lolak89 napisał(a):...Zwyczajnie chodziło mi o sam fakt certyfikatów i braku możliwości ich podważenia przez szarego użytkownika końcowego. Bo jak sprawdzić coś bez specjalistycznego sprzętu i jak widać z tej historii można dostać papierek na jaką wartość się chce gdzie faktycznie lepsze lustra są w łazienkach...
Temat jest nieco szerszy, niż tylko lustra. Dotyczy całej certyfikacji, norm jakościowych, ich kontroli, kontroli całych procesów wytwarzania oraz, co najważniejsze, wiarygodności "zatwierdzonych" papierów. Całkiem niedawno GIF (Główny Inspektorat Farmaceutyczny) wycofał z aptek suplement diety, który nie spełniał zadeklarowanych przez wytwórcę parametrów. Mimo, że miał wymagane przez "wytwórcę" papiery potwierdzające jego jakość. Tak więc, w mojej opinii, jakość jakością, a życie życiem. [EDIT:] Przepraszam, powinno być: papier z kontroli jakości - papierem, a życie życiem. [/EDIT]
Uważam, że jeśli będziemy mieć możliwość, zgrubnej choćby, weryfikacji jakości wykonanej na zlecenie pracy, to będzie to korzyść dla nas wszystkich. Dobrze, niech dokładność amatorsko wykonanych pomiarów wyniesie (strzelam) 5%. Wtedy będziemy mogli ocenić, czy współczynnik odbicia wynosi około 90 czy tylko 80% mimo widniejących w papierach 99%. Chyba znacząca różnica
.
Sądzę, że taki jest właśnie cel trwającej dyskusji
. Tak naprawdę, nie wiemy czy lustra, które pokazał Sebson są ok, czy też nie. Gdy wykombinujemy jak je pomierzyć z możliwie największą, dostępną amatorowi, dokładnością będziemy mieć jakiś punkt odniesienia do dalszych rozważań.
Pozdrawiam
.
Grzesiek