wystawiania prac plastycznych i udziału w warsztatach prowadzonych przez wybitnych artystów.
Krajowy Fundusz na rzecz Dzieci istnieje od 1981 roku i ma status organizacji pożytku publicznego (KRS 44710). W tym roku szkolnym ma pod opieką 533 uczennic i uczniów z całej Polski, w tym: 349 nastolatków o zainteresowaniach naukowych i literackich, 154 młodych muzyków i 30 zdolnych plastyków. Mimo, że znacznie więcej zgłoszeń napływa z dobrych szkół w dużych miastach, rokrocznie około 40% osób zakwalifikowanych do programu pochodzi z małych miejscowości.
Dodatkowe informacje o programie i zgłoszeniach na stronie: fundusz.org/rekrutacja
Więcej informacji:
• Krajowy Fundusz na rzecz Dzieci (KFnrD)
• Strona o rekrutacji do KFnrD

(jest to komunikat KFnrD z drobnymi zmianami redakcyjnymi)
https://www.urania.edu.pl/wiadomosci/mi ... ecz-dzieci

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Mija termin zgłoszeń do Krajowego Funduszu na rzecz Dzieci - szansa m.in. na sfinansowanie udziału w obozach astronomicznych.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 24 Maj 2019, 10:23

Trzy egzokomety krążące wokół Beta Pictoris
2019-05-23. Radek Kosarzycki
W zaledwie rok po wyniesieniu w przestrzeń satelity TESS, dane z teleskopu pozwoliły na odkrycie trzech pierwszych komet krążących wokół pobliskiej gwiazdy Beta Pictoris. Głównym zadaniem TESS jest poszukiwanie egzoplanet – planet krążących wokół innych gwiazd. Rozpoznanie sygnału pochodzącego od dużo mniejszych egzokomet w porównaniu do planet wymaga analizy precyzyjnych krzywych zmian blasku, które możemy teraz uzyskiwać korzystając z wyjątkowych zdolności nowego teleskopu kosmicznego.
Sebastian Zieba, student należący do zespołu Konstanze Zwiztza na Uniwersytecie w Innsbrucku odkrył sygnał egzokomet badając uzyskane za pomocą TESS w marcu tego roku krzywe blasku gwiazdy Beta Pictoris. “Dane wskazują znaczący spadek intensywności światła obserwowanej gwiazdy. Takie zmiany, dzięki pociemnieniu obiektu na orbicie gwiazdy, można przypisać komecie” mówi Zieba.
Astrophysics. Trzy podobne układy egzokomet odkryto niedawno wokół innych gwiazd w danych z kosmicznego teleskopu Kepler. Badacze wskazują, że egzokomety częściej występują wokół młodych gwiazd. “Kosmiczny Teleskop Kepler skupiał się na starszych gwiazdach podobnych do Słońca, na stosunkowo niewielkim wycinku nieba. TESS natomiast obserwuje gwiazdy na całym niebie, wraz z młodymi gwiazdami. Dlatego też spodziewamy się kolejnych odkryć tego typu” mówi Konstanze Zwintz. W swojej pracy naukowej Zwintz skupia się na młodych gwiazdach i postrzegana jest za międzynarodowego eksperta w dziedzinie astrosejsmologii.
Dr Grant Kennedy z Wydziału Fizyki na Uniwersytecie w Warwick pomagał w pracach nad modelowaniem i interpretacją danych: “To odkrycie jest naprawdę ważne dla nauki o kometach spoza Układu Słonecznego. Beta Pictoris uważana była za gwiazdę, która może posiadać komety, już od ponad trzech dekad w oparciu o badania przeprowadzone inną metodą. Dane z TESS dostarczyły niezależnych dowodów na ich istnienie. Naszym celem jest szukanie podobnych sygnatur w otoczeniach innych gwiazd, a to odkrycie potwierdza, że TESS doskonale sobie z tym radzi”.
Odkrycie egzokomet wokół Beta Pictoris już w 1999 roku przewidziało trzech astrofizyków: Alain Lecavelier des Etangs, Alfred Vidal-Madjar oraz Roger Ferlet. “Wraz z kolegami z Lejdy i Warwick, możemy teraz oficjalnie potwierdzić ich teorię” mówią Zieba i Zwintz. Naukowcy spodziewają się odkrycia wielu innych komet i planetoid w tym rejonie. “W przyszłości chcielibyśmy dowiedzieć się jak często występują komety i jak ich liczba maleje wraz z wiekiem gwiazdy. Informacje tego typu są ważne, bowiem analizując komety krążące wokół młodej gwiazdy, możemy dowiedzieć się wiele o historii naszego własnego układu planetarnego”.
W przyszłości badacze chcą zająć się badaniem składu chemicznego egzokomet, na przykład pod kątem zawartości w nich wody. Same komety są dużo mniejsze od egzoplanet, ale pozostawiają za sobą bardzo długie ogony, które mogą rozciągać się na wiele milionów kilometrów. To co my widzimy to nie jest samo jądro komety, ale materia wywiana z jego powierzchni i przemieszczająca się za nim. Dlatego też dane z TESS nie mówią nam nic o rozmiarach komet, ponieważ ogon pyłowy może być bardzo rozległy i rzadki, albo mniejszy i gęsty. W obu przypadkach mielibyśmy dokładnie taką samą krzywą blasku” tłumaczy Zwintz.
Źródło: University of Innsbruck
https://www.pulskosmosu.pl/2019/05/23/t ... -pictoris/

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Trzy egzokomety krążące wokół Beta Pictoris.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Trzy egzokomety krążące wokół Beta Pictoris2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 24 Maj 2019, 10:24

Czy na Wenus kiedyś mogło istnieć życie?
2019-05-23. Radek Kosarzycki

Choć obecnie Wenus jest bardzo nieprzyjazną do życia planetą z temperaturami przy powierzchni dochodzącymi do 480 stopni Celsjusza, dowody geologiczne wspierane przez modele komputerowe wskazują, że miliardy lat temu mogło tam być znacznie chłodniej, a na powierzchni mógł istnieć ocean wody.
Nie tylko temperatura i żrąca atmosfera odróżniają obecną Wenus od Ziemi. Wenus bardzo wolno obraca się wokół własnej osi – jeden dzień na Wenus trwa 243 ziemskie dni. Niemniej jednak miliardy lat temu planeta mogła obracać się znacznie szybciej, co także mogłoby sprawiać, że planeta bardziej sprzyjałaby życiu.
Oddziaływania pływowe hamują tempo rotacji planety poprzez oddziaływania prądów z morskim podłożem. Obecnie na Ziemi, takie zmiany wydłużają długość dnia na naszej planecie o 20 sekund na każdy milion lat. Najnowsze badania przeprowadzone przez Mattiasa Greena z Uniwersytetu w Bangor i jego współpracowników z NASA i Uniwersytetu w Waszyngtonie pozwoliły oszacować tempo tego hamowania na dawnej Wenus. badacze wykazali, że oddziaływania pływowe w wenusjańskim oceanie mogły być na tyle silne, że wydłużały tempo rotacji Wenus o kilkadziesiąt ziemskich dni na każdy milion lat. To wskazuje, że hamulec pływowy mógł spowolnić tempo rotacji planety do jej obecnego stanu w ciągu 10-50 milionów lat, sprawiając przy tym, że planeta przestała sprzyjać istnieniu na niej życia w tym samym czasie.
Dr Green dodaje: “Nasze prace wskazują jak ważne mogą być pływy podczas odtwarzania tempa rotacji planety, nawet jeżeli ocean istniał na niej przez kilkaset milionów la oraz jak ważne są do tego, aby powstało na niej życie.
Źródło: Bangor University
https://www.pulskosmosu.pl/2019/05/23/c ... iec-zycie/

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Czy na Wenus kiedyś mogło istnieć życie.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 24 Maj 2019, 10:27

Odkryto 18 nowych planet podobnych do Ziemi
2019-05-23. MP. KF
18 planet o rozmiarach podobnych do Ziemi odkryli naukowcy na podstawie zarejestrowanych danych pochodzących z Kosmicznego Teleskopu Keplera, które zostały opisane na łamach pisma „Astronomy & Astrophysics”. Jedna z planet znajduje się w ekosferze, czyli w takiej odległości od gwiazdy, która pozwala na rozwój życia.
Jak dotąd, znanych jest ok. 4 tys. planet orbitujących wokół gwiazd innych niż Słońce. Jednak 96 proc. z nich jest dużo większych od Ziemi. Wiele z nich przypomina ogromnego Jowisza. Wynika to m.in. z tego, że większe planety jest łatwiej wykryć, a mniejsze często mogą być pomijane.

Tymczasem to właśnie nieduże, podobne do Ziemi planety są miejscami, na których ewentualnie mogłoby rozwinąć się życie.

Odkrycie to, jest wynikiem ponownej analizy danych dostarczonych przez Kosmiczny Teleskop Keplera. Teleskop do tej pory pozwolił na wykrycie ponad 2600 planet.

Autorzy nowej publikacji opracowali nowy algorytm, który pozwala na dokładniejszą analizę dostarczonych przez teleskop danych. Z jego pomocą badacze przeanalizowali pochodzące z drugiej fazy działania teleskopu dane dotyczące 517 gwiazd, wokół których znaleziono planety.

„Nasz algorytm pozwala na uzyskanie bardziej realistycznego obrazu populacji obecnych w kosmosie egzoplanet. Ta metoda to duży krok naprzód, szczególnie, jeśli chodzi o poszukiwania planet podobnych do Ziemi” – twierdzi jeden z autorów odkrycia Michael Hippke.
Tylko jedna planeta z 18 nowo odkrytych stanowi wyjątek. Okrąża ona macierzystego czerwonego karła prawdopodobnie w odległości pozwalającej na utrzymanie ciekłej wody i ewentualny rozwój życia.

Naukowcy liczą na znalezienie kolejnych, jak szacują, nawet 100 podobnych do Ziemi planet w czasie planowanej analizy danych pochodzących z pierwszej fazy misji Teleskopu Keplera.

Nowe algorytmy mogą się też przydać w kolejnych misjach.

źródło: PAP
https://www.tvp.info/42760193/odkryto-1 ... h-do-ziemi

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Odkryto 18 nowych planet podobnych do Ziemi.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 24 Maj 2019, 10:28

Zobacz 12 nowych, niesamowitych obłoków, których darmo było dotąd szukać w Atlasie Chmur
2019-05-24

Mijają 2 lata od oficjalnej publikacji zaktualizowanego po wielu latach Międzynarodowego Atlasu Chmur, w którym znalazło się 12 chmur, które dotąd nie zostały jeszcze opisane, nie miały też swoich nazw. Niektóre zaobserwowano po raz pierwszy całkiem niedawno. Zobaczcie na zdjęciach jakie są piękne.
W 2005 roku Witta Priester w regionie Canterbury w Nowej Zelandii, sfotografowała zadziwiającą chmurę, której darmo było szukać w Międzynarodowym Atlasie Chmur. Serwisy społecznościowe zawrzały, bo nie brakowało opinii, że zdjęcie "podkręcono" w Photoshopie.
Jednak rok później Jane Wiggins podobną chmurę uwieczniła nad Cedar Rapids w stanie Iowa w USA. Wieści o kolejnych zdjęciach zaczęły napływać z różnych stron, zarówno z USA, jak i świata. Widywano je także nad Polską, m.in. w sierpniu 2011 roku nad Warszawą, w lipcu 2012 roku nad Poznaniem oraz kwietniu 2015 i we wrześniu 2016 roku nad Łodzią.
Wówczas było już jasne, że zagadkowe zjawisko nie jest mistyfikacją. Tematem zainteresował się Gavin Pretor-Pinney, założyciel Towarzystwa Oceny Chmur. Postanowił on wprowadzić zmiany w oficjalnej klasyfikacji chmur, ale nie było to wcale proste.
Jako że chmura przypominała wzburzone i falujące morze, zdecydowano się na nazwę Undulatus Asperatus, która na łamach Atlasu Chmur została skrócona do Asperitas. Ta odmiana dotyczy chmur Altocumulus i Stratocumulus.
Jednak nie tylko chmury Asperitas dołączyły do nowego Międzynarodowego Atlasu Chmur wydanego w 2017 roku przez Światową Organizację Meteorologiczną (WMO), najbardziej prestiżową tego typu publikację. Znalazły się tam jeszcze inne gatunki i odmiany chmur, niektóre widywano od zawsze, ale dotąd pozostawały bez nazwy.
Volutus to gatunek niskiej, poziomej, pojedynczej chmury w kształcie rurki, która zazwyczaj toczy się wokół osi poziomej. Wcześniej nazywana była potocznie "chmurą rotorową". Chmura ta zazwyczaj towarzyszy chmurom Stratocumulus i rzadziej Altocumulus. Z wyglądu przypomina chmurę szelfową, towarzyszącą burzy, jednak nie ma z nią nic wspólnego. Najczęściej można ją obserwować w rejonie wybrzeży, z największym natężeniem w północnej Australii, gdzie zwie się ją "poranną Glorią"
Fluctus to chmury, które przypominają fale na niebie. Po raz pierwszy opisali to zjawisko pod koniec dziewiętnastego wieku Lord Kelvin i Hermann von Helmholtz. Stąd też dotychczas mówiono o nich chmury Kelvina-Helmholtza. Obłoki te powstają, gdy przepływ poszczególnych warstw powietrza zostaje zakłócony przez przeszkodę, np. wzniesienia.
Cavum to chmura w chmurze, potocznie nazywana wcześniej dziurkaczem. Dziura ma kolisty lub owalny kształt, w zależności od kąta obserwacji. Obłoki te muszą być silnie wychłodzone, a więc temperatura w nich musi przekraczać minus 30 stopni, a przy tym kropelki wody nie mogą zamarzać. Proces ten nazywamy przechłodzeniem cieczy.
Dochodzi do niego, gdy w atmosferze nie ma gwałtownych ruchów powietrza i jest ono czyste, nie ma więc też drobin, choćby kurzu, na których kropelki mogłyby osiąść i zamarznąć. Taki spokój może zostać przerwany przez samolot pozostawiający za sobą spaliny. Wówczas wchodzą one w kontakt z przechłodzonymi kroplami wody, które natychmiast zamarzają tworząc kryształki lodu.
Te pod wpływem ciężaru zaczynają opadać, ale nie docierają do powierzchni ziemi, ponieważ przy wysokiej temperaturze wyparowują. Tworzą one charakterystyczne koliste lub eliptyczne dziury najczęściej w chmurach Altocumulus lub Cirrocumulus, a wewnątrz tych dziur rodzi się chmura cirrus, zbudowana z miniaturowych kryształków lodu, które często opadają w postaci firany.
Murus, Cauda i Flumen to zjawiska, które pojawiają się wraz z tornadem klinowym, nazywanym też wielolejowym. Tornado tego typu jest równie szerokie, co wysokie i najczęściej osiąga najwyższe kategorie w skali intensywności. Chmura stropowa niemal ciągnąca się po ziemi, którą rotuje i może być źródłem tornad, nazwana została Murus, a jej ogon to Cauda. Z kolei Flumen to chmura, która tworzy się w strumieniu powietrza płynącym w kierunku superkomórki burzowej.

Cataractagenitus to chmura, która występuje w pobliżu rozległych wodospadów, nazywana potocznie bryzą. Gdy woda spada, tworzy się prąd zstępujący, który jest kompensowany przez ruchy wznoszące powietrza.

Flammagenitus to chmura powstającą z ognisk masywnych pożarów lasów lub kraterów wulkanicznych podczas erupcji. Najczęściej tworzą one chmurę Cumulus, nazywaną wcześniej potocznie Pyrocumulusem. Na skutek intensywnej konwekcji chmura kłębiasta może się przeobrażać w rozbudowana chmurę deszczowo-burzową Cumulonimbus, a co za tym idzie, przynosić deszcze i błyskawice, wzniecające nowe ogniska pożarów.

Homogenitus to chmura będąca skutkiem działalności człowieka, a dokładniej emisją pary wodnej i niewielkich ilości pyłu zawieszonego np. z kominów elektrociepłowni. Najczęściej przeistaczają się one w chmury kłębiaste Cumulus.
Silvagenitus to chmury, które spotkacie w lasach, szczególnie górskich, gdzie nad drzewami unosi się para wodna na skutek parowania liści, igiełek i kory drzewnej.
Homomutatus to krzyżujące się ze sobą smugi kondensacyjne pozostawiane przez przelatujące samoloty. Przy silnym wietrze mogą się one rozprzestrzeniać nawet na całe niebo.
Niezmienne pozostaje 11 głównych rodzajów chmur, do których dołącza się odpowiednie gatunki, odmiany i wreszcie zjawiska towarzyszące. Wszystkie nazwy są zapisywane po łacinie i mogą mieć nawet więcej niż 5 członów.
Źródło: TwojaPogoda.pl / WMO / Międzynarodowy Atlas Chmur.
https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/20 ... sie-chmur/

www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Zobacz 12 nowych, niesamowitych obłoków, których darmo było dotąd szukać w Atlasie Chmur.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

PostPaweł Baran | 24 Maj 2019, 10:30

Potwierdzono istnienie wulkanów pod powierzchnią Ziemi

2019-5-24.

Naukowcy po raz pierwszy odkryli dowody potwierdzające, że głęboko pod powierzchnią Ziemi mogą tworzyć się wulkany.

Mezosfera to warstwa we wnętrzu Ziemi położona między astenosferą a barysferą na głębokości ok. 350 km do 2900 km. Odznacza się ciągłym wzrostem prędkości fal sejsmicznych z głębokością. W wyniku panującego w obrębie mezosfery wysokiego ciśnienia, w pobliżu jej dolnej granicy, półpłynny materiał skalny osiąga bardzo dużą gęstość i zaczyna krystalizować.

Najnowsze badania wykazały, że w mezosferze mogą tworzyć się wulkany.

Naukowcy od dawna wiedzieli, że wulkany pojawiają się, gdy płyty tektoniczne na wierzchu płaszcza Ziemi się ścierają tworząc gorące punkty. Do tej pory nie było pewności, że wulkany mogą powstawać także w mezosferze.

- Znaleźliśmy nowy sposób tworzenia wulkanów. Po raz pierwszy mamy wyraźne dowody, że wulkany mogą tworzyć się w mezosferze, głęboko pod powierzchnią Ziemi - powiedział prof. Esteban Gazel z Uniwersytetu Cornell, jeden z autorów badań.

Naukowcy dokonali odkrycia badając próbkę rdzenia o długości 790 m, która została wywiercona na Bermudach w 1972 r. Oczekiwano, że analizy wykażą, że Bermudy powstały z płaszcza w podobny sposób co Hawaje. Ale okazało się coś innego.

Wydaje się, że to szczególne miejsce w mezosferze - położonej głęboko pod Oceanem Atlantyckim - zostało częściowo stworzone w wyniku subdukcji podczas tworzenia superkontynentu Pangea. Około 30 mln lat temu zaburzenie w mezosferze ukierunkowało magmę w stronę powierzchni Ziemi. Ta z kolei utworzyła obecnie uśpiony wulkan pod Oceanem Atlantyckim, który odpowiada za powstanie Bermudów.

Teraz, gdy już wiadomo, że zakłócenia w mezosferze mogą prowadzić do powstawania wulkanów, naukowcy prawdopodobnie będą poszukiwać innych przykładów tego zjawiska.


https://nt.interia.pl/technauka/news-po ... Id,3006106

http://www.astrokrak.pl
Załączniki
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Potwierdzono istnienie wulkanów pod powierzchnią Ziemi.jpg
Astronomiczne wiadomości z Internetu: Potwierdzono istnienie wulkanów pod powierzchnią Ziemi2.jpg
Kiedy obserwujesz nocne niebo pełne gwiazd – Widzisz samego siebie. Astronomia to matka nauk i nie tylko- kamery CCD Tayama, Sony Acuter, Atik. lornetka 15x50 USSR.Refraktor paralaktyczny 60/900.Synta 6''OTA Sky-Watcher SK804A, Obrotowy Globus nieba
Awatar użytkownika
 
Posty: 33366
Rejestracja: 09 Paź 2006, 15:59
Miejscowość: Przysietnica: PTMA Warszawa

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 7 gości

AstroChat

Wejdź na chat