BBB 2019

Postlukost | 06 Wrz 2019, 07:56

To już koniec przygody. Siedzę w samolocie z Johannesburga do Doha, przed nami 8 godzin lotu, później pięć godzin oczekiwania na przesiadkę, kolejne pięć godzin lotu, a to dopiero Warszawa. Na Podhale jeszcze kawałek, a na zakopiance pewnie tradycyjne korki... Czy warto tłuc się taki szmat drogi, żeby zobaczyć jakieś plamki i kropki niewidoczne w Polsce? No pewnie! Z drugiej strony, normalni to my przecież nie jesteśmy.;)

Ok, do rzeczy. Przełom sierpnia i września w RPA to koniec zimy. Cały czas jest jeszcze sucho, przez cały pobyt mieliśmy zaledwie jedną noc częściowego zachmurzenia, z którego nad ranem spadło dosłownie kilka kropel deszczu na metr. Tak, kilka, policzyliśmy ilość wgłębień widocznych na czerwonym, afrykańskim pyle. No tak, pył. Słowo klucz. Buty, walizki, sprzęt - wszytko jest nim pokryte. Wystarczy podmuch wiatru, a powiać tu potrafi solidnie. My mieliśmy szczęście - ponoć ten sierpień był bardzo spokojny. Konkretnie dmuchało tylko jednej nocy; fociarze klnęli, z teleskopu trza było zdjąć osłonę kratownicy, przez co na lustrze utworzyła się warstewka kurzu, po której można było pisać. Temperatura w nocy? Komfortowa. Nie spadała poniżej 10 stopni, zwykle oscylowała wokół 15. Dzień to przyjemne 25-30 stopni. Wilgotność? Z punktu widzenia polskiego miłośnika astronomii żadna. Odrobinę rosiło tylko raz, nad samym ranem.

Tym razem było nas czterech – po połowie fociarzy i wizualowców. Co mieliśmy do dyspozycji? Solidne 12 cali lustra na platformie paralaktycznej, przywleczone tu przez chłopaków w ubiegłym roku. Komplet filtrów - UHC i habetę Lumicona plus otrójkę Astronomika. Do tego zestawik okularków z zielonym logo pana Ala, no i jego wysokość Denkmeier jako wisienka na optycznym torcie. A, jeszcze lornetki - jakieś tam Fujinony i APMy, do 70 mm włącznie. Zasięg gwiazdowy? Potrafi dobijać do 7 mag. Światło zodiakalne waliło wieczorem aż w pobliże zenitu, prawie do Skorpiona. Łuny od odległego Johannesburga i Pretorii - pomijalne, od pobliskiego Modimolle - również. Problemem bywa zapylenie, wtedy jakość nieba potrafi mocno siąść. Mieliśmy z tym problem bodajże przez dwie nocki, ale nagroda przeszła nasze najśmielsze oczekiwania. Po przejściu chłodnego frontu (to słowo oznacza tu coś innego niż u nas – po prostu pojawia się inna masa powietrza, o deszczu można zapomnieć) przejrzystość zrobiła się fantastyczna, kapitalna i ogólnie urywająca tyłek. Gwiazdy iskrzyły od horyzontu po horyzont, ekstynkcji atmosferycznej po prostu nie było. Tego nie da się opisać, to trzeba zobaczyć samemu.

A co na niebie? Samo bogactwo. Notatkami zapełniłem cały zeszyt, obserwujący po sąsiedzku robert_sz też szukał ciągle nowych wolnych kartek papieru. Nie ma większego sensu wymieniać zaliczonych obiektów – tego jest po prostu za dużo. Popełnię pewnie w najbliższym czasie kilka relacji, w których opiszę co ciekawsze fragmenty sesji. Pomysły są – podróż wokół M 55 na przykład (z mgławicą planetarną od pana Abella, kulkami od Terzana czy kilkoma galaktyczkami), polowanie na gromady kuliste przynależne Karłowi Pieca (mam 4/6 z nich na rozkładzie jako pewne i jedną „suspected”) czy odlot w odmęty gromady galaktyk w Piecu. Niektórych kadrów długo nie zapomnę – wyraźna spiralna struktura galaktyki NGC 1365, pociemnienia wokół jadra NGC 253 dające mocne wyobrażenie o jej strukturze czy rozbudowane, wijące się struktury w mgławicy Tarantula są niesamowite. Dużo wniosła nasadka bino, potęgująca wrażenie trójwymiarowości pewnych obiektów, szczególnie gromad kulistych i jaśniejszych mgławic. Rozbita w diamentowy pył 47 Tuc czy oczywiste niejednorodności w strukturze M 17 (szczególnie w jej jaśniejszej, „łabędziej” części) naprawdę potrafią zachwycić.

Sesje zaczynaliśmy zwykle przed 19, wraz z szybkim nastaniem zmroku (to nie to co u nas, tu po prostu ktoś wyłącza światło, a nie stopniowo zmniejsza jego natężenie). Wokół cisza, tak prawdziwa, że słyszysz skrzypienie osi Ziemi. No dobra, nieco mąciły ją afrykańskie pasikoniki (czy inne tutejsze skaczące i podcierające się odnóżami paskudztwo). Siadam wygodnie na krzesełku, na spokojnie. Kolimacja niutka już poprawiona, okulary i atlasy przygotowane. Patrzę w zenit, gdzie jako pierwszy melduje się Jowisz. Po chwili widać już alfę i betę Centaura, Saturna, a za moment wysypuje się już cały worek z gwiazdami. Krzyż Południa wisi już dość nisko nad horyzontem, ale gromadka Jewel Box daje radę. Na lekko rozjaśnionym niebie kolorowe gwiazdy – czerwonawa, błękitna i biała po prostu kłują w oczy. Całkiem niedaleko skrywa się Omega Centauri. Zaraz, napisałem, że się skrywa? A skąd, ona zwyczajnie przyciąga wzrok – jasna, rozmyta i wyraźnie niegwiazdowa. Chyba najbardziej podobała się nam w Naglerze 31 mm – już rozbita do cna na gwiezdne szpileczki, a jeszcze zawieszona w dość szerokim, zasobnym w gwiazdki polu. Centaurus A z przecinającym go szerokim, nieregularnym ciemnym pasem czy podłużna, świetlista szrama NGC 4945 też nie dawały zapomnieć o swej obecności.
Jak już wspomniałem, wieczorami Jowisz zawisał w samym zenicie, po jakiejś godzince zmieniał go tam Saturn. Nietrudno się domyślić, że przy przyzwoitych warunkach seeingowych ilość detalu bywała naprawdę, hm, interesująca. Cassini czy WCP problematyczne raczej nie bywały, choć Enckego nie widzielim. ;) Zresztą, na planety patrzyłem okazjonalnie, szkoda było psuć adaptację oczu do ciemności.

To wieczór, koło północy pas Drogi Mlecznej szerokim łukiem rysował się na zachodzie, od schodzącego po krótkiej wędrówce po nieboskłonie Łabędzia, aż do nurkującego głową w dół Skorpiona. Swoja drogą widok, gdy nad horyzont wystaje już tylko jego Żądło – bezcenny. Zaraz, wróć, ciemne mgławice. Faja, równolegle pasma B 289 rozwieszone pomiędzy Laguną a Messierem 6 (są trzy, postrzępione, nieregularne i ogólnie zajefajne) czy ogromna B229 w Wilku – to jest to, szczególnie w Fujinonie 10x50. Genialne są też ciemnoty teleskopowe - malutki Ink Spot z pobliską NGC 6520 (ależ to kadr w nasadce!) czy wijący się jak czarna mamba Snake (B72). Z ciemnych obowiązkowym punktem programu był też Koński Łeb, górujący przed świtem na jakichś 60 stopniach. Z filtrem h beta był tak oczywisty, że nawet ci, którzy mieli z nim do czynienia pierwszy raz (pozdrawiamy Roberta) nie mieli większych kłopotów z detekcją tak dobrze znanej ze zdjęć ciemnej wstawki. Po zwiększeniu powerku (Panoptic 24mm) wcięcie robiło się nieregularne (i ciemniejsze tam gdzie kuń ma pysk). Skoro jesteśmy już ma porannym niebie, to nie sposób pominąć innego kadru, który Angole określiliby jako „impressive”. Mowa o dyskretnym pasie Drogi Mlecznej, zaczynającej się gdzieś na południu, we wschodzącym Żaglu, przecinającej Rufę i Wielkiego Kundla, by rozmyć się gdzieś w świetle zodiakalnym na wysokości Jednorożca.

Ale zanim nastanie ranek, sycimy się galaktycznym bogactwem Żurawia, Pieca czy totalnych egzotyków w Sieci czy Pawiu. Do dyspozycji są też oba Magellany – wielkie, oczywiste chmury po południowej stronie nieba. W ich przypadku przymierzałem się do systematycznego podejścia obserwacyjnego, ale o ile z Małym dałem radę, o tyle Wielki zwyczajnie mnie przerósł. Ilość mgławic i gromad w nim zawartych mnie przytłoczyła, to temat na jakieś dwie nocki obserwacyjne. Szkoda czasu, tym bardziej, że o uwagę proszą ślicznotki pokroju NGC 55 (ogromna, złożona jakby z dwóch segmentów) czy podłużnej, uroczo nienachalnej NGC 247. To, co w Polsce jest wyzwaniem, tu po prostu samo wpada w okular. Ile ja się swego czasu namordowałem z PGC 143 (Wolf-Lundmark-Melotte) czy IC 1613. W Afryce, w zenicie proszę bardzo – podłużne pojaśnienie WLM wyskakuje z marszu (tyle, że w innym ustawieniu – poziomo, a nie pionowo), zaś bezkształtna poświata ICka 1613 jest na tyle oczywista, że można pokazać ją koledze, który akurat foci paskudę. A parka NGC 2451/52, czyli malutka planetarka i niewielka gromadka otwarta w Rufie? Na zimowym zlocie w Odernem (ze trzy lata temu) godzinę jej szukałem na trzaskającym mrozie, klnąc na zaparowaną optykę i zmarznięte stopy. Tu namierzyłem ją od ręki, przy komfortowych plus szesnastu.

Uff, na razie to tyle, pisanie na komórce w samolocie do łatwych nie należy, a zmęczenie coraz bardziej daje o sobie znać. Jesteśmy gdzieś nad równikiem, ciąg dalszy wkrótce.

Acha, zapomniałbym - BBB znaczy Bateleur Baboon's Busters. ;)

Sorry za chaos i ewentualne literówki czy błędy w oznaczeniach – emocje jeszcze buzują, ale notoryczne niewyspanie też robi swoje... Atlas podróżuje w bagażu rejestrowanym, a darmowego netu na pokładzie ni ma... Wrzucę to na forum pewnie dopiero na lotnisku w Doha. *

* - co też czynię.

PS 1 Wreszcie zabaczyłem strukturę w M16 - z filtrem UHC wylazły ciemne wstawki wewnątrz mgławicy.

Drugie postscriptum - gdyby ktoś był zainteresowany relacją z 2016 r. to proszę, pewnych kwestii nie będę powielał:

https://www.forumastronomiczne.pl/index ... a-relacja/
Ostatnio edytowany przez lukost 15 Wrz 2019, 16:02, edytowano w sumie 4 razy
 
Posty: 998
Rejestracja: 28 Lis 2009, 20:10

 

Postlukost | 07 Wrz 2019, 11:20

Polska – Słowenia 0:2, lukost – Karzeł Pieca 4:2 (byłoby 5:2, ale jedna bramka nie została uznana ;) )
Karzeł pieca i przynależne mu gromady kuliste były moim wielkim obserwacyjnym marzeniem. I przez długi czas tylko marzeniem – deklinacja -34 stopnie nie pozostawia złudzeń co do możliwości dostrzeżenia ich z terenu Polski, nawet z Bieszczad czy innej mocno południowej miejscówki. Sytuację pogarsza fakt, że okres najlepszej widoczności obiektu przypada na późną jesień/wczesną zimę, gdy ciężko trafić na dobrą przejrzystość nad horyzontem. Co pozostaje? Ano, wyjazd pod jeszcze bardziej południowe niebo – czyli RPA. Niestety pierwsza wyprawa z moim udziałem to czerwiec, gdy obiekt nawet nad ranem nie jest jeszcze dostępny. Tym razem pojechaliśmy jednak na przełomie sierpnia i września. Przed świtem Erydan i Piec są tu praktycznie w zenicie; tej sytuacji zaplanowana od dawna sesyjka była czystą przyjemnością.
Do namierzenia Karła warto wykorzystać niewidoczną z Polski gwiazdę Acamar (2.9 mag), co po arabsku oznacza koniec rzeki. Rzeki – czyli Erydanu, choć w zasadzie jej koniec (czy może początek) to jasny i rzucający się w oczy Achernar. Niestety, dopiero teraz zorientowałem się, że Acamar jest atrakcyjnym wizualnie układem podwójnym. Kurczę, że też ją zignorowałem, traktując tylko jako drogowskaz...
Ale do rzeczy. Jako rzecze Wiki, „Karzeł Pieca (również ESO 356-4) to karłowata galaktyka sferoidalna znajdująca się w konstelacji Pieca w odległości około 460 000 lat świetlnych od Ziemi. Galaktyka ta jest członkiem Grupy Lokalnej oraz satelitą Drogi Mlecznej. Karzeł został odkryty w 1938 roku przez Harlowa Shapleya w Boyden Observatory podczas jego pobytu w Afryce Południowej. Obiekt zawiera 6 gromad kulistych, z których największa NGC 1049 została odkryta wcześniej niż galaktyka, do której należy. Karzeł Pieca oddala się od Drogi Mlecznej z prędkością ok. 53 km/s. Galaktyka ta nie ma wyraźnego jądra. Karzeł Pieca zawiera głównie gwiazdy II populacji. Zespół astronomów korzystający z teleskopu VLT pod kierownictwem Else Starkenburg z Kapteyn Astronomical Institute na Uniwersytecie Groningen w Holandii odnalazł w tej galaktyce najstarsze znane gwiazdy. W kilku odkrytych gwiazdach zawartość metali jest nawet 10 tysięcy razy mniejsza niż w naszym Słońcu. Są to najniższe odnotowane kiedykolwiek wartości. Wiek nowo odkrytych gwiazd nie jest dokładnie znany. Zespół astronomów podejrzewa, że gwiazdy te składają się z materii lekko przetworzonej przez grupę pierwszych należących do gwiazd III populacji, która powstała ok. 400 milionów lat po Wielkim Wybuchu”. Ciekawe, ciekawe, prawda?
Sam karzełek pod ciemnym niebem nie jest jakimś wielkim wyzwaniem obserwacyjnym. W dwunastce, z Naglerem 31 mm na pokładzie po wstrzeleniu się we właściwy obszar od razu wyskakiwała spora (17’x12.6’), owalna, mleczna poświata, dość ulotna, ale oczywista – żadne kombinacje z zerkaniem nie były potrzebne. Śladów jakikolwiek struktury nie można się w niej dopatrzyć. Zwiększenie powiększenia powoduje natychmiastowe ulotnienie się galaktyki – w Ethosie 13 mm (pow. nieco ponad 100x) już nie byłem w stanie zidentyfikować jej zarysów. Na tle Karła, blisko centrum świeci dość jasna gwiazdka. I tu zaczyna się najciekawsze – obserwujący niebo lornetką APM ED 16x70 Robert stwierdził, że widzi delikatną poświatę wokół tej gwiazdy. Mocno się zdziwiłem, ale po przyssaniu się do okularów potwierdziłem, że widać halo i to całkiem wyraźnie. Optyka nie ma prawa tam zaparować, więc to musi być to! Tego się, przyznam, nie spodziewałem.
A jak z gromadami kulistymi? Ano, w wyciągu wylądował Ethos 8 mm (pow. ok. 180x), jako punkt odniesienia posłużyła wspomniana wcześniej gwiazdka, do tego zdjęcie z NSOGa i jedziemy:
- NGC 1049 = Fornax 3 – dość jasna (12.9 mag, najjaśniejsza z całej szóstki, 1.2'), wyraźna, oczywiście niegwiazdowa plamka,
- kolejna trójka, czyli Fornax 2, 4 i 5 prezentuje się bardzo podobnie – to wyraźnie niegwiazdowe, dość ulotne „ciapki”, wymagające chwili skupienia, ale w miarę bezproblemowe,
- mocno niepewna obserwacja to Fornax 6 – chyba widziałem chwilami pojaśnienia w miejscu gdzie powinna się znajdować, ale było to na tyle nieoczywiste, że nie uznaję celu za zaliczony,
- poległem w starciu z Fornaxem 1; może gdybym bardziej się przyłożył, ale obserwacje nad samym ranem, pod koniec dziewięciogodzinnej sesji mają swoją specyfikę – po prostu człowiek jest cholernie zmęczony, oko też i czasem się zwyczajnie odpuszcza. ;)

To na razie tyle, bo Pendolino dojedzie niedługo do Krakowa. ;)

PS wrzucam też link do foty autorstwa Dominika Wosia

https://astrofotografia.eu/fornax-dwarf-spheroidal/

Edyta: w tym archiwalnym artykule: http://articles.adsabs.harvard.edu/cgi- ... lassic=YES doczytałem, że nr 1 jest zaskakująco ubogi w gwiazdy i mało skoncentrowany, więc pewnie stąd trudność z jego detekcją w wizualu.
Edyta nr 2: po przeczytaniu tego tematu http://www.deepskyforum.com/showthread. ... -globulars myślę, że jednak numer 6 nie był dostępny dla dwunastocalowego lustra, a i wychodzi na to, że nie jest on wcale gromadą kulistą.
Załączniki
BBB 2019: IMG_20190907_110915.jpg
Ostatnio edytowany przez lukost 23 Wrz 2019, 23:02, edytowano w sumie 2 razy
 
Posty: 998
Rejestracja: 28 Lis 2009, 20:10

 

PostDominik Woś | 07 Wrz 2019, 14:31

Dzięki Łukaszu, za dotychczasową obszerną relację, spodziewamy się oczywiście jej więcej. :D Od siebie dodam, że sam wyjazd, pogoda, towarzystwo i niebo nie mogłoby być chyba lepsze. :D Z mojej strony połączenie obserwacji wizualnych, szczególnie tych całkowicie mi nie znanych obiektów, z astrofotografią jeszcze bardziej egzotycznych "celów" było astronomiczną nirwaną. :D Na wysoko, nad horyzontem, doskonale widoczne Obłoki Magellana i całego Oriona godzinę przed górowaniem nad samym ranem, można byłoby wpatrywać się całymi godzinami. :!: Jeśli chodzi o Oriona, a w zasadzie zahaczający o niego Erydan to mocno wypatrywaliśmy mgławicy przy Riglu, czyli Głowy Wiedźmy (https://astrofotografia.eu/ic2118/). Nie jest to obiekt oczywisty i dość rozległy, jednak miałem wrażenie, że zauważyłem charakterystyczne pojaśnienia w 12" z Naglerem 31mm, ale lornetkami to raczej była "porażka" biorąc pod uwagę odwróconego do góry nogami Oriona i dość wysokie położenie IC2118 na niebie. Oczywiście zgadzam się, że pogoda u nas w kraju, dość rzadko przygotowuje nas na obserwacje przez kilka nocy z czasem obserwacji 10+ godzin/noc, więc zmęczenie nad ranem mogło mieć wpływ na postrzeganie słabych mgławic, galaktyk czy też gromad kulistych. :wink:

Ostatniej nocy dorwaliśmy się do Newtona 12" i pozwoliliśmy sobie na obserwacje planetarne, czyli Jowisza i Saturna. Użyteczne powiększenie wynosiło do 320x i momentami obraz nieprawdopodobnie się wyostrzał. Astrofotografowie jednak dość dobrze radzą sobie z oceną seeingu, który widać na wykresie guidowania gwiazdy prowadzącej. :wink: Z bardziej egzotycznych obiektów mogliśmy poobserwować też ostatniej nocy Księżyc. Tak, tak, nie obserwowałem tego obiektu przez dobrych kilka lat i szczegóły jego powierzchni ponownie zrobiły na mnie spore wrażenie, szczególnie przy powiększeniu, pomimo jeszcze niskiego położenia nad horyzontem, ponad 250x+. :shock: Nawet wytrawni wizualowcy nie byli się w stanie oprzeć przystawieniu do okularu obiektywu "komóry" aby zapisać te nasze chwile z Księżycem w RPA. :wink:

BBB 2019: moon_bbb2019.jpg


Bezcenne dla mnie okazały się obserwacje obiektów w Wielkim Obłoku Magellana (LMC). Liczba i różnorodność mgławic i gromad otwartych, wręcz przerażała, zniechęcała do usystematyzowania obserwacji. Prawdopodobnie potrzeba byłoby kilkudziesięciu godzin obserwacji aby zidentyfikować poszczególne NGC-ki i obiekty z innych katalogów. :shock: W Ethosie 8mm (powiększenie około 180x), LMC zaprezentował to co najlepsze, ze szczególnym wskazaniem na mgławicę Tarantula, która, rzeczywiście przypomina, w tym powiększeniu, pająka z dużym odwłokiem i włochatymi odnóżami nawet bez wykorzystania filtrów OIII lub UHC. :D

A oto jak prezentowały się wspomniane Magellany w kadrze z Łukaszem i Marcinem, widok tak charakterystyczny dla półkuli południowej, jeśli spojrzymy w kierunku południowego bieguna. :D Zdjęcie zrobione prostym kompaktem więc może przypominać to co widać wizualnie. :wink:

BBB 2019: magellans_lukasz_marcin.jpg


Pozdrawiam,
Dominik
Pozdrawiam,
Dominik
 
Posty: 4399
Rejestracja: 26 Lip 2005, 22:05
Miejscowość: Łomianki /k Warszawy

PostDominik Woś | 07 Wrz 2019, 16:19

Dodam może jeszcze zdjęcie naszej ekipy "Pogromców Pawianów" na BBB2019. Od lewej: Łukasz (lukost), Danny (nasz kierowca), Wouter (właściciel farmy Bateleur), Marcin (MaPa), Robert (robert_sz) i Ja. :wink:

BBB 2019: bbb2019_team.jpg


Pozdrawiam,
Dominik
Pozdrawiam,
Dominik
 
Posty: 4399
Rejestracja: 26 Lip 2005, 22:05
Miejscowość: Łomianki /k Warszawy

PostMaPa | 08 Wrz 2019, 12:22

Był taki jeden wieczór a potem taka jedna noc... :). Gdybyśmy określali przejrzystość w skali 1-10 to ta była 11 ;)
Te chmury były przepiękne a płomienny zachód zapowiadał wszystko co najlepsze :D

BBB 2019: 20190831_174138_resized.jpg
Awatar użytkownika
 
Posty: 3293
Rejestracja: 29 Gru 2006, 21:43
Miejscowość: małopolska

PostDominik Woś | 08 Wrz 2019, 15:07

Faktycznie, po tych chmurkach przyszedł prawdziwy "clear" i pomimo wiatru było wizualnie świetnie. To nic, że lustro Newtona straciło po tej nocy pewnie z 0,5mag zasięgu i astrofotograficznie straciliśmy pewnie parę gdzin materiału, ze względu na dość silny wiatr. :wink:

A co do zapowiedzi obiektów, które były w zainteresowaniu bractwa astrofotograficznego, ale również wizualnie obserwowane to takie "wynalazki":

BBB 2019: image.png


BBB 2019: image.png


Pozdrawiam,
Dominik
Pozdrawiam,
Dominik
 
Posty: 4399
Rejestracja: 26 Lip 2005, 22:05
Miejscowość: Łomianki /k Warszawy

Postlukost | 08 Wrz 2019, 18:02

Kolejnym z celów przygotowanych pod kątem południowego nieba były gromady kuliste z katalogu francuskiego astronoma Agopa Terzana. Zestawienie zawiera 11 kulek ukrytych za centrum Drogi Mlecznej. Z terenu Polski są one praktycznie niemożliwe do wyłapania z powodu małej jasności (wynikającej z przesłonięcia przez materię skupioną w rejonie centrum Galaktyki) i mocno ujemnej deklinacji (od -22 do -35 stopni). Do obserwacji wytypowałem 4 sztuki – te najjaśniejsze i o największych rozmiarach kątowych, a przez to łatwo dostępne dla dwunastocalowego lustra. Okazało się jednak, że sprawy nie wyglądają wcale tak różowo, a rzeczywistość rysuje się raczej w ciemnych barwach. ;)
Ale do rzeczy. Na pierwszy strzał poszły numery 7 i 8, które obserwowałem już wcześniej, podczas poprzedniego wyjazdu w czerwcu 2016 r. Obie znajdują się w Strzelcu, już poza rejonem największego zagęszczenia materii i przez to nie sprawiają obserwatorowi większych kłopotów.
Terzan 7 ma jasność 12 mag i rozmiary kątowe na poziomie 6 minut luku (choć widać sporo mniejszy obszar – wartość tą trzeba podzielić pewnie przez pół, albo i przez 3). Gromadę obserwowałem przy pomocy Ethosa 13 mm (pow. ok. 115x); z notatek wynika, że to "łatwe, o nieco eliptycznym kształcie pojaśnienie, bez najmniejszych śladów rozbicia, tworzące trójkąt (z grubsza równoboczny) z dwoma dość jasnymi gwiazdkami (8.3 i 8.5mag)."
Terzan 8 (12.4mag, 4.4') z kolei "jest nieco trudniejszy i mniejszy od kolegi spod siódemki, okrągły, bez śladu rozbicia, wciąż nie sprawia kłopotów w wizualu, obok trójkąta z gwiazdek 8.5-9mag)."
To tyle jeśli chodzi o rzeczy stosunkowo łatwe.
Znacznie trudniejszy był Terzan 3 w Skorpionie (12mag, 4.0'). Podchodziłem do niego dwa lub trzy razy, jednak mimo położenia praktycznie w zenicie nic nie zobaczyłem. Jak się jednak okazało, obiekt potrzebował wyśmienitej przejrzystości atmosfery (a nie tylko przyzwoitej). W użyciu były Ethos 13 mm i Nagler 17 mm. Zanotowaliśmy "ulotne pojaśnienie, potwierdzone przez Roberta, granice możliwości tego lustra".
Kompletną porażką skończyły się kilkakrotne zmagania z Terzanem 5 w Strzelcu (13.85mag, 2.1'). Próbowałem go dorwać prawie każdej nocy, kombinując z powiększeniami i źrenicą wyjściową, ale nic z tego. Na tym obiekcie szczególnie mi zależało, bo – cytując Wiki - "gromada ta jest odmienna od prawie wszystkich znanych gromad kulistych. Zawiera ona gwiazdy, które powstały w różnym czasie, co najmniej w dwóch różnych cyklach. Najstarsze z gwiazd gromady powstały 12 miliardów lat temu, młodsza generacja ma 6 miliardów lat. Jedyną gromadą podobną pod tym względem jest Omega Centauri, jednak znajduje się ona w galaktycznym halo, a Terzan 5 w obrębie zgrubienia centralnego. Możliwym jest, że młodsza populacja gwiazd została przechwycona przez gromadę z nieistniejącej już galaktyki karłowatej. (...) Dzięki obrazom uzyskanym przez teleskop VLT możliwe było odkrycie, że Terzan 5 jest w rzeczywistości znacznie bardziej masywną gromadą niż dotychczas uważano. Ten fakt w połączeniu z niezwykłą budową i wyjątkową historią powstawania gwiazd w gromadzie prowadzi do wniosku, że może to być zachowana pozostałość po protogalaktyce wchłoniętej przez Drogę Mleczną w początkowej fazie jej powstawania i która w ten sposób przyczyniła się do powstania zgrubienia centralnego Drogi Mlecznej. Gwiazdy wchodzące w skład gromady Terzan 5 poruszają się chaotycznie. Jądro gromady jest niezwykle gęste. Spośród wszystkich gromad kulistych to właśnie w Terzan 5 najczęściej dochodzi do zderzeń pomiędzy gwiazdami. Skutkiem tego zagęszczenia jest również występowanie znacznego odsetka gwiazd w bardzo ciasnych układach podwójnych i wielokrotnych."
Podczas starhoppingu w kierunku Terzana 5 natknąłem się na gromadę kulistą NGC 6401 w Wężowniku (9.5mag, 4.8'). To niepozorne maleństwo samo w sobie nie byłoby specjalnie ciekawe, ale intrygujące jest otoczenie kulki – same szarości i czernie wynikające z nagromadzenia ciemnych mgławic. Odbiór obiektu dawał przedsmak tego, czego można spodziewać się po T5, schowanym w jeszcze bardziej zapylonym rejonie.
To tyle. Temat bardziej wymagających kulek kontynuowałem jeszcze poprzez katalog Palomar. Szczególnie zadowolony jestem z dostrzeżenia Palomara 13 w Pegazie (bardzo ulotne, widoczne zerkaniem i nie przez cały czas pojaśnienie obok słabej gwiazdki 11.6 mag, użyty okular to Ethos 8mm) i Palomara 12 w Koziorożcu. W przypadku tej ostatniej zanotowałem "pojaśnienie w pobliżu trzech słabych gwiazdek ułożonych w kształt malutkiego trójkącika, momentami wydaje się, że zerkaniem wyskakują tam bardzo słabe gwiazdki". Wykorzystany w tym wypadku okular to Ethos 13 mm.
Południowe niebo jest wprost usiane gromadami kulistymi. Przy części z nich nasze północne skarby – z Messierem 13 na czele – wyglądają na ubogie krewne. Pierwszego czy drugiego wieczoru zaproponowałem Robertowi mały eksperyment z użyciem lornetki 8x42. Najpierw miał zerknąć na wspomnianą M13, zawieszoną nad północno – zachodnim horyzontem, a następnie odbyć rundkę od Omegi Centauri, przez M 4 w Skorpionie, M 22 i 55 w Strzelcu, aż do NGC 6752 w Pawiu, 6397 w Ołtarzu i 47 Tuc. Rezultat? Łatwy do przewidzenia, ale o wyniki porównania najlepiej zapytajcie Roberta. ;)
Ogólnie, kulki dały nam mnóstwo radochy i satysfakcji, szczególnie podczas oglądactwa z użyciem nasadki bino. Niektóre zaprezentowały naprawdę ciekawe struktury – odchodzące od centrum gromady, wyraźne "sznureczki" z gwiazd w przypadku NGC 6752 czy dwa jakby owadzie odnóża, wybiegające od nierozbitego centrum Mesiera 30 w Koziorożcu. Jeszcze inne można było obserwować parami czy nawet trójkami. Z takich ciekawszych kadrów zapadł mi tw pamięć widok NGC 6522 (jaśniejsza), NGC 6528 (słabsza) i przyległego do niej ciemnego owalu Barnarda 298. W Naglerze 31 mm odczucia kapitalne!
 
Posty: 998
Rejestracja: 28 Lis 2009, 20:10

 

PostOrzech | 09 Wrz 2019, 17:28

To musiało być coś wspaniałego. Taka podróż to moje marzenie.
Opis jak zwykle świetnie się czyta.
Pogratulować, pozazdrościć :wink:
16" made by Piotrek K
ED100
Xcell 5, 7, APM XWA 13, Lunt 20
ESy 8,8, 30
UHC 2" OIII 2", H-beta 2"
Nikon EX 10x50,
Awatar użytkownika
 
Posty: 2002
Rejestracja: 21 Paź 2013, 17:11
Miejscowość: Olkusz

 

Postlukost | 09 Wrz 2019, 19:35

Orzech napisał(a):To musiało być coś wspaniałego. Taka podróż to moje marzenie.
Opis jak zwykle świetnie się czyta.
Pogratulować, pozazdrościć :wink:

Tak coś kojarzę, że mogłeś to marzenie spełnić. ;)
 
Posty: 998
Rejestracja: 28 Lis 2009, 20:10

 

PostOrzech | 11 Wrz 2019, 07:42

Niby tak ale zawsze coś ważniejszego wypada :wink:
Oby kiedyś :D
16" made by Piotrek K
ED100
Xcell 5, 7, APM XWA 13, Lunt 20
ESy 8,8, 30
UHC 2" OIII 2", H-beta 2"
Nikon EX 10x50,
Awatar użytkownika
 
Posty: 2002
Rejestracja: 21 Paź 2013, 17:11
Miejscowość: Olkusz

 

PostKrater | 11 Wrz 2019, 08:39

No to po tych relacjach mam mieszane uczucia :wink: .
Z jednej strony widzę, że Łukasz mając w sumie dwa lata czasu w tym rok konkretnego finiszu zdołał fenomenalnie odrobić lekcje. Ale co z tego skoro głównym celem były same paskudztwa? :wink: :wink: :wink:
A jak się zaprezentowały komety?
"Nie należy mnożyć bytów ponad konieczność" (Brzytwa Ockhama)
Awatar użytkownika
 
Posty: 409
Rejestracja: 23 Lip 2013, 12:08
Miejscowość: Kraków

 

Postlukost | 11 Wrz 2019, 11:21

Jurku, komet jaśniejszych nie było na niebie, a te słabe zwyczajnie odpuściliśmy. I zapewniam Cię, że paskudy nie były tematem przewodnim obserwacji, tylko sympatycznym uzupełnieniem. ;)
 
Posty: 998
Rejestracja: 28 Lis 2009, 20:10

 

PostDominik Woś | 11 Wrz 2019, 12:02

lukost napisał(a):Jurku, komet jaśniejszych nie było na niebie, a te słabe zwyczajnie odpuściliśmy. I zapewniam Cię, że paskudy nie były tematem przewodnim obserwacji, tylko sympatycznym uzupełnieniem. ;)


Damy radę, sztukę mamy. :wink:

Pozdrawiam,
Dominik
Pozdrawiam,
Dominik
 
Posty: 4399
Rejestracja: 26 Lip 2005, 22:05
Miejscowość: Łomianki /k Warszawy

PostDominik Woś | 11 Wrz 2019, 12:15

Dominik Woś napisał(a):
lukost napisał(a):Jurku, komet jaśniejszych nie było na niebie, a te słabe zwyczajnie odpuściliśmy. I zapewniam Cię, że paskudy nie były tematem przewodnim obserwacji, tylko sympatycznym uzupełnieniem. ;)


Damy radę, sztukę mamy. :wink:

Pozdrawiam,
Dominik


W Baranie. :D

Dominik
Pozdrawiam,
Dominik
 
Posty: 4399
Rejestracja: 26 Lip 2005, 22:05
Miejscowość: Łomianki /k Warszawy

PostKrater | 11 Wrz 2019, 12:36

No, ciekawy jestem czy będzie warkocz/warkocze? :D :D :D
"Nie należy mnożyć bytów ponad konieczność" (Brzytwa Ockhama)
Awatar użytkownika
 
Posty: 409
Rejestracja: 23 Lip 2013, 12:08
Miejscowość: Kraków

 

Postlukost | 11 Wrz 2019, 12:53

To może coś o obejrzanych galaktykach.
Wybrać jakiś top five - jak zasugerował kolega na FA - to jednak ciężka sprawa. :) Na początek subiektywna czołówka (kolejność dowolna).

Galaktyczną elitę poludnia moim zdaniem tworzą:

- Centaurus A - na tyle jasna, że widać ją w lornetce 10x50 w blasku młodego Księżyca, z kapitalnym ciemnym pasmem przecinającym ją w części centralnej (to już w teleskopie); przy większych powerkach (a powerowanie znosi nadzwyczaj dobrze) pas staje się nieregularny - pofalowany czy postrzępiony na krawędziach,

- oba Magellany - tu chyba nic wyjaśniać nie trzeba,

- NGC 4945 w Centaurze - długa, świetlista krecha na niebie, również widoczna w 10x50, zawieszona w pięknym gwiazdowym otoczeniu; detalu się w niej nie dopatrzyłem, ale była już dość nisko nad horyzontem,

- NGC 253 - absolutnie fantastyczna, z zatopionymi w niej słabymi gwiazdkami tła, ogromna, majestatyczna, z widocznymi w dużym powiększeniu (Ethos 8mm) subtelnymi pociemnieniami blisko jądra,

- NGC 55 - wielka, wydłużona, również z gwiazdkami na tle mlecznej poświaty, złożona jakby z dwóch podłużnych segmentów o zbliżonych wymiarach - jaśniejszego i wyraźnie słabszego, z pojaśnieniem wewnątrz pierwszego, jaśniejszego członu,

- Messier 83 - mimo, że tonęła wieczorem w świetle zodiakalnym dopiero tutaj widać jej majestat - bardzo jasne centrum, otoczone mglistą otoczką, w której po uważnym wpatrzeniu się zaczyna być widoczny zarys ramion,

- NGC 1365 - duża, jasna, z wyraźnie zarysowaną poprzeczką i wychodzącymi z niej, zakrzywionymi jak sierpy zaczątkami ramion; całość zanurzona w mglistej poświacie.
 
Posty: 998
Rejestracja: 28 Lis 2009, 20:10

 

Postlukost | 14 Wrz 2019, 23:11

Zanim mój zeszycik z zapiskami gdzieś się zawieruszy, wrzucę jeszcze zestawienie ciekawszych (wizualnie) galaktyk, oglądanych przez nas w trakcie tego wyjazdu; do postu wpisuję tylko to, co odnotowałem w kajeciku - na gorąco, w trakcie obserwacji. Obiektów wpadło w okular znacznie więcej, ale taka pełna wyliczanka nie miałaby większego sensu. Acha, w wyciągu zwykle siedział Ethos 13 mm.

- NGC 1300 w Erydanie - wyraźnie widoczna poprzeczka (podłużne pojaśnienie), zanurzona w mglistym halo, w którym po dłuższym wpatrywaniu można dostrzec ślady spiralnej struktury, jednak nie tak oczywiste jak w przypadku NGC 1365
- NGC 1792/1808 - parka jasnych, podobnych (ułożonych "kantem") galaktyk w Gołębiu, 1808 wydaje się smuklejsza i z wyraźniej zaznaczonym jądrem; kapitalny kadr w Ethosie 13 mm; namierzyłem jeszcze NGC 1827 (dość słaba, podłużna "igiełka", z gwiazdką świecącą na jej tle) i NGC 1759 (słaba i ulotna, owalna); wszystkie te galaktyki są ułożone w jednej linii
- NGC 1325 w Erydanie - świetlista szrama "doklejona" do gwiazdki
w tym samym polu widzenia także
- NGC 1331/1332 - parka wyglądająca jak wykrzyknik (!), długa krecha światła z przyczepioną na końcu mglistą, małą kropeczką
- NGC 833, 835, 838, 839 w Wielorybie - rządek dość słabych mgiełek, jakby nawleczonych na nitkę, przepiękny kadr
- NGC 131/134 w Rzeźbiarzu - super widok; dwie smugi światła, większa i mniejsza, obok gwiazdki ułożone w kształt krzyża
- NGC 24 w Rzeźbiarzu - ogromna, o wydłużonym kształcie mgiełka z jaśniejszą częścią centralną
- NGC 1531/1532 w Erydanie - wydłużona smuga, obok mniejsza, owalna mgiełka, bardzo fajny duet!
- IC 4662 w Pawiu - galaktyczny duszek obok jasnej, lekko pomarańczowej gwiazdy η Pavonis
- NGC 7404/7410 w Żurawiu - ciekawa parka, bardzo zróżnicowana wielkość i jasność, ładne gwiazdowe otoczenie
- NGC 1269 (alias 1291) w Erydanie - spora, jasna część centralna, zanurzona w mglistej, owalnej, dość ulotnej otoczce
- NGC 7606 w Wodniku - oglądana w zenicie, jasna, podłużna, zerkaniem widoczne ślady spiralnej struktury, bardzo ładna!
- NGC 1313 w Sieci - galaktyka "Zmiennicy" ;), duża, widoczna wydłużona część centralna (poprzeczka)
- NGC 2442 w Rybie Latającej - nisko nad południowym horyzontem (w łunie od Johannesburga), wyraźna mgiełka, rozciągła, jaśniejsza w części centralnej
- NGC 7213 w Żurawiu - jasna galaktyka tuż obok alfy Żurawia (Alnair), taki duszek, widoczna też w lornecie 16x70
- NGC 300 w Rzeźbiarzu - spora, choć mdła mgiełka, z zatopionymi w niej kilkoma gwiazdkami
- IC 1613 w Wielorybie - o niebo łatwiejsza niż w Polsce, spore, bezkształtne pojaśnienie bez widocznej struktury, obok dość jasna gwiazdka
- NGC 6744 w Pawiu - niezbyt jasna powierzchniowo, bardzo rozległa, z jasną, wyraźnie zaznaczoną częścią centralną, zerkaniem można dopatrywać się zarysu ramion, ale słabo widocznych
- NGC 881/883/IC 219 w Wielorybie - ładna grupka, ułożona w kształt trójkąta
- NGC 273-275 w Wielorybie - numery 274 i 275 "przytulone" do siebie, ładne, dość podobne, jedna ma jaśniejszą część centralną
- NGC 1097 (Arp 77) w Piecu - owalna i duża, z przylegającym do niej gwiazdopodobnym maleństwem (NGC 1097a)
- PGC 143 w Wielorybie - spore, podłużne pojaśnienie, ułożone poziomo, zero detalu, dość łatwa (nie to co w Polsce)
- Kwartet Żurawia (Grus Quartet) - piękne zgrupowanie jasnych galaktyk, żeby objąć je w polu widzenia trzeba było użyć Naglera 31mm
 
Posty: 998
Rejestracja: 28 Lis 2009, 20:10

 

Postlukost | 14 Wrz 2019, 23:13

Jeśli jeszcze ktoś ma cierpliwość do przeglądania moich wpisów, to zapraszam do zapoznania się z subiektywnym "top fajf" ciemnych mgławic południa (przy czym Worek Węgla i Dark Doodad są poza konkurencją, poza tym były opisywane w relacji z 2016 r. - więc je pominę).

- Barnard 72, czyli słynny Snake to ciemnotka wybitnie teleskopowa, lubiąca wyższe powiększenia - najładniej pokazał ją chyba Nagler 17 mm (pow. 88x); jest wyraźnie "esowata", choć sporo zależy od warunków - przy gorszej przejrzystości trzeba się było nieco bardziej przyłożyć do patrzenia, by wyłapać kształt; po przejściu frontu i oczyszczeniu atmosfery z pyłu była już oczywista. Struktura "S" jest zdecydowanie niejednorodna - wygięte pasmo różni się grubością, momentami mocno się zwężając, co zresztą ładnie widać na zdjęciach.

- Barnard 104, zlokalizowany tuż obok bety Scuti - w jej przypadku najlepiej sprawdził się Nagler 31, który ładnie pokazał dość wąskie, ale oczywiste ciemne pasmo biegnące ku gwieździe; ze skierowaną pod kątem 45 stopni krótką odnogą odchodzącą od zasadniczej części mgławicy jest niewielki problem, bo trzeba zignorować blask gwiazdy, który nieco przeszkadza w jej detekcji. Całość przypomina hak i tak bywa nazywana.

- zlokalizowany niedaleko Messiera 7 Barnard 87, nazywany Głową Papugi (Parrots Head) - w przypadku tej niewielkiej mgławicy faktycznie można dopatrzeć się kształtu ptasiej głowy, z zakrzywionym dziobem i odchodzącymi od głównej części mgławicy delikatnymi pasmami, tworzącymi szyję czy może zaczątek tułowia ptaka; ponownie doskonale sprawdził się tu Nagler 31, ukazując obiekt w szerszym kontekście nadzwyczaj bogatego w gwiazdy tła.

- Barnard 86, nazywany Kleksem - niewielka, wyrazista wyrwa w niebie, o nieregularnych krawędziach, sąsiadująca z malutką, zwartą, dość zasobną w gwiazdki gromadką otwartą NGC 6520 i gwiazdą 6.7 mag o intensywnie żółtej, ciepłej barwie.

- naszą uwagę przykuł też cały kompleks mgławicy Fajka, niesamowicie prezentujący się w szerokim polu widzenia bino zbudowanego z dwóch telekonwerterów Nikona. Wyrazistość tego kadru mocno mnie zaskoczyła, choć przecież faja jest doskonale widoczna już gołoocznie. Świetne są też poszarpane, równoległe pasma Barnarda 289, długie pociemnienie Barnarda 228 w Wilku, ogromny, ciemny owal obok alfy Cyrkla (skatalogowany jako Bernes 145), zapylona w stopniu przekraczającym wszelkie dopuszczalne stężenia Węgielnica czy rozciagłe macki B 44/45, biegnące w stronę Antaresa. Mam nadzieję, ze coś od siebie doda tu @robert_sz, eksplorujący te rejony przy wykorzystaniu świetnego APMa 16x70 na żurawiu.

Pod tym niebem i na tej wysokości nad horyzontem (okolice zenitu) ciemne mgławice są oczywiste i same pchają się w okular(y). Momentami ciężko wyczuć gdzie kończy się jedna i zaczyna inna, bo rejon centrum Galaktyki jest ponadnormatywnie zapylony. Może to zresztą i dobrze, bo gdzieś/kiedyś przeczytałem, że gdyby nie pyły to centrum Drogi Mlecznej świeciłoby na naszym niebie z mocą Księżyca w pełni. W tej sytuacji jakiekolwiek wypady na południe straciłyby sens... :)
 
Posty: 998
Rejestracja: 28 Lis 2009, 20:10

 

Postlukost | 14 Wrz 2019, 23:13

To na razie ostatni wpis w tym temacie, przynajmniej z mojej strony. Za jakiś czas opiszę pewnie wrażenia z wyprawy w głąb gromady galaktyk w Piecu, ale tymczasem wspomnę jeszcze tylko o wykorzystaniu filtrów wąskopasmowych. Mieliśmy całkiem sensowny, kompletny zestawik: OIII Astronomika i UHC oraz Habetę Lumicona. Najczęściej były one używane z Naglerem 31 i Ethosem 13 mm. Pokazały sporo, wyciągając z niebytu rzeczy zwykle niewidoczne lub widoczne bardzo słabo.

Zacznę może od O - trójki, która świetnie sprawdziła się na:
- mgławicy Tarantula w LMC (NGC 2070) - ogromnej, tak jasnej, że widocznej okiem nieuzbrojonym; obiekt z uwagi na dużą jasność powierzchniową doskonale znosi nawet wysokie powiększenia. Ilość zawartych w nim włókiem, pojaśnień i niejednorodności naprawdę zaskakuje, no i faktycznie można dopatrzeć się tam odnóży, odchodzących od tułowia jakiegoś monstrualnego pająka. Oczywiście inne skojarzenia też są jak najbardziej na miejscu - przykładowo @MaPa określił ją jako maskę Obcego czy coś w ten deseń.

- mgławicy Carina (NGC 3373) w Kilu, także widocznej gołoocznie, choć podczas naszego pobytu wisiała już bardzo nisko nad południowo - zachodnim horyzontem, przez co była nieco przygaszona; ponownie dało się ją obserwować około 5 nad ranem, na lekko już jaśniejącym niebie. Mgławica jest podzielona na odrębne, jasne płaty, zaś biegnące między nimi wyraziste, ciemne pasma układają się w kształt ludzika z rozpostartymi ramionami. Podejrzewam, że gdyby była wyżej moglibyśmy pokusić się o próby detekcji zabarwienia (bo w centrum M 42 widzieliśmy bardzo wyraźny, seledynowy kolorek).

- Sh 2-308 w Wielkim Psie, opisywanej kiedyś jako obiekt tygodnia. O ile z Polski widać zwykle jedynie ćwiartkę koła (najbliższą gwieździe Menkelb Prior), to w RPA bez problemu wyskakiwało całe półkole; słabsza, południowa część mgławicy w dwunastu calach wciąż była poza zasięgiem.

- licznych mgławicach planetarnych, w tym dużej, jasnej i często przez nas obserwowanej NGC 1360 w Piecu (w której dopatrzyłem się nawet śladów struktury, w postaci pociemnienia) czy wynalazkach typu Abell 65 w Strzelcu - tutaj wyraźny, nieco eliptyczny bąbel był na tyle oczywisty, że pokazując obiekt Dominikowi nie musiałem tłumaczyć czego i gdzie ma wypatrywać (co w przypadku planetarek z katalogu Abella nie jest bynajmniej regułą).

- mgławicy Ołówek (Pencil, NGC 2736) w Żaglu, będącej częścią wielkiego kompleksu Vela SNR, czyli pozostałości po wybuchu supernowej. Żagiel nad ranem był bardzo nisko nad horyzontem; gdyby nie to, pewnie poszukałbym innych mgławicowych włókien. Sam Pencil był dość oczywisty już w Naglerze 31 mm (wyraźne, podłużne pasemko); w Ethosie 13 mm pasemko to podzieliło się na szereg mniejszych i zamiast ołówka zaczęło przypominać raczej miotłę.

UHC również dawał radę, ładnie podkreślając choćby jasne mgławice emisyjne w Małym Obłoku Magellana (NGC 346, 456, 460), ogromną połać NGC 6526 w Strzelcu (dość wyraźna poświata pomiędzy Trójlistną a Laguną) czy mgławicę Running Chicken (IC 2944) w Centaurze. Najlepsze było jednak pociemnienie w centrum Messiera 16 (mgławica Orzeł), gdzie znajdują się słynne Filary Stworzenia. Kształtu pociemnienia nie byłem w stanie określić, ale liczy się, że ono tam było! W Polsce jakoś nigdy nie byłem w stanie go zidentyfikować, pod tamtym niebem po prostu samo wylazło...

Habetę też zaprzęgnęliśmy do roboty, choć była używana zdecydowanie najrzadziej. Oprócz Końskiego Łba, którego widokiem delektowaliśmy się prawie każdego (prawie)poranka, z jej pomocą byłem w stanie wyłapać pojaśnienie wokół Meissy w Orionie (pomagało poruszenie tubusem), Pętlę Barnarda czy Kocią Łapkę (NGC 6334) w Skorpionie. Ta ostania to typowa, słaba wodorówka, ładna na zdjęciach, ale w wizualu problematyczna (nasze oko jest prawie ślepe na ten zakres promieniowania). Filtr wkręcony w Naglera 31 pomógł bardzo, kontrastując kilka wyodrębnionych, jaśniejszych obszarów, zanurzonych w baaaardzo słabej, ulotnej poświacie. Jaśniejsze partie mgławicy faktycznie mogą kojarzyć się z odciskiem kociej łapy.

Generalnie, filtry okazały się naprawdę przydatne, a widok niektórych obiektów (wiszące w zenicie Laguna, Trójlistna czy Messier 17) w zasadzie nie odbiegał ilością detalu od tego, co można dostrzec na amatorskich astrofotografiach. Nie jest to tylko moje zdanie, fociarze mieli podobne odczucia.
 
Posty: 998
Rejestracja: 28 Lis 2009, 20:10

 

Postlukost | 23 Wrz 2019, 23:11

Ależ fajna stronka - całkiem sporo inspiracji można tam znaleźć, pod kątem kolejnych wyjazdów. Lektura w sam raz na długie jesienne wieczory, przy kubku rooibosa albo lampce południowoafrykańskiego winka.

http://sandandstars.co.za/
 
Posty: 998
Rejestracja: 28 Lis 2009, 20:10

 

PostDominik Woś | 24 Wrz 2019, 07:23

lukost napisał(a):Ależ fajna stronka - całkiem sporo inspiracji można tam znaleźć, pod kątem kolejnych wyjazdów. Lektura w sam raz na długie jesienne wieczory, przy kubku rooibosa albo lampce południowoafrykańskiego winka.

http://sandandstars.co.za/


Strona świetna, z barwnych opisów czuć, że właścicielka jest pisarzem. Koledzy z RPA, Dennis i Pieter gorąco rekomendowali nam Kalahari jako najlepsze, bardzo ciemne, miejsce do obserwacji, pomimo bogactwa niebezpiecznych, dzikich zwierzaków tam bytujących (wymienionych też na stronie Susan - czarnych lwów, hien, szakali, wildebeest (te spotkaliśmy w dużej liczbie na farmie Woutera) i innych też groźnych). :D Niestety chyba dość daleko biorąc pod uwagę, że Susan po swoją 16-tkę Dobsa pojechała do prowincji Limpopo, w której jest właśnie nasza miejscówka w RPA, 3000 km w obie strony. :wink:

Ciekawa jest też opinia Susan o Dobsonie 10" jako super przenośnym sprzęcie, łatwym do transportu, takiego travellera. :wink: A u nas? Wymyślają jakieś refraktory 3,5-4" jako travellerki. :wink:

Ach, może kiedyś udałoby się zorganizować wypad na Kalahari, ale tylko dla wizuala pewnie. Na razie myślimy o AAA2020-21 lub BBB2020-21 połączonych z wypadem na 2-3 dni do Parku Krugera. :D

Pozdrawiam,
Dominik
Pozdrawiam,
Dominik
 
Posty: 4399
Rejestracja: 26 Lip 2005, 22:05
Miejscowość: Łomianki /k Warszawy

PostDominik Woś | 03 Paź 2019, 07:22

Co do filtrów, pamiętasz Łukaszu jak udało nam się :wink: obserwować przez dwa filtry wkręcone jeden w drugi. Chyba "lukneliśmy" w ten sposób na Helixa i obraz był całkiem OK. :D

Pozdrawiam,
Dominik
Pozdrawiam,
Dominik
 
Posty: 4399
Rejestracja: 26 Lip 2005, 22:05
Miejscowość: Łomianki /k Warszawy

Postlukost | 03 Paź 2019, 21:28

Tak, to był Ślimak, w ciemnościach nie zauważyłem, że w okular był już wkręcony filtr OIII i dodałem UHC (albo na odwrót). Mimo tego obraz był wciąż dość kontrastowy i niezbyt przyciemniony, co tylko świadczy o dobrej transmisji filtrów Astronomika i Lumicona. ;)
 
Posty: 998
Rejestracja: 28 Lis 2009, 20:10

 

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 12 gości

AstroChat

Wejdź na chat